Nie wiem czy was też tak mocno wkurzała ta aktorka podkreślając w każdym wywiadzie jak to ona musiała się poświęcić do tej roli (ścięcie włosów, schudniecie itd)?
Przez jej głupawe wywody długo zwlekałam żeby obejrzeć.
A jej rola wg mnie nie była jakoś super dobra.
Anne nie powinna dostać Oscara, ba, nawet na nominację nie zasłużyła. Nie spodobała mi się jej gra aktorska, a ścięcie włosów jakoś nie przekonuje. Jeśli mieliby dawać Oscara za to, że ktoś dla roli schudnie lub zrobi sobie tatuaż, to sorry, ale nie byłaby to nagroda za rolę, ale za charakteryzację. Po prostu była kiepska, co tu dużo mówić, na pewno inne aktorki bardziej zasłużyły.
Dokładnie! Oscar jej się nie należy! A w dodatku wykonanie I dreamed a dream piosenki, która jest tak charakterystyczna dla tego musicalu było słabe.
nie zgodzę się. jej wykonanie tej piosenki było wyśmienite. zakładając że jesteś fanką musicalu w ogóle, powinnaś wiedzieć że środki ekspresji które wykorzystuje się w śpiewaniu filmowym i teatralnym są zupełnie inne. mnie osobiście ta piosenka (ze względu na tekst właśnie) nigdy nie pasowała do wypianego wykonania Susan Boyle czy innych. to strasznie smutny kawałek o samotności i niespełnionych nadziejach, a nie Mozartowska aria - teraz nareszcie można było wykorzystać środki techniczne żeby zaśpiewać ją tak jak (moim zdaniem) trzeba! zresztą myślę, że rozmowa o przyznaniu Hathaway oscara tylko za jedną piosenkę jest troszkę na wyrost - siła jej roli polega przede wszystkim na kapitalnej scenie jej śmierci i chyba jeszcze lepszej scenie z Valjeanem i Javertem po której ląduje w szpitalu (imo najlepsza scena filmu, wraz z uwolnieniem Javerta na barykadzie). Pozdrawiam
Wykonanie tej piosenki... najgorsze jakie w życiu słyszałam. A na tej piosence to już zęby zjadłam. Zakochana w "Nędznikach" widzianych w Romie słuchałam płyty 10 razy dziennie i na yt słuchałam wszystkich możliwych wykonań.
To jest po prostu koszmarne. Naszym wykonawczyniom z Romy, mogłaby buty czyścić. Właśnie po raz kolejny słucham tego wykonania... O nie... Skatowała ten cudowny utwór. Strasznie się dziewczyna męczy. A słuchacza jeszcze bardziej. :/
chyba wiem. A tak w ogóle... co przepraszam bardzo ma "o czym jest ta piosenka" do tego, że Anne wykonuje ją rażąco źle? Bo wydaje mi się, że w muzyce liczy się dźwięk, nastrój, sposób wykonania, interpretacji, a nie text. Text też jest bardzo ważny. Ale powyżej napisałam - przypomnę - że się tej piosenki w jej wykonaniu słuchać nie da. Uściślę: zarżnęła tę piosenkę pod względem muzycznym do tego stopnia, że muszę sobie zaraz włączyć płytę z nagraniem z Romy, bo muszę jakoś tę wymęczoną piosenkę z uszu i głowy wyrzucić.
http://www.youtube.com/watch?v=gRi7tTwfZTQ o... tak się śpiewa. Piosenka przez duże "P". A nie jakieś miauczenie. Piosenka jest spokojna, jasna, delikatna, po prostu cudowna. Anne śpiewa tak, że słuchając denerwuję się za nią, ze za moment się zakrztusi. Cichutko, coś tam nuci smętnie pod noskiem. No niestety... Nawet nie wypada porównywać.
powtórzę - środki ekspresji w musicalu filmowym i teatralnym są zupełnie różne. musical teatralny musi być znacznie bardziej dosłowny - nie możesz zrobić zbliżenia na twarz, nie możesz użyć szeptu - bo orkiestra zagłuszy, nie możesz krzyknąć - bo mikrofon tuż przy twarzy się przesteruje. Żeby nie było - lubię wersję Edyty Krzemień, ale jeszcze bardziej lubię wersję Hathaway - dlaczego? bo śpiewa tak jak powinna śpiewać, za przeproszeniem, zniszczona, rozgoryczona i przepita prostytutka, którą Fantyna była w literackiej rzeczywistości. Właściwie to nie powinno się nawet porównywać tych wersji, właśnie ze względu na technologię i środki wyrazu, tak samo jak nie można porównać aktorstwa filmowego i teatralnego.
no dobra. Fantin była zniszczoną kobietą. Ale musical nie polega na tym, aby postać zła, smutna, ogromnie nieszczęśliwa czy zniszczona śpiewała gorzej, niż jakaś osoba zadowolona, postać, której powodzi się w życiu. Jak się idzie na musical, to wszystkie postaci od pierwszej do ostatniej, od głównej roli do roli epizodycznej, wszyscy muszą śpiewać świetnie.
No i śpiewa świetnie, ale śpiewa inaczej. Ma pokazać swój ból, jak już to było pisane. Chociaż muszę przyznać, że chyba nie miałabym ochoty słuchać jej wykonania bez oglądania jednocześnie filmu, bo to i jej mimika jakoś się ładnie wzajemnie dopełniają. Ale jak dla mnie, młodsza część obsady spisała się celująco (+ jeszcze Helena). Gorzej z Crowem. Jackman też był średni :/
Anne śpiewa lepiej, w jej wykonaniu słychać cały ból jaki przeżyła, stracone nadzieje i niespełnione marzenia. Za każdym razem mam łzy w oczach. Oczywiście nie śpiewa technicznie tak jak Edyta, ale o to chodziło, dlatego nie nagrywali piosenek w studio, tylko wtedy kiedy grali - żeby było NATURALNIE. Edyta po prostu odśpiewuje piosenkę, zero emocji związanych z przeżyciami jej bohaterki. I słabe tłumaczenie, w oryginale brzmi lepiej.
no, może bez przesady że nie ma emocji, no ale po prostu chodzi o inną estetykę. no i zgodzę się z tym że Romowskie tłumaczenie to generalnie "szału nie ma" - szczególnie bolą mnie w nim Stars - nie ma nawet porównania z Gdynią.
Hej, też uwielbiam wersje romową i wykonanie Edyty Krzemień. Jednak zgadzam się z Szalalalala, po prostu trzeba odróżnić wersje filmową od teatralnej, to raz. A po drugie zauważyć emocje, dobrą charakteryzacje i gre aktorską. Nie wyobrażam sobie "słowiczej" wersji wykonania tego utworu w sytuacji, w której znalazła się Fantyn!
kompletnie sie nie zgadzam z Wasza ocena roli AH. dla mnie byla rewelacyjna a