Wczoraj obejrzałem film "Marsjanin" w Multikinie Targówek w Warszawie. Gdybym mógł dać 100 gwiazdek to dałbym bez wahania. Dlaczego?
Film "Marsjanin" jest adresowany do grona ludzi którzy posiadają minimum wiedzy o lotach kosmicznych. Jeśli ktoś nie interesuje się astronautyką to wiele zdarzeń są dla nich naciągane, zmyślone czy śmieszne.
Jako krótkofalowiec przyznaję, że NASA odwaliła kawał dobrej roboty. W filmie pojawiła się też ESA której wiele osób nie zna. Poznacie ją gdy odszukacie sobie w internecie Samanthę Cristoforetti, pierwszą włoszkę która na pokład Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ISS zabrała express do kawy.
Właśnie podczas seansu w momencie użycia expresu do kawy pojawił się na sali śmiech. Kochani - polecam wam artykuł o nazwie: "Historyczne espresso na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej" to zrozumiecie, że firma Lavazza zrobiła specjalny express do użytku na ISS-ie i można pić w kosmosie kawę!
Szeroko komentowano produkcję prądu, wody czy sadzenie ziemniaków. Dla wielu było to śmieszne ale gdy astronauta zostaje sam to chcąc przeżyć musi walczyć o swój byt.
Osobną kwestią na filmie jest muzyka. Lecąc w kosmos zabiera się ulubione swojemu sercu rzeczy więc nie dziwię się wykorzystanie muzyki lat 80-tych. Każdy ma inny gust a o gustach się nie dyskutuje.
Bombą dla mnie jest wykorzystanie ASCII oraz telemetrii do kontaktu. I tu znowu pojawiają się pojęcia dla wielu osób zbyt trudne. Dlaczego ASCII? Ponieważ przy opóźnieniu czasowemu w przesyłaniu wiadomości, czasem trzeba szukać rozwiązań które pozwolą przesłać tekst szybciej niż standardowo.
A telemetria? No tu się kłania krótkofalarstwo ponieważ telemetria to dziedzina telekomunikacji zajmująca się technikami przesyłu wartości pomiarowych na odległość. I nie ma tu nic śmiesznego ponieważ krótkofalowcy na ziemi bardzo często odbierają dane telemetryczne z satelity FUNcube-1 który jest na wysokości 630 km więc można przesyłać dane na dalekie odległości zawierające parametry typu napięcie, moc, liczba resetów itp.
Również decyzje związane z ratowaniem Damona są z życia wzięte. To, że życie kilku członków było ważniejsze niż 1 to było do przewidzenia, że Szef NASA tak się zachowa. Po pierwsze - tu działają emocje a po drugie to jest pewna odpowiedzialność którą się bierze na siebie w przypadku niepowodzenia.
Może śmieszy wielu całkowite zjednanie całego świata celem ratowania jednego człowieka na Marsie ale powiedzcie sobie szczerze - czy bylibyście totalnie na NIE gdyby jakiś Polak utknął w kosmosie? Wątpię.
Do filmu nie mogę się przyczepić z żadnej strony - wszystko było pokazane tak, jak jest. NASA nie firmuje swojego loga tak dla jaj. Jeśli szukacie więcej informacji na temat tego filmu to polecam na smartfony aplikację NASA gdzie znajdziecie sporo informacji o produkcji filmu.
Wiem, że wiele osób będzie mnie krytykować za tą opinię i pisać, że zapewne jest to sponsorowany wpis ale ja zamiast narzekać wolę rzetelnie opisać film tak, by zainteresować zarówno tych, którzy coś wiedzą o kosmosie oraz tych którzy nie wiedzą a chcieliby się dowiedzieć więcej.
POLECAM!!
Też mi się wydawało, że tam nie może być burz, ale doczytałem i tam są najsilniejsze burze piaskowe w całym Układzie Słonecznym :)
Nah
https://www.nasa.gov/feature/goddard/the-fact-and-fiction-of-martian-dust-storms
Najszybszy wiatr kiedykolwiek zaobserwowany wiał 60 kmph, a ponieważ ciśnienie jest bardzo niskie, to jego siła też jest proporcjonalnie niższa.
