Jako fan takiego kina właśnie obejrzałem ten film i uważam, że to totalny GNIOT. Twórcy nie mają najmniejszego pojęcia o realiach wojny. Na początku sielanka ludzi w okupowanej Warszawie - tańce, zabawy (beka :D), młodzi ludzie to piękni umięśnieni młodzieńcy, a kobiety to laski, które idą na powstanie umalowane. Główni bohaterzy bezbarwni, sztuczni, zachowują się nienormalnie (trwają walki, a w międzyczasie oni się śmieją i piją Emotikon grin hahaha serio?). Atakujący Niemcy ukazani jak największe ofermy idące sobie jak na spacer (a były to najlepiej wyszkolone oddziały w tamtym czasie). Blondyna, która na końcu dostała pociskiem z czołgu doznała zaledwie drobnych obrażeń brzucha i jeszcze potem mówiła (naprawdę nie zostałoby nic z ciała). Podczas ewakuacji szpitala kobieta niesie sobie pieska na rękach (haha prawda jest taka, że tam panował taki głód, że wpierdalali wszystko co żywe) Fabuła słaba. W ogólnie nie współczułem bohaterom, wręcz chciałem, by zmarli. Na pochwałę zasługują tutaj jedynie efekty specjalne (oprócz całowania się w kulach - nie wiem co to miało na celu), poza tym scenografia bardzo dobra i muzyka, która wbrew różnych negatywnych opini (nawet da dubstepowa) wprowadzała coś oryginalnego z czym się nie spotkałem jeszcze. Zanim ktoś będzie polemizował polecam poczytać książki lub obejrzeć prawdziwe klasyki kina wojennego takie jak "9 Kompania" lub "Wróg u bram", albo polski "Pianista" - to są filmy z dramatem, ukazaniem psychiki bohaterów, a przede wszystkim realistyczne.
Musisz byc strasznym brzydalem skoro masz problem z tym ze ktos jest przystojny :)
"Główni bohaterzy bezbarwni, sztuczni, zachowują się nienormalnie (trwają walki, a w międzyczasie oni się śmieją i piją Emotikon grin hahaha serio?)." - Rozumiem, że według ciebie przez cały okres powstania wszyscy powinni być smutni i rozpaczać nad całą jego tragedią? Tak się składa, że pierwsze dni sierpnia mijały w Warszawie w atmosferze święta, ludzie cieszyli się, że po blisko 5 latach krwawej okupacji wreszcie mogli wyjść na ulice i otwarcie przeciwstawić się hitlerowcom, poczuć się wolnymi. Poza tym mieli też swoje mniejsze i większe radości jak np. przedstawiony powstańczy ślub. Powstanie to nie była sama walka na barykadach.
''Atakujący Niemcy ukazani jak największe ofermy idące sobie jak na spacer (a były to najlepiej wyszkolone oddziały w tamtym czasie)." - Ty w ogóle widziałeś Orde de Bataille sił niemieckich użytych do tłumienia powstania? RONA Kamińskiego czy kryminaliści Dirlewangera plus dodatkowo jakieś szkolne bataliony SS i policji nie posiadały jakoś szczególnie wysokiej wartości bojowej a już na pewno nie można ich zaliczyć w poczet formacji elitarnych. Wartościowych oddziałów było niewiele z tego część znalazło się w Warszawie przejazdem z lub na front.
"Blondyna, która na końcu dostała pociskiem z czołgu doznała zaledwie drobnych obrażeń brzucha i jeszcze potem mówiła (naprawdę nie zostałoby nic z ciała)." - To nie była blondynka, poza tym pocisk nie trafił w nią a obok. Scenka jednak faktycznie troszkę przesadzona.
"Zanim ktoś będzie polemizował polecam poczytać książki lub obejrzeć prawdziwe klasyki kina wojennego takie jak "9 Kompania" lub "Wróg u bram", albo polski "Pianista"." - "Wróg u bram" to jeden z najbardziej kiczowatych i typowo "amerykańskich" filmów wojennych. Nijak się ma do "Stalingradu" (1993) który to jest prawdziwą klasyką gatunku..
