Piętnastoletnia Leyna (Amandla Stenberg), córka białej Niemki i czarnoskórego ojca, poznaje Lutza (George MacKay) - syna znaczącego oficera SS oraz członka Hitlerjugend, do którego przynależność była obowiązkowa dla wszystkich aryjskich chłopców od 1936 roku. Leyna i Lutz zakochują się w sobie, narażając własne życia na niebezpieczeństwo, gdy wokół nich nasilają się prześladowania Żydów i osób "nieczystych rasowo".
Rzadko piszę wpisy na filmwebie, ale jak usłyszałem o tym filmie, zapoznałem się z opisem fabuły, to nóż w kieszeni się otwiera.
Czarnoskóra dziewczynka (nastolatka ?) chodzi sobie swobodnie podczas drugiej wojny światowej w Niemczech. Równinie dobrze mogła założyć koszulkę "jestem Cyganką", "jestem Żydówką". Niemcy...
Ja mogę się wypowiedzieć za swoje odczucia. Po pierwsze uważam, że taki film, jeżeli ktoś miałby robić, to powinni go zrobić Niemcy, i główna aktorka też powinna być niemieckojęzyczna.
Druga sprawa poziom niewiarygodności pewnych sytuacji zabija powagę filmu, co w tym przypadku dyskwalifikuje u mnie wysoką...
Oryginalny tytuł jest taki piękny, gdy go przeczytałam, od razu mnie zainteresował. A tu nagle "miłość w trudnych czasach"... Serio? Jak jakaś turecka telenowela. Czy ktoś może mi wytłumaczyć, na jakiej podstawie filmy są tak okropnie tłumaczone? Bo naprawdę tego nie rozumiem.
Film oparty na faktach, a inspirowany faktami, jak ma to miejsce w omawianej produkcji to znaczna różnica. Myślę, że w tym filmie, faktem jest tylko to, że pod hitlerowskim reżimem żyli również czarnoskórzy niemieccy obywatele, którzy byli prześladowani w niewiele mniejszym stopniu niż Żydzi. Cała reszta filmowej...