Mali agenci 2: Wyspa marzeń/film/Mali+agenci+2%3A+Wyspa+marze%C5%84-2002-328782002
Pressbook
Inne
Informacje o ściśle tajnej misji
Stopień Zabezpieczenia : Super-Hiper-Spec. Znacz-Bardzo Ściśle Tajne Superagenci Przydzieleni Do Zadania : Rodzina Cortezów - Gregorio, Ingrid, Juni, Carmen oraz Babcia i Dziadek Synteza : Świat znalazł się u progu zagłady i nie jest go w stanie ocalić nikt, prócz rodziny Cortezów, pod warunkiem, że wszyscy jej członkowie będą ze sobą współpracować. Analiza: Tak, nie da się ukryć - Juni i Carmen wydobyli swoich rodziców z nie lada tarapatów podczas ich ostatniej szpiegowskiej misji. Bądź co bądź, dzieciaki mają w sobie garść fantastycznych szpiegowskich genów. Czy są jednak gotowe sprostać największemu życiowemu wyzwaniu? Czy szpiegowskie gadżety, jeszcze wymyślniejsze i nowocześniejsze niż poprzednio, nie zawiodą małych agentów, gdy tylko od nich dwojga będą zależeć losy świata? Tym razem ta największa z możliwych odpowiedzialność spoczywa właśnie na ich barkach - nieznacznie tylko przecież szerszych niż w ubiegłym roku. Pewni możemy być tylko jednego : ta misja będzie najcięższą próbą dla każdego szpiega w rodzinie Cortezów. Niezwykła szpiegowska rodzinka Cortezów powraca na ekrany, by przeżyć jeszcze więcej nieprawdopodobnych przygód w najnowszym filmie " Mali agenci 2 - Wyspa Marzeń ". Kiedy ostatnio ich widzieliśmy, mali agenci Juni i Carmen właśnie dołączyli do "rodzinnego interesu", by ocalić swoich porwanych rodziców. Używając absolutnie odjazdowych szpiegowskich gadżetów oraz własnej pomysłowości, uratowali mamę i ojca, i udowodnili, że dzieci też mogą być bohaterami. Dziś Carmen i Juni są Agentami II Stopnia szpiegowskiej agencji OSS i nie mogą się doczekać by rozpocząć własną, zupełnie samodzielną - jak im się wydaje - misję. Tymczasem nowe zadanie - ocalenie świata przed szalonym naukowcem zamieszkałym na tajemniczej wulkanicznej wyspie, na której roi się niesamowitych kreatur rodem z jego szalonej wyobraźni - będzie wymagać połączenia sił całej szpiegowskiej rodziny. Nagle okaże się bowiem, że ich supergadżety odmawiają posłuszeństwa i Cortezowie będą musieli polegać tylko na własnej inteligencji ...i na sobie nawzajem, by ocalić ludzkość. "Mali agenci 2" to swoisty hołd Roberta Rodrigueza - autora scenariusza, reżysera, producenta, montażysty, kierownika artystycznego, kompozytora muzyki i kierownika zdjęć w jednym - dla wyobraźni wynalazców i pasji podróżników. Jego bohaterowie wyruszają w nieznane super-zautomatyzowaną łodzią podwodną Dragon SpySub i zabierają w swoją tajną misję taką ilość szpiegowskich parafrenaliów - od zegarków z połączeniem satelitarnym po odrzutowe buty - że sam przyjaciel Bonda, genialny wynalazca Q, natychmiast wpadłby w kompleksy. Carmen i Juni wkraczają w baśniowy świat, gdzie spotykają przedziwnych Magna Men, komiczny, zmutowany zwierzyniec, oraz dwójkę innych równie zdeterminowanych i równie świetnych w swoim fachu małych agentów, z którymi przyjdzie im rywalizować. I niespodziewanie dla siebie odkrywają coś jeszcze - że rodzina, która trzyma się razem, jest nie do pokonania. "Zatytułowałem ten film " Wyspa Marzeń", bo umieściłem w nim każde jedno marzenie, każdy jeden wynalazek, jaki konstruowałem w wyobraźni, gdy byłem jeszcze dzieckiem, i każdą baśniową krainę, jaką pragnąłem odwiedzić. Zebrałem wszystkie marzenia o Wielkich Przygodach i Tajemnicach, jakie snuje się w dzieciństwie, i wrzuciłem je do mojego filmu". wyznaje Robert Rodriguez. W drugiej części "Małych agentów" kino familijne zazębia się z filmem szpiegowskim i klasycznym filmem przygodowym. Kluczowym elementem dzieła Rodrigueza jest tajemnicza wyspa-wulkan, zamieszkała przez przedziwne zwierzęce hybrydy i ożywione szkielety, na której najbardziej wymyślne gadżety szpiegowskie po prostu nie działają - a przynajmniej nie od razu. "Widząc, z jaką swobodą moje własne dzieci posługują się najnowszymi wynalazkami elektronicznymi, postanowiłem wyposażyć małych agentów po uszy w sprzęt i gadżety, od których stali się tak uzależnieni. Kiedy Carmen i Juni docierają na wyspę, okazuje się, że cały ten elektroniczny balast odmawia posłuszeństwa, i jedyny sprzęt, na jaki muszą się teraz zdać to ...własne mózgi. Rzecz jasna, pod koniec filmu wszystko znów zaczyna działać, i mamy okazję do naprawdę świetnej zabawy, obserwując, jak zaskakujące efekty daje połączenie techniki z ludzką kreatywnością.", wyjaśnia Rodriguez. "Moje najwcześniejsze wspomnienia filmowe dotyczą takich obrazów jak " Willy Wonka", "Chitty Chitty Bang Bang" czy " Jazon i argonauci" i " Wojna Tytanów', gdzie pełno było tajemniczych wysp i przedziwnych, fantastycznych stworów. Ten film to świetna okazja, by