Niemcy się męczyli racja, ale żaden żołnierz, powtarzam żaden nawet najmniej wyszkolony żołnierz nie mający pojęcia o wojnie, lub trzymający pierwszy raz karabin w ręce nie biegnie prosto w linie ostrzału tak jak zostali pokazani Niemcy, powinni się chociaż troszkę chować za jakimiś osłonami, cokolwiek, a tutaj biegli jak na spacerek -,-
Co do ślubów to się zgodzę itd. ale kurde no tutaj mają wartę, a oni bawią się jak gdyby nic, dobra zrozumiem poczucie humoru, ale ten okularnik podczas ostrzału się uśmiecha jakby zdobywał fragi w CSa, rzeczywiście realistyczne bardzo... Jedynie Tomasz Schuchardt i kobiety zagrały ładnie emocje. Zresztą spójrzcie na nagrody dla filmu (tylko efekty, muzyka i kobiety - dodałbym jeszcze scenerie).
"Wróg u bram" tak typowy film amerykański, ale nikt nie zarzuci mu braku realności (np. ostrzał łodzi na początku). Stalingrad fakt zgodzę się. A Miasto44 jest tak realistyczny, że się z niego śmiałem :D Główny bohater, któremu przestrzeliło górną prawą stronę klatki piersiowej (z perspektywy obserwatora) i jakimś cudem on nie odniósł obrażeń wewnętrznych (rozumiem tutaj mógł mieć jeszcze szczęście, że przeszło obok jakiś ścięgien czy tętnic - nie wiem, dokładnie aż tak nie znam budowy ciała), ale nikt mi nie wmówi, że mając przestrzeloną łopatkę (a zatrzymywałem, żeby się upewnić) gość po kilku godzinach, czy nawet dniach w szpitalu miał pełną sprawność fizyczną - przepłynął sobie rzekę na końcu i nawet się nie skrzywił:D hahaha kula w starciu z każdą kością rozsypuje ją na drobne części i mógłbym się założyć, że dla niego to byłoby koniec walk, a na pewno o ruchu tą ręką mógłby zapomnieć.
Co do sceny niemieckiego natarcia na kamienice to mi się ona podobała. Żołnierze niemieccy biegnąc starali się chować za rumowiskiem i osłaniali się ogniem także mnie tutaj nic nie raziło. Śmiem twierdzić, że jeśli chodzi o ukazanie realiów wojny, brudu, krwi i cierpienia ludzi a także wielkiego rozmachu to Miasto 44 nie ma się czego wstydzić i na tej płaszczyźnie może stawać jak równy z równym z najlepszymi przedstawicielami gatunku.
Co do rany głównego bohatera jak też wspomnianego ataku na kamienicę można to rozpatrywać dwojako i nie wiem czy miało by to większy sens nawet w przypadku fabularyzowanych dokumentów z Discovery a co dopiero filmu fabularnego jakim jest Miasto 44. Tego typu rozterki lepiej zostawić taktykom wojskowym i lekarzom. Natomiast jeśli jesteś tak bardzo wyczulony na jak najlepiej oddany realizm to polecam ci Powstanie Warszawskie (2014), świetny film non-fiction.
Jeśli zaś idzie o grę aktorską to faktycznie nie jest ona szczególnie wybitna (szczególnie blado wypada główny bohater) ale nie jest też jakoś bardzo słaba. Chociaż ja Miasto 44 odbierałem jako film o powstaniu i biorących w nim udział ludziach a nie opowieść o grupce przyjaciół na tle powstania. Dla mnie głównym bohaterem filmu było miasto i jego tragedia natomiast wszystko inne było na drugim planie dlatego w moim przypadku może to nieco przysłaniać odczucia odnośnie gry aktorskiej.
Powiem szczerze, że aż Niemcom współczuję. W wielu filmach wojennych, a szczególnie tych polskich są oni przedstawiani jako bezmyślni zbrodniarze z karabinami. To nie jest pierwszy taki przypadek gdzie niemiecki żołnierz jest niczym mięso armatnie. Rozumiem patriotyzm u polskich odbiorców ale obiektywny widz bierze nawet taki szczegół przy ocenie filmu i zrozumiałe powinno być, że tak przedstawiona sytuacja może się nie podobać.
Miasto 44 nie jest realistycznym filmem i ciężko polemizować. Ludziom się podoba bo Polacy pokazani są jako naród walczący w heroiczny sposób z wrogiem dużo silniejszym. Nie mówię, że tak nie było ale historia przedstawiona w tym filmie jest naciągana do tego stopnia, że aż mnie to drażniło.
