PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=449390}
6,3 33 tys. ocen
6,3 10 1 32696
6,3 18 krytyków
Martyrs. Skazani na strach
powrót do forum filmu Martyrs. Skazani na strach

Obejrzałem film po raz czwarty i wciąż nie mogę wyjść z zachwytu, że ktoś wymyślił tak genialną fabułę. Dla mnie to prawdziwe kino transgresyjne, to nie jest horror tylko misterium cierpienia, którego oglądanie jest czymś absolutnie fascynującym, choćby z uwagi na możliwość obserwowania własnych reakcji psychicznych. Wszystko w tym filmie jest dopięte na ostatni guzik od strony realizatorskiej i dlatego ten film mocno oddziałuje na emocje. To jest nie do przekazania słowami, ale ten film uderza w jakiś silny archetyp i wydobywa na wierzch coś z głębi psychiki. Przy tym filmie "Salo:120 dni Sodomy" Pasoliniego po prostu nie istnieje.
Oczywiście film jest NIE DLA WSZYSTKICH. Właściwie to mnie już nawet nie mierzi (z początku tak było), kiedy patrzę na te opinie prostaczków, którzy spłycają ten film do zwykłego torture-porn i porównują z piłą czy hostelem, mówią, że jest pusty (puste to są ich łby), a nawet niektórzy twierdzą, że jest nudny (sic!!!) i że niepotrzebna jest w nim "pseudofilozoficzna gadka" (sic!!!). Niektórzy domagają się aby im tłumaczyć, co w tym filmie jest głębokiego. K$%#@*!, jak jesteś matoł, nie zrozumiesz!
Zachęcam wszystkich inteligentnych ludzi do obejrzenia tego filmu i nie kierowania się ocenami. Gawiedź jest głupia. Naprawdę, nie chcę być arogancki, ale ludzie, którzy nie są w stanie dostrzec wartości tego filmu dla mnie są w jakimś sensie kalekami.

ocenił(a) film na 1

Oczywiście, nie jest to film dla wszystkich, masz rację. Każda normalna osoba po obejrzeniu takiego czegoś potępi to. Tak jak potępia się zbrodniarzy dokonujących naprawdę podobnych czynów. Film ten jest zamachem na psychikę wrażliwego człowieka i dlatego nie polecam go nikomu. Sadyzm, znęcanie się nad kobietami, dziećmi (!), przemoc pokazane w sposób realistyczny. Ludzie, których takie realistyczne obrazy fascynują są najwyraźniej niewrażliwi na ludzkie cierpienie. Fascynacja tym obrazem tłumaczy poniekąd zjawisko występowania i biernego odbierania podobnych wydarzeń w rzeczywistości. Podejrzewam, że niektórzy przyglądaliby się biernie cierpieniu drugiego człowieka, co dziwne nie jest biorąc pod uwagę poziom znieczulicy w społeczeństwie. Nie potrzeba takich filmów by wiedzieć, że zbrodniarze są święcie przekonani co do słuszności swoich działań (Holocaust). A tego typu filmy bez wątpienia mogą stać się inspiracją dla zwyrodnialców. Doszukiwanie się w tym filmie większego sensu uważam za równoznaczne z przeświadczeniem o własnej inteligencji. Źli ludzie w wielu przypadkach również są cholernie inteligentni, a przynajmniej tak im się wydaje. Kolega wypowiadający się powyżej obnażył swoją arogancję. Pseudo filozoficzna gadka w tym filmie pojawia się tylko na chwilę, głównie w ostatnich minutach filmu. Cały obraz jest zapisem znęcania się nad ludźmi, torturowania i naprawdę nie ma w tym nic głębszego poza okrucieństwem. Doszukiwać się można na siłę przekazu, który twórcy również na siłę umieścili w finale. Jest to niemniej kompletna bzdura. I w sumie to najbardziej mnie razi w tym filmie. Realizm i próba usprawiedliwienia okrucieństwa. Nie ma takich powodów dla których można tak niszczyć innych ludzi. Choć jest to tylko na ekranie i ludzie odtwarzają swoje role, to zrobiono to bardzo realistycznie bez odrobiny dystansu, który określałby, że to rzeczywistość filmowa, fikcja. O ile na horrory można jeszcze przymknąć oko to ten chory film takiej możliwości nie daje. Horrorem to on też zdecydowanie nie jest. Nowy gatunek powinien powstać dla tego typu rzeczy. Kino sadystyczne lub coś w tym stylu.
Film mimo, że sprawnie zrealizowany to wcale nie jest żadnym objawieniem w dziedzinie montażu itp.
A koledze polecam na przyszłość nie ocenianie wszystkich jedną miarą.

joe_kaktus

"Doszukiwanie się w tym filmie większego sensu uważam za równoznaczne z przeświadczeniem o własnej inteligencji."
?????
No bez obrazy, ale w takim razie jeśli ktoś w tym filmie nie widzi sensu, to znaczy, że ma wątpliwości co do własnej inteligencji...
Albo ten groteskowo wysnuty wniosek, właściwie nie wiadomo skąd: "Fascynacja tym obrazem tłumaczy poniekąd zjawisko występowania i biernego odbierania podobnych wydarzeń w rzeczywistości. Podejrzewam, że niektórzy przyglądaliby się biernie cierpieniu drugiego człowieka, co dziwne nie jest biorąc pod uwagę poziom znieczulicy w społeczeństwie."
Odpowiem cytatem: "A koledze polecam na przyszłość nie ocenianie wszystkich jedną miarą."
Albo: "Realizm i próba usprawiedliwienia okrucieństwa."??????? Słowo honoru daję, że bladego pojęcia nie mam, na jakiej podstawie można tak karkołomny wniosek wysnuć? Gdzież to kolega próbę usprawiedliwienia wygrzebał???
Doskonale rozumiem, że film jest brutalny ponad miarę i może wywołać odruch wymiotny u osób przewrażliwionych, ale doprawdy, artykułowanie opinii na podstawie wniosków ściągniętych z całkowicie z sufitu popartych baaaardzo swobodnymi "podejrzeniami", uważam za, że się tak kolokwialnie wyrażę, ostre przeginanie pały.

ocenił(a) film na 1
orion_2

Ostro to przegięli pałę twórcy tego filmu.

