Z ostrożności zasięgnę Waszej rady: wartościowe kino czy jakieś proarabskie bzdety? Niby ma Izrael w koprodukcji, ale przecież w Eretz Israel nie brak powalonych lewaków.
Jeśli dla Ciebie obiektywne kino będzie oznaczało "proarabskie bzdety" a "wartościowe kino" będzie pokazem bohaterstwa armii izraelskiej w zupełnie bezsensownej akcji przeciwko uchodźcom, to zachęcam Cię do obejrzenia tego filmu o agencie Mossadu, który zostaje fryzjerem:/
^ kolejny zaślepiony bałwan, który gówno wie o interwencji w Libanie. Ziew. Pamiętam jaką rzeź urządzili chrześcijanom w południowym Libanie Arafat z kumplami.
No ładnie mi pojechałeś... Zapewne nawet się nie znamy i nie wiem co daje Ci prawo do oceniania mojej wiedzy na temat historii ataku Izraela na Liban, gdyż oficjalnie jej celem było unicestwienie zagrożenia ze strony bojowników palestyńskich znajdujących się na terenie Libanu. Pech chciał, że armia izraelska natrafiła tam głównie na spore zgrupowania uchodźców. Prawda dotycząca tego akurat regionu świata jest trochę bardziej skomplikowana niż może Ci się wydawać. Sami uczestnicy tej wojny (Izraelczycy) dostrzegają po latach jej bezsens. Nie jestem wrogiem Izraela ani żadnego innego państwa, moim jednak zdaniem Izrael już dawno przekroczył pewną mentalną granicę, która oddziela walkę o przetrwanie z postawą agresora.
Oczywiście, że wojna w Libanie to rzecz szalenie skomplikowana. Wiem o tym nie gorzej niż Ty. Nie mamy nawet dwóch stron konfliktu - wszak są Izraelczycy, jest OWP a i libańscy chrześcijanie mają sporo za uszami. Sprawa skomplikowana - tu się zgadzamy. Tymczasem w swym pierwszym poście sprowadziłeś ten konflikt do "bezsensownej akcji przeciwko uchodźcom". To kazało mi sądzić, że Twoja wiedza historyczna nie jest zbyt głęboka. Być może się myliłam. Ale i Ty nie jesteś bez winy - któż to przypisuje mi niezbyt ambitny gust filmowy, proponując seans szmiry?
Sprowadzanie pierwszej wojny libańskiej do radosnego masakrowania uchodźców przez brudnych żydków to działanie pozbawione sensu - cele Izraela (które złowieszczo i tendencyjnie ozdabiasz przymiotnikiem "oficjalne") zostały zrealizowane - OWP i Syria dostały po łapach.
Co do uchodźców - nie przypominam sobie by ktokolwiek udowodnił jakoby Izrael z premedytacją popełniał w 1982 zbrodnie na palestyńskich uchodźcach. Zrzucanie na Izrael odpowiedzialności za Sabrę i Szatilę wydaje mi się tyleż popularne co niesłuszne. Masakra tamtejszych Palestyńczyków była wielką i przerażającą tragedią, nikt jednak nie udowodnił z całą pewnością, że macał w niej palce Szaron i izraelscy dowódcy. Przypomnijmy, że jednym z motywów przyświecających Falandze Libańskiej był odwet za zbrodnie Palestyńczyków w Damour.
PS: Jestem kobietą, więc jeśli już to "pojechałaś".
a ja pamiętam, a przynajmniej z kart historii jaką rzeź uczynili chrześcijanie palestyńskim uchodźcą przy biernej postawie armii Izraela.
Nikt w tym konflikcie nie jest bez winy.
Na temat Sabry i Szatili pisałam już koledze u góry, więc powtarzać się nie będę. Czy izraelscy dowódcy wiedzieli o masakrze, jaką urządził Hobeika? Możemy snuć hipotezy. Swego czasu "Time" szkalował Szarona jako bezpośrednio odpowiedzialnego za tę tragedię. Nasz śp. jastrząb pozwał gazetę i sędziowie uznali artykuł za nieprawdziwy i obraźliwy.
masz rację pozew został oddalony, gdyż Time oskarżał go jako "bezpośredniego" sprawcę masakry, co innego kazać swoim wojskom stać bezczynnie...
Drażni mnie wybielanie jednej strony, kosztem drugiej. Obojętnie czy chodzi, o społeczeństwo arabskie czy izraelskie. Czy już naprawdę nie ma na tym świecie, osób potrafiących spojrzeć obiektywnie?
Lepiej sprostuje, bo mogło to zabrzmieć jak atak, co prawdą nie jest. Chodzi mi o język używany przy formułowaniu zdań. Bo kiedy czyta się sformułowania w stylu "proarabskie bzdety", czy "nie brak powalonych lewaków", dodatkowo nie znając innych wpisów użytkownika, a co za tym idzie jego poglądów. Można odnieść wrażenie, że dyskutuje się z kimś, fanatycznie trzymającym się jednej strony. Pzdr.
Przyznam Ci rację. Zdarza mi się używać skrótów myślowych nacechowanych emocjonalnie, ale to dlatego, że kocham tę małą demokratyczną i cywilizowaną wysepkę na pustyni barbarzyństwa i rzygam już medialną obłudą. Żydów jest niewielu, bardzo łatwo ich zakrzyczeć, im nigdy nie wolno wygrywać. Nie lubię też tych świętoszkowatych pożytecznych idiotów, którzy nie odróżniają Szamira od Olmerta a mają się za znawców tematu. Ja naprawdę staram się wysłuchać drugiej strony, ale nie mogę znieść, kiedy to co mówią rzesze obrońców Hamasu nijak ma się do zapisów w jego statucie czy audycji w hamasowskiej telewizji. Być może powinnam sformułować pytanie tak:
Czy "Liban" niesie ze sobą proarabskie manipulacje i tanią grę na emocjach widzów? (...) w Izraelu nie brak wszak skrajnej lewicy reprezentującej irracjonalny dość światopogląd?
W sumie chodzi o to czy film to kolejna chwytająca za serce produkcja z Pallywoodu, z tymi małymi trupkami, które po wyłączeniu kamery czasem zmartwychwstają.
Szanowny Birke,
Unosisz się w gniewie, że ponoć naród izraelski jest krzywdzony przez międzynarodową kinematografię. Twierdzisz, że dzieje się to przy udziale "proarabskiej" propagandy. Moją wypowiedź podzielę na dwie części. Pierwsza z nich to pytanie do Ciebie: podaj proszę filmy, które dyskredytują historię Żydów, podają ich w fałszywym świetle, są "tanią propagandą"?
Drugą część wypowiedzi poświęcę produkcjom filmowym, które oparte są na kłamstwie, fałszu, manipulacji, a może tylko ignorancji i niewiedzy. Dzięki temu ich udziałem jest ukazanie losów narodu żydowskiego w sposób urągający prawdzie historycznej, a czasem nawet inteligencji widza. Moje ulubione przykłady:
a) "Opór" - epicka i całkowicie zmyślona propaganda o "dzielnej, żydowskiej partyzantce", która twardo walczy z niemieckim okupantem. Tymczasem postacie, na których się wzorowano to pośledniej jakości moralnej typki. Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że oprócz udowodnionych rabunków, gwałtów i napaści na ludność cywilną "wsławili" się też regularnym ludobójstwem w Nalibokach. Poza tym film kiepski, jak seriale Polsatu.
b) "Walc z Baszirem" - animowany paradokument o pierwszej wojnie libańskiej. Widzimy tutaj zagubionych, żydowskich chłopców z karabinami, którzy nie wiedzą co się dzieje. Tańczą swojego walczyka zupełnie nieświadomie. Owszem, Sabra i Szatila to było ludobójstwo. "Ale wiecie, my tylko się przyglądaliśmy i oświetlaliśmy rakietami. To ONI mordowali". Trochę pokrętni ci "oni". Sam film tchnął świeżością realizacji.
c)"Lista Szindlera" - film o jednym z wielu ludobójstw w historii świata, nazywanym holocaustem. Niby OK, poza "paroma" niuansami. W filmie nie ma ani jednej pozytywnej postaci Polaka. Lekarz selekcjonujący Żydów przy rampie mówi ... po polsku. Policja żydowska (nomen omen znana z wyjątkowej brutalności) jest tutaj barankiem. Etc., etc.. Klasyczne kino Spilberga. Okrzyknięty epokowym dziełem. Nie przez wszystkich.
d)"Kompania braci" / "Szeregowiec Ryan" - też Spielberg i znowu ten sam manewr. Z ciekawości policzyłem sobie jaki odsetek bohaterów jest w filmie pochodzenia żydowskiego. Według Spielberga, około 1/3 amerykańskiej armii stanowią waleczni Żydzi. Ot, taki śmieszny niuans. Na marginesie, świetnie zrobione kino wojenne.
To pierwsze z brzegu przykłady. Można wymieniać dalej sięgając po takie perełki, jak wyprodukowany przez Barbarę Streisand obraz o powstaniu w gettcie, gdzie Polacy to... zdrajcy, szmalcownicy i opłacani (sic!) współpracownicy SS. Istna hucpa propagandowa, przy której ! Dlatego zupełnie nie rozumiem, Twojej opinii. I będę ją uważał za wyssaną z palca dopóki nie będzie mi dane obejrzeć filmów, które (jak twierdzisz) zakłamują historię narodu izraelskiego.
Dopowiadasz sobie rzeczy, których nie napisałam. Propalestyńskie i szkalujące zarówno Izrael jak i zdrowy rozsądek produkcje to głównie reportaże i materiały informacyjne preparowane przez Palestyńczyków z ochoczą pomocą zachodnich ekip telewizyjnych. To właśnie Pallywood. Chcesz przykładów? No to jadziem z tym koksem:
- początek lat 80., interwencja w Libanie. Świat obiega zdjęcie libańskiego dziecka w bandażach - 75% ciała pacholęcia pokrywają poparzenia. W dzieciaka trafił izraelski pocisk. Fotografia przejmująca - nawet Reagan trzyma ją na biurku. Niebawem okazuje się, że pocisk nie był izraelski ale OWPowski a rozległe oparzenia to w istocie skręcona kostka. UPI musi sprostować swoje wcześniejsze brednie.
- rzekoma masakra w Jeninie - okazuje się, że zniszczono 10% obozu uchodźców, głównie miejsca produkcji bomb (stąd zniszczenia; Hamas nie od dziś otacza się tarczą z ludności cywilnej). Na dodatek wcześniej Izrael wezwał Palestyńczyków do opuszczenia domów na czas operacji i zdecydowana większość się do tego dostosowała. Poza tym przypadki fałszywych pogrzebów i Palestyńczyków wykopujących swych zmarłych i przerzucających ich do masowych grobów (by później oskarżać Izrael). Tu są zdjęcia i fakty (niestety artykuł dość koślawie przetłumaczony):
http://www.izrael.badacz.org/fakty/fakty_jenin.html
- głośne fałszerstwo taśmy o M. al-Durze:
http://www.izrael.badacz.org/fakty/fakty_klamstwo.html
Polecam zwłaszcza ostatnie.
http://amyniechcemy.salon24.pl/28278,izrael-ma-prawo-do-obrony
http://wyborcza.pl/1,76842,6124151,Arabskie_media__trudno__profesjonalizm_trzeba _odlozyc.html
A teraz o drugiej części Twojej wypowiedzi. Rozmawiamy o filmie dotykającym tematyki konfliktu izraelsko-arabskiego. Ty w poczet swych argumentów włączasz filmy głównie dotyczące Holocaustu a więc zupełnie niezwiązane z tematem mojego postu. Nie mniej jednak przypatrzmy się im:
Opór - kiepskie filmidło, typowo amerykańskie podejście do sprawy. Twórcy gloryfikują Bielskich nie znając realiów - z powodzeniem możemy ich nazwać pożytecznymi idiotami.
Walc z Baszirem - nie oglądałam w całości. Z fragmentów, które widziałam wyłania się wizja zgoła inna od Twoich wynurzeń. "Walc" fabularnie balansuje na granicy propagandowej agitki (vide: przedstawienie Szarona) usiłując dowieść jakoby Izrael ochoczo przyklasnął masakrze w Sabrze i Szatili.
Natomiast wypowiedź: "jednym z wielu ludobójstw w historii świata, nazywanym holocaustem" jest zwyczajnie obrzydliwa. Rozmywanie tragedii Holocaustu Europa praktykuje od dawna. Kretyńskie teksty, że niby "Szoah skierowane było przeciw całej ludzkości", bagatelizowanie żydowskich ofiar, uciekanie w ogólniki (pomniki ku pamięci ogólnie pojętych "ofiar"). Słowo "Żyd" znowu jest brzydkim wyrazem. Próby uniwersalizacji Zagłady są godne potępienia, podobnie jak rewizjonizm. Nie było i nie ma zbrodni, która liczbą ofiar i okropnością motywów dorównywałaby Szoah. Tylko, że ofiary Holocaustu nie mogą się obronić przed głupawymi cynicznymi tekścikami jakiegoś Tommiego.
Tak zgadzamy się Holocaust był czymś okropnym i niewyobrażalnym, ale czy równocześnie może być niejako usprawiedliwieniem do równie haniebnych czynów (dla mnie nie ma znaczenia jak osoby są zabijane, czy jest to zagłodzenie, czy strzał z karabinu, morderstwo to morderstwo). Ty mówisz o rozmazywaniu, a ja o ciągłym podsycaniu tej tragedii przez Izraelczyków. W ten sposób można uniknąć krytyki ze strony innych rządów. A jeśli to nie pomoże zawsze pozostaje posądzenie o antysemityzm, ale najpierw trzeba zrozumieć i pojąć słowa konstruktywna, rzeczowa krytyka, a potem szafować słowem antysemityzm.
mimo różnicy zdań, i światopoglądu, pozdrawiam
Bezpodstawne rzucanie oskarżeń o antysemityzm to faktycznie wygodna retoryka. Niestety w oskarżeniach takich jest sporo prawdy. Antysemityzm prawicowy został skompromitowany, współczesny antysemityzm lewicowy jest znacznie groźniejszy. Także dlatego, że ukrywa się pod wygodnym płaszczykiem "antysyjonizmu" czy "antyamerykanizmu". Trzeba zrozumieć, ze słabszy nie zawsze jest ofiarą. Gdyby nie chodziło o Żydów media przedstawiałyby konflikt bliskowschodni zupełnie inaczej. Każde posunięcie Izraela jest agresją, Izrael wywołuje wojny. Izrael nie ma prawa oddzielać się murem od barbarzyńców tak jak kiedyś robili to Chińczycy. O żydowskich ofiarach nikt nie wspomina, a jeśli już to na ostatnich stronach. Nie ma notatek o ostrzeliwanych przez lata miastach - czeka się na reakcję Izraela, na to kiedy stanie on w obronie swoich obywateli. I zawsze wtedy można napisać o "niewspółmiernej" reakcji Izraela. Bo to taki slogan - "niewspółmierna" reakcja. Jaka byłaby "współmierna"? Gdyby Izrael oszczędził światu nerwów i sam utopił w morzu.
W obliczu obecnej antysemickiej retoryki państw arabskich, działań Iranu oraz ślepoty Obamy, wcale nie zdziwiłabym się gdyby jutro rozpoczęła się powtórka z Holocaustu.
Również pozdrawiam.
Chyba oglądamy różne media, ja właśnie widzę ciągłe usprawiedliwianie Izraela także z ust polityków. Masz rację gdyby chodziło o inny kraj, deszcz krytyki posypałby się na obydwie strony, a tak czytamy ciągle o terrorystach, islamistach (pejoratywne określenie ze względów religijnych, choć w rzeczywistości oznacza badacz islamu).
Nie rozumiem ciągłego określenia "barbarzyńcy" trąci straszną nienawiścią, choć w wielu przypadkach niejako uzasadnioną, to tutaj ma wydźwięk ogólny.
Piszesz o murze? ok niech Izrael go buduje, ale wtedy gdy odgradza się od suwerennego państwa a nie autonomii, bo wtedy tworzy się więzienie na wolnym powietrzu, ba napiszę nawet getto.
Ja nie rozumiem niemożliwości powrotu do granic z roku 1967, tylko dlatego, że kilkaset osób chce mieszkać na ziemiach palestyńskich przez co tworzone są checkpointy, blokady dróg itd. Więc problemem nie jest ta "barbarzyńska strona", ale garstka osób, przeważnie skrajnie religijna, która widzi granice Izraela jak w Torze. Takie działania są oderwane od rzeczywistości.
Nieadekwatne działania? Czasami są, wystarczy przeczytać raport Goldstone'a.
Szanowna Przedmówczyni,
Nie będziemy się licytować na reportaże, artykuły i temu podobne, gdyż jest to jedna z ostatnich, dobrych, polskojęzycznych stron o filmach. I o filmach się tutaj dyskutuje.
NIE PODAŁAŚ ŻADNEGO PRZYKŁADU filmu, w którym Żydzi ukazani zostaliby w sposób podły, niegodny, urągający prawdzie historycznej, niesprawiedliwy i tak dalej. Jeżeli wysuwałaś takie argumenty, to chyba poparte jakimiś przykładami, a nie wyssane z palca?
Kolejna kwestia, to wątpliwa wyjątkowość zbrodni popełnionej przez Niemców na narodzie żydowskim. Jakkolwiek by to nie zabrzmiało, to w tym działaniu nie było niczego, co ludzkości nie było wcześniej lub później znane.
Innymi słowy, pisząc, że "nie było i nie ma zbrodni, która liczbą ofiar i okropnością motywów dorównywałaby Szoah" po prostu KŁAMIESZ lub świadczysz o swojej NIEWIEDZY.
Zarówno co do skali zbrodni, jak i co do motywów, historia świata zna wiele przykładów równie lub bardziej szokujących niż mord popełniony na narodzie izraelskim. Często przytacza się liczbę ofiar holocaustu twierdząc, że jest "największą zbrodnią ludzkości". Niech liczby przemówią:
HOLOCAUST: 5-7 milionów ofiar [Źródło: różne szacunki; setki autorów]
a) HŁODOMOR: 7-15 milionów ofiar (czyli planowa eksterminacja narodu pod patronatem Stalina). [Źródła: liczne prace R. Kuśnierza, czy rosyjskojęzyczne W.M. Litwina]
b) MAO TSE TUNG: ponad 65 milionów ofiar [Źródła: bardzo liczne, chociażby "Czarna Księga Komunizmu"]
c) POL-POT: 4 miliony ofiar [Źródła: jak wyżej]
d) EKSTERMINACJA ORMIAN - 1,5 miliona ofiar (planowa, realizowana przez rząd Turcji, eksterminacja całego narodu)
Tego rodzaju przykłady można mnożyć, tylko po co? Każde ludobójstwo jest czymś przerażającym i deprymującym. Czym się różnią ukraińskie dzieciaki planowo zagłodzone na śmierć od ich izraelskich braci w cierpieniu? Czym się różnią Ormianie szlachtowani na ulicach od współcierpiących później Żydów? Niczym! Nie można tutaj licytować!
Wszelkie próby przedkładania jednej zbrodni tego typu nad inną są niedopuszczalne. A w dzisiejszym świecie JEDNA NACJA, a dokładniej niektórzy Żydzi, rości sobie prawo do traktowania swojej niewątpliwie tragicznej historii jako "najtragiczniejszej". To jest właśnie podłe!
Ofiary holocaustu, na które powołujesz się Ty oraz armia współczesnych pasożytów, nie zasłużyły sobie na takie traktowanie. Jest plugawe, podłe i niezwykle smutne, że:
a) Organizacje żydowskie uczyniły z holocaustu fabrykę do generowania zysków (na czele ze Światową Radą Żydów z Nowego Jorku).
b) Tego samego Nowego Jorku, którego żydowscy mieszkańcy ZAWRÓCILI statek z Europy wypełniony swymi braćmi w wierze. Statek ten wrócił do Europy. Większość jego pasażerów stała się ofiarami niemieckiego ludobójstwa.
Brzydzę się tym, że jeden naród uczynił z tragedii swoich współbraci środek do zarabiania pieniędzy oraz legitymizację działań zakrawającą o lokalny terroryzm (Palestyna). Będąc Żydem wstydziłbym się za takich "spadkobierców ofiar holocaustu"!
Oczywiście, że wiem o Pol Pocie, Wielkim Głodzie i ludobójstwie Ormian (nota bene nieuznawanym za ludobójstwo przez żaden kraj arabski, ale mogę się mylić). Nie musisz podawać źródeł, znam wydarzenia, które opisujesz; powinien je znać każdy absolwent ogólniaka. Ale to nie liczba ofiar czyni Szoah zbrodnią tak szczególną i bezprecedensową. Nie chodzi o Zagładę programową czy mechanizację mordowania (bo były przecież też łagry, przygotowane przez Czerwonych Khmerów sale tortur i inne takie fabryki śmierci). Chodzi o motywy - eksterminację wynikającą poniekąd z przesłanek biologicznych (czystość rasy itd.) ale i będącą ukoronowaniem szerzącego się przez tyle wieków antysemityzmu, który wrósł w europejską świadomość. To wisienka na torciku stosów, pogromów, palenia zwojów Tory, oskarżeń o mord rytualny, wygnań, mordów na "bogobójcach". Konsekwencja permanentnej pogardy. Dlatego, choć masz oczywiście rację jeśli idzie o okrucieństwo czy mnogość ofiar innych masowych mordów, ja nadal postrzegać będę Zagładę jako wydarzenie szczególne i nie pozwolę na porównywanie walki z islamskimi terrorystami, walki o narodowy byt, ze zbrodniami nazistowskimi.
1. Problemy z prześladowaniami Żydów na tle historii Europy wynikały dokładnie z tego samego, co prześladowania wszelkich innych mniejszości, jak Cyganie, Ormianie czy ktokolwiek inny. Żydzi nie asymilowali się w społeczeństwach. Nie mieszali się z ludnością lokalną na poziomie interakcji administracyjno-społecznych, kultury oraz obyczajowości. Rodziło to lęk, a w następstwie agresję. Niewiedza jest matką strachu, a ten ojcem agresji.
Nie usprawiedliwiam - tylko wyjaśniam mechanizm. Oskarżenia o mord rytualny były równie głupie, jak setki innych bzdur wymyślanych pod adresem innych nacji. Popularny przykład - "polskie" obozy koncentracyjne.
2. W tym morzu niechęci, czy wręcz wrogości, Żydzi znaleźli w Europie jedno miejsce, które chętnie nazywali swoją "drugą ziemią obiecaną". To była oczywiście Rzeczpospolita, gdzie mogli bez żadnych problemów żyć w zgodzie z własną tradycją i kulturą. To nie bez powodu w Polsce było przed wojną najwięcej Żydów. To był po prostu JEDYNY historycznie kraj, który ich przygarnął, zaprosił i ugościł. Jakoś o tym się nie wspomina, wymieniając jakieś marginalne przypadki 'szmalcowników', jakby to była prawidłowość.
3. Izrael ma fatalny PR. W ogóle nie potrafi się odnaleźć na arenie międzynarodowej. Zachowuje się tak, że po kolei zraża do siebie potencjalnych sojuszników. Przede wszystkim tych moralnych. Byłem autentycznie PORAŻONY po rozmowie z paroma młodymi izraelitami. Ot tak na temat ich wiedzy o holocauście, roli Polaków itp.. Inteligentni młodzi ludzie, pierwszy raz tak daleko od domu. Na chwilę wypuszczeni spod czujnej pieczy ochroniarzy. Mieliśmy okazję porozmawiać przez godzinę. Po tym miałem takiego kaca moralnego, że nie mogłem się pozbierać. W samym środku najstarszej dzielnicy żydowskiej w Europie, dawnego Miasta Żydowskiego, gdzie przez wieki współistniały nasze dwie nacje. Dowiedziałem się między innymi, że:
a) Polacy są ... współwinni za holocaust, bo ... nic nie zrobili!
b) Holocaust był na rękę Polakom, bo ... byli zadłużeni u Żydów!
c) Niemcy zorganizowali obozy w Polsce, gdyż... tu mogli znaleźć wrogów Żydów.
Uwierz mi, że to był szok. Mówili to młodzi ludzie. Spokojnie i rzeczowo. Twierdząc, że "rozumieją, że jestem poirytowany ale taka jest niestety prawda".
Dowiedziałem się też, że muszą mieć ochronę gdyż... w Polsce "poluje się" (użyli dokładnie słów: "hunting for") na Żydów.
Izrael w ogóle nie wyciągnął lekcji ze swojej historii. Nie można się obrażać na wszystkich i za wszystko. Nie można się kreować na jedynie słuszny autorytet moralny. Nie można opierać swojej historii na kłamstwie, szkalując przy tym naród, od którego otrzymało się olbrzymią pomoc.
Nie wiem jak działa system edukacji w Izraelu. Nie wiem czego i kto uczy te dzieciaki. Dowiem się organoleptycznie dopiero w te wakacje. Szczerze powiedziawszy - boję się co znajdę w izraelskich podręcznikach do historii! Jeżeli tak rozgrywana jest przez Izrael "wojna o serca i umysły", to jej finał może być tylko jeden. Ten młody kraj zostanie bez jakichkolwiek przyjaciół, poza tymi których można kupić. A to oznacza jego zagładę. I to w tym wymiarze najważniejszym - moralnym.
Swoją postawą kraj ten kreuje bowiem takich jak ja "antysemitów na bazie doświadczeń własnych". I nie chodzi tu o religię, pochodzenie, czy język. Tylko o sposób, w jaki traktuje się moje wartości i moją historię. Tym bardziej bolesne, że przez setki lat to była NASZA historia.
Likud, Kadima, Partia Pracy, Szas powiedz mi która z tych partii reprezentuje zdroworozsądkowy program polityczny? Są jeszcze inne partie, ale poparcie dla nich jest zbyt małe, aby poświęcać im uwagę.
Jedna partia nie odda ziemi za żadne skarby świata, druga wyrosła między innymi na osobie Menachema Begina, co już ją dyskredytuje na całej linii. Inna miota się między lewicowością a centrum i nie potrafi się określić, a czwarta reprezentuje skrajny judaizm, choć to ona jest jedną z najbardziej umiarkowanych jeśli chodzi o stosunki palestyńsko-izraelskie.
Mógłbym równie łatwo wypunktować Twoją "małą demokratyczną i cywilizowaną wysepkę" jak i drugą stronę, tę "pustynię barbarzyństwa".
czyli osobę reprezentującą poglądy rasistowskie... nic mi do tego, ale gratuluję
teka ministra spraw zagranicznych raczej nie zmienia poglądów politycznych... choć językowo w małym stopniu się "ucywilizował"
mylisz sie. bo zdanie: "jednym z wielu ludobójstw w historii świata, nazywanym holocaustem" jest zwyczajnie obrzydliwie smutne i niestety obrzydliwie prawdziwe.
jest jednym z wielu. i tak samo jak cala reszta ludobojstw podlega tym samym zjawiskom rozmywania.
"obrzydliwe" jest wywyzszanie swojego cierpienia.
Szanowna interlokutorko,
Poruszyłaś też w swojej wypowiedzi wątek o "rozmywaniu historii" oraz "ujednolicaniu ofiar". I całkowicie się pod tym podpiszę. Czasami mam bowiem wrażenie, że swemu synowi będę kiedyś musiał tłumaczyć, że:
a) II wojnę światową rozpętali Niemcy, a nie faszyści. To też nieprawda, że po przegranej wojnie mityczni faszyści odlecieli na swoją planetę, zostawiając za Odrą tylko prawowitych Niemców.
b) Obozy koncentracyjne były niemieckie. Do mojego dziadka strzelali Niemcy. Nie Marsjanie. Kobiety, dzieci, starców i mężczyzn wielu narodowości mordowali Niemcy, ich poplecznicy oraz wschodni kumple zainteresowani podziałem świata na dwoje, a przewodzeni przez Stalina.
c) W całej Europie TYLKO W POLSCE za jakąkolwiek pomoc Żydom groziła BEZWZGLĘDNA KARA ŚMIERCI! Żaden inny kraj tego nie doświadczył. A to właśnie Polacy uratowali NAJWIĘCEJ istnień swych żydowskich braci. Świadczy o tym chociażby rzecz tak banalna, jak ilość medali "Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata".
d) Niemiecki przemysłowiec, Oskar Schindler, wcale nie był jedynym bohaterem, który samotnie uratował wiele istnień ludzkich narodowości izraelskiej. Uratował on około 1200 Żydów. Oczywiście po specyficznej "przemianie moralnej" gdyż wcześniej bez skrupułów wykorzystywał ich jako darmową siłę roboczą w swoich fabrykach. Dla porównania IRENA SENDLEROWA, fantastyczna Polka, uratowała grubo ponad 2500 żydowskich dzieci. Codziennie narażając życie. Bynajmniej ich wcześniej nie wykorzystywała jako siłę roboczą i nie musiała przeżyć "przemiany wewnętrznej" jak niejaki Schindler. I nie paradowała ze złotą odznaką NSDAP w klapie.
e) Polska była JEDYNYM krajem okupowanej Europy, który niósł pomoc Żydom w sposób sformalizowany! Pod nosem Niemców, w strukturach największego państwa podziemnego w historii Europy, działały ŻEGOTA oraz inne organizacje. Polacy nieśli pomoc Żydom w czasie okupacji. Ukrywali tak wielu, jak było to możliwe. Dostarczali broń do powstania w getcie (m.in. akcje wysadzenia muru i przemycenia broni). Ukrywali uciekinierów z powstania w getcie. Doczekali się między innymi "wdzięcznego" filmu Barbary Streisand, może nawet spokrewnionej z którymś z ocalonych. W filmie tym (i wielu innych) przedstawiono Polaków gorzej niż najpodlejsze szumowiny. Przy nich Niemcy wypadają mniej podle.
f) "Antysemityzm" to nie zmowa całego świata przeciwko jednej nacji. Jest to produkt, taki sam jak płyta CD, książka, skrzynia biegów, czy deska snowboardowa. Produkt ten trzeba wykreować, opakować i rozreklamować. Co też usilnie jest robione. Przesada? Czy słyszał ktoś z Was o "antyormianiźmie" (1,5 miliona ofiar eksterminacji tureckiej)? A może o "antyukariniźmie" (65 milionów ofiar eksterminacji radzieckiej), też nie? To może chociaż o "antygermanizmie", też nie bardzo? Może dlatego, że żadna z tych nacji nie stworzyła organizacji zajmujących się czerpaniem korzyści z własnych ofiar. Termin antysemityzm prawie nie istniał w literaturze, prasie, życiu codziennym mniej więcej do lat 70ych. Nieco dziwne, prawda? Antysemityzm jest zjawiskiem kreowanym i rozszerzanym przez samych Żydów.
g) I tutaj mój syn pewnie powie - "tato, przeczysz sam sobie! Jak można tworzyć coś, co już z natury jest przeciw tworzącemu?" Otóż można. Jestem osobą tolerancyjną. Mam w głębokim poważaniu kolor skóry, wyznanie, preferencje kulinarne, muzyczne i seksualne. Dopóki nikt nie narusza mojej przestrzeni, to nie ingeruję w jego. Zatem jak mam się czuć, kiedy:
- w MOIM WŁASNYM MIEŚCIE poruszają się wycieczki z Izraela ochraniane przez goryli... z bronią automatyczną! Obywatele innego kraju blokują mi ulicę, chcą przeszukać bagaż i dają do zrozumienia, że jak sobie nie pójdę, to będzie źle.
- Wycieczki owe REGULARNIE demolują hotel i pensjonat mi podległy. Oprócz "standardowej demolki" a'la turyści z Anglii, dokładają też odpowiednie napisy na ścianach ("antypolskie" to najłagodniej powiedziane), czy też sikanie po dywanach!
- Na próbę zwrócenia uwagi reagują agresywnie twierdząc, że... "są u siebie"! Przy próbie interwencji, turysta z Niemiec dostaje... w pysk od ochroniarzy. Rechot historii normalnie.
Po takiej dawce styczności z przedstawicielami egzotycznego ludu spod Wzgórz Golan targają mną uczucia, które określone byłyby jako antysemityzm. A ja mam przecież w dupie ich pochodzenie i najnormalniej mam ochotę ich wykopać na zbitą dupę tam, skąd się przywlekli nie za przekonania religijne, tylko za obsceniczne zachowanie rodem z rynsztoka. Równie dobrze mogliby to być Norwegowie lub mieszkańcy Trynidadu i Tobago. Skoro zachowują się jak ostatnie chamy, to mówię im co o nich myślę. I tak oto stałem się …. „antysemitą”!
e) Dlaczego wycieczki z Izraela do Polski przyjeżdżają w takiej obstawie? Przecież to jest jeden z nielicznych krajów świata i Europy, gdzie absolutnie nic im nie grozi! Słyszał ktoś z Was, aby na przestrzeni ostatnich 30 lat doszło w Polsce do jakiś pobić, zabójstw, etc. wymierzonych w Żydów ze względu na ich religię, pochodzenie, etc.? Mam nadzieję, że wynika to z faktu, że izraelskie firmy ochroniarskie same podjudzają tą atmosferę strachu, żeby po prostu ciągnąć kasę od rodziców wysyłających dzieci do "strefy bezwzględnej wojny z Żydami", jak kreują Polskę. Żałosne!
Zatem, szanowna Birke. Daruj sobie łaskawie krzyki, jak to zasługi narodu izraelskiego są umniejszane, a jego historia negatywnie przedstawiana. Wzbudzasz tylko pusty śmiech.
P.S. Prywatna rada - pracujcie nad swoją młodzieżą już w Izraelu. Świadectwo, jakie ona daje "na wyjeździe" powoduje, że coraz szerszy jest krąg hotlei i pensjonatów, które na hasło "Hello, I'm looking apartments for israelian tourists" odpowiedź będzie brzmiała "sorry, no free rooms left!" I nie są to tylko polskie doświadczenia.
Miłego dnia i życzę dystansu do swej historii i teraźniejszości!
Jeszcze a propos „żalu do ludzkości i historii”. Polska, na przestrzeni ostatnich dwustu lat straciła w przeróżnego rodzaju eksterminacjach, wojnach, czystkach, egzekucjach, morderstwach politycznych, represjach, etc. nieporównywalnie więcej obywateli (ilościowo i procentowo) niż Izrael. Przeżyła 123 lata zaborów. Dwie wojny światowe, które zrównały z ziemią cały kraj. Potem kolejne pół wieku terroru i zacofania.
I pomimo takiej fantastycznej legitymizacji nie majstrujemy sobie akcji „płynny ołów”, czy jakiekolwiek inne płynne gówno, nie wsiadamy w czołgi i nie jedziemy rozpierdalać na przykład estońskich osiedli pod hasłem „nas kopali, to teraz my Wam dopierdolimy!”.
Bardzo współczuję Ci z powodu tak negatywnych przeżyć związanych z wycieczkami młodych Izraelczyków. Nie mam powodu by Ci nie wierzyć. Zresztą to nic nowego - izraelska prasa od dawna zajmuje się problemem skandalicznych zachowań, jakie są udziałem licealistów z Izraela przebywających nad Wisłą (głowy nie dam, ale chyba nawet słyszałam o sprowadzaniu do hoteli prostytutek). Ja nigdzie nie napisałam, że jesteś antysemitą, nie dałeś mi do tego powodu.
Uczepiłeś się tego kina, podczas gdy wspomniany przeze mnie fenomen Pallywood odnosi się głównie do filmów raczej "krótkometrażowych". Przyznaję, że nie istnieje wysyp palestyńskich produkcji szkalujących Izrael. Czemu? Po pierwsze palestyński przemysł filmowy nie istnieje, choć miliardy dolarów z pomocy humanitarnej (na której żeruje większość tzw. Palestyńczyków) są cudownie przepieprzane. Po drugie, sama współczesna kinematografia państw arabskich nie wydaje mi się zbyt bogata. A jednak filmy stronnicze i atakujące Izrael powstają również w samym Izraelu - jak wspomniany "Walc z Baszirem" (upieram się, że jest to film bardziej anty- niż proizraelski) czy "Lipstikka" (w trakcie tworzenia). Izraelczycy nie boją się niewygodnych tematów a biorąc pod uwagę stronniczość, nawoływanie do nienawiści i manichejską wizję świata w hamasowskiej telewizji powinnyśmy Allachowi dziękować, że Palestyńczycy rzadko tykają się pełnego metrażu.
Odeszliśmy dość daleko od filmu, na którego forum się znajdujemy. Nie oceniam "Libanu", nic do niego nie mam, bo i nie widziałam.
Ja tylko odnośnie "Walca z Baszirem". Oglądałem go wczoraj. Film nie jest ani anty-izraelski, ani pro-izraelski. To dobrze zrealizowany dokument animowany(!). Z jednej strony mamy do czynienia, z wojennymi retrospekcjami kilku byłych żołnierzy, których wydźwięk można zuniwersalizować do stwierdzenia : każda wojna to piekło, piekło dla ludności cywilnej i szeregowych żołnierzy, którzy najczęściej nie rozumieją w imię czego umierają. A z drugiej strony, Ari Folman (reżyser, scenarzysta i główny bohater filmu), w bardzo komunikatywny i oddziałujący na wyobraźnię sposób, przybliża widzowi wydarzenia związane z masakrą w Sabra i Shatila. Nie boi się zaznaczać kontrowersyjnych kwestii i stawiać pytania o odpowiedzialność własną, wojsk i władz Izraela. Ale robi to w sposób nienarzucający żadnej odpowiedzi(!) A wręcz przeciwnie, problematyka jest ujęta w taki sposób, że po obejrzeniu filmu, pierwsze co ma się ochotę zrobić, to sięgnąć po różne źródła i wyrobić sobie własną opinię.
"Walc z Baszirem" wypada świetnie, jako indywidualna, subiektywna, psychologiczna próba rozliczenia się Ari Folmana z własną przeszłością, a także jako bardzo dobrze zrealizowany dokument, który z uczciwością historyczną i dużym obiektywizmem (szczególnie jak na formę filmu) podchodzi do drażliwych kwestii, związanych z masakrą ludności cywilnej w dwóch wyżej wspomnianych obozach. Więc rozpatrywanie go w kwestiach pro- czy antyizraelskiego wydźwięku, jest dla mnie nieporozumieniem.
Szczerze powiedziawszy, całkowicie jest mi obojętne czy mi wierzysz. Sprowadzanie dziwek do hotelu jeszcze bym zrozumiał. Zwykła potrzeba fizjologiczna i chęć przygody. Odruch tyle prosty, co najzwyczajniej ludzki. Dziwki są i były w każdej cywilizacji i na każdym kontynencie. Zbyt oryginalne to nie jest. Czyich klient jest obrzezany, czy nie, dynda im zapewne tak samo, jak mnie. Dopóki nie sikają na dywan, nie odbijają butów na suficie i nie piszą na ścianach prostackich haseł kalecząc język, którym spisano kiedyś im przodkom prawa i przywileje unikatowe w skali Starego Kontynentu, a nawet globu.
Natomiast chamstwa, impertynencji, rynsztokowego zachowania, wywyższania się, ignorancji, niewiedzy, małostkowości, braku obycia w cywilizowanym świecie oraz całkowicie niezachwianej wiary we własne "superego" - NIE ZNOSZĘ. A są to cechy, które idealnie pasują do młodych "gości" z Izraela, z którymi miałem "przyjemność" odbyć kilka jednoznacznych konwersacji.
Porażające, że sposób zachowywania się w Polsce nastolatków z Izraela wypisz wymaluj pasuje do... opisu zachowania młodych Niemców z międzywojnia, a przynależnych do tak "chlubnych" formacji jak Hitlerjugend czy potem Waffen SS. "Rasa panów" ustąpiła miejsca "narodowi wybranemu". "Cios w plecy w Wersalu" został tutaj zastąpiony przez "globalny antysemityzm". Brakuje tylko fuhrera, chociaż mam parę własnych propozycji. Analogia wręcz porażająca! Czasami się zastanawiam, czy wśród młodych Izraelitów nie występuje jakaś pan-narodowa forma symptomu sztokholmskiego?
Poza tym, czemu znowu BZDURY piszesz? Izraelczycy jak ognia BOJĄ SIĘ niewygodnych tematów. Weźmy pierwszy z brzegu, nieco już okurzony - Jedwabne.
Teza 1: podobno w Jedwabnem ktoś wymordował znaczną liczbę Żydów.
Teza 2: podobno byli to Polacy.
Teza 3: podobno Niemcy tylko asystowali krwiożerczym Polakom.
Klasyczny festiwal kłamstw uważam za otwarty! Po kolei:
Ad.1. Owa "znaczna liczba" miała oscylować, według źródeł z Izraela, wokół 1600 ofiar (swoją drogą, skąd takie dokładne dane? Mossad asystował przy tej zbrodni, czy co?). Jest to liczba ofiar z jednego dnia. Zatem azaliż - niemało. Najprostszą formą weryfikacji jest oczywiście ekshumacja. Z technicznego punktu widzenia banalna. Wszystkie ofiary zginęły jednego dnia, w jednym miejscu, o tym samym czasie i w identyczny sposób. Nie powinno być żadnych problemów z odnalezieniem szczątków oraz rekonstrukcją zdarzeń. Nie to co Katyń, czy Miednoje, gdzie masowe mordy trwały tygodniami. I tak było w istocie - w Jedwabnem technicznie miało być prosto.
Pojawia się jednak "małe" ALE. Po trzech tygodniach szeroko zakrojonych prac ekshumacyjnych odnaleziono szczątki... 200 osób. Nie bardzo pasuje to do rzekomych 1600 ofiar. Specjaliści od ekshumacji twierdzą, że dużo więcej szczątków się nie znajdzie, gdyż WE WSZYSTKICH MOGIŁACH trafiają na pokłady ziemi nie ruszone ludzką ręką od setek lat. Konsternacja. Ale okazało się, że można z tego wybrnąć. Pewien rabin stwierdza, że należy NATYCHMIAST PRZERWAĆ prace ekshumacyjne, gdyż "zakłócają spokój zmarłych". Moim zdaniem prace, owszem, zakłócały spokój ale ŻYWYCH, którym nie w smak było, że perfidne kłamstwo o liczbie ofiar nie znalazło żadnego potwierdzenia.
Ad.2. Na podstawie przerwanego procesu ekshumacji, czyli gównianych tez, bez żadnych dowodów, jakaś komisja stwierdza, że liczba ofiar jest "nieznana". Owszem, nieznana - ale oscylująca wokół 200, a nie prawie 10 razy większa! Poza tym, w licznych stronach raportu IPN pojawiają się takie drobiazgi jak to, że (CYTUJĘ, gdybyś znowu nie zauważyła): "w miejscu wykopalisk znaleziono liczne łuski karabinowe nieznanego pochodzenia; przeważnie kalibru 7,92mm oraz 9x19 mm". Najmocniej, kurwa jego mać, przepraszam. NIEZNANEGO POCHODZENIA? 7,92 mm to kaliber Mausera Kar98, a 9x19 mm jest kalibrem MP-38. Czyli standardowej broni będącej wówczas wyposażeniem armii niemieckiej. Moje pytanie - KTO W JEDWABNEM Z TEGO STRZELAŁ I DO KOGO?
Primo: skoro zginęli tam tylko Żydzi, to wiadomo do kogo.
Secundo: jakoś trudno mi uwierzyć, że strzelali Polacy. Chyba tylko skończony idiota uwierzyłby, że jakieś lokalne bojówki uzbrojonych Polaków strzelałyby w Jedwabnym do Żydów pod nosem Niemców. "Bliskie spotkania trzeciego stopnia" są bliższe prawdzie.
Ad.3. Jedwabne było jedną z wielu "inscenizacji" zorganizowanych przez Niemców w celach propagandowych. Pomysłodawcami i organizatorami byli Niemcy. Nawet jeśli spędzili na te potrzeby jakiś lokalny element, to dział on pod lufami hunów. Z resztą , lufy te nie pozostały zimne, skoro znaleziono LICZNE łuski (napomknę tylko, że w WP po wojnie nie stosowano w ogóle kalibru 7,92mm, wiec pochodzenie łusek jest oczywiste; chyba, że dopuszczamy działanie korpusu wojsk ekspedycyjnych np. z K-Pax'a).
Zatem państwo młode, w swej polityce międzynarodowej nieokrzesane i głupie jak Brytania z czasów Cromwella, czyli Izrael, PANICZNIE BOI SIĘ TRUDNYCH TEMATÓW, jakim jest m.in. Jedwabne. Inaczej w tak gwałtowny i histeryczny sposób nie nakazałoby przerwania ekshumacji. Jej dokończenie ukazałoby bez żadnych wątpliwości, że Jedwabne jest kolejną cegiełką do wielkiego mitu, na którym pasie się i rośnie w siłę całe (UWAGA: znowu CYTAT) "Przedsiębiorstwo Holocaust"
Zatem, droga interlokutorko. Współczuj nie mnie, tylko krajowi, który swoją przyszłość stara się opierać na kłamstwie i manipulacji. Współczuj krajowi, który swoje dzieci chowa w atmosferze nietolerancji, sztucznego zagrożenia i groteskowej wizji przeszłości mijającej się z prawdą, jak "Walc z Baszirem" z obiektywizmem. Część z tych młodych Żydów, jak Ci, z którymi rozmawiałem, uświadamia sobie w końcu, że ktoś ich najnormalniej w świecie, ideologicznie "nabił w bambuko". Wówczas dopada ich pandemiczny wkurz, jak Russella Crow w „Gladiatorze”, gdy dowiedział się, kto wyrżnął jego rodzinę. I właśnie oni są największym zagrożeniem dla Izraela. Nie jacyś tam Palestyńczycy, czy ja, Polak, który czuje się poniżany przez brednie opowiadane przez potomków Dawida.
Rozpieprzacie własne gniazdo od środka. Nie uczycie się od narodów, które swoją państwowość posiadają od wieków. Śmiejecie się z Europy, w której demokratyczne doktryny polityczne i prawne zrosły się z gruntem, jak korzenie „Bartka’. Twierdzicie, że macie własny, lepszy sposób na zachowanie tożsamości narodowej i integralności terytorialnej. Czyli klasyczne błędy nuworyszy! Konsekwencje tego mogą być tylko jedne. I nie pomoże tutaj HASBARA (zainteresowanym polecam Google) albo inne tego pokroju akcje.
O swój kraj się nie martwię. Przeżyliśmy w swojej historii tyle, że przy tym całe dzieje państwa spod Wzgórz Golan brzmią jak 5 agorot uderzających o bruk w porównaniu do Dzwonu Zygmunta. Żadna lokalna, jak i globalna zaraza nigdy nie zmiotła nas z powierzchni ziemi. Może dlatego, że w obliczu zagrożenia zewnętrznego potrafimy walczyć do upadłego, jednoczyć się i zapomnieć o wszelkich podziałach. Gdyby w 1938 roku do Nowego Jorku zawinął statek pełen POLSKICH uchodźców, nasi rodacy stanęliby na rzęsach, aby godnie przyjąć ich po tak długiej i pełnej niepewności podróży, w ostatniej chwili wyrwanych z rąk niemieckiego kata. Tymczasem Izraelici ODESŁALI SWOICH RODAKÓW z powrotem na PEWNĄ ŚMIERĆ dlatego, że przybysze, kurwa jego mać, byli… biedni! Biedni, bo za bajońskie sumy wykupili od swoich rodaków miejsca na tym cholernym statku. Tam rządził pieniądz. Najwyraźniej rządzi i dziś. Jacques Attali po prostu ma rację. Dlatego też jakiekolwiek nawoływania do moralności z ust nowojorskich przedstawicieli narodu izraelskiego mam w takim samym poważaniu jak serwisy informacyjne al-jazirra'y, albo gazetki promocyjne z TESCO.
Tyle w temacie obłudy. Resztę dopiszę w książce po powrocie w sierpniu z Izraela. Mam nadzieję, że moje dotychczasowe notatki i spostrzeżenia okażą się fałszywe lub naciągane. W przeciwnym razie będzie to potwierdzenie, że po raz kolejny w historii ludzkości, ofiara poszła drogą oprawcy. A Adolf Eichmann, Goebbels i inne kreatury będą się szyderczo śmiać z jakiegokolwiek miejsca, gdzie ich obecna forma bytu przebywa (o ile przebywa).
A film "Liban"? Na pewno nowatorski w formie. Sposób kręcenia, przy ograniczonym polu widzenia przez peryskop wozu bojowego, wymusza ciągłą uwagę widza. Zastanawiający jest tylko obraz załogi tego czołgu, podobno wzorowany na wspomnieniach. Nidy nie byłem na "prawdziwej wojnie", zatem nie mnie oceniać. Moje doświadczenia z Dywanowa do działań wojennych się nie zaliczają. Ale obiektywnie oceniając tych żołnierzy, to sprawiają wrażenie gorsze niż jarhead'owa gwardia narodowa. Jeżeli tak, to tym bardziej współczuję państwu Izrael takiego "kwiatu młodzieży". Film dobry. Nawet bardzo.
W ramach didaskaliów: głęboko w dupie mam, czy ktoś uważa mnie za "antysemitę". W moim hotelu na dywan sikali goście z Izraela. Po ścianach kalumnie też pisali potomkowie Dawida. W rozmowie szkalowali mój naród i moją historię inni goście ale z tegoż samego Izraela. W tym kontekście, gdybym nie był "antysemitą", to nie mógłbym patrzeć w lustro. Ale to tylko semantyka. Bo gdyby dywany zaszczali mi goście z Trynidadu i Tobago, to byłbym "antytrynidadoitobagonitą". Głupi wyraz? Tak samo durny jak "antysemita".
"Hello, I'm looking apartments for israelian tourists"
Domyślam się, że chciałeś zaszpanować angielszczyzną. Na drugi raz proponuje dla lepszego efektu przynajmniej unikać rażących błędów. Pozdrawiam.
Autorka pierwszego wpisu zniechęciła mnie do dyskusji swoją tanią prowokacją zawartą w pytania "o proarabskie" bzdety. Nie rozumiem ludzi, dla których linią podziału między ludźmi nie jest dobro i zło tylko pochodzenie. Właśnie z takiego tępego myślenia biorą się wojny. A później autorka udaje, że wie o wojnie w Libanie wszystko i przerzuca swą pseudowiedzę na Filmweb. Koleżanko: od tego mamy książki!! Całkowicie nie rozumiem takie "dyskusji" o filmach.
Wg mnie "Liban" to rewelacyjne kino, jeden z lepszych protestów przeciwko wojnie, jakie ostatnio widziałem. Film po prostu wali kolbą w łeb.
Cudzysłów oznacza cytat, co zapewne wiesz. I tenże cytat był w oryginale. Narodowości autora się domyśl. Na drugi raz, dla lepszego efektu, proponuję przynajmniej trzymać się ogólnych zasad gramatyki tożsamych dla każdego języka. Pozdrawiam.
Żeby nie pozostać gołosłownym, a propos żydowskiej PEŁNOMETRAŻOWEJ chały propoagandowej "polecam" dzieło, którego nie powstydziłby się Goebbels. W wielu aspektach twórcy tego paszkwila nawet przerośli swego protoplastę spod znaku swastyki. Wyjątkowo mnie wkurwiające, bo skierowane w mój naród. Co więcej, to filmowe nic zostało zgłoszone... do "Złotego Globu" i "Oskarów".
Zowie się to "Z piekła do piekła". Na razie na filmweb'ie bez opisu. Nadrobię to: http://www.filmweb.pl/f227116/From+Hell+to+Hell,1996
Miałem wątpliwą przyjemność zobaczyć tego paszkwila. Tu nieco więcej: http://homepage.interaccess.com/~netpol/POLISH/public/pieklo1.html
Zatem nie wyjeżdżaj mi, Szanowna Przedmówczyni, z jakimiś bzdurami o "filmowej zmowie przeciwko Izraelowi". Fakty, czyli coraz to kolejne brednie nakręcone przez potomków Dawida, robią bowiem z Twoich argumentów kotlet mielony! Nacja spod Wzgórz Golan kłamała na celuloidzie i łże dalej w formacie cyfrowym, a wkrótce pewnie i w 3D. Wymagają przy tym od innych traktowania siebie samych jakby byli moralnym jajkiem faberge w moralnym koszyku wielkanocnym świata. A po bliższym przyjrzeniu okazuje się, że to oni są jedynym zbukiem w towarzystwie.
No śliczne masz te porównania, poetyckie takie. Nigdzie nie pisałam o "filmowej zmowie przeciwko Izraelowi". Nagminnie preparowane materiały telewizyjne czy prasowe robią odbiorcom wodę z mózgu tak skutecznie jak nie zrobiłby tego żaden film. I to właśnie miałam na myśli. Co do przytoczonego przez Ciebie obrazu - takie produkcje nie powinny być realizowane a tym bardziej nagradzane. Dziwię się przyznającym nagrody - produkcje szkalujące dany naród tak jawnie jak zrobił to Astrachan (opieram się tu na Twoich słowach) przeważnie są przerysowane i śmierdzą na kilometr. Sam dostrzegasz, że Polska ma tragiczny PR, nie tylko w oczach izraelskiej młodzieży. To smutne i niesprawiedliwe. Niestety słuszne protesty przeciwko "polskim obozom koncentracyjnym" i innym takim sformułowaniom, wizerunku Polski nie poprawiają. Taki obraz naszego kraju nie jest tylko winą Żydów. Poczytaj sobie rosyjskie podręczniki do historii. Polska jest krajem przyjaznym Izraelowi i lewacka (przeważnie) propalestyńska retoryka nie zdążyła się jeszcze w naszych mediach rozgościć. Dyplomacja, polityka - tu wszystko jest spoko. Jak sam widzisz chodzi o mentalność ludzi - zarówno Polaków jak i Żydów. A żeby zmienić coś w tej kwestii trzeba pokoleń. I nieistotne jest czy skala antysemityzmu równoważy skalę antypolonizmu.
Strofowałeś mnie wczoraj, że zarzucam Cię linkami podczas gdy Filmweb to poważny filmowy portal. Jak widzę jesteś nie lepszy. Pominę elaboraty o Jedwabnem. Urządzasz jednak na tym szacownym portalu istny festiwal osobistych animozji racząc nas kąskami o obsikanych dywanach i żaląc się na katorgę, jaką zgotowały Ci żydowskie szczyle. Powoli zaczynasz być nudny. Też uważam postawę opisywanych młodzian za haniebną, ale zastanów się - co bzdety wypuszczane z ich ust mogą zdziałać? Tymczasem przez manipulacje, w których lubuje się choćby CNN - Izrael wciąż dostaje po łbie. Multum ludzi bojkotuje izraelskie produkty, ONZ cały czas ma Izrael na patelni. Przypomnę, że jeden sfałszowany filmik miał poruszyć całą machinę intifady (al Dura).
Off top zrobił się potężny a udało mi się wyłowić chyba trzy zdania odpowiadające na moje pytanie o tendencyjność "Libanu". Wychodzi na to, że film jest obiektywny i wart obejrzenia. Przynajmniej taki wniosek wyklarował mi się po przebrnięciu przez te wszystkie żydoznawcze eseje. Dzięki, pa.
Dobra, koniec dywagacji na boku. Możemy sobie pociągnąć je kiedyś prywatnie, na kawie :).
Tak, film warto zobaczyć. Tak, moim zdaniem jest obiektywny i na pewno w realizacji nowatorski. Może nieco podobny był "Beast" (załoga czołgu tym razem radzieckiego i w Afganistanie - http://www.filmweb.pl/f36992/Bestia,1988). Ale "Liban" jest bardziej klaustrofobiczny. Pewniak do zagoszczenia na mojej półce, kiedy tylko wyjdzie na DVD.
Pozdrawiam!
Przed pogaduszkami przy kawie chciałabym zwrócić Twoją uwagę na pewną produkcję rażąco propalestyńską i stronniczą. Wcześniej nie mogłam sobie przypomnieć tytułu a nie chciałam pisać ogólnikami typu "jakiś niemiecki film".
http://www.filmweb.pl/f192134/Paradise+Now,2005
I parę słów o tym obrazie:
http://medienkritik.typepad.com/blog/2005/10/paradise_now_an_2.html
Pozdrawiam i naprawdę kończę, bo rozgadaliśmy się nieprzyzwoicie:)
Myślałem, że faktycznie to antyizraelski paszkwil. Oglądnąłem i rozczarowanie. Do pewnego stopnia nawet ciekawe ujęcie. Coś, w rodzaju "Stalingradu" - ukazanie problemu z drugiego punktu widzenia. Ale żeby jakoś szczególnie antyizraelski? Ja osobiście nie utożsamiałem się z bohaterami, którzy mieli ochotę zamienić się w żywe bomby. Nawet pomimo ich dylematów, na sympatię moją nie zasłużyli.
Jeżeli zatem jest to najbardziej antyizraelski film pełnometrażowy, jaki się udało znaleźć to szczerze zazdroszczę, biorąc pod uwagę co z Polską i Polakami zrobiono w dziesiątkach produkcji :/
Tommy, bardzo miło czytało się Twoje monologi, oby w PL nie zabrakło takich ludzi jak Ty.Warto otwierać ludziom oczy na pewne sprawy.
A tak swoją drogą, ta tania zagrywka z "poprawną angielszczyzną" była ŻAŁOSNA (nota bene niesłuszna, o czym była już mowa), ale Żydzi mają to do siebie, że w ten właśnie "sprytny" sposób potrafią zmienić jakże niewygodny (bo prawdziwy?) temat, o czym przekonałem się już nie raz.
Pozdrawiam.
Ja również z przyjemnością je przeczytałem. I proszę słowa "przyjemność" nie nad interpretować... bo zaraz zostaniemy tu wszyscy "antysemitami"...
Pozdrawiam
Naprawde zaciekawiły mnie wypowiedzi Tommiego, sam mam podobne spostrzezenia na ten temat. Liczy sie czlowiek, nie rasa, nie wyznanie. Ktos jest chamem to mamy prawo chamem go nazwac. Hmm, o ile dobrze zrozumialem, masz zamiar napisac ksiazke? Jesli tak to z pewnoscia chcialbym taka ksiazke zakupic i przeczytac. Moja rodzina miala stycznosc z zydami zarowno po i przed wojna (pochodza z Wilna) i niestety lokatorzy kamienicy pochodzenia zydowskiego, ktorzy przez dlugie lata wynajmowali pokoje, zyli w jednym budynku potrafili po wojnie wstepowac w szeregi roznych struktur panstwowych ZSRR smiac sie w twarz przy konfiskacji kamienicy i przesiedlaniu moich pradziadkow.