Gra aktorska jest istotnym elementem branym pod uwagę przy ocenie filmu. Nie rozumiem jak w produkcja uważanej za bardzo dobrą przez niektórych może być miejsce na średnią grę aktorów, a w szczególności pierwszoplanowego.
Ogrom zbrodni jaki Niemcy dokonali podczas powstania jak i ich jednostki stacjonujące w owym czasie w Warszawie świadczy o tym, że byli to zbrodniarze. Zresztą rozkaz Himmlera był jasny: unicestwić miasto i ludzi. Nie twierdzę, że wszyscy żołnierze niemieccy zhańbili się zbrodniami jednak usprawiedliwianie ich w tym przypadku było by wysoce nie smaczne.
Jak już napisałem dla mnie najistotniejszym elementem filmu było ukazanie tragedii powstania a to się twórcom udało w sposób więcej niż mistrzowski, jakbym miał wystawić ocenę tylko za to była by dycha. Z ról to nie podobała mi się tylko rola Stefana reszta aktorów zagrała w porządku. Natomiast role Kamy, Biedronki czy Beksy wybijały się zdecydowanie ponadprzeciętną.
Fakt, że wyjątkowo okrutnie traktowali swoich wrogów jest nie do podważenia. Jest to bardzo dobrze pokazane w takich produkcjach jak "Pianista" czy "Chłopiec w pasiastej piżamie" ale nie w tym filmie. Tutaj oprócz tego pokazano Niemców jakby nie mieli pojęcia o wojnie.
W "Pianiście" istotnie zostało to ukazane realistycznie i poruszająco. Wracając do "Miasta 44" to Niemców tam nie widzimy zbyt często, głownie podczas mordowania rannych czy ataku na tą nieszczęsną kamienicę. Dlatego nie mam pojęcia na jakiej podstawie wnioskujesz, że zachowują się tak jakby nie mieli pojęcia o wojnie.
Jakby nie mieli pojęcia o wojnie zachowują się na licznych produkcjach rodem z Hollywood gdzie grupka bohaterów jest w stanie w pojedynkę rozwalić pół armii niemieckiej.
"Niemcy się męczyli racja, ale żaden żołnierz, powtarzam żaden nawet najmniej wyszkolony żołnierz nie mający pojęcia o wojnie, lub trzymający pierwszy raz karabin w ręce nie biegnie prosto w linie ostrzału tak jak zostali pokazani Niemcy, powinni się chociaż troszkę chować za jakimiś osłonami, cokolwiek, a tutaj biegli jak na spacerek -,-"
Nie wiem co w tej scenie widzicie złego: żołnierze biegną do natarcia, osłaniają się ogniem, usiłują się chronić za rumowiskiem, no co w tej scenie jest nie tak?
Jeśli taką scenę uważacie za nierealistyczną to realia I wojny światowej czy nawet walk na froncie wschodnim podczas II wojny uznalibyście za kompletne Sci- fi.
za bardzo naogladali sie hollywoodzkich produkcji i 3/4 ogladajacych filmy wojenne ma teraz wizje, ze 'niemce' to istne terminatory, w czolgach, ukryci za jakimis super, mega, niesmowicie kulodpornymi tarczami, albo biegajacy od skalki do sklaki, ew sciany do sciany i bawiacego sie w podchody. jak dla mnie ten film dobrze obrazuje jak wlasnie wojska wypuszczaly w las malodoswiadczonych na froncie polakow, czy niemcow, czy innych zwyczajnych kilkunastolatkow. Wszyscy dziwia sie zabawie, a co mieli robic? w koncu to dzieci jeszcze byly w wiekszosci, ktore mozliwe, ze nigdy blizszego spotkania z brutalnoscia doswiadczonych niemcow nie mieli stycznosci. zreszta to wszystko co mowie to dalej zwykle filmy, w ksiazkach i wierszach jest inaczej, a zycie jeszcze zupelnie inaczej wygladalo i zaden najlepszy film, ani ksiazka, nie odda klimatu i uczuc, ani tego co sie tam dzialo takich jak niesie ze soba prawdziwa wojna...
"Niemcy się męczyli racja, ale żaden żołnierz, powtarzam żaden nawet najmniej wyszkolony żołnierz nie mający pojęcia o wojnie, lub trzymający pierwszy raz karabin w ręce nie biegnie prosto w linie ostrzału tak jak zostali pokazani Niemcy, powinni się chociaż troszkę chować za jakimiś osłonami, cokolwiek, a tutaj biegli jak na spacerek"
Poczytaj trochę po Powstaniu zanim zaczniesz się wypowiadać. Taka rada na przyszłość.