podrasować ów gatunek kina; mamy tu zabawne szpiegowskie gadżety, zabawne, z życia wzięte stosunki panujące w rodzinie Cortezów i sądzę, że każda współczesna rodzina z przyjemnością obejrzy "Małych agentów 2", tak samo jak my niegdyś całą rodziną oglądaliśmy filmy przygodowe. To hybryda pomysłów - zawarłem w tym filmie moje wszystkie do tej pory niezrealizowane projekty i marzenia. A najfajniejsze jest to, że niemal w każdej scenie małych agentów i publiczność czeka jakaś niespodzianka." Obmyślając wizualną stronę "Małych agentów 2", Rodriguez śmignął ponad wszelkie znane limity, dając swobodny upust swej fascynacji niezwykłymi urządzeniami, głodowi przygody i barwnej wyobraźni. Porzucił wszelkie tradycyjne metody realizacji filmu, z taśmą filmową włącznie. Kręcił w szalonym i gorączkowym tempie, stosując zupełnie nową technikę, używając dwóch kamer cyfrowych o niezwykle wysokiej rozdzielczości, by następnie w swoim garażu pracować nad montażem, efektami specjalnymi, nagrywać i podkładać dźwięk. Rodriguez niczego tak nie pragnął, jak tego by jego magiczna, momentami mityczna, niezwykle barwna twórcza wizja ożyła. Niczym stary mistrz i autor najwyższej próby, potrafił sprawić, że jego epicki rozmach i entuzjazm jest wyczuwalny w każdym aspekcie realizacji filmu. Po raz kolejny też przekonująco i z pasją ukazał, jak istotną rolę pełni w życiu każdego z nas rodzina. "Ponieważ "Mali agenci 2", to film typu "ciąg dalszy", a tego lata kina pęka ją w szwach od "drugich " i "trzecich" części różnych komercyjnych przebojów, zależało mi, by mój film był na tym tle naprawdę wyjątkowy i postanowiłem go nakręcić tak, jakbym robił film "domowej roboty" - ale na gigantyczną skalę. Nic tak nie smakuje, jak domowy obiad. Zaangażowałem do pomocy całą moją rodzinę i osobiście uczestniczyłem w każdym etapie produkcji. Mam nadzieję, że publiczność to wyczuje - ten bezpośredni przekaz z wyobraźni filmowca do wyobraźni widza. Poza tym wykonywanie wszystkich kluczowych czynności przy realizacji filmu to największa frajda, jaką można sobie wyobrazić; czułem się wolny i nieskrępowany jak dzieciak, który maluje palcami gigantyczny, kolorowy obraz." "Mali agenci 2 " to film "familijny" podwójnie, bo poznajemy w nim dalszych członków rodziny Cortezów; chciałem pokazać, jaka to frajda mieć dużą rodzinę", mówi Rodriguez. "Wypełniliśmy akcję mnóstwem niesamowitych przygód, ale sednem tej historii pozostaje niezmiennie rodzina i znaczenie rodzinnych więzi. To właśnie tam przecież rodzi się prawdziwa magia. To nie jest film o szpiegach, którzy przypadkiem tworzą rodzinę. To film o rodzinie, w której przez przypadek wszyscy są szpiegami", dodaje reżyser. W "Małych agentach 2"występują Antonio Banderas, Carla Gugino, Alexa Vega, Daryl Sabara, Steve Buscemi, Mike Judge, Danny Trejo, Cheech Marin, Matt O'Leary, Emily Osment, Ricardo Montalban, Holland Taylor, Alan Cumming, Taylor Momsen, Christopher McDonald i Bill Paxton. Produkcją kierowali Robert Rodriguez i Elizabeth Avellan. Producenci wykonawczy to Bob Weinstein i Harvey Weinstein.
Profil agenta: Gregorio Cortez
Status: Główny Kandydat Na Stanowisko Szefa OSS, o ile Donnagan Giggles Wcześniej Nie Wdrapie Się Na Stołek Antonio Banderas powraca w "Małych agentach 2" w roli Gregorio Corteza - nieustraszonego tajnego agenta, czułego i uwodzicielskiego męża, i ojca, który martwi się, że nie jest już potrzebny swoim dzieciom. Banderas wzbogaca kreowaną przez siebie postać o jeszcze jeden, bardzo ludzki rys komiczny - mimo absolutnie wybitnych osiągnięć szpiegowskich, Gregorio Cortez to zięć, który boi się swoich teściów, pracownik wielkiej instytucji, który obawia się, że zasłużony awans przeleci mu koło nosa, i sfrustrowany ojciec, który wciąż chciałby wierzyć, że w oczach swoich pociech jest nadal agentem numer 1. Banderas bardzo się ucieszył z powrotu do jednej z najbardziej zaskakujących dla jego fanów, a dla niego samego ulubionej kreacji. " To fantastyczne uczucie być częścią filmu, w którym tak wielkie znaczenie mają więzi rodzinne, i który jest jednocześnie pełen magii, niesamowitych zwrotów akcji i fantastycznego, współczesnego humoru. Praca z Robertem Rodriguezem to jeden z najbardziej twórczych, pobudzających wyobraźnię epizodów w mojej karierze. W "Małych agentach" stworzył coś, czego nie da się opisać słowami; to film, który podbije wasze serca, niezależnie od tego, ile macie lat. A tym razem znajdziecie w nim jeszcze więcej ekscytujących przygód, zwariowanych pomysłów i humoru.", mówi aktor. Chociaż Gregorio Cortez to superagent tak niesamowity, że wymyka się definicji, i on nagle staje się bezradny i zdezorientowany, gdy okazuje się, że jego własne dzieci nie potrzebują już