"Albo: "Realizm i próba usprawiedliwienia okrucieństwa."??????? Słowo honoru daję, że bladego pojęcia nie mam, na jakiej podstawie można tak karkołomny wniosek wysnuć? Gdzież to kolega próbę usprawiedliwienia wygrzebał???"

Chyba żeś panie nie oglądał filmu do końca. Zaprawdę szczytna idea przyświecała oprawcom w tym filmie jakbyś nie zauważył. Chcieli dowiedzieć się prawdy na temat życia po życiu. Po co im to było to doprawdy nie wiem bo jedną nogą już byli w grobie.

""Doszukiwanie się w tym filmie większego sensu uważam za równoznaczne z przeświadczeniem o własnej inteligencji."
?????
No bez obrazy, ale w takim razie jeśli ktoś w tym filmie nie widzi sensu, to znaczy, że ma wątpliwości co do własnej inteligencji..."

No to było złośliwe z mojej strony. Ale czytaj ze zrozumieniem proszę. Nie napisałem tego co Ty mi zasugerowałeś. A przeświadczenie to niestety nie pewność, a niektórym się wydaje, że pozjadali wszystkie rozumy. Ja w tym filmie nie widzę sensu i nie mam wątpliwości co do tego, że mam rację.


"Albo ten groteskowo wysnuty wniosek, właściwie nie wiadomo skąd: "Fascynacja tym obrazem tłumaczy poniekąd zjawisko występowania i biernego odbierania podobnych wydarzeń w rzeczywistości. Podejrzewam, że niektórzy przyglądaliby się biernie cierpieniu drugiego człowieka, co dziwne nie jest biorąc pod uwagę poziom znieczulicy w społeczeństwie."
Odpowiem cytatem: "A koledze polecam na przyszłość nie ocenianie wszystkich jedną miarą."


Niestety trafiłeś kulą w płot. Jak napisałem: "Podejrzewam, że NIEKTÓRZY przyglądaliby się biernie cierpieniu drugiego człowieka, co dziwne nie jest biorąc pod uwagę poziom znieczulicy w społeczeństwie."
Proponuję się lepiej przyjrzeć słowu "NIEKTÓRZY" co jednoznacznie określa, że nie mam na myśli wszystkich. A co do znieczulicy to fakt. To co się wyprawia na świecie, a także w Polsce przechodzi ludzkie pojęcie. Ludzie często nie reagują na przemoc itp. Kropka.
Widzę jednak, że trafiłem na zwolennika wyżej wymienionego obrazu, więc istnieje szansa, że nie osiągniemy porozumienia.

joe_kaktus

"Chyba żeś panie nie oglądał filmu do końca. Zaprawdę szczytna idea przyświecała oprawcom w tym filmie jakbyś nie zauważył. Chcieli dowiedzieć się prawdy na temat życia po życiu. Po co im to było to doprawdy nie wiem bo jedną nogą już byli w grobie."

Szczytna? Grono emerytów, tak bardzo trzęsących się ze strachu przed wielką niewiadomą, że skazują na koszmar bliźnich, aby uchylić rąbka kurtyny? To jest szczytne? Szczytne jest to, że oszacowali swoje życie na po wielokroć cenniejsze od życia innych ludzi? Końcówkę, szanowny panie, oglądałem, ale miałem zupełnie inny odbiór.

"No to było złośliwe z mojej strony. Ale czytaj ze zrozumieniem proszę. Nie napisałem tego co Ty mi zasugerowałeś. A przeświadczenie to niestety nie pewność, a niektórym się wydaje, że pozjadali wszystkie rozumy. Ja w tym filmie nie widzę sensu i nie mam wątpliwości co do tego, że mam rację."

Czyli, że masz przeświadczenie...

"Niestety trafiłeś kulą w płot. Jak napisałem: "Podejrzewam, że NIEKTÓRZY przyglądaliby się biernie cierpieniu drugiego człowieka, co dziwne nie jest biorąc pod uwagę poziom znieczulicy w społeczeństwie."
Proponuję się lepiej przyjrzeć słowu "NIEKTÓRZY" co jednoznacznie określa, że nie mam na myśli wszystkich. A co do znieczulicy to fakt. To co się wyprawia na świecie, a także w Polsce przechodzi ludzkie pojęcie. Ludzie często nie reagują na przemoc itp. Kropka."

Podejrzenie jest o tyle swobodne, że podejrzewam, iż NIEKTÓRZY widzowie Reksia również przyglądaliby się biernie. Takich NIEKTÓRYCH znajdziesz wszędzie. Ludzie najczęściej nie reagują na przemoc ze strachu, a nie dlatego, że przemoc ich fascynuje. W tym przypadku dość wyraźnie zasugerowałeś, że zwolennicy filmu (oj, przepraszam, NIEKTÓRZY zwolennicy) najchętniej rozsiedliby się z popcornem i obserwowali, jak menelstwo katuje gazrurką bliźniego swego w ciemnej ulicy. Bo ich to fascynuje. Taką konstrukcję myślową uważam za co najmniej nadużycie.

"Widzę jednak, że trafiłem na zwolennika wyżej wymienionego obrazu, więc istnieje szansa, że nie osiągniemy porozumienia."