O Brygadzie Dirlewangera słyszałeś? Sporo osób wie że wymordowali tysiące ludzi na Woli. Ale jednocześnie sporo osób nie wie że Brygada owa uczestniczyła również w starciach z samymi powstańcami. Dirlewangerowcy to byli zbrodniarze, psychopaci, sadyści i kryminaliści. Przez większość czasu byli pijani. Sam Dirlewanger dostał rozkaz aby oprócz mordowania cywilów, wybić również jak najwięcej Powstańców. Więc osobiście często prowadził ataki i pchał swoich ludzi na śmierć. A jego ludzie pod względem militarnym byli poniżej dna. Naćpani i pijani atakowali powstańcze pozycje. Jest dużo wspomnień samych Powstańców o tym że nawet nie trzeba było do Dirlewangerowców specjalnie celować. Brygada ta straciła w Powstaniu kilka tysięcy ludzi.
Pozwolę sobie przytoczyć dwa fragmenty z "Warszawy 1944" A. Richie:
<Żołnierz opisywał atak na budynek zajęty przez polskich strzelców wyborowych, w którym zginęła połowa nacierających esesmanów. "Wtedy sprowadzono zgraję Dirlewangera. Horda przybyła, rzutem oka objęła sytuację i uderzyła. Około pięćdziesięciu ludzi ruszyło przez ulicę. Około trzydziestu padło bez ruchu. Pozostali zniknęli w gmachu, a po około dziesięciu minutach z okien na czwartym i piątym piętrze wyleciały zwłoki i żywi ludzie">
<Potem przybyło SS. To nie byli zwykli esesmani. Wyglądali bardzo dziwnie. Nie mieli oznak stopni na mundurach i śmierdzieli wódką. Atakowali z głośnym okrzykiem "hurra!" i ginęli dziesiątkami. Ich dowódca, odziany w czarny skórzany płaszcz, był z tyłu oddziału i ponaglał swoich ludzi krzykiem do ataku>
Czyli w rzeczywistości zdarzali się Niemcy, "biegnący prosto w linie ostrzału".
Bardzo trafne cytaty dotyczące sposobu walki wojsk hitlerowskich w Warszawie.
Być może, zachęci to więcej ludzi do poznawania bogatej literatury dotyczącej Powstania.
Oby tylko nie uczyli się historii z książek pana Zychowicza
Twierdzisz: Główny bohater, któremu przestrzeliło górną prawą stronę klatki piersiowej (z perspektywy obserwatora) i jakimś cudem on nie odniósł obrażeń wewnętrznych (rozumiem tutaj mógł mieć jeszcze szczęście, że przeszło obok jakiś ścięgien czy tętnic - nie wiem, dokładnie aż tak nie znam budowy ciała), ale nikt mi nie wmówi, że mając przestrzeloną łopatkę (a zatrzymywałem, żeby się upewnić) gość po kilku godzinach, czy nawet dniach w szpitalu miał pełną sprawność fizyczną - przepłynął sobie rzekę na końcu i nawet się nie skrzywił:D hahaha kula w starciu z każdą kością rozsypuje ją na drobne części i mógłbym się założyć, że dla niego to byłoby koniec walk, a na pewno o ruchu tą ręką mógłby zapomnieć.
Stefan dostał na cmentarzu na Woli. Musiało to nastąpić w pierwszej dekadzie sierpnia bo wtedy trwały walki na cmentarzach Woli. Stefan przepływa rzekę już po Czerniakowie czyli musiała to być końcówka września albo nawet już początek października. Czyli minęło co najmniej 6 tygodni od postrzału do przepłynięcia rzeki. Też nie znam budowy ciała ale rana musiała się nieco zagoić, resztę robi adrenalina.
"Niemcy się męczyli racja, ale żaden żołnierz, powtarzam żaden nawet najmniej wyszkolony żołnierz nie mający pojęcia o wojnie, lub trzymający pierwszy raz karabin w ręce nie biegnie prosto w linie ostrzału tak jak zostali pokazani Niemcy, powinni się chociaż troszkę chować za jakimiś osłonami, cokolwiek, a tutaj biegli jak na spacerek -,-"
Jak kolega wyżej pisał - słyszałeś o dirlewangerowcach. Wiesz, że na potrzeby PW SS rekrutowało w ich szeregi morderców, recydywistów, gwałcicieli, a także psychicznie chorych, traktując jako mięso armatnie i jednocześnie najgorszy koszmar cywilów.