więcej jego pomocy, ani rad - ani w kwestiach szpiegowskich, ani żadnych innych. Wolą konsultować się z robotami o niezwykłych właściwościach i polegać na własnych szpiegowskich zdolnościach...do czasu, kiedy wpakują się w bigos tak gęsty, że okaże się, iż bez tatusia ani rusz. "Gregorio na początku filmu przeżywa serię "czarnych" dni. To już nie ten sam wiecznie uśmiechnięty wesołek, jakiego pamiętamy z "Małych agentów" - ale dzięki temu staje się bardziej zabawny i pełnowymiarowy, niż w poprzednim filmie, gdzie widz dopiero zawierał z nim znajomość. Patrzeć jak ci mityczni, fantastyczni, niepokonani szpiedzy borykają się z prozą dnia codziennego - to naprawdę znakomita zabawa; śmiać się z samego siebie to w końcu żaden wstyd". Banderas potrafi zagrać równie przekonująco matołka, jak i wysublimowanego inteligenta; ta umiejętność zjednuje mu sympatię dzieci i dorosłej publiczności. Najdosadniej podsumowuje ów specyficzny talent Banderasa aktorka Holland Taylor, która w filmie gra jego teściową: " Antonio stanowi doskonałe połączenie clowna i wspaniałego romantycznego bohatera. Kiedy wytworny w każdym calu mężczyzna z własnej woli i z przyjemnością robi z siebie idiotę, tak jak to czyni Antonio w roli Gregorio, po prostu nie można mu się oprzeć ". Banderas uznał pomysł poszerzenia szpiegowskiej rodziny Cortezów o babcię i dziadka, parę zgryźliwych sceptyków, za znakomity. "Pojawienie się dziadka i babci pozwala nam na ukazanie Cortezów z jeszcze innej, dotąd nieznanej strony. To także pretekst do stworzenia mnóstwa komicznych sytuacji, z którymi utożsami się przede wszystkim widz dorosły, bo z własnego doświadczenia wie, na czym polegają związki z rodzicami i teściami. Carla i ja staraliśmy się przemycić śmiesznostki dotyczące tej sfery życia właśnie z myślą o rodzicach w kinie, i zrobić to tak, żeby dzieci nie załapały." , wyjaśnia aktor. Z drugiej strony, uważa, że to dobrze, iż to właśnie dzieci - Juni i Carmen, oraz rywalizujący z nimi Gary i Gerti Giggles - są głównymi bohaterami szpiegowskiej intrygi. "Tym razem sytuacja się odwraca - dzieci mają kłopoty, a rodzice śpieszą im na ratunek. Ale przesłanie pozostaje wciąż to samo: można zwyciężyć wszystko, jeśli człowiek kieruje się sercem i rozumem, i połączy siły z innymi w imię wspólnej sprawy", dodaje Banderas.
Profil agenta: Ingrid Cortez
Status: Aktywna, Najlepszy Szpieg Wśród Mam, Najlepsza Mama Wśród Szpiegów Carla Gugino ponownie wciela się w Ingrid Cortez - mamę Juni'ego i Carmen - której puderniczka to tajny superkomputer, bezpośrednio podłączony do kwatery głównej agencji OSS. Carla Gugino tak świetnie się bawiła podczas realizacji pierwszego filmu o małych agentach, że nie mogła się doczekać, by powrócić na plan. "Dzieci stanowią najlepszą publiczność, bo szczerze potrafią docenić rozrywkę, która nie traktuje ich protekcjonalnie. A poza tym kto nie chciałby zagrać najfantastyczniejszej i najbardziej cool mamy na całym świecie? ", mówi aktorka. Tym razem Ingrid Cortez walczy o coś jeszcze cenniejszego, niż "tylko" losy świata: walczy o życie swoich dzieci. Carla nie ukrywa, że do powrotu na plan "Małych agentów" skłoniła ją też możliwość przetestowania najnowszych wynalazków Roberta Rodrigueza: "Kiedy kręciliśmy pierwszą część, Robert miał tyle pomysłów, że nie był stanie ich wszystkich wykrzystać w jednym filmie; teraz stworzył przygodę wszechczasów, w której realizację zaanagażował całą swoją pasję i fantazję wynalazcy. Jest tu jeszcze więcej surrealizmu, jeszcze więcej gadżetów w stylu Jamesa Bonda, i jest cała wyspa pełna bajkowych, zwariowanych stworów. Zamiast trzymać się utartych ścieżek, Robert zrobił potężny krok dalej." Carla Gugino odnalazła w "Małych agentach 2" to samo przesłanie, które dominowało - mimo całej fantastycznej otoczki - także w pierwszej części filmu. "Niezależnie od tego, czy twoja matka się czepia, a teściowa zawsze wie lepiej i doprowadza cię szału - zjednoczona rodzina stanowi siłę, z jaką nic nie może się równać" Podobnie jak Antonio Banderas, Carla Gugino ucieszyła się, że rodzina Corezów wzbogaciła się o dziadka i babcię - jej filmowych, bardzo postępowych rodziców. "To już prawdziwy wielopokoleniowy szpiegowski klan. Dowiadujemy się, co rodzice przekazali Ingrid, i co z kolei ona przekazuje własnym dzieciom, wszyscy uczą się od siebie nawzajem. Na przykład, kiedy Carmen włamuje się komputera Pentagonu, babci wydaje się to godne podziwu i rozbudza jej zainteresowanie takimi nowoczesnymi technikami szpiegowskimi. Każde pokolenie wnosi coś nowego, i czasami nie pozostaje nic innego, jak tylko siedzieć z otwartą buzią i zdumiewać się, jakich niesamowitych rzeczy potrafią dokonać nasze pociechy.",mówi aktorka.
