Jest amerykański patos? Jest! Jest opcja, że my Amerykanie się nie poddajemy i będzie cudownie? Jest! Jest opcja amerykańskiego snu? Jest! Będzie happy end? Nie zdradzę... ;-) Od pucybuta do milionera? A jakże! I co z tego - film jest rewelacyjny, bardzo optymistyczny i budujący w człowieku pozytywne emocje. Naprawdę polecam - tym bardziej, że oparty na faktach a na końcu filmu wiele wyjaśnień. Trzeba zobaczyć!
Niestety w oczy bardzo kole scena z wybrykiem Jose w ostatnim biegu i jego przepraszam podczas biegu..
Albo postać Jose to jakiś imbecyl, albo scenarzyści w beznadziejny sposób chcieli dodać dramaturgii.
finalowy bieg na ktory zjechala sie cala rodzinka i okoliczni sasiedzi malej miejscowosci wiec nie kazdy musi trzymac cisnienie i to jest akurat wiarygodne. cala sekwencja wyraznie jednak byla zrobiona pod DDiaza z ktorego dodatkowo i na potrzeby scenariusza zrobiono grubaska
Odjechałeś z tym pucybutem i amerykańskim snem. Ten film - całkiem niezły, ale jeden z wielu, np. "Glory Road" - pokazuje jasno, że jest w Amerykańskich Państwach miejsce dla maluczkich.; i tyle. Jeśli chodzi o życie społeczności McFarland - to White zamieszał i dał im nadzieję, jeśli otworzymy perspektywę na wielki sukces, kasę itd., z czego słynie USA, to jest to niewiele. Poprzestawajmy na "małe jest piękne", bądźmy mili, życzliwi, harujmy itp. - może zrobią o nas film...
Hm !!! Ciekawy, sarkastyczny tekst. Trzeba dodać, że rzecz się dzieje na byłych terytoriach Meksyku (dla ciekawskich wystarczy troszkę w historii poszperać)) - 6/10 !!!
"z czego słynie USA" smiechlem. amerykanski sen to byl ale kilkadziesiat lat temu kiedy to jeszcze ameryka polnocna nie byla mekka lewackiej zydokomuny na modle starego kontynentu, a lemingom nie pourywalo jeszcze konczyn na pierdylionie kolejnych wojen jakie USA rozpetalo na swiecie. amerykanskiego snu juz tam nie ma od dawna, a zastapila go fentanylowa zjawa.