A jakie ty masz pojęcie o wojnie ??? Pewnie w wojsku nawet nie byłeś a strzelałeś co najwyżej na plejstejszyn w medal of honor
A czy trzeba być piekarzem, by powiedzieć, że chleb jest chujowy? Sorry, ale obejrzałem filmów wojennych mnóstwo i jest ich o wiele więcej lepszych od tego. Nie podważam w Mieście44 żadnych wydarzeń historycznych, a po prostu beznadziejny realizm.
Mało jest filmów z tej strony, tzn z takiej gdzie widać ludzi broniących sie walką, gdzie widać ich dramat i to są zwykli ludzie. Zakładam że nawet nie masz jeszcze dzieci, bo w tym filmie zostało ukazane jak bardzo to przeżywały i cierpiały. Gdyby ci po domu biegały takie małe szkraby to byś zrozumiał. Albo gdybyś miał małe dziecko takiego noworodka które tam umiera, to byś inaczej spojrzał na realia wojny.
Akurat realizm w tym filmie jest oddany lepiej niż w niejednej hollywoodzkiej superprodukcji wojennej.
My tu tak sobie pitu-pitu o tym czy ten film jest realistyczny czy nie a tak naprawdę jak ludzie urodzeni po 1944 roku mogą to oceniać.
Ludzie którzy brali udział w powstaniu i widzieli ten film na pokazie przedpremierowym na Stadionie Narodowym stwierdzili, że reżyser dobrze oddał REALIA powstania. Skrytykowana została natomiast scena seksu jak również to, że w filmie za dużo było tragedii a za mało radości i wzruszeń towarzyszącym powstańcom.
Cóż z całym szacunkiem, ale widać to nie takiego kina jesteś fanem. To nie jest film o wojnie, lecz o miłości, o tym, że dla młodych ludzi zawsze to samo jest najważniejsze. Według mnie bohaterowie byli realni. Co do "całowania się w kulach": chodziło mniej więcej o to, że mimo,iż nawet wokół trwa wojna, to dla młodych najważniejsza jest miłość itd. Napisałabym więcej, ale tez nie jestem doskonałym historykiem i na pewno w filmie są rzeczy, których można się czepiać pod względem historycznym, ale nie to tu chodzi! Pozdrawiam.
"chodziło mniej więcej o to, że mimo,iż nawet wokół trwa wojna, to dla młodych najważniejsza jest miłość itd."
Myślę, że to po prostu odrealnione ukazanie momentu zakochania/uświadomienia sobie tego przez bohaterów. W dość trafnie oddaje taki moment (wnioskuję na podstawie doświadczeń własnych) i w filmie który jest przede wszystkim o miłości jest jak najbardziej na miejscu.
Masz rację. Dokładnie tak myślę i wierz mi, mam szerokie opinie i wnioski o tym filmie, ale ciężko jest je ubrać w słowa. Jednak na tym faktycznie polegała ta scena, zgadzam się całkowicie:) Chciałabym też poznać twoją opinię o tym czy Biedronka zginęła.
Pozdrawiam;)
Po wyjściu z kina dałem się nabrać, ale coś mi zgrzytało bo nie pasowało mi do całości filmu (a szczególnie do tego niemca, który wszedł do szpitala), żeby miała przeżyć, więc gdy tylko trafiłem na pierwszą wzmiankę o tym, że to tylko zwidy Stefana (który w dodatku na ostatnim ujęciu jest na wysepce sam), już nie miałem wątpliwości, że skończyła marnie. W dodatku to zasługa Kamy i Stefana - tej pierwszej - bo jej powiedziała co o niej myśli i może dlatego chciała tym razem postąpić inaczej, tego drugiego - bo tym, co robił (zostawia ja, potem słowem się nie odezwie jak się ostatni raz spotykają) mógł ją przekonać, że mu jednak nie zależy, tym bardziej ułatwiając jej podjęcie takiego, a nie innego wyboru.
Też z początku myślałem, że "Biedronce" się jednak udało.