Nie uwzględniasz innych czynników. To jest 100km/h przy grawitacji 0.4g. Czyli rozpędzone drobiny pyłu porwałyby człowieka już przy tej prędkości ;)
Nie da się porównać ułamków o różnych mianownikach. Najpierw je wyrównaj ;)
80kg człowiek ma tą samą masę na Marsie, co na Ziemi, więc siła potrzebna aby nadać mu przyspieszenie też jest taka sama (bo bezwład zależy od masy, a nie od ciężaru)
Tylko że wiatr wiejący 60 kmph na Marsie oddziaływuje jednocześnie ze znacznie mniejszą siłą, bo ciśnienie powietrza jest stukrotnie niższe: żeby cząsteczki powietrza przekazały takiemu pechowcowi ten sam pęd, musiałyby poruszać się znacznie szybciej (bo na m^2 będzie ich mniej).
masa nie zależy od grawitacji, więc jakby się mogła zmienić. Chodzi o ciężar i związane z tym wszystkie pozostałe czynniki jak tarcie i możliwość zaczepienia o podłoże ... Jak coś jest słabiej przyciągane do planety to łatwiej to przesunąć, prawda :) ? Szczególnie jak już tarcie statyczne przestaje działać....Nie piszemy o samym wietrze, ale o cząsteczkach piachu / pyłu , które porywa wiatr. To one silnie oddziałują na inne obiekty. Bezwładność ma tu spore znaczenie.
No tak, ale różnica w sile tarcia będzie wprost proporcjonalna do przyspieszenia grawitacyjnego, a różnica ciśnienia powietrza to już dwa rzędy wielkości.
I masz rację, że pył też oddziałuje na inne obiekty, ale wcale nie silniej - bo przecież sam sobie pędu nie nadał - a ten musi zostać zachowany i nie może być większy niż ten, którego zdolne jest poruszające się powietrze.
niby tak ale cząsteczki piasku / pyłu mają taką samą masę jak na Ziemi. Podobne do piachu pustynnego. Ich ciężar jest mniejszy, więc łatwiej są wznoszone przez wiatr. Pęd w poziomie nie zależy od grawitacji. eh w sumie Bilansuje się to przy porównaniu :) Przydałby się eksperyment na żywo :) Wychodzi na to, że siła burz względnie może być podobna jak na Ziemi, tyle że tam mogą być rozleglejsze.... tak to widzę
Nieścisłości naukowych jest w tym filmie sporo, chociażby fragment, w którym mowa jest o tym, że obecnie Hermes wraca na Ziemię zwalniając a za chwilę ujęcie statku lecącego na ciągu :D
błąd popełniany przez ogromną większość filmów, bo przecież silniki muszą się świecić, żeby ładnie wyglądało, walić to, że statki ciągle by przyspieszały...
Witam serdecznie, chciałbym odnieść się tylko do argumentu odnośnie burz piaskowych. Takowe na Marsie występują, co prawda najczęściej kiedy planeta znajduje się w peryhelium tj. najbliżej słońca(W innych okresach, również się zdarzają). Więc sytuacja przedstawiona w filmie ma swoje odwzorowanie w rzeczywistości, i nie jest tylko i wyłącznie zabiegiem mającym na celu wzbudzić w odbiorcy emocje. Oczywiście, NASA zapewne nie wysyłałaby wtedy załogi na Marsa, aby takiej sytuacji uniknąć, a przynajmniej zmniejszyć prawdopodobieństwo jej wystąpienia. Dodam, iż takie burzę mogą osiągnąć nawet do 300 km/h (Ta informacja, pochodzi z Wikipedii).
P.S Film na prawdę godny uwagi i wart polecenia. Chciałbym jeszcze na koniec dodać, że w komentarzach które przeczytałem(nie czytałem wszystkich, najzwyczajniej w świecie nie mam czasu) nie zauważyłem wątku który mnie osobiście poruszył. Mianowicie spojrzenie na samotność z perspektywy tak różniącej się od ziemskiej. Która stawia pytania, jakie u nas gubią się pod warstwą codzienności. Rzecz jasna, że może za mało zagłębiania siew psychikę bohatera może być małą skazą. Ale jak to mawiał filozof Jäger "Nie można mieć wszystkiego" Pozdrawiam!
