Po kilku pierwszych sztucznych scenach myślałem że to będzie coś w stylu idiokracji, niestety tak nie było, nie ma filmie żadnego głębszego przekazu czy tematu do przemyśleń. No ale przecież to film akcji/komedia tylko że realizm tych akcji jest na poziomie drużyny A i Kevin sam w domu. Głowny motyw filmu absurdalny, jak w kraju gdzie mogą cię posądzić o to że dałeś komuś złą słomkę do kupionego napoju i ktoś dostał uczulenia nagle legalizuje się zabijanie ludzi??? I jeszcze robi się z tego komedię. Film idiotyczny i mający na celu zidiocenie oglądających (zabijanie/przemoc jest fajna i śmieszna).
To komedia dla rozrywki, a ty chcesz w tym przekazu? Co do legalizacji zabijania ludzi - o filmie Noc oczyszczenia, w którym raz do roku przez 12 godzin każde naruszenie prawa, również morderstwo, jest całkowicie legalne, słyszałeś? Może ci się film nie podobać, ale pisanie, że ma na celu zidiocenie oglądających to jakiś żart. Cała masa filmów jest idiotyczna i co z tego? Trochę więcej luzu. Ludzi nie da się zidiocić. Ludzie mogą być jedynie idiotami. Jeśli ktoś z powodu zabawnego filmu wyjdzie zabijać, to po prostu jest socjopatą, ale na pewno nie z powodu filmu.
Mam nadzieję, że nie oglądasz żadnego filmu, w którym jest przemoc, a tylko miłe filmy fabularne, komedie romantyczne, broń boże żadnego filmu przyrodniczego, w którym jedno zwierzę zabija inne, bo każdy taki film może zostać uznany za gloryfikację przemocy.
Natomiast uważam, że końcówka filmu jest bez sensu. Dziewczyna jest warta 3,6 miliarda dolarów. Louis powinien kazać ją zabić komuś z podwładnych i przejąć kasę. Skoro przez długi czas nikogo nie ochronili, to co za problem? Jedynie dla zachowania pozorów nie mógł zabić jej osobiście, bo pewnie szło info w dal, kto zabił zwycięzcę loterii. Zresztą Cena mówi, że Louis zabija swoich klientów. To dlaczego nie zabił dziewczyny od razu? 3,6 miliarda dolców to taka kupa siana, że zabawa z wabikami, udawanie, że chce się ją chronić, jest kompletnie bez sensu. I tu można mówić o zidioceniu widzów. Zresztą powtórzę to co wcześniej. Z ludzi nie da się zrobić idiotów. Ludzie jedynie po prostu są idiotami. Ten film to dla mnie fajna komedia i tyle. Jeśli ktoś jest takim idiotą, że daje się nabrać na metody na wnuczka, na policjanta, który każe wyrzuci pieniądze przez balkon, sławnego aktora, który nagle potrzebuje kilkudziesięciu tysięcy złotych, weterana wojny w Afganistanie i inne tego typu "oszustwa", to jest to wina jedynie frajera, który dał się na to nabrać, a nie oszusta. Oszust jedynie wykorzystuje czyjąś głupotę, ale nie robi z ofiary idioty. Ofiara jedynie była idiotą, który dał się wykorzystać. Oczywiście nadal trzeba oszusta ścigać, ale to ofiara jest idiotą z własnej winy, a nie winy oszusta.
Natomiast wkur wiłem się, gdy zobaczyłem podświetlony krzyż. Co to ma być, do kur.w.y nędzy? Bohaterka i tak nie zmieniła swej postawy z tego powodu, a sam krzyż to dla mnie znak morderców, pedofilów i oszustów z Kościoła. To nie krzyż robi z człowieka dobrą istotę. Ludzie są dobrzy z urodzenia, niektórzy mogą się "nawrócić", ale to są wyjątki. Ja nie jestem może dobrą osobą, ale nikogo nie zabijam. Bóg nie jest nikomu potrzebny, żeby być dobrym człowiekiem. Można zresztą pomagać innym nie działając w ramach Kościoła.
Co do filmu i przekazu - końcówka mówi, że liczy się przyjaźń i ochrona ludzi przed złem. Główna bohaterka jest w stanie sama się zabić, żeby chronić życie Johna Ceny. Zresztą sam bohater robi wszystko, żeby ocalić dziewczynę przed śmiercią. To forma poświęcenia. Cena może to robić niby tylko dla kasy, ale wątpię, żebym ja był w stanie nawet dla kupy kasy dać się zabić, czy co gorsza okaleczyć.