Zaś jeśli idzie o Stefana to wiele jego działań można określić jako co najmniej dziwne lub po prostu głupie.
Szkoda,że wszystkie ciekawe postacie zginęły a przeżył jedynie Stefan który to według mnie jest zdecydowanie najsłabszą, nie wzbudzającą żadnych emocji postacią "Miasta 44".
Główny bohater Komasie nie wyszedł.
Kolejny zasłużony kombatant, ktory wie jak wygląda wojna i jak wygladało Powstanie. Swoją "wiedzę" opierasz tylko na podstawie innych filmów fabularnych czy jeszcze na czymś? Zapewne wiesz wiele o wojnie, obejrzałeś przecież wiele takich filmów ;) Naprawdę jesteś takim ignorantem czy tylko takie robisz wrażenie. Edukacje radzę zacząć od powstańczych wspomnień. Tam dowiesz sie najwiecej o życiu w Powstaniu. Z Twojego wpisu bije taka arogancja, że aż przykro czytać. Zalecam choć odrobinę skromności i pokory. Przyda się w dorosłym życiu.
Poziom komentarzy na filmwebie w ostatnich czasach sięga dna. Bynajmniej nie tylko na forum "Miasta". Przy czym zauważyłam prawidłowość, że treść/poziom komentarzy drastycznie się obniża kiedy film trafia do sieci lub/oraz na płyty DVD. I nie chodzi o to, że komuś film wybitnie nie przypadł do gustu, bo to jego prawo, tylko można odnieść wrażenie, że ludziom szczególną satysfakcję sprawia możliwość upuszczenia żółci w mało wybredny sposób.
W zasadzie co drugi komentarz to: "Dno/szajs/gó.wno/kupa/syf/mogiła!!!!!" + "HAHAHAHA ale się uśmiałem/am!!!" + w przypadku "Miasta" (ale również innych filmów o charakterze ogólnie mówiąc, historycznym) obowiązkowe popisy "erudycji", czyli kategoryczne deklaracje, że coś tam ABSOLUTNIE NIE MOGŁO wydarzyć lub ZUPEŁNIE NIE TAK to było ale jak się choć trochę wczytać w opracowania dotyczące powstania, to się okazuje, że jak najbardziej mogło lub było (np. gdzieś w komentarzach poniżej ktoś obśmiewa uwolnienie Żydów w budynku szkoły przy Umschlagplatz (HAHAHAHA przecież żadnych Żydów już wtedy w Warszawie nie było! LOL) a ktoś inny "nowiutkie hełmy i panterki powstańców" (HAHAHAHA jak z magazynu LOL). Plus, tak jak wspomniałeś, można odnieść wrażenie, że co druga osoba na tym forum cały szlak bojowy z "Radosławem" przeszła i biła się na każdej barykadzie w Warszawie od Starówki po Czerniaków.
Kiedy wytykasz komuś arogancję, to spójrz najpierw na siebie Panie żołnierzu służący 20 lat w Iraku na wojnie ;) Każdy ma prawo do swojej subiektywnej opinii. Nie lubię zawyżania ocen filmów z powodów "bo polskie" itp. Każdy film jest oceniany równo. Tu się ocenia film, a nie poświęcenie powstańców (niektórzy tego nie mogą zrozumieć). Miasto 44 charakteryzuje się:
- słabą grą aktorską,
- scenami cudownych ożywień (scena na cmentarzu i z czołgiem na końcu),
- fajerwerki przy całowaniu; to nie wymaga komentarza,
- "nieśmiertelność" głównego bohatera,
- niemcy kamikadze,
- weseli żołnierze idący na śmierć (scena na schodach)
- odrzut po wybuchu bomby (nie ma czegoś takiego - odsyłam do "Pogromców Mitów"),
- muzyka istne zero.
Na chwilę obecną (bezpośrednio po obejrzeniu filmu) nie widzę pozytywnych aspektów tego "arcydzieła".