Cytat z Wikipedii:
"Jednym ze zjawisk zachodzących w marsjańskiej atmosferze, których efekty są widoczne z Ziemi nawet przez teleskopy amatorskie, są sezonowe burze piaskowe. Zdarzają się one najczęściej, gdy Mars znajduje się najbliżej Słońca (w peryhelium) i wykazują tendencję do podnoszenia temperatury powierzchni. Ich zasięg zmienia się od zjawisk lokalnych, do obejmujących całą planetę, kiedy przez teleskopy nie są widoczne niemal żadne szczegóły powierzchni. Potrafią one być także zjawiskami długotrwałymi – burza obserwowana przez sondę Mariner 9 trwała miesiąc.". I tyle w temacie burz na Marsie.
No są burze na Marsie tyle tylko, że bardziej pyłowe niż piaskowe i niezbyt groźne dla błąkającego się po czerwonej planecie hipotetycznego astronauty i jego sprzętu.
wyborcza. pl/1,75400,18965968,marsjanin-ile-w-nim-science-a-ile-fiction.html
Marsjański łazik Opportunity przetrwał taką burzę, problem wystąpił tylko z zasilającymi go panelami słonecznymi, które zabrudziły się pyłem (dlatego wysłany w 2011r łazik Curiosity wyposażony jest już w radioizotopowy generator termoelektryczny zamiast paneli), ale po kilku tygodniach marsjański wietrzyk je oczyścił i Opportunity mógł działać dalej.
pl.wikipedia. org/wiki/MER-B
Jeśli chodzi o burze piaskowe na Marsie to proszę poczytać o gigantycznej burzy piaskowej z 2001 roku i nie podawać fałszywych informacji. Polecam poczytać na stronie NASA.
Mnie nurtuje jeszcze jeden element, i ciekawi mnie czy jesteś w stanie rozwiać moje wątpliwości. Jeśli w HAB'ie miał żyć człowiek, to oczywiście zakładamy, że panowało tam ciśnienie powietrza takie jak na ziemi. Tak jak napisałeś na Marsie jest ono o wiele niższa, dlatego zastanawiam czy scena w której Watney łata dziurę w HAB'ie przy pomocy folii i taśmy nie jest przekłamaniem. Mi się wydaję, że żadna folia ani taśma nie wytrzymałaby takiej różnicy ciśnień i została rozerwana (podobnie zresztą jak w scenie wcześniej gdzie przy pomocy taśmy zakleja dziurę na swoim chełmie).
Kolego taksidrajwer
Twój post to jedyny merytoryczny post, potwierdzony elementarną wiedzą, a nie plątaniną domysłów, podstaw fizyki z liceum i pseudonaukowych wywodów.
Nie bądźmy naiwni, naukowcy z NASA są zbyt dobrze opłacani i mają zbyt duże możliwości pracy, by marnować czas na redagowanie ich strony internetowej.
Tym raczej zajmują się dziennikarze lub pasjonaci, stąd niewiele lub w niewielkim stopniu istotne informacje na ich stronie.
CIA podobnie prowadzi stronę, która stwarza pozory jawności i przejrzystości, jednak służy ona głównie uspokojeniu tej części społeczeństwa, którą CIA przeraża, ale są zbyt leniwi by zacząć kopać głębiej lub są na tyle naiwni, że wierzą w ich otwartość.
Kolego niestety pieprzysz głupoty.
“Every year there are some moderately big dust storms that pop up on Mars and they cover continent-sized areas and last for weeks at a time,” said Michael Smith, a planetary scientist at NASA’s Goddard Space Flight Center in Greenbelt, Maryland."
Źródło: https://www.nasa.gov/feature/goddard/the-fact-and-fiction-of-martian-dust-storms
Sam pieprzysz.
