Jedyynie teksty neiktore dobre, ktore weszly na stale do polskiego slownictwa ;)
No i moze misiak i ta jego laska tez beka z nich, zabawni byli.
Ale to nie o to chyba chodzi ...
Moze kiedys ten film byl dobry, ale czasy sie zmienily.
Dokładnie. Teraz jest pełno snobów, którzy naczytali się pochlebstw na temat "Misia" i jadą po wszystkich oponentach tego filmu, jakby to było jakieś arcydzieło. A sami pewnie nie rozumieją większości tego co widzą. Dla mnie to zlepek chaotycznych scen, pojedynczo zabawnych, ale całościowo nie ma to zbyt dużego sensu. Bareja kręcił dużo lepsze filmy.
Jeśli nic nie kumasz z tego filmu, to możesz chociaż przeczytać książkę o
Barei, tam jest wszystko wytłumaczone. Mnie samemu kilka rzeczy wyjaśniła,
poza tym nie uważam by ten film był jakoś szczególnie trudny w odbiorze.
Może nie jest tak banalny jak jakiś klan lub brzydula, ale bez przesady!
P.S.
Jeśli nie uważasz tego filmu za arcydzieło, to ew. który z polskich filmów
mógłbyś nazwać arcydziełem, lub chociaż filmem kultowym?
Nie chodzi o to, że nic nie kumam, ale o to, że w tym filmie na siłę jest poupychanych mnóstwo scen nic nie wnoszących do fabuły, przez co trudno jest ogarnąć główne wątki. Przynajmniej tak ten film zapamiętałem. A jeśli do pełnego zrozumienia filmu potrzeba przeczytania książki to sam musisz przyznać, że coś jest nie tak. Osobiście uwielbiam czytać, natomiast mojej opinii na temat tego filmu na pewno by to nie zmieniło.
Polski film, który mógłbym nazwać arcydziełem nie przychodzi mi do głowy, natomiast kultowe to dla mnie trylogia Chęcińskiego, "Seksmisja" Machulskiego i w XXI wieku "Wesele" Smarzowskiego.
Nie wiem o co Wam chodzi. Wg mnie wszystkie sceny mają swój sens i swoje miejsce. Ja tam wszystko zrozumiałem. Wątki główne akurat bardzo łatwo ogarnąć. Oglądałem już nie po raz pierwszy. Moja rada obejżyj ten film jeszcze kilka razy, nie mówię żeby ściągnąć i w kólko oglądać, ale jak będzie powtarzany w TV.
Moim zdaniem większość scen nie ma najmniejszego związku z fabułą. Z tego co pamiętam to na początku chyba na granicy okazało się, że Ochódzki ma kilka stron wyrwanych z paszportu. Ta scena trwa może minutę, a po drodze mamy tekturowe makiety domów, naukę policjanta jakiegoś tekstu dla kierowców przekraczających prędkość, ważenie ludzi itd. Dalej jakaś bzdurna rozmowa z "Polańskim", nie pamiętam czy wyjaśniło się o co z tym chodziło czy nie, ale ważniejsza dla fabuły scena scena z zakładaniem konta w Londynie znów kilkanaście sekund tylko. Jak Bareja chciał pokazać jakieś scenki z PRL to mógł zrobić to w takiej formie jak chociażby "Sens Życia Według Monty Pythona" a nie wplatać tak niezgrabnie w film fabularny. Jakoś inne jego filmy i fajnie (tak przypuszczam) pokazują tamte czasy, i świetnie bawią jako komedie.
A oglądać po raz kolejny raczej nie mam zamiaru. Już raz był dla mnie męczarnią. Wczoraj jak tylko zobaczyłem, że leci w TV od razu zmieniłem kanał :)
Moja rada...
Obejrzyj jeszcze raz ze zrozumieniem :) bo chyba to arcydzieło jest dla Ciebie za trudne.
A dopiero potem pisz, że coś nie ma związku z fabułą.
SPOJLER SPOJLER SPOJLER!!! rozmowa z 'Polańskim' to była część intrygi Ochódzkiego, który wykręcił swoja kobietę, kolegę Hochwandera i byłą żonę, posługując się przy tym m. in. prostym wozakiem Paluchem i wszystkim czym się dało tj. Podwawelską, tłumaczem, rozmowami ze Stuwałą itd., on od początku nie miał zamiaru kręcić żadnego filmu, tylko chciał przenieść pieniądze do innego banku w Londynie, taki to był Miś, ja nie pamiętam dobrze tych czasów (rocznik 87) ale Polskie przywary pozostały, jak pełno Misiów z tamtych czasów którzy dalej mają swoich Jarząbków
A i jeszcze tylko jedno chciałem powiedzieć w kwestii za dużej ilości wątków przez co nie można się połapać. Polecam komedię Ciało, wg mnie jedna z najgorszych komedii polskich. Tam to jest dopiero wrzucone tyle wątków że to głowa boli, a po drugie film nudny.
Przecież ten film to jedna z najlepszych polskich komedii. Poza tym to warto czasem posłuchać na lekcji WOSu czy Historii co działo się wtedy w kraju a nie masturbować się pod ławką! Ta złota, polska młodzież...
Film jest genialny.
Otóż to! "Miś" zawiera niezliczoną liczbę absurdalnych sytuacji, tak tragicznych (a raczej rzeczywistych), że aż śmiesznych. Film to istna klasyka! Zalecam oglądnąć kilka razy, gdyż nie sposób wychwycić wszystko po jednym seansie. Jednak trzeba liczyć się z tym, że młodych nie będzie już to tak śmieszyło, jak ludzi starszej daty. Sama wielu sytuacji na początku nie rozumiałam... Także fenomen Misia będzie z biegiem lat coraz bardziej niedoceniany.
Po pierwsze - mnie na historii uczyli konkretów, a nie anegdot z PRLu.
Po drugie - teksty o masturbacji zachowaj dla siebie. Chyba, że oprócz WOSu i historii chcesz nas jeszcze pouczać z zakresu biologii.
Po trzecie - o każdym filmie można napisać, że to arcydzieło albo kupa, ale jak przychodzi do argumentów to już jest trudniej, co? Ja wyżej napisałem, dlaczego ten film mi się nie podoba. Ty rzuciłeś banalnym hasłem. Jak chcesz podyskutować to proszę bardzo, jak nie masz nic ciekawego do napisania poza pseudomoralizatorstwem to nie pisz w ogóle.
Po co mam pisać paragrafy tak jak Ty, skoro wszystko mogę zmieścić w kilku linijkach?
1. Każdy ma ten sam tok nauczania, jednak prócz nieciekawych konkretów są ciekawe anegdoty :)
2. Nikogo nie chce pouczać, bo widzę, że sam jesteś wyedukowany... albo i nie.
3. Banalne hasło "Film jest genialny" poprę tym oto zdaniem: Za grosz nie pojmujesz filmu, dlatego nie wiesz na czym polega jego genialność :)
A Ty jesteś za głupi, żeby obronić swoje zdanie i podyskutować na poziomie. No, ale doskonale Cię rozumiem: argument jakim się posłużyłeś był również jednym z moich ulubionych za czasów przedszkolnych. Może we wrześniu nauczysz się czegoś nowego, to dasz tutaj kolejny popis swojej elokwencji. Rozumiem opinie jak chociażby użytkowniczki Haagenti, która moim zdaniem trafiła w sedno swoją wypowiedzią. Sam napisałem co mi się nie podobało i tyle.