Po co ten sarkazm? ;)
Jeśli oceniasz obiektywnie to oceniaj. Furia 9/10. Mam Ci napisać ile idiotyzmów jest w tym filmie? Wyobraź sobie. Zamknij oczy. Jesteś w 300 osobowym uzbrojonym oddziale Waffen SS. Nagle... Czołg. Unieruchomiony... Co robisz? Pewnie jesteś inteligentny i byłbyś skuteczniejszy niż ten oddział ślepych, głupich, niedorozwinietych marnych niewyszkolonych niemieckich jednostek. Zastanowiłeś się trochę nad tą sceną? Ja nie byłem na wojnie i nie mówię, że wojna wygląda inaczej, bo obejrzałem wiele filmów. Widzisz różnicę? Gra aktorska, kwestia gustu (wiem Brat Pitt byłby lepszy, ale Mroczek i Szyc gorsi) Fajerwerki przy całowaniu, to 5 sekund, które wstrząsnęły Polską. Niemieccy kamikadze, (patrz. Furia). Weseli żołnierze idący na smierć, radzę zajrzec do pamietników i wspomnień ludzi z powstania. Muzyka - kwesta gustu.
Zgadzam się przyjacielu, że "Furia" to typowy film ze skrajnymi błędami. Wystawiłem mu 9, dlatego że seans bardzo szybko minął. To była dla mnie uczta dla oczów i uszów, poprzeplatana brakiem logiki w niektórych scenach. Myślę, że to była jego jedyna wada. Każdy aktor pasował do swojej roli, co spowodowało, że zapadli mi w pamięć i zżyłem się z nimi podczas seansu. Jedno jest pewne - oglądało się go bardzo przyjemnie i chętnie do niego wrócę. Co do "Miasto 44" stwierdzam jedno: film nie odniesie sukcesu poza granicami polski, dlaczego? Wyobraź sobie amerykański film o wojnie secesyjnej. Oglądasz go i cała historia Cię nie interesuje - wystawisz mu ocenę 4 (oceniasz trzeźwo tą produkcję). Amerykanin wystawi filmowi o tej wojnie minimum 8, bo jest pod wpływem emocji związanych ze swoją ojczyzną.
A gdzie ja napisałem, że moja ocena jest uwarunkowana tym w jakim kraju powstał film? Nie zawyżyłem oceny dlatego, że film jest polski. Gdyby był amerykański byłby na pewno inny. Ale, nie łudźmy się. Amerykanie nigdy nie zrobią filmu o Powstaniu. Oni nie wiedzą nawet, że było takowe. Znają głównie powstanie w getcie.
A co ty chciałeś kompanie braci 2 ?? czy szeregowiec ryan 2 ?? wiesz co no ty masz największe pojęcie o wojnie jak tak śmiało piszesz to spotkaj się w tym roku z powstańcami 1 sierpnia i powiedz im co myślisz,bo oni sami przyznali że film pokazał jak było naprawdę,polecam ci przejrzeć każde zdjęcie w galerii Muzeum Powstania Warszawskiego,tam zobaczysz jak naprawdę ludzie walczyli i żyli w powstaniu,jedni się śmiali i balowali,drudzy walczyli,trzeci w ogule nie brali udziału w walkach,a czwarci mieli wszystko w dupie,w końcu czasy II wojny światowej to nie era kamienia łupanego tylko 70 lat wstecz więc wtedy ludzie,normalnie żyli, kobiety zawsze używały makijażu,mają nie dbać o siebie tylko dlatego że są pod okupacją?? nie wiem co cię tak zdziwiło,ludzie w niektórych miastach normalnie żyli a na niektórych wsiach w ogule nie było wojsk okupacyjnych więc tam życie normalnie się toczyło,w pierwszych dniach powstania ludzie żyli jak w Wolnej Polsce,każdy się cieszył,świętował,a odziały Niemieckie,to nie były w 99% zawodowi zaprawieni w boju żołnierze np 36 brygada SS Dirlewangera,albo Rosyjska kolaboracyjna RONA,to nie byli zaprawieni w boju zawodowi żołnierze tylko sami więźniowie i degeneraci,więc ich wartość bojowa była mała,nawet Wermacht traktował ich z pogardą,poza tym ich straty były ogromne,byli dobrzy w walce z niewinnymi i nieuzbrojonymi cywilami i z tego zasłyneli ,ale z rąk powstańców padali jak muchy,to zawodowi żołnierze Wermachtu walczyli taktycznie i skutecznie a degeneratów i fanatyków z SS traktowano jak mięso armatnie,polecam film Powstanie Warszawskie dokumentalny,to jedyny 100% obraz wojny.