Nowi agenci: Gary i Gerti Giggles
Status: Aktywni, przydzieleni do UKATA; na tropie Transmookera W "Małych agentach 2" ponownie spotykamy Daryla Sabarę i Alexę Vega w rolach małych szpiegów, Juni'ego i Carmen Cortezów. Tym razem jednak natrafiają na równą sobie konkurencję - Gary'ego i Gerti Giggles'ów - także szpiegowskie rodzeństwo, najświeższy nabytek agencji OSS, szybko pokonujące kolejne szczeble kariery. Gary i Gerti to dzieci Donnegana Giggles'a, szefa OSS, który podrzuca im co smakowitsze szpiegowskie kąski - takie jak misja UKATA, której celem jest odkrycie, co też się wyrabia na pewnej tajemniczej wulkanicznej wyspie, i gdzie się znajduje niebezpieczne urządzenie zwane Transmookerem, mające posłużyć szalonemu wynalazcy Romero do odcięcia prądu na całej kuli ziemskiej. Rzecz jasna, Carmen i Juni nie mają wątpliwości, że właśnie oni, a nie dzieciaki Donnegana, powinni otrzymać to superatrakcyjne zadanie, i sprytnie pozbywają się rywali wysyłając ich na pustynię Gobi - co staje się początkiem zażartej rywalizacji między dwoma parami małych agentów. W rolach Gary'ego i Gerti zobaczymy Matta O'Leary i Emily Osment( siostrę Haley Joela Osmenta). Matt od początku był fanem "Małych agentów" i niezwykle się ucieszył, że w szeregach organizacji OSS pojawiło się więcej dzieci. "Zdecydowanie podoba mi się ten pomysł", mówi młody aktor." Juni i Carmen są już profesjonalistami - udowodnili, że są równie dobrzy jak dorośli. A Gary i Gerti Giggles też do tego dążą. To całkiem niezła pozycja startowa" Zdaniem Matta Gary Giggles jest " niesamowicie bogaty, niesamowicie bystry i niesamowicie zarozumiały. Za wszelką cenę chce zostać najlepszym małym agentem, i zrobi wszystko, żeby to udowodnić. To ktoś, kogo zwykle kocha się nienawidzieć, czyli bardzo ciekawa i fajna rola do zagrania" "Gerti Giggles jest bardzo podobna do brata", mówi Emily Osment." Wydaje jej się, że jest lepsza od innych, ale można to zrozumieć, bo oboje są bardzo inteligentni i robią mnóstwo interesujących rzeczy". Mimo, że Gary i Gerti to rywale Juni'ego i Carmen, Matt i Emily mają sporo sympatii dla kreowanych przez siebie postaci. "Oni tak naprawdę nie są źli", podsumowuje Matt O'Leary." Chcą tylko zawsze i wszędzie, pod każdym względem wyprzedzać Cortezów, a to oznacza mnóstwo zwrotów akcji i niespodzianek zanim misja zostanie pomyślnie zakończona. W końcu jednak wszystkie dzieciaki zaczynają rozumieć, że aby naprawdę zwyciężyć, trzeba wspólnie rozwiązywać problemy". Współzawodnictwo z Cortezami wymagało od Emily i Matta sporego wysiłku fizycznego. Alexa i Daryl zdążyli już się przyzwyczaić do tego, że w niektórych scenach muszą występować w specjalnych uprzężach i wykonywać niektóre, dostosowane do ich możliwości sztuczki kaskaderskie; tymczasem dla Emily i Matta był to pierwszy i od razu bardzo intensywny kontakt ze światem "Małych agentów". "Wspinaliśmy się na wulkany, zjeżdżaliśmy po lianach, lataliśmy w powietrzu", opowiada Emily. " Tym razem nasze szpiegowskie zadania były jeszcze trudniejsze, chyba po to, by pokazać, że mali agenci potrafią poradzić sobie w każdej sytuacji". Zdarzało się jednakże, że trzeba było robić dobrą minę do złej gry. Kiedy Gerti i Gary zostają złośliwie skierowani przez Juni'ego i Carmen na pustynię Gobi, zamiast na tajemniczą wyspę, aby ich upokorzenie było kompletne, zostają "przy okazji" ochlapani potężną dawką wielbłądziego łajna - które okazuje się wyjątkowo trwałe; Gerti i Gary paradują umorusani odchodami garbusów przez sporą część filmu. "Mieliśmy je we włosach, w uszach, i na twarzach. To było dosyć obrzydliwe, ale w gruncie rzeczy naprawdę śmieszne", mówi Emily.
Babcia i Dziadek Cortez
Status: Emeryci, lecz nie całkiem zużyci; jeszcze potrafią dać popalić W roli dziadków Carmen i Juni'ego oglądamy dwoje prawdziwych weteranów Hollywood: Ricardo Montalabana i Holland Taylor. Ricardo Montalban wyznaje, że szansa zagrania w "Małych agentach 2" była dla niego niczym wejście w świat baśni, który nagle stał się rzeczywistością. "Ta historia to bajka, jaką sam chętnie opowiedziałbym moim wnukom, wspaniała przygodowa opowieść o przyjaźni i lojalności; no i te wszystkie gadżety" , komentuje Montalban. Bardzo polubił postać Dziadka Corteza, który mimo, że jest emerytem i porusza się o wózku inwalidzkim, ma więcej energii i wigoru, niż niejeden nieopierzony młody szpieg. " Świetnie mi się grało tego Dziadka, tak jeszcze pełnego sił witalnych i entuzjazmu; mam nadzieję, że role takie jak ta, sprawią, że będziemy częściej oglądać na ekranie ludzi starszych. Ja sam uosabiam trzy mniejszości niewidzialne w amerykańskim społeczeństwie: jest Latynosem, człowiekiem starszym, i jestem niepełnosprawny. Ale moje kalectwo nie było żadną przeszkodą dla bujnej wyobraźni Roberta - Dziadek Cortez otrzymał specjalny latający wózek inwalidzki. Ależ to była świetna zabawa", opowiada Ricardo Montalban. "W dodatku gram teścia Antonio Banderasa. Miało to dla mnie dodatkowy smaczek, bo ogromnie go szanuję jako aktora, a tutaj mogłem patrzeć na niego z góry i do woli go poniżać - mam prawo, gdyż wcielam się w tatusia, dla którego ukochanej córeczki żaden facet nie jest dość dobry; nawet Gregorio Cortez, supernadzwyczajny superszpieg.", dodaje aktor. Holland Taylor to Babcia Cortez, w młodości także przebiegła i bystra szpieżyca. "Zagrałam w "Małych agentach 2" przez Roberta Rodrigueza. On jest jak Pied Piper z czarodziejskim fletem - dzieci, dorośli wszyscy chcemy za nim iść. To prawdopodobnie będzie jedyny film w mojej karierze, kiedy z przyjemnością wcieliłam się w babcię - jest przynajmniej czadowa, i robi mnóstwo nieprawdopodobnych rzeczy. Miałam też okazję zagrać partnerkę Ricardo Montalbana, którego od dawna uważam za najbardziej atrakcyjnego, czarującego, szarmanckiego mężczyznę, jaki kiedykolwiek gościł na ekranie, i, jakby tego było mało, przez chwilę byłam teściową Antonio Banderasa! Ricardo i Antonio, a między nimi ja - znalazłam się w raju, i nawet nie musiałam umierać", mówi Holland Taylor. Aktorka przyznaje, że była także zafascynowana wszystkimi elektronicznymi zabawkami - trochę na przekór roli eleganckiej i wyrafinowanej Babci Cortez. "Uwielbiałam ten plan filmowy; przypominał jeden wielki plac zabaw. Nie mogłam się oprzeć, musiałam nacisnąć wszystkie możliwe guziki, przetestować gadżety, wypróbować odrzutowe buty. Myślę, że po cichu każdy z nas, niezależnie od wieku, chce być takim małym agentem".