Cieszę się, że w czymś się jednak zgadzamy:)

Film jest brutalny, jak już mówiłem, ale osobiście robi na mnie wrażenie nie ta cieknąca krew, tylko rodzina, która między zupą a drugim daniem schodzi do podziemi, aby wykonać rutynową masakrę. Spokojna, typowa, sympatyczna rodzina. Ten efekt nie byłby tak silny, gdyby film nie był realistyczny do bólu. Oraz drugi element - stowarzyszenie zwyrodniałych staruszków - tak egoistycznie zapatrzonych we własne ego, że skazują inną istotę na katusze, usprawiedliwiając zbrodnię (ba, właściwie nawet jej nie zauważając) celem wyższym. No na litość, przecież to nie jest usprawiedliwienie, to OSKARŻENIE, skierowane właśnie przeciw ludziom szczelnie okutych w zbroję egoizmu.


ocenił(a) film na 1
orion_2

"Szczytna? Grono emerytów, tak bardzo trzęsących się ze strachu przed wielką niewiadomą, że skazują na koszmar bliźnich, aby uchylić rąbka kurtyny? To jest szczytne? Szczytne jest to, że oszacowali swoje życie na po wielokroć cenniejsze od życia innych ludzi? Końcówkę, szanowny panie, oglądałem, ale miałem zupełnie inny odbiór."

Cóż, najwyraźniej oglądałeś film, ale bez zrozumienia. Te kobiety katowano od wielu lat, więc ludzie za to odpowiedzialni nie byli na starcie emerytami. Dokonujesz widocznych nadinterpretacji tego filmu. Moim zdaniem jest on płytki, a jedyny morał jaki z niego wypływa jest taki, że najprostszym sposobem na dowiedzenie się co jest po śmierci jest palnięcie sobie w łeb. Nie trzeba przez dekady ludzi torturować. Poza tym oni coś słabo się trzęśli z tego strachu, trzęsły się raczej ich ofiary.

Hehe, nie mam przeświadczenia, w moim subiektywnym odczuciu mam pewność.

Myślę, że niepotrzebnie zamieszałeś w sprawę tego filmu "Reksia", który nota bene nadaje się dla każdego. Przyznasz chyba, że filmu "Martyrs" żadna telewizja nie wyemituje w ramach dobranocki? Poza tym odbiorcami Reksia są raczej dzieci więc nie wiem do czego pijesz?
Niektórzy zwolennicy filmu powinni zdać sobie sprawę z tego, że w rzeczywistości podobne wydarzenia nie wyglądałyby dużo inaczej gdyby do nich doszło. Także mogą się usprawiedliwić, że to tylko film. To nie wydarzyło się naprawdę. Ale czym tu się fascynować?

"Film jest brutalny, jak już mówiłem, ale osobiście robi na mnie wrażenie nie ta cieknąca krew, tylko rodzina, która między zupą a drugim daniem schodzi do podziemi, aby wykonać rutynową masakrę. Spokojna, typowa, sympatyczna rodzina. Ten efekt nie byłby tak silny, gdyby film nie był realistyczny do bólu. Oraz drugi element - stowarzyszenie zwyrodniałych staruszków - tak egoistycznie zapatrzonych we własne ego, że skazują inną istotę na katusze, usprawiedliwiając zbrodnię (ba, właściwie nawet jej nie zauważając) celem wyższym. No na litość, przecież to nie jest usprawiedliwienie, to OSKARŻENIE, skierowane właśnie przeciw ludziom szczelnie okutych w zbroję egoizmu."

W jakim sensie robi to na Tobie wrażenie? Zdaję sobie sprawę, że podobne wydarzenia mają miejsce w rzeczywistości i to jest niepokojące. Skoro do nich dochodzi to znaczy, że coś jest nie tak. Skoro powstają takie filmy to też coś jest nie tak. Bo w jakim celu? Rozrywkowym? No nie rozumiem tego. Film mi się bardzo nie podobał.
Te elementy, o których napomknąłeś nie zabierają większości czasu projekcji. Wydarzenia koncentrują się na sadystycznych torturach, okrucieństwie, przemocy, poniżaniu, znęcaniu się nad dziećmi i kobietami. To jest główna zawartość tego filmu. Skromna fabuła pojawia się dosłownie na chwilę, zwłaszcza przed zakończeniem usiłując wmówić odbiorcy jakąś głębie.
Dzięki za zabranie głosu, ale nie zmienię zdania. Świat byłby lepszy bez takich filmów.

joe_kaktus

"Cóż, najwyraźniej oglądałeś film, ale bez zrozumienia. Te kobiety katowano od wielu lat, więc ludzie za to odpowiedzialni nie byli na starcie emerytami. Dokonujesz widocznych nadinterpretacji tego filmu. Moim zdaniem jest on płytki, a jedyny morał jaki z niego wypływa jest taki, że najprostszym sposobem na dowiedzenie się co jest po śmierci jest palnięcie sobie w łeb. Nie trzeba przez dekady ludzi torturować. Poza tym oni coś słabo się trzęśli z tego strachu, trzęsły się raczej ich ofiary."

Dialog finałowy: Etienne wprowadza zgromadzonych w sytuację:

- Pomiędzy 12.15 a 14.30 pani Assaoui wyraźnie widziała co przychodzi po śmierci. Dobrze słyszeliście. Jej pełen zachwytu przekaz|trwał przed 2 godziny i 15 minut. Nie było to bliskie śmierci doświadczenie. To, czego doświadczyła, było autentycznym męczeństwem. O 14.30 opuściła ten poziom, a o 15.05 przemówiła. W tym momencie nadal jest żywa, jednakże już nie mówi. Pani usłyszała jej świadectwo. Owo świadectwo, moi drodzy, zostanie wam przekazane za parę minut.

Pani przygotowuje się do wystąpienia.

