Poe według Freda? Otóż to! Pewna młoda mężatka Victoria (Brinke Stevens) cierpi na bezsenność, gdyż męczą ją straszliwe koszmary, w których jest żywcem pogrzebana. Jej zapracowany mąż Terry (Jay Richardson), który figluje na boku z sekretarką Lisą (Delia Sheppard) jest winien mafii dużą sumę pieniędzy. Para postanawia pozbyć się utrapienia i rozwiązać swe problemy raz na zawsze...
Filmy Freda zawsze dostarczają mi rozrywki. Może to dlatego, że mam tak fatalny gust. W tym wypadku świetna obsada - "Królowa Krzyku" Brinke Stevens (tak Panowie, jest scenka golizny, a nawet dwie) wypada wyśmienicie zwłaszcza w końcówce, a stały bywalec na planie u Freda czyli Jay Richardson jest tak drewniany, że aż dobrze się go ogląda. Farciarz zalicza dwie erotyczne scenki z fantastyczną, długonogą Delią Sheppard, która idzie na całego i nieźle daje rade nawet w scenach z dialogami. Wypada wspomnieć o niezłej ścieżce dźwiękowej, która momentami zalatywała mi Carpenterem i tematem z "Mgły" lub "Halloween". Dla fanów klasy B - jak najbardziej.
6/10