Spójrz parę postów wyżej na moją odpowiedź udzieloną użytkownikowi sphinx_j
Masz całkowitą rację. Fizyka jest zbyt trudna dla większości widzów kina. Pamiętam zażartą dyskusję na temat dylatacji czasu na planecie Miller w Interstellar. Bardzo dużo osób po prostu uznało to za podróże w czasie, fikcję, bajkę itd. ASCII albo telemetria to faktycznie zaawansowana dziedzina komunikacji. Ale teoria względności to materiał wykładany w szkole średniej!!!
Gorzej dla nich, że nawet nie pofatygowali się aby wpisać w google terminu "dylatacja czasu". A może znaleźli artykuł na wikipedii i wystraszyli się pierwszego wzoru, gdzie 3/4 jest zapisane w greckim alfabecie.
Marsjanina jeszcze nie oglądałem ale widząc tak wysoką ocenę 7.7 i twój komentarz, że w filmie zawarta jest fizyka, mam większą ochotę aby ten film oglądnąć
„[…] i twój komentarz, że w filmie zawarta jest fizyka”
A nawet chemia, mechanika, botanika, elektronika i psychologia.
Wiesz - mnie ubawił sposób uprawy ziemniaków, wiedząc że średnia temperatura na Marsie wynosi około -55°C a w ziemie spada mniej więcej do -130°C, natomiast latem osiąga na stronie dziennej 27° , to "Marsjanin x2 zebrał plon .
Jedyne co to tłumaczy - inna jednostka czasu w kosmosie, ale temperatury dalej "nader korzystne" do uprawy czegokolwiek .
Trochę mi to nie gra - fakt film to nie rzeczywistość :)
W habie temperatura jest przecież wyższa. Jak prowadził dziennik można było zobaczyć temperaturę panującą wewnątrz i zawsze wynosiła ok. 20 pare stopni. Chociaż faktycznie, w filmie uprawę pokazali za szybko. W książce musiał dużo więcej i dłużej się starać, żeby cokolwiek się udało. Książka jednym słowem jest lepsza :)
Bo z książkami i adaptacjami właśnie tak często jest- lepsza jest książka niż film, acz znam przypadki iż film lepszy od książki
Tak jak napisał boro98 - w Habie musi być temperatura przystosowana do życia ludzi, a więc przytulne 20 stopni. Cały czas. Także cały czas panuje tam lato i idealne warunki dla rozwoju roślin.
A pory roku na Marsie trwają 2x dłużej niż na Ziemi z uwagi na dłuższy czas obiegu Marsa wokół słońca.
Przytulna temperatura to 21C a laboratoryjne optimum tzw. RT ( room temp) to 25C. Ale masz rację na Marsie "wolniej" płynie czas. Film ocenia bobrze, mimo iż takie SF nie jest moją ulubioną dziedziną do oglądania na ekranie ( a już szczególnie dużym).
Nie oglądałam jeszcze tego filmu, więc się nie wypowiem o nim samym. Jednakże w internecie jest artykuł o tym, że NASA planuje przeprowadzić eksperyment w postaci sadzenia ziemniaków właśnie na Marsie :) Jak ktoś ma czas o ochotę to może sobie poczytać :
http://www.iflscience.com/space/nasa-plan-experiments-test-growing-potatoes-mars
Nie raczej, wstępem do idei podboju kosmosu. Mnie fizyka nie interesuje, ale fabuła jest ciekawa
Cześć. Gratulacje za tak obszerną recenzję. Zgdzam się, że autor ma prawo do fikcji i do własnej wizji Marsa i kosmosu. Mnie jednak film bardzo rozczarował. Jest wtórny do bulu i bardzo przewidywalny. Dobór aktorów też do kitu. No ja mam takie wrażenia.
A co ma do tego książka. Tu oceniamy film, a nie książkę. Nie czytałem i nie zamierzam czytać. Ale jeśli się zdecyduję na to, to ocenię ją nie na "Filmweb" tylko np. "Książkaweb" czy innym "oceniaczu książkowym".