Szalony Naukowiec Romero
Status: Twórca szalonych wynalazków i dziwacznych mutantów; mieszka na wyspie-wulkanie; boi się własnego cienia Pełna przygód wyprawa na Wyspę Marzeń każe rodzinie Cortezów stanąć twarzą w twarz z Romero, naukowcem bardziej szalonym niż wszyscy obłąkani geniusze razem wzięci. Niegdyś był wybitnym genetykiem, dziś jego eksperymenty na zwierzętach - próba stworzenia kolekcji miniaturowych egzotycznych mutantów, które miałyby zastąpić zwyczajnych czworonożnych ulubieńców takich jak pies czy kot - wymknęły się spod kontroli. "Zoo Too" , czyli kolekcja " To Też Zoo" zbuntowała się przeciwko swojemu stwórcy i Romero żyje dziś na samotnej wyspie w wiecznym strachu, terroryzowany przez takie dziwadła genetyczne jak Slizzard( dosł. "Wężurka" lub " Jaszczowąż" - skrzyżowanie węża z jaszczurką). W obłąkanego naukowca wciela się Steve Buscemi, który tym razem odszedł od swojego typowego wizerunku ekranowego - skomplikowanego, targanego konfliktami mężczyzny - na rzecz nowatorskiej w jego wydaniu kreacji czarnego charakteru w filmie dla dzieci. " To naukowiec, który paranoicznie i wręcz do obłędu boi się tego, co stworzył; na szczęście nie musiałem mieć z tymi mutantami do czynienia, bo zostały naniesione komputerowo podczas montażu jako efekty specjalne. Wystarczyło, że je sobie bardzo dokładnie wyobraziłem, co było fascynujące, ponieważ Roberto mi je wszystkie bardzo wyraziście opisał; wtedy zrozumiałem, dlaczego Romero miał powody do niepokoju", mówi aktor. Steve Buscemi współpracował już wcześniej z Robertem Rodriguezem przy realizacji filmu "Desperado", gdzie zagrał jedną z głównych ról: "Obserwowanie go przy pracy to czysta przyjemność. A ponieważ tym razem kręciliśmy film dla dzieci, mógł całkowicie puścić wodze fantazji, bo zdawał sobie sprawę, że one to docenią. Trudno sobie wyobrazić, że jeden człowiek może posiadać aż tyle różnorodnych talentów, i że w jednej głowie może rodzić się tyle fantastycznych pomysłów. Ale taki właśnie jest Robert".
Dyrektor Donnagon Giggles
Status: Nowy Szef Agencji OSS, ojciec małych agentów, Gerti i Gary'ego Giggles'ów. W pierwszej części "Małych agentów" Mike Judge pojawił się w epizodycznej roli Donnagona Gigglesa, która w "Małych agentach 2" urosła w pełnowymiarową kreację komiczną. Mike Judge, twórca takich animowanych hitów jak "King of the Hill"( "głowa rodziny") i "Beavis i Butthead" to filmowy szef Gregorio Corteza, nowomianowany dyrektor agencji OSS, żądny władzy i poklasku niczym primadonna w operze. "Ponieważ nieźle zapunktowałem u moich własnych dzieci, gdy zagrałem w pierwszym filmie, doszedłem do wniosku, że im bardziej będę widoczny w drugim, tym większy zyskam szacunek u moich latorośli. Tym razem dowiadujemy się wiele więcej o samym Donnaganie i jego rodzinie, a zwłaszcza o ciemnej stronie jego osobowości.", mówi aktor. Carla Gugino w następujący sposób charakteryzuje tę postać: "Donnagan oraz duet Gregorio i Ingrid znakomicie się nawzajem uzupełniają i stanowią dla siebie nawzajem komiczny kontrast. Ci dwoje są trochę nie z tego świata, zawsze nieco nadgorliwi i zbyt entuzjastyczni, podczas gdy Donnagan nigdy nie okazuje emocji, ma twarz pokerzysty. Mike nieprawdopodobnie śmiesznie zagrał tę postać." Dla innych członków obsady współpraca z Mikem była jak nagły przeskok do świata jego obrazoburczych kreskówek. "Było super, bo ja mu rzucałem tekstem z " Cheecha i Chonga", a on mi odpowiadał " Beavisem i Buttheadem", opowiada Cheech Marin, który ponownie występuje w "Małych agentach" w roli zagadkowego "wujka Felixa", kompletnie niespokrewnionego z rodziną Cortezów. Emily Osment dorzuca: "Donnagon jest raczej wredny, bo jest szefem OSS i jest okropnie despotyczny, nawet w stosunku do swoich dzieci, ale my lubiliśmy Mike'a mimo wszystko, bo zawsze nas rozśmieszał".
