Czy to historia miłosna?
I tak i nie.
Główny bohater - Frank to egoista, któremu wydaje się jakim to wielkim romantykiem i poetą nie jest. Tymczasem jego przyjaciel-kobieciarz jest lepszym człowiekiem niż nasz wrażliwiec, bo o ile ten pierwszy bierze od życia co chce i poderwanym pannom nie pozostawia złudzeń o co mu chodzi, to Frank pod przykrywką pięknych słówek, obietnic (bez pokrycia, jak się okazuje) jest zwyczajnym tchórzem. Tchórzem do końca.
Nawet po 18 latach i poznaniu prawdy (także o sobie) nie ma na tyle przyzwoitości, żeby sam z siebie przyznać się kim jest, przeprosić.
Ostatnia scena z synem jest najlepszym podsumowaniem jak słabym i tchórzliwym jest człowiekiem.
Kto spodziewa się po tym filmie pięknej historii miłosnej - ten jej tu nie znajdzie.
Natomiast jako dramat obyczajowy jest to dobry film.
Główny bohater mierził mnie swoim postępowaniem przez większość filmu. Okropny człowiek.