Widzę, że nie rozumiesz więc spieszę z tłumaczeniem. Film jest wiernym odwzorowaniem książki. Rezyser nic prawie tu od siebie nie dodał.
A ja przeczytałem dokładnie książkę rok przed premierą i muszę niestety skrytykować film za to, że było w nim za mało Marsa. W książce to co dzieje się na Marsie stanowi 90% treści, natomiast w filmie było 50/50. W filmie w ogóle odpuszczono jakże emocjonujące - w książce - przygotowania do wyprawy do MAV-u Aresa IV oraz przygotowania i ciężką pracę Watneya, żeby przeżyć, zasadzić ziemniaki itd. itp. W filmie Watney oprócz tego, że jest zabawny nie widzimy jego samotności, tego bólu. Jak można było w ostatniej scenie dopiero ukazać jego wręcz nikłe wzruszenie, gdzie w książcę on płakał i wył przez dwie strony. Do tego jego podróż do MAVu przez 3 tyś km... Jego przygody w trakcie no i najważniejsze - dachowanie przed samym a raczej już w kraterze i emocje, ból i rozczarowanie jakie towarzyszyły Watneyowi? Film może i dobry jakby patrzeć, że to tylko film, ale zmarnował potencjał książki. Mogli zrobić dobry dramat, trzymający w napięciu z elementami komizmu, a wyszła zwykła komedia Sci-Fi....
Wiem. Też uważam, że za mało czasu poświęcili staraniom Marka. Sama katastrofa już była za szybko. Zgadzam się z Twoim postem, miejmy nmadzieję na wersję reżyserską.
jakoś bym nigdy nie porównywał Interstellar z Marsjaninem :-) dwa różne formaty filmowe...ale jak już porównywać to na mój gust Interstellar o wiele lepszy
Interstella mi zrył beret, że się tak wyrażę, do oglądnięcia "Marsjanina" zachęciła mnie książka Andy'ego Weira o tym samym tytule, na podstawie której powstał film, który zresztą bardzo wiernie trzyma się oryginału literackiego. Szkoda, że na początkowych napisach nie było wspomniane, '' na podstawie książki Andy'ego Weira" - większość osób myśli teraz, że film jest wymysłem Ridleya Scotta :)
Nie lubie matta damona, za dużo jest ostatnio nasa w kinie. jakiś bum na eksploatacje kosmosu w kinematografii. troche boje sie go obejrzec, bo wyczuwam ze to bedzie ten sam schemacik co z cast away poza światem. wspołczesna fantastyka opiera sie w sumie tylko na tym. smutne ale moze tak musi byc.
Jak piszesz, że Grawitacja (film na poziomie Paranormal Activity) jest dobra, to nie wiem, czy ufać Ci odnośnie zachwalania Marsjanina...
Bo Grawitacja to dobry film, trzeba być "tu wpisz inwektywę" żeby porównywać Grawitację do PA.
"Bo Grawitacja to dobry film" - aha. Nie będę rozwijać dyskusji bo już widzę, jak będzie to wyglądać. Kolejny argument będzie się zaczynał od tego samego słowa i będzie brzmiał "bo ja tak mówię". Miej swoje zdanie i pozwól mieć komuś innemu inne zdanie a jeśli masz z tym problem to być może ktoś ci go pomoże rozwiązać.
Generalnie Marsjanin był bardzo fajny. Mi osobiście się bardzo podobał. W porównaniu do Interstellar i do Grawitacji było w nim najmniej rażących do bólu uproszczeń, czy wydarzeń przeczących fizyce, które wręcz obrażają widza.
Najbardziej uderzający jest właśnie fakt gwałtowności burzy piaskowej na Marsie. Jak już pisano z uwagi na szczątkową atmosferę panuje tam bardzo niskie ciśnienie, ponad stukrotnie niższe niż na Ziemi. Wyprawy łazików i sond na Marsa dostarczyły danych, że burze piaskowe na Marsie co prawda osiągają prędkości wiatru dochodzące do 300km/h, jednak ciśnienie tego wiatru jest odpowiednio ponad stukrotnie niższe niż na Ziemi, więc bardzo upraszczając sprawę wiatr pędzący na Marsie z prędkością 300km/h wywarłby na statek kosmiczny ciśnienie porównywalne do wiatru, jaki na Ziemi wieje z prędkością 3 km/h ;).