Dane OSS Dotyczące Prezydenta
Status: Zagrożony. Córka prawdopodobnie zadurzona w Junim Cortezie Nowe przygody małych agentów rozpoczynają się momencie, gdy córka Prezydenta zabiera ze sobą do lunaparku supertajne, należące do tatusia urządzenie do wygaszania elektryczności na ziemi - tzw. Transmookera - a Juni i Carmen wkraczają do akcji, by ratować sytuację. W roli Prezydenta występuje Chris McDonald, wieloletni przyjaciel i współpracownik Roberta Rodrigueza. "Robert to jednoosobowa machina do produkcji filmów. Ale zawsze porusza w nich sprawy najistotniejsze - te dotyczące rodziny", mówi McDonald. Aktor uważa, że Robert poszedł w dobrym kierunku dając w "Małych agentach 2" więcej władzy dzieciom. "Fantastyczne jest to, że mali agenci rozkazują nawet samemu Prezydentowi. Niewielu ludzi to może. Carmen i Juni należą do garstki wybrańców, którym to wolno - a to z kolei bardzo imponuje jego córce.", dodaje aktor. W córkę Prezydenta, Alexandrę wciela się Taylor Momsen, znana z komedii " Grinch - Świąt nie będzie", która zawsze marzyła o tym, by zostać prawdziwym tajnym agentem. "Uwielbiam się w to bawić, mam nawet własną kolekcję różnych szpiegowskich gadżetów; kiedy pokazałam je Robertowi, powiedział, że to, co robię jest naprawdę fajne", mówi młodziutka aktorka. Taylor nie udało się tym razem samej zagrać szpiega, za to udało jej się zostać jego dziewczyną. Prezydentówna Alexandra bowiem zakochuje się po uszy w niewymownie uwodzicielskim i nieodparcie czarującym Juni Cortezie. "Dzięki Juni'emu Alexandra wreszcie osiąga lepszy kontakt z ojcem, co jest dla niej bardzo ważne. Ma tatę-Prezydenta, świetnie - ale co z tego, gdy on nie zawsze ma dla niej czas - a to sprawia jej wielką przykrość. Alexandra zaprzyjaźnia się z Junim, bo obydwoje uwielbiają robić różne szpiegowskie rzeczy. Tak jak ja! ", śmieje się Taylor. Juni podbija serce Alexandry podczas wystawnego balu dla dygnitarzy, kiedy oczarowuje ją swoim tańcem - oczywiście ma na nogach magiczne odrzutowe buciki, dzięki którym może unosić się nad podłogą. "Daryl i ja chodzimy do szkoły baletowej, więc fantastycznie się bawiliśmy. To moja ulubiona scena w całym filmie ", dodaje. "Uwielbiam też pokój Alexandry, który jest okrągły, z okrągłym łóżkiem, i w ogóle jest wyposażony dosłownie we wszystko, o czym może marzyć dziewczynka. Jest tam telefon bezprzewodowy, komputer najnowszej generacji, mnóstwo książek i zabawek, są nawet długopisy zakończone kolorowymi pierzastymi piórkami! Zapytałam moją mamę, czy mogłabym mieć taki sam pokój w domu. Uznała to bardzo dobry dowcip .", śmieje się Taylor.
Dinky Winks i Jego Wesołe Miasteczko
Status: Śledztwo federalne w toku Bill Paxton to Dinky Winks, nawiedzony wynalazca, który zbudował najwymyślniejszą w świecie karuzelę o nazwie "Juggler", czyli "żongler". Podobnie jak kilku innych członków obsady, Billa także do wzięcia udziału w filmie zachęciły jego własne dzieci. "Ogromnie im się podobali "Mali agenci', mnie zresztą także. A scenariusz drugiej części miał tak nieziemski, komiksowy klimat, był tak przewrotnie dowcipny i emanowała z niego taka frenetyczna energia, że po prostu musiałem zagrać w tym filmie", mówi aktor. Chociaż jego rólka jest stosunkowo niewielka, Paxton dołożył wszelkich starań, by Dinky Winks, wynalazca o rozbieganym wzroku, wypadł jak najzabawniej. Poddał się nawet w tym celu dosyć drastycznej metamorfozie - założył kostium tłuściocha. "Pracując z Robertem aktor ma pole do popisu, może być tak kreatywny, jak tylko potrafi. Wydawało mi się, że byłoby zabawnie, gdyby Dinky Winks, ten na poły namolny akwizytor, na poły szalony geniusz, miał wielki, tłusty brzuch. Chciałem by sprawiał wrażenie jowialnego, dobrodusznego gospodarza swojego zwariowanego wesołego miasteczka, a Robert pozwolił mi grać jak najbardziej spontanicznie i po prostu dobrze się bawić. ", mówi aktor. Jeśli mowa o wynalazcach, to nie sposób nie wspomnieć Danny'ego Trejo w roli niejakiego Izzy Machete'a, dyżurnego geniusza rodziny Cortezów - który między innymi uczy Juni'ego i Carmen do czego może się przydać tajnemu agentowi tak prozaiczny i mało efektowny przyrząd jak ...zwykła gumka-recepturka.
Departament Najnowszych i Najdoskonalszych Wynalazków
Ściśle Tajne Gadżety i Urządzenia Przygotowania do realizacji "Małych agentów 2" Robert Rodriguez rozpoczął od zaprojektowania całkowicie nowego asortymentu niezwykle pomysłowych szpiegowskich gadżetów - gadżetów inteligentnych, a nie bazujących na prostackiej przemocy - takich, które pomagają pokonać przeciwnika sprytem, a nie brutalną siłą. Reżyser skorzystał ze swoich pomysłów z lat dziecinnych i dał gadżety do przetestowania własnym dzieciom; unowocześnił także szpiegowskie wyposażenie małych agentów - od środków transportu po środki inwigilacji, używając najnowszych technologii i własnej błyskotliwej futurystycznej wyobraźni. "Z takim umysłem, ten facet powinien projektować rakiety kosmiczne - a on uprawia kino familijne. To wielkie szczęście dla dzieciaków", mówi Danny Trejo. Wśród absolutnie niezbędnych elementów wyposażenia małych agentów znalazły się następujące parafernalia: - odrzutowe buty - zasilane przez minirakiety, sprawiają, że mali agenci unoszą się nad ziemią. - szpiegowskie zegarki nanotechnologiczne - wyposażone w łącza satelitarne i internetowe, wskazują wszystko z dokładnością do jednej miliardowej części jednostki - wszystko, z wyjątkiem czasu - R.A.L.P.H.