A Ty jakie masz pojęcie o realiach wojny? Przeżyłeś jakąś? Jedyne pojęcie o realiach Powstania Warszawskiego maja tylko i wyłącznie żyjący jeszcze powstańcy z roku 1944, a im się akurat film podobał i potwierdzają jego realia, że tak właśnie było.
Masz 15 lat i Jesteś nikim aby podważać realia wojny.
A kim Ty jesteś mówić, że jestem nikim? I mam o wiele więcej lat niż Ci się wydaje. Od razu wyrzucacie mi niepatriotyczność. No tak uraziłem dumę wielkich Was Polaków. Zauważcie, że w mojej opinii nie krytykuję powstania, faktów historycznych (poza tym nieumiejętnym atakowaniem wojsk niemieckich - doczytałem troszkę i stwierdzam, że faktycznie trochę przesadziłem, z tym weseleniem się ludności również, bo jak wiadomo śluby, wesela się odbywały. Moja opinia dotyczy kreacji aktorów, to w jak bezbarwny sposób zostali ukazani. Dzisiaj oglądałem kolejny film Jack Strong o podpułkowniku Kuklińskim i jestem zachwycony - jak widać można zrobić naprawdę udany film. Tutaj naruszyłem tabu dotyczące skrytykowania czegoś co ma związek z historią Polski (a raczej formą ukazania) i od razu zmasowany atak na moją osobę, że "Co to za gówniarz?!" "Powiedz to w twarz powstańcom, im się ten film podobał". Otóż podoba im się ten film oraz każdy inny o powstaniu jakimkolwiek za pamięć - i tego nie kwestionuje. Ja przywiązuje ogromną wagę do formy, jestem marinistą i formalistą i ta forma mi się nie podoba, jest dla mnie słaba. Ogólnie uważam, że filmy spod tego reżysera nie są najlepsze. Preferuje film "Powstanie Warszawskie".
Zresztą nie ma sensu dyskutować z trologdytami...
To proszę też abyś nie krytykował takich faktów filmowych jak sposób atakowania wojsk hitlerowskich, tylko wcześniej poczytał bogatą literaturę wspomnieniową dot. Powstania Warszawskiego.
Brygada Dirlewangera notorycznie odurzona była alkoholem, a i reszta jednostek nie należała do abstynentów..
Oprócz niesłychanej brutalności ich cechą rozpoznawczą był wieczny stan upojenia alkoholowego oraz bardzo niski poziom wyszkolenia, co mogło niejednokrotnie prowadzić do irracjonalnych zachowań podczas walk. (ogółem w czasie powstania warszawskiego jednostka straciła 2733 ludzi, co stanowiło 315 procent stanu wyjściowego z 1 sierpnia).
Haha mnie też jako fana tego gatunku rozjebały te zawracające kolorowe pociski zaraz na początku :) Za to reszta efektów była naprawdę na wysokim poziomie.
Ja nie mogąc zobaczyć w kinie zakupiłem go na dvd. I niestety muszę powiedzieć, że film jest po prostu słaby. Może nie zrozumiałem tego filmu, ale zapewne nie tylko ja. Bowiem trudno mi przyjąć wizję artystyczną zaprezentowaną przez Jana Komasę. Kolorowe pociski omijające sznureczkiem dwójkę bohaterów, którzy patrzą sobie w oczy, Niemen w trakcie walk na cmentarzu, Myślałem że za chwilę Stefan, Biedronka albo Kama wyciągną smartfona aby zrobić sobie "selfie", albo filmik z powstania nagrać.Inna sprawa że mam wrażenie, że główny bohater więcej przez cały film milczy niż się odzywa. A sami bohaterowie - może poza bohaterem granym przez Tomasza Schuchardta, to nic a nic nie przypominają chłopców i dziewczyny o jakich czyta się w książkach, albo widzi w filmach, za dużo w nich po prostu XXI wieku. Pod tym względem film wypada nawet blado w porównaniu do starszych filmów np. "Godzina W" z 1979, gdzie jest wrażenie, że bohaterowie są "wprost wyjęci" z roku 1944.
Blądyna dostała z czołgu? To nic, że nie blądyna i to nic, że pocisk trafił w gruzowisko. Proponuje pójść po rozum do głowy. To film fabularny a nie Disvovery Chanel. Jak reżyser miał by ochotę, to mógł umieścić w filmie mechy i sterowce zrzucające napalm. Widzę, że pojęcia bladego o kinie nie masz, a wypowiadasz się tonem eksperckim.