- Pani, wszyscy czekają.
- Idę, Etienne.
- Więc jestm TAM coś?
- Oczywiście.
- Czy to jest jasne?
- Bardzo jasne.
- I precyzyjne?
- Nie pozostawia pola do interpretacji, Etienne.
- Dziękuję Pani.
- Etienne?
- Pani?
- Czy możesz sobie wyobrazić, co przychodzi po śmierci?
- Czy wszystko w porządku?
- Możesz?
- Nie, ja...
- Powątpiewaj dalej, Etienne.

W trakcie rozmowy Pani zrzuca perukę i zachowuje się jakby na niczym jej nie zależało. Potem pada samobójczy strzał.

Zastanówmy się co mogła usłyszeć. Opcje są trzy:
1) Nonsensowny bełkot - wykluczam, ponieważ sama stwierdza, iż wszystko jest jasne. Gdyby usłyszała bełkot "eksperyment" byłby po prostu kontynuowany.
2) Potworną perspektywę - wykluczam, ponieważ wtedy śmierć przerażałby ją o wiele bardziej i nie zdecydowałaby sie na samobójczy krok.
3) Świetlaną wizję - najbardziej prawdopodobna opcja, aczkolwiek nie bez wad. Ta wersja tłumaczy dlaczego skończyła ze swoim życiem.
Gdyby chodziło o prace "badawcze" to w podzieliłaby się każdym odkryciem z resztą zainteresowanych. Dlaczego więc tego nie zrobiła? dlaczego postąpiła nie tylko samolubnie, ale wręcz zbrodniczo? Bo przecież po takim dialogu dalsze "badania" są właściwie pewnikiem. Wszak wyszedł wyraźny sygnał, że odpowiedź można dotychczasowymi metodami zdobyć. Dla mnie sprawa jest oczywista - tu nie chodziło o szczytny cel. Nie chodziło o danie ludzkości odpowiedzi. Chodziło o odpowiedź dla wyselekcjonowanej grupki ludzi, których dusi strach przed nieznanym. Grupki egoistów, których łączy tylko to, że zdolni są do makabrycznej zbrodni, aby tylko wiedzieć wcześniej, zanim nadejdzie kres. I co robi Pani, kiedy zaspokaja swoją ciekawość? Mówi całej reszcie: spieprzajcie dziady. I czuć tu dużą dawkę pogardy dla wszystkich zbrodniczych kompanów, jak i zapewne do siebie samej.

A propos zarzutu, że w momencie rozpoczęcia "badań" nie było jeszcze stowarzyszenia geriatrycznym, ponieważ byli o siedemnaście lat młodsi:
1) 17 lat to pokolenie. Kółko staruszków niekoniecznie musiało być pomysłodawcami. Mogli być kontynuatorami.
2) Kto powiedział, że tylko ramol z jedną nogą nad grobem boi się śmierci?

"Hehe, nie mam przeświadczenia, w moim subiektywnym odczuciu mam pewność."

Przez grzeczność nie pociągnę dalej tego wątku:)

"Myślę, że niepotrzebnie zamieszałeś w sprawę tego filmu "Reksia", który nota bene nadaje się dla każdego. Przyznasz chyba, że filmu "Martyrs" żadna telewizja nie wyemituje w ramach dobranocki? Poza tym odbiorcami Reksia są raczej dzieci więc nie wiem do czego pijesz?
Niektórzy zwolennicy filmu powinni zdać sobie sprawę z tego, że w rzeczywistości podobne wydarzenia nie wyglądałyby dużo inaczej gdyby do nich doszło. Także mogą się usprawiedliwić, że to tylko film. To nie wydarzyło się naprawdę. Ale czym tu się fascynować?"
"W jakim sensie robi to na Tobie wrażenie? Zdaję sobie sprawę, że podobne wydarzenia mają miejsce w rzeczywistości i to jest niepokojące. Skoro do nich dochodzi to znaczy, że coś jest nie tak. Skoro powstają takie filmy to też coś jest nie tak. Bo w jakim celu? Rozrywkowym? No nie rozumiem tego. Film mi się bardzo nie podobał.
Te elementy, o których napomknąłeś nie zabierają większości czasu projekcji. Wydarzenia koncentrują się na sadystycznych torturach, okrucieństwie, przemocy, poniżaniu, znęcaniu się nad dziećmi i kobietami. To jest główna zawartość tego filmu. Skromna fabuła pojawia się dosłownie na chwilę, zwłaszcza przed zakończeniem usiłując wmówić odbiorcy jakąś głębie.
Dzięki za zabranie głosu, ale nie zmienię zdania. Świat byłby lepszy bez takich filmów."

Reksio - ponieważ jeśli nawet wśród widzów tak niewinnej bajki mogą się znaleźć NIEKTÓRZY, to co udowadnia znalezienie tychże wśród zwolenników "Martyrs"? Zresztą Reksio jak Reksio. Są inne animacje dziecięce, które piknie pokazują "wbijanie się w glebę", tudzież inne sceny sadystyczne wprost. Co prawda dalekie są od ultrarealizmu, ale jednak.