- wielonożny osobisty robot, milusińska i zarazem bardzo użyteczna przytulanka - Dragon Spy Ship - w pełni zautomatyzowany, multifunkcyjny, superszybki pojazd podwodny, który podczas zanurzania w wodzie wydaje odgłosy brzęczenia przypominajce ważkę ( ang. dragonfly - dragospy - "smokoszpieg" ) - kwatera główa małych agentów - ukryta w typowym domku na drzewie, wyposażonym w komputery najnowszej generacji, anteny satelitarne i lądowisko dla helikoptera Robert Rodriguez wyznaje, że większość tych szalonych pomysłów przychodzi mu do głowy podczas jazdy ciężarówką: "Mieszkam spory kawałek od Austin, więc kiedy jadę sobie Texas Highway , mam tendencję do wyłączania się z rzeczywistości i puszczam wodze fantazji. Jeśli przyjdzie mi do głowy pomysł, którego w danej chwili nie mogę zapisać, dzwonię do siebie do domu i nagrywam go na automatycznej sekretarce. Nie ma lepszej zabawy, niż odczytywanie takich kompletnie zakręconych, enigmatycznych i przerywanych trzaskami wiadomości, których nagrywania kompletnie nie pamiętam! W ten sposób na przykład powstała piosenka " Floop Song", którą nagrałem na automatyczną sekretarkę będąc w trasie. Pamiętam, że przejechałem wtedy spory kawałek drogi. W rezultacie Alexa Vega śpiewa ją na zakończenie filmu " Najciekawsze pomysły nabierają rzeczywistych kształtów a planie filmowym ; to proces, podczas którego dochodzi do głosu nieokiełznana kreatywność Roberta: " Uwielbiam sam stawiać sobie wyzwania, a następnie je rozwiązywać, włączać w mojej wyobraźni najwyższy bieg. Czasami pomysłowość i wyobraźnia bywają ważniejsze niż umiejętności. Jeśli do każdego problemu znajdzie się twórcze rozwiązanie, można uczynić wielkie postępy w bardzo szybkim tempie. Zwykle bywa tak, że im bardziej szalony pomysł, tym szybciej wiem, jak go zrealizować i tym lepiej się bawię. Przyznaję, że w 'Małych agentach 2" chciałem doprowadzić dzieciaki do granic wytrzymałości; chciałem, by wiły się z chęci posiadania gadżetów, jakie zobaczą w filmie, by wołały " chcę to mieć!", nawet jeśli takie urządzenia nie będą istnieć jeszcze za 20 czy 200 lat. Coś takiego pobudza ich wyobraźnię sprawia, że potrafią i chcą marzyć. Dzieciaki zawsze chcą mieć najnowszy, najnowocześniejszy, najmodniejszy sprzęt, ale w momencie gdy już go mają, na rynku pojawia się coś jeszcze lepszego. Tak dzieje się w przypadku nanotechnologicznych zegarków Carmen i Juni'ego - są przekonani, że mają te absolutnie najnowocześniejsze, ale okazuje się, że Gerti i Gary Giggles ich tym razem prześcignęli". Inspiracją dla powstania pojazdu Dragon Spy Ship była sama matka natura. "Staram się projektować wszystkie gadżety tak, jak na moim miejscu zrobiłyby to dzieci; a ponieważ one uwielbiają owady i wszelkie robactwo, więc tym razem szpiegowski pojazd małych agentów przypomina potężnych rozmiarów ważkę, i nawet brzęczy pod wodą zupełnie jak ten owad. Takie gadżety właśnie lubię - naszpikowane elektroniką, o prostych, opływowych kształtach i niesamowicie kolorowe, niczym z dziecięcych snów. Wyobraźnia dziecka jest czysta, prosta i nieskomplikowana, i cofając zegar własnej fantazji do okresu dzieciństwa, byłem w stanie rozwikłać wiele konstrukcyjnych problemów. Ale wbrew pozorom nie przyszło mi to bez trudu" , mówi Rodriguez. Jednym z ulubionych tworów, zarówno w domu reżysera, jak i na planie filmowym był R.A.L.P.H., robot, który jest po części przytulanką, a po części osobistym asystentem o niezwykłych właściwościach .To rodzaj stworzonka, o jakim marzą wszystkie małe dziewczynki i chłopcy. "R.A.L.P.H siedzi Juni'emu na ramieniu, z wyglądu przypomina skrzyżowanie pająka z żabą, ale potrafi pomóc małym agentom w rozwiązaniu wielu problemów; tak wielu, że to aż przeraża Gregorio, ojca Juni'ego i Carmen. Najlepsze jednak jest to, że R.A.L.P.H. ma osobowość , i to w takich ilościach, że mógłby nią obdzielić kilku niemrawych homo sapiens!", komentuje Rodriguez. Inne wynalazki rodem z dziecięcej fantazji to najwspanialszy z możliwych domek na drzewie, zakamuflowana kwatera małych agentów, czy karuzela "żongler" w lunaparku Dinky Winksa, w której zostaje uwięziona córka Prezydenta, Alexandra. "Zadałem sobie pytanie, jak mogłaby wyglądać najbardziej odlotowa karuzela, jakiej jeszcze nikt nie skonstruował - i tak narodził się "żongler", mówi reżyser. Na koniec mamy wreszcie całą gamę zwariowanych, odjazdowych, zwierzęcych mutantów zamieszkujących wyspę szalonego Romero. Są wśród nich takie cudaki jak "komuch", skrzyżowanie muchy końskiej (horsefly) z koniem ( horse), " rybokot" , czyli krzyżówka kota z rybą (gra słów - ang. catfish to nasz "sum"), "małpająk", krzyżówka pająka( spider) z małpą (monkey; spider monkey to prawdziwa nazwa małej małpki o bardzo długich rękach - przyp. tłum), przerażający "slizzard", czyli "jaszczowąż "bądź "wężurka" , skrzyżowanie węża ( snake) z jaszczurką ( lizzard), "spork" , latająca świnia, połączenie wróbla ( sparrow) z prosiakiem ( pork - wieprzowina), nie wspominając o mitycznych centaurach. "Mnóstwo dzieci marzy o tym, by zostać naukowcami i kreować własne stworki. Mnie udało się tego dokonać w tym filmie. To pyszna zabawa - wpadasz na jakiś pomysł i patrzysz, co z tego wyniknie. Także i w tym wypadku kierowałem się ideą prostoty, używałem zrozumiałych dla dzieci gier słownych; np. "bullfrog" ( "żaba rogata") u mnie staje się bykiem( bull) o żabich( frog) udkach. Ten film dostarczył mi tyle okazji do fantastycznej zabawy, że aby to powtórzyć, muszę chyba nakręcić trzecią część!", wyznaje Robert Rodriguez.
