Akcja filmu "Martwe zło: Przebudzenie" przenosi się z lasu do miasta. Fabuła opowiada o dwóch nieutrzymujących ze sobą kontaktu siostrach (w ich rolach Sutherland i Sullivan). Ich spotkanie zostaje przerwane pojawieniem się demonów, które potrafią przejmować panowanie nad ludzkimi ciałami. W obliczu najkoszmarniejszej wersji rodziny, jaką można sobie wyobrazić, siostry zmuszone są podjąć brutalną walkę o przetrwanie.
Dla mnie super. Znacie te horrory, w których w pewnym momencie filmu pojawiają się egzorcyści bądz okazuje się, że makabryczny demon to tak naprawdę tylko skrzywdzona przez życie dziewczynka i groza się ulatnia, bo wiecie, że główni bohaterowie nie zginą, a zło zostaje w pewnym sensie "zracjonalizowane"? Tutaj...
Nie ma tutaj zadnej dobrej historii, fabuła w zasadzie nie istnieje tak jak logika głównych bohaterów. Fajne gore i tylko tyle w zasadzie
Nie oglądałem tak mocnego horroru od czasu pierwszej części Obecności, czyli to najlepszy horror od dekady.
Z tym, że Obecność był horrorem opierającym się na strachu. Z kolei Martwe Zło: Przebudzenie jest horrorem opierającym się na terrorze. Dość wczuć się w rolę Beth by zdać sobie sprawę, że nadrzędnym celem demona...