Także albo mieli statek ze styropianu albo jest to jedna z największych bzdur filmu.
Niemniej jak pisałem film mi się podobał. Takich głupot, jak powyższa, było w tym filmie zdecydowanie najmniej, na tle Grawitacji i Interstellaru.
Burza piaskowa była naciągana, ale o dobry pomysł uzasadniający pozostawienie członka ekipy na Marsie nie jest łatwo. W sumie to było jedno z bardzo niewielu ustępstw na rzecz pociągnięcia akcji naprzód.
Zwłaszcza, że w klimacie (a już zwłaszcza na w sumie nieznanej planecie) zdarzają się jednak wydarzenia niezwykłe. Można przełknąć ;)
"Również decyzje związane z ratowaniem Damona są z życia wzięte. To, że życie kilku członków było ważniejsze niż 1 to było do przewidzenia, że Szef NASA tak się zachowa. Po pierwsze - tu działają emocje a po drugie to jest pewna odpowiedzialność którą się bierze na siebie w przypadku niepowodzenia."
Bzdura. Nie ma takiej możliwości by wydano tyle miliardów dolarów by ratować jedną osobę. Wątek misji ratunkowej w tym filmie jest skrajnie naiwny. Nigdy w historii nie wydano tyle na jedną osobę. Jest to delikatna propaganda, występująca w wielu amerykańskich filmach, która ma na celu przekonanie przeciętnego mieszkańca USA że jego państwo jest dobre, najlepsze, i że dba o swoich obywateli.
To oczywiście trochę inna sytuacja, ale nie wiem czy wiesz, gdy wysyłano ludzi na księżyc, to nikt nawet nie pomyślał by sprowadzać ich do domu gdyby utknęli na Księżycu, a wymagałoby to 10 razy mniej kosztów niż misja ratunkowa ukazana w Marsjaninie. https://pl.wikipedia.org/wiki/Apollo_11#Niewykorzystany_komunikat_o_.C5.9Bmierci _astronaut.C3.B3w
Nie będę już omawiał tego, że wszyscy astronauci na Hermesie po minucie zastanowienia zgodzili się przebywać w kosmosie te 500 dni dłużej.
Poza tym film bardzo dobry. Zgadzam się z całą pozostałą częścią Twojej wypowiedzi.
No tutaj to się nie do końca zgodzę.
Ratowanie jednego ziutka, o którym nikt nic nie wie - oczywista sprawa, nikt nie kiwnąłby palcem.
Jednak w momencie, gdy taka sprawa wypływa na światło dzienne i nabiera rozgłosu - staje się sprawą polityczną.
Dobrze pokazuje to Apollo 13. Po lotach Apollo 11 i 12 mało kto już interesował się kolejną wyprawą. Aż do awarii. Wówczas nagle cały świat zaczął obserwować walkę o uratowanie załogi...
W Marsjaninie wyraźnie pokazane jest, że misji lotów załogowych na Marsa miało być więcej - przygotowania do następnej już były poczynione. Zmodyfikowanie więc planowanej misji, przyspieszenie jej nie byłoby więc takie całkiem nieprawdopodobne.
Wiesz, załoga Hermesa spędziła wcześniej z Markiem parę lat. On był jak rodzina. Właśnie dlatego szef NASA nie chciał dawać decyzji załodze, bo wiedział, że bez wahania się podejmą.
Poza tym na ostatniej stronie książki jest piękne stwierdzenie, że ludzie mają w naturze pomaganie. Jak jest katastrofa naturalna, to cały świat śle pomoc. Jak jest apel rodziców chorego dziecka z prośbą o pieniądze na leczenie to zazwyczaj zbierają dużo więcej niż chcieli. itd. itp.
Dodaj do tego media i już masz misję ratunkową. No bo kto chciałby mieć świadomość, że nic nie zrobił, a tam nad głową w czasie rzeczywistym człowiek umiera z głodu.