Krótki przewodnik po Wyspie Marzeń
Robert Rodriguez to nie tylko autor scenariusza, reżyser i mistrzowski wynalazca; to także kierownik artystyczny produkcji, który zamienił dziki ugór w zachodnim Teksasie w egzotyczną Wyspę Marzeń - skalisty niedostępny, pokryty ruinami, wulkaniczny pejzaż, pełen przedziwnych stworów, gdzie nie ma nawet gniazdka elektrycznego, żeby podłączyć jakiś szpiegowski supergadżet. "Pragnąłem nadać temu filmowi specyficzny image, i dlatego sam zająłem się kierownictwem artystycznym", wyjaśnia Rodriguez "To miała być kraina rodem z wyobraźni dziecka - a dzieci uwielbiają różnice w rozmiarach, kochają wszystko, co jest niespodziewanie maleńkie, albo olbrzymie. Dlatego część moich projektów pojawia się w filmie w wersji mini albo maxi", Projekt siedziby szalonego geniusza Romero miał stanowić zaprzeczenie wszystkiego, co dotąd można było obejrzeć w filmach szpiegowskich, gdzie "kwatera" głównego złoczyńcy zawsze jest bardzo futurystyczna i kosmicznie nowoczesna. " Siedziba Romero miała mieć charakter miejsca, które istnieje od zawsze - grupa ruin pozostałych po jakiejś zamierzchłej cywilizacji, na które natknął się przypadkiem i tam już pozostał." Wewnątrz swojego laboratorium Romero zbudował miniaturowy model swojej wyspy, i zasiedlił ją miniaturowymi mutantami. "Romero jest jak bóg w dawnych ekranizacjach mitów, może sobie obserwować z góry wszystko, co stworzył. To dla niego także rodzaj monitora wideo, bo na wyspie nie ma przecież elektryczności", mówi Rodriguez. Trzymanie tylu srok za ogon mogłoby większość twórców przyprawić jeśli nie o obłęd, to przynajmniej o dezorientację; ale nie jego. Dla Rodrigueza taki styl pracy oznaczał powrót do filmowych korzeni, do okresu " El Mariachi", jego pierwszego samodzielnego obrazu. "Zacząłem robić filmy, bo jako dziecko miałem mnóstwo zainteresowań . Lubiłem robić zdjęcia, rysować, komponować, rzeźbić....film wydawał się jedynym wielkim projektem, w który mogłem się rzucić całym sobą, zanurzyć się w nim, i spełnić się artystycznie. Kiedy znalazłem się w Hollywood, za nic w świecie nie chciałem zrezygnować z żadnej z moich pasji. Po prostu dalej kręciłem filmy, tyle że o większym budżecie, po swojemu, metodą "zrób to sam". Rodriguez zastosował w "Małych agentach 2" zupełnie nowy sposób kręcenia filmu - bez użycia taśmy filmowej. Zastąpiły ją kamery cyfrowe HD, high-definition, czyli o bardzo wysokiej rozdzielczości. "Kamery HD nie tylko niesamowicie przyspieszają realizację, ale pozwalają na bezpośredni, natychmiastowy podgląd tego, co się przed chwilą nakręciło i dają filmowcowi większą swobodę realizacyjną. Postęp techniczny to wspaniała rzecz, bo likwiduje przeszkody na drodze twórcy. Taśma filmowa była jedną z nich. Opóźniała proces realizacji do tego stopnia, że miałem już naprawdę dosyć tego środka przekazu. Oglądałem pierwszą część "Małych agentów" rozczarowany, z przeświadczeniem, że wszystko powinno być zdecydowanie bardziej kolorowe, że te wszystkie gorące barwy latynoskie powinny znależć się na taśmie - ale ich tam nie było. To, co stworzyłem na planie nigdy nie przełożyło się na ekran. Dopiero George Lucas pokazał mi kilka cyfrowych ujęć z "Epizodu 2", kolejnej części "Gwiezdnych wojen" - i byłem pod wielkim wrażeniem . Wiedziałem już, że właśnie tędy droga. Kamery cyfrowe w pełni oddają intesywność i energię kolorów naszej scenografii. Człowiek ma wrażenie, że kręci w technikolorze. Wszystko niemal wyskakuje z ekranu." "HD pozwala na bezpośredni podgląd ujęć; wie się od razu, jak to będzie wyglądać na ekranie. Aktorzy natychmiast widzą efekty swojej pracy, i zawsze mogą powiedzieć, "wiesz, mam inny pomysł ". Podczas realizacji tego filmu nauczyliśmy się odkładać na bok scenariusze, ponieważ każdy nowy pomysł prowadził do następnego, a to z kolei prowadziło do niezwykle twórczej burzy mózgów". "HD to po prostu rewolucja. Właśnie nakręciłem dwa filmy w czasie, jakiego potrzebowałbym na realizację jednego metodą tradycyjną, używając taśmy filmowej. Zdaję sobie sprawę, że jest wielu twórców przekonanych, że taśma filmowa jest wieczna. Ale obecnie, zaledwie kilka lat po pojawieniu się mikserów do elektronicznego montażu, nikt już nie montuje klatek na piechotę, tnąc i sklejając taśmę filmową. Sądzę, że tak samo będzie z kamerami cyfrowymi. Skoro tylko filmowcy je rozpracują, przestaną używać taśmy filmowej, tak jak przestali ją ciąć dla potrzeb montażu. To prawda, że kamery HD są bardzo drogie, ale prawdą jest też, że dzięki nim otrzymuje się nieporównywalnie doskonalszy obraz. Najistotniejsze jednak jest to, że niezwykle upraszczają proces produkcji, i kto raz pracował z HD, nigdy nie wróci do taśmy filmowej". Także cała obsada, po poddaniu się nowemu, unikalnemu stylowi pracy, była pod wrażeniem. "Robert dziś jest pionierem, ale za jakieś pięć, sześć lat wielu filmowców będzie stosować tę samą metodę", mówi Antonio Banderas. "Cały proces realizacji jest o wiele szybszy, i mimo, że przyzwyczajenie się nowego rytmu i stylu pracy zajęło nam trochę czasu, kiedy już sobie go przyswoiliśmy, efekty były zdumiewające. Jeśli chodzi o jakość obrazu - po prostu nie mam słów. To autentyczny przełom.", mówi Carla Gugino. "Najwspanialsze w Robercie jest to " , podsumowuje Cheech Marin, "że opowiada swoją historię w klasyczny sposób, ale zastosowana przez niego najnowsza technologia i jego niezwykła fantazja nadają jej zupełnie nowy wymiar".