Podobne wydarzenia wyglądałyby identycznie, gdyby miały miejsce, co łatwo można sobie uświadomić czytając o hitlerowskich obozach zagłady (w imię, a jakże, szczytnych celów - umocnienia panowania rasy panów), czy radzieckich Gułagach (czy ktoś ma wątpliwości, że cel był szczytny?). Dlaczego więc to pokazywać? Ano może dlatego, że w dobie cywilizacji, politycznej poprawności, szalejącego współczucia i wszędobylskiej empatii, warto sobie przypomnieć, że cywilizacyjna otoczka jest łatwiejsza do zmycia niż bród. I z człowieka wychodzi zwierz. Heinrich Himmler wizytował onegdaj obóz zagłady i zwymiotował był biedak, widząc egzekucje na więźniach. Po powrocie do zacisznego i bezpiecznego gabinetu głęboko zatroskał się, czy traumatyczne przeżycia SS-mańskich oprawców wśród obozowego bydła, nie wpłyną negatywni na psychikę niemieckiego żołnierza. Zakładam, że tylko niektórzy z SS-manów wykazywali od urodzenia smykałkę do bestialstwa. Pozostali musieli zapewne okrzepnąć i przyzwyczaić się do pewnych rzeczy. Nabrać rutyny. W "Martyrs" jest to samo - na górze stateczny ojciec rodziny, w podziemiach kat, tłuczący ofiarę rutynowo, prawie znudzony, zupełnie jakby ogródek kopał, albo płot malował. Jakby pstryknięciem palców potrafił wyłączyć emocje. Czasem warto przypomnieć jak niewiele trzeba, aby człowiek zamienił się w bestię. Gdyby zabronić wspominania o ciemnej stronie ludzkiej natury, należałoby hurtem wykopać wszystkie wzmianki o holokaustach, gułagach, niewolnictwie, pogromach, rzeziach wojennych, bo po co o tym pamiętać, "w jakim celu? Rozrywkowym? No nie rozumiem tego".

użytkownik usunięty
orion_2

Miło Cię stary poczytać, naprawdę. Sprostuję tylko, tak gwoli ścisłości, co nieco na temat wydarzenia, które przytoczyłeś - Himmler nie zwymiotował tylko zbladł, zatoczył się i o mało nie zasłabł, będąc świadkiem rozstrzelania. Kula rozbijając czaszkę jednej z ofiar spowodowała, że mózg rozprysnął się, brudząc mu płaszcz. Potem zażartował na temat swojej "burżuazyjnej" reakcji. Miało to miejsce nie podczas inspekcji obozu zagłady tylko podczas wizytacji oddziałów Einsatzgruppen podczas mokrej roboty na tyłach wschodniego frontu w lecie 1941 roku - gdyż wtedy dopiero rozpoczęło się "ostateczne rozwiązanie" - z początku właśnie przez masowe rozstrzeliwania. To wydarzenie właśnie spowodowało u niego refleksję, że zabijać jednak trzeba inaczej, właśnie ze względu na wrażliwą duszę niemiecką. Rozpoczęły się poszukiwania idealnego środka ludobójczego - z początku próbowano dusić ludzi spalinami w stalowych ciężarówkach, których rury wydechowe skierowane były do wewnątrz. Ostatecznie stanęło na Cyklonie B.

Tak btw. Bardzo polecałbym Ci książkę "Łaskawe" Jonathana Littela. Bardzo a propos.

Ubolewam nad faktem, że film bywa kojarzony gatunkowo z "Piłą" czy innymi produkcjami tego typu. Jest to równie sensowne (a właściwie bezsensowne) jak zaliczenie "Quo Vadis" do literatury czysto sadystycznej, bo Sienkiewicz nie stronił przecież od szokujących opisów.

Całkiem możliwe, że źle zapamiętałem incydent z Himmlerem. Prawdę mówiąc już nie pamiętam z jakiego źródła go zaczerpnąłem. Dziękuję za namiar na książkę. Jeśli jest jeszcze dostępna w sprzedaży na pewno skorzystam.

orion_2

witaj
w twojej wypowiedzi odnalazlam zalazek odpowiedzi na moje pytanie lecz chcialabym cie prosic abys sie troszeczke zaglebil. moglabym prosic o kontakt gg? prosze o kontakt 7395168

monika020487

Przykro mi, ale ja i gg nie żyjemy ze sobą w zgodzie:) Niemniej jednak czytałem Twój wątek pt: "Aspekt religijny czyli rozkminka nad życiem po życiu" i domyślam się, że intryguje Cię motyw samobójczy.
Zacząć należy od tego, że każda próba odkrycia treści rozmowy między Panią i Anną byłaby trywialna. Tu w pełni zgadzam się z Joe Kaktusem, kiedy pisze "odpowiedzi na takie pytanie nie ma i nie będzie, a próba jej udzielenia kompletnie pogrzebałaby ten film". Można było uzyskać efekt niedopowiedzenia na różne sposoby, ale scenarzysta wybrał ten. Łatwo domyślić się dlaczego - jest on po prostu zaskakujący i wymusza na widzu ciekawość i refleksję. Cóż takiego usłyszała, że skłoniło ją do targnięcia się na własne życie? Odpowiedzi rzecz jasna nie ma, ponieważ scenarzysta z oczywistych względów nie dysponuje odpowiednią wiedzą. Każdy odpowiedź musi znaleźć sam.
Motyw męczeństwa zastosowany jako ścieżka do odpowiedzi na pytanie - co się dzieje po życiu ma swoje słabe strony. Otóż naukowcy zajmowali się kiedyś ludźmi, którzy przeszli śmierć kliniczną, opowiadając o świetlistym tunelu i badania zaowocowały teorią o substancji wytwarzanej przez mózg w chwili agonii, powodującej halucynacje i łagodzącej proces zgonu. Na ile te informacje są jeszcze aktualne - nie wiem. Jeżeli jednak aktualne są - to relacja Anny nie może być miarodajna, ponieważ to, czego zaznała, było tylko reakcją obronną mózgu na przeżywany koszmar. U jednych reakcją obronną był obłęd, u niej mogły to być halucynacje. Powtarzam jednak, że o tej teorii słyszałem bodaj 20 lat temu i od tamtej pory mogła zostać doszczętnie skompromitowana.
Załóżmy jednak, że Anna była świadoma, tego co się z nią działo podczas krytycznej godziny i to co widziała nie było wytworem umęczonego umysłu, tylko faktem. Załóżmy też, że opowiedziała Pani prawdę i ta pod wpływem informacji zastrzeliła się. Dlaczego?

Jeszcze raz podkreślę - wykluczam przerażającą wizję bytu pośmiertnego. Wówczas nikt o zdrowych zmysłach nie skracałby sobie życia. Co prawda znane są przypadki, kiedy więzień skazany na karę śmierci popełnia samobójstwo przed egzekucją, ponieważ nie może znieść oczekiwania, ale tu sytuacja jest inna. Więzień popełnia samobójstwo, aby mieć to już za sobą. W przypadku Pani, śmierć byłaby zaledwie początkiem. Strach by jej na to nie pozwolił.

Kolejna opcja którą wykluczam - po śmierci nie ma niczego. Zatem Pani nagle dowiaduje się, że to wszystko co zrobiła, z czym wiązała nadzieje, było zupełnie pozbawione sensu. Po śmierci zostaje tylko kupka prochów i nic więcej. Wiadomość dołująca, ale nie sądzę, aby była powodem do samobójstwa. W czasach rewolucji francuskiej Bastylia była przepełniona błękitnokrwistymi skazańcami, którym tylko godziny pozostały do zgilotynowania. Bastylia nie była wtedy świadkiem ponurego oczekiwania na nieuniknione. Bastylia tętniła erotyczno-hedonistyczną orgią. Ci ludzie chcieli nadrobić stracone lata w kilka godzin. Wiedzieli, że będą żyć krócej, więc nadrabiali to intensywnością. Chcieli żyć. Myślę, że Pani mając świadomość, że niebawem nadejdzie jej kres i nie ma nadziei na cokolwiek innego, zanurzyłaby się w życiu, aby go jeszcze zakosztować.

Trzecia opcja - życie po śmierci jest przyjemne. Ta opcja również się do końca nie sprawdza. Taka wersja o życiu po śmierci wywołałaby zapewne euforię. Nie ma się czego bać! Dopiero po śmierci będzie pięknie! Dlaczego zatem Pani nie okazywała radości? Dlaczego nie podzieliła się wspaniałą wiadomością z innymi, tak jak to zazwyczaj robią ludzie szczęśliwi? Dlaczego była apatyczna, zniechęcona, rozczarowana i złośliwa? Złośliwa - ponieważ nie mam wątpliwości, że z premedytacją zataiła usłyszane informacje zabierając je ze sobą do grobu. Ano może dlatego, że coś straciła. Być może jej zbrodnicze postępowanie będzie ją drogo kosztować w życiu pozagrobowym? Nie na tyle, aby panicznie bać się śmierci. Ale jednak wystarczająco, aby wpaść w desperację. To tłumaczyłoby apatię, zniechęcenie i złośliwość. Bo przecież ludzie zazwyczaj szukają winnych wśród wszystkich, tylko nie u siebie. Zatem w tym błysku zrozumienia, iż jej strata jest ogromna, pojawiła się myśl - to przez nich! Ja nie chciałam. To oni mnie namówili. Niczego im nie powiem. I niech diabli wezmą to życie.

Rzecz jasna to są tylko hipotezy opierające się na założeniu, że filmowe wydarzenia miałyby szanse być autentykami, a przecież nie są. Dlatego wracamy do punktu wyjścia - scenariusz jest tylko detonatorem, który ma wyzwolić eksplozję pytań, na które każdy sam musi znaleźć odpowiedź.

użytkownik usunięty
orion_2

Na samym początku sprostowanie (jeszcze jedno - wybacz :)). Bastylię zburzono 14 lipca 1789 roku, więc na samym początku Rewolucji Francuskiej, a więc siłą rzeczy nie mogła być przepełniona błękitnokrwistymi skazańcami. Przeciwnie - służyła błękitnokrwistym do więzienia wszelkich wrogów absolutyzmu Burbonów.


Co do interpretacji zakończenia. Wydaje mi się, że ta sekta, której Madmoiselle była mistrzynią, opierała się na silnej wierze w możliwość transcendencji - czyli przekraczania zmysłowych barier poznawczych. Przytoczona przez Ciebie teoria substancji mózgowych odpowiedzialnych za halucynacje przedśmiertne przeczyłaby możliwości transcendencji. Natomiast każda religia opiera się na silnej wierze w transcendencję - ta sekta również była wspólnotą quasi-religijną.
Wierzyli, że człowiek skrajnie umęczony jest w stanie przekroczyć siebie i doświadczyć objawienia, a następnie o tym opowiedzieć. Prawdą jest, że wiele osób zaangażowanych mocno w duchowość jest w stanie przekraczać własne odczuwanie - np. mnich buddyjski, który dokonał samospalenia, nie wychodząc przez cały ten czas z pozycji zazen, co zostało nawet sfotografowane. Mozliwości ludzkiej natury sa potencjalnie ogromne, sekta Madmoiselle łączyła je z możliwością zaglądania za kurtynę zaświatów.

Samobójstwo Madmoiselle jestem w stanie interpretować tak - świadectwo Anny mogło przekreślić sens całego życia Madmoiselle, które poświęciła zbadaniu tego jednego zagadnienia. Usłyszała np. że nie ma nic prócz pustki i absurdu egzystencji. Jej życie ostatecznie straciło sens. Odebrała sobie życie zrezygnowana i wściekła na cały świat za to, że jej rachuby zawiodły i miała gdzieś, czy reszta będzie to kontynuować czy nie. Wydaje mi się, że to był umysł organicznie niezdolny do zaakceptowania takiej możliwości, że życie to absurd, a po śmierci jest pustka. Dlatego próbowała za wszelką cenę, wszelkimi metodami wydrzeć światu tajemnicę istnienia aby uczynić zadość swej nieziszczalnej, ale i nienasyconej potrzebie sensu.

Tak działa umysł fanatyka, fundamentalisty, ideologa. Zdolny jest zrobić wszystko aby ocalić jakiś nadrzędny sens życia i świata. Jej jednak nie wystarczała wiara, ona potrzebowała WIEDZY. Chciała mieć tę tajemnicę podaną na talerzu. W jakimś sensie jest ona figurą pewnego typu europejskiego myślenia, którego powinniśmy się bać.

No fakt, wygłupiłem się koncertowo. Rzecz jasna nie Bastylia, tylko Conciergerie i nie rewolucja francuska, tylko Rewolucja Francuska.
Mea culpa.
Zgodziłbym się z Twoim tokiem rozumowania, ponieważ przyznaję, że jest najbardziej prawdopodobny, gdyby nie fragment dialogu:

"- Więc jest TAM coś?
- Oczywiście.
- Czy to jest jasne?
- Bardzo jasne.
- I precyzyjne?
- Nie pozostawia pola do interpretacji, Etienne."

I nie widzę powodu, dla którego miałaby kłamać. Sądzę, że gdyby dowiedziała się, że po śmierci nie ma niczego, skwapliwie podzieliłaby się wiedzą, dla czystej satysfakcji, że nie tylko ona poczuje się całkowicie rozczarowana. Zresztą równie dobrze mogła pod wpływem emocji zachowywać się nieracjonalnie i wtedy wszystkie domysły budowane na podstawie przesłanek diabli biorą. Ta końcówka nie jest do końca logiczna, ale w tym cały urok, że zmusza do domysłów.

użytkownik usunięty
orion_2

Mnie się wydaje, że jednak mogła kłamać - wyglądała na bardzo zgorzkniałą i cyniczną. Na zasadzie: Etienne podniecony się dopytuje, czy tam coś jest, a ona odpowiada - tak, oczywiście (w domyśle - łudź się dalej dziadu). Mogła być na tyle zawiedziona, że już jej się nie chciało schodzić na dół i rozmawiać z resztą towarzycha, które było jej potrzebne do realizacji swoich celów, ale w gruncie rzeczy nim gardziła - jak prawdopodobnie wszystkimi ludźmi na tym świecie i w ogóle całym światem. Ale oczywiście to miejsce pozostawia pole do własnej interpretacji - i tak chyba rzeczywiście miało być.

Ja podobnie zinterpretowałam samobójstwo Madmoiselle i muszę się przyznać że taka interpretacja strasznie namieszała mi w głowie. Niby zakończenie filmu poruszyło od wieczne pytanie "czy po życiu jest inne życie" ale tak zostało to ukazane że spowodowało to u mnie nieopisany strach i lęk że faktycznie może 'tam' nic nie być a życie jest tylko absurdem prowadzącym do śmierci. Asz kurde...głupio się przyznać ale pomimo iż jestem w sumie wtedy byłam wierzącą to teraz znacznie moja wiara w poza życie znacznie upadła. Scena kończąca film tak sfazowała moje poglądy że do tej pory zastanawiam się nad sensem życia....;/

ocenił(a) film na 1
orion_2

A ha, jeszcze jedno

"Ten efekt nie byłby tak silny, gdyby film nie był realistyczny do bólu. Oraz drugi element - stowarzyszenie zwyrodniałych staruszków - tak egoistycznie zapatrzonych we własne ego, że skazują inną istotę na katusze, usprawiedliwiając zbrodnię (ba, właściwie nawet jej nie zauważając) celem wyższym. No na litość, przecież to nie jest usprawiedliwienie, to OSKARŻENIE, skierowane właśnie przeciw ludziom szczelnie okutych w zbroję egoizmu."


Jest to usprawiedliwienie pokazania wszystkich tych okropności w filmie.
Sam wątek oskarżenia ludzi szczelnie okutych w zbroję egoizmu jak to ująłeś mógłby być ciekawy, ale gdyby ten film wyglądał inaczej.

użytkownik usunięty
orion_2

No! Nareszcie ktoś napisał coś mądrego tu na forum o tym filmie. Większość opinii, na które tu trafiałem, niestety kipiały pseudomoralnym oburzeniem tudzież wytykały filmowi, że jest nudny i płytki, co de facto było, podejrzewam, tylko taktyką maskującą dokładnie to samo - pseudomoralne oburzenie. No i poziom większości formułowanych zarzutów przejawiała ten sam poziom niechlujstwa myślowego, jakie miałeś tu okazję wypunktować koledze z wątku, czym mnie wyręczyłeś:)

Na pewno film narusza radykalnie zasadę decorum:)Ale w tym przypadku, w przeciwieństwie do większości innych produkcji z gatunku horror czy torture-porn, tutaj jest to uzasadnione. Bez tego hardcore'u film by nie działał, tak jak działa. Dla mnie to była fenomenalna artystyczna idea, żeby połączyć dyskurs o uprzedmiotowieniu człowieka - ideologii zdolnej "usprawiedliwić" każde bestialstwo, selektywności percepcji pozwalającej łączyć normalne, mieszczańskie życie rodzinne z masakrowaniem ludzi, próbie wydarcia światu tajemnicy egzystencjalnej przez instrumentalny ludzki rozum pozbawiony empatii i organizujący na zimno całą systemową machinę zadawania cierpień innym - z żywym, realistycznym obrazem. Dzięki temu coś, co w papierowych debatach filozofów nie robi wrażenia i można to czytać spokojnie, jak to Gombrowicz ujął "pomiędzy telefonem a kotletem", przysypiając jednocześnie, tu bezceremonialnie atakuje nasze zmysły i z pewnością nie jest to film, na którym się spokojnie pochrupuje popcorn.
Na mnie też mocne wrażenie, dużo mocniejsze niż sceny tortur i mordów, zrobiły te zestawienia kontrastów, które można bardzo szeroko i różnie interpretować. To zestawienie fasady i zaplecza - z wierzchu typowa, szczęśliwa rodzinka z sytej zachodniej klasy średniej, a pod podłogą piekło na ziemi. Albo ta para, która torturuje dziewczynę w drugiej części i nagle w pewnym momencie mężczyzna tą kobietę najnormalniej w świecie przytula. Albo to groteskowe "współczucie", które pod koniec okazuje ta blondyna. Scena z wchodzeniem pod prysznic to parafraza biblijnego, piłatowego gestu. No i ta żałosna kongregacja geriatryków - genialne i skrajne, wręcz groteskowe ale jakże trafne przedstawienie egoizmu Zachodu.
Ten film dla mnie był przede wszystkim o tym, że nie ma rzeczy nieludzkich. Wszystko jest ludzkie. Co potwierdza zresztą rzeczywistość. A ten film pozwala to nie tylko zrozumieć intelektualnie, ale także poczuć emocjonalnie.

ocenił(a) film na 1

Piękne słowa, piękna mowa Doktorze. Gratuluję również bogatej wyobraźni. Omawiane przez Ciebie zestawienia kontrastów zostały w filmie ledwie nakreślone. Akcja filmu opiera się na krwawej łaźni i torturach. Te wydarzenia zabierają większość czasu projekcji i nie mam wątpliwości, że dla zwolenników tego typu obrazków film powstał. Te kilka minut, w których pojawiła się jakaś treść rozwinąłeś do tego stopnia, że jak widać coś z tego filmu wyniosłeś. Moim zdaniem pokazanie tak drastycznych scen nie zostało uzasadnione. A biorąc pod uwagę zakończenie wydaje się to wręcz naiwne i głupie. Bo dlaczego ta pani w finale nie podzieliła się wiedzą na temat wieczności ze swoimi kompanami, z którymi od lat współpracowała? (Zaznaczam, że popełniacie błąd pisząc o stowarzyszeniu geriatryków, ponieważ zostało wyraźnie powiedziane, że torturowali ludzi od lat, więc musieli być młodsi kiedy zaczynali). Ponieważ odpowiedzi na takie pytanie nie ma i nie będzie, a próba jej udzielenia kompletnie pogrzebałaby ten film.
Pisząc o fenomenalnej artystycznej idei rozwinąłeś zarys fabuły filmu. Być może taki był pomysł. Fabularnie jednak film jest wtórny. Dla mnie jest to kombinacja "Bladego strachu" z "Hostelem". Zresztą oglądając film ma się wrażenie wyraźnego podziału na dwie części. Oczywiście ten film jest bardziej serio co między innymi mnie w nim razi.
Pozwolę sobie nie zgodzić się także z tym jak podsumowałeś swoją wypowiedź. Jestem odmiennego zdania. Nie wszystko jest ludzkie. Po to mamy rozum i moralność, żeby wiedzieć, że są kwestie nieludzkie, do których między innymi należy traktowanie człowieka zaprezentowane w filmie "Martyrs".

Do opinii negatywnych podchodzę tolerancyjnie.Film jest niewątpliwie kontrowersyjny i nie każdy ma cierpliwość aby dać mu szansę na "rozkręcenie". Poza tym trafiają się, sympatycy, których powody uwielbienia filmu są jeszcze bardziej kontrowersyjne. Np. natknąłem się na obywatela, który narzekał na nadmiar "pseudofilozoficznych gadek" i mimo, że jest to, że tak sobie zażartuję, "ideologiczny sojusznik", to z takim sojusznikiem jest mi bardzo nie po drodze. Słabo mi się robiło, kiedy z lubością chwalił prawidłowy odcień "juchy" i drażniły go dialogi. Nie znam człowieka i nie chciałbym go po tym jednym komentarzu szufladkować, ale mam nieodparte wrażenie, że dla niego ten film właściwie mógłby być niemy. Byle tylko było wystarczająco dużo tryskającej juchy o odpowiedniej barwie. No i żeby więcej flaków wirowało w powietrzu. Po takich zachęcających inaczej postach, trudno się dziwić, że część widowni krzywi się z odrazą. Sam film jednak uważam za intrygujący. U mnie pociągnął za odpowiednie struny tworząc harmonijny akord, ale podejrzewam, że o wiele większa część widowni usłyszy zgrzyt. Kwestia doboru dźwięków do odsłuchu.
Niegdyś wpadła mi w ręce książka o radzieckich komandosach (specnaz). Autor opisywał jak się preparuje ludzki mózg, aby pozbył się balastu moralnych wątpliwości. Serwowano delikwentom morze krwi. Kazano rozpruwać brzuch ciężarnej kotce tępym nożem itd. Nie po to, aby obudzić w nich skłonności sadystyczne (sadystów błyskawicznie eliminowano przenosząc do innych wojsk, ponieważ sadyści najczęściej są egoistycznymi tchórzami, co w specnazie nie jest pożądaną cechą). Robiono to po to, aby oswoili się z krwią. Jak argumentował autor - ani chirurg, ani rzeźnik nie mogą omdlewać na widok krwi. Żołnierz (zwłaszcza specyficzny, który operuje na terytorium wroga) również nie ma prawa tego robić. Szkolenie było niezwykle efektywne. Wynikowo pojawiał się komandos, który zachowaniem przypominał zbira tłuczącego Annę. Nie był prymitywnym sadystą, ale też obce mu było współczucie. Rzecz jest o tyle ciekawa, że nie sądzę, aby człowieka można było trwale ukształtować wbrew jego predyspozycjom mentalnym. Czyli drapieżnik siedzi w nas, uśpiony jedynie przez pewne nakazy cywilizacyjne czy moralne. Jednakże wystarczy odrobinę popuścić cugle i moralność potrafi się plastycznie dopasować do nowych warunków. Sam zaś mechanizm napędzający organizację starców moim zdaniem odwzorowuje w pewnym stopniu totalitarne dewiacje - kasta wydająca polecenia (w imię szczytnych celów), oraz grupa oprawców, która te polecenia bez wahania wykonuje. W filmie niemalże brakowało było sceny sądowej, w której kat torturujący dziewczynę wyznaje, iż tylko wykonywał rozkazy.