Film zakręcony jak wek na zimę. Konia z rzędem temu, kto pojmie, o co w nim chodzi.
Po pierwsze, film to rodzaj sztuki, a więc sztukę tę każdy może interpretować po swojemu, stąd każda interpretacja może być dobra i niekoniecznie zgodna z intencją autora. Oczywiście pomijam to, że ktoś nie chce się starać tego nawet zrozumieć i zakwalifikuje film to zwykłego porno (takim ludziom współczuję). Moim zdaniem film opowiada z jednej strony o niezwykłym przypadku (ludzie odnaleźli drugą połówkę w obozie koncentracyjnym) oraz destrukcyjnym wpływie różnych rodzajów miłości (uzależnienie od matki-młodszy syn, fetyszystyczny seks- Azjatka i starszy syn, ślepa miłość- ojciec). :)
Sztuki nie można interpretować "po swojemu", więc nie każda interpretacja jest dobra. Ba, jest tylko jedna dobra interpretacja! Sens obcowania ze sztuką polega na tym, by zbliżać się do tej jedynej. Podpowiem: interpretacja nie polega bynajmniej na snuciu własnych przemyśleń ani opinii.