Wiecie, Rysio poza własnymi wałkami mało interesował się otaczającym światem, ale gdy powiedział, że przywiózł kamyk z Jeleniej Góry to chyba dobrze wiedział o co mu chodzi.:)
Musiał wiedzieć o co chodzi, skoro pan Jan prosił go o przywiezienie takiego kamyka.
Pan Jan chciał kamyk z Jasnej Góry a dostał z Jeleniej, czyżby zamierzona krytyka wiary?
Btw, przepraszam ale zupełnie nie pamiętam momentu w którym to pisałem :)
No a dalsza część jego wypowiedzi o "stąpaniu pana Jezusa", świadcząca wyraźnie, że nie wie, o czym mówi? :)
Nawiasem mówiąc, w "Rozmowach kontrolowanych" było rozwinięcie tego motywu, tylko doprowadzone do zupełnego absurdu (rozmowa Zambika i Molibdena o Świętach). ;)
Nic nie musiał przywozić, przecież Jan o nic go nie prosił, to była jego nadgorliwość, wywołana checią jeszcze większego ujęcia rodaka. Kawałka prawdziwego obrazu nie musiał :P , ale od czego są medaliki czy obrazki z wyobrażeniem zęstochowskiego wizerunku? :) Tylko to wymagałoby fatygi, a on wolał pójść na łatwiznę.
Kurczę, oglądałem jakiś czas temu i niektóre szczegóły wypadają z pamięci. Możliwe, że trzeba będzie rzecz "odświeżyć". ;) No i chyba madz20 ma rację.
Masz racje, najprawdopodobniej się przejęzyczył. Tylko tam gdzie mieszkam jeleniem nazywa się osobę łatwowierną, którą łatwo oszukać i wyprowadzić w pole z tond przyszło mi do głowy, że autor scenariusza sprytnie wplótł tę pomyłkę w wypowiedź Ryszarda, nadając temu zdaniu drugie dno. Ale ja lubię se pogdybać, ot tak już mam.
Do Nefelet - Jasna Góra znana jest nie tylko z obrazu ale też z tego, że dreptali na nią najwięksi ludzie swoich czasów, duchowni, królowie, szlachta i bogacze, taka polska Mekka, z tond słowa "Pan wie, kto po nim stąpał?"
Nikt nic nie wplątywał. Dla niego nie miało to żadnego znaczenia religijnego, a że Jelenia i Jasna Góra to tylko dwie Góry na mapie Polski - po prostu się pomylił, bo nic to dla niego nie znaczyło.:)
Nie rozumiecie Panstwo. Mis byl komuchem, a wlasciciel sklepu emigrantem kochajacym polske i religie. Jasna Gora do ktorej nie mogl pojechac (pewnie byl dawnym zolnierzem Andersa itp i byl wrogiem PRL z tego powodu) byla dla niego symbolem patriotyzmu i Polskosci. Mis jako stary komuch, ateista nastawiony na wlasny zysk gdzies tam slyszal o jakims swietym miejscu w Polsce, jakiejs swietej gorze i miejscowosci ale szczegolow nie znal, no to zaryzykowal i powiedzial ze kamyk z Jeleniej Gory. To byl zart i obsmiewanie partyjniakow ktorzy byli ateistami.
Moim zdaniem ani krytyka wiary ani pokazanie ograniczenia Rysia tylko refleksja reżysera nad laicyzacją społeczeństwa i próbą wyeliminowania religii z ludzkiej świadomości
(co wiązało się z mową o tradycji kończącą film). Ochódzki pewnie nawiązuje do I pielgrzymki papieża w 1979, w końcu Polak - emigrant tęskni za ojczyzną
jaką pozostawił i jaka jest w jego pamięci.
OK, laicyzacja i zbydlęcenie - widać, ale czemu ma to wykluczać chęc pokazania nędzy Ochódzkiego? Przeciez obraz maluje sie różnymi farbami.
Wszystkie hipotezy są mylne!
Pana Jana gra sam Bareja, który urodził się, spędził młode lata i chodził do "Żeroma" właśnie w Jeleniej Górze, stąd się wzięła owa Jelenia Góra i kamyk z niej ;)
Przepraszam, ale dlaczego ta informacja sprawia, ze pozostale interpretacje sa błedne?
Przecież nie znika tym samym Jasna Góra ani laicyzacja społeczeństwa w PRL.
Może i jest ten Ochódzki nędzny moralnie. Ale jednocześnie jaki spryciula!
Posłuchajcie jak umiejętnie modyfikuje swój własny język ("Panie Janie kochany", "dzięki Panu Bogu Najwyższemu") kiedy przemawia do przedstawiciela wojennej emigracji.
Sprzedawcę któremu przywiózł kamyk grał sam Stasiu Bareja, a on swego czasu mieszkał w Jeleniej Górze gdzie jego tata prowadził właśnie taki sklep z wędlinami:) Oczywiście sama scena ma zobrazować postać Ochódzkiego, dla którego wszystko jedno czy Jelenia czy Jasna.
Sens tego "kamienia z Jeleniej Góry" jest zupełnie inny, zrozumiały tylko dla zorientowanego mieszkańca Jeleniej Góry :) Taki żarcik dla wtajemniczonych, Lubaszenkę spytajcie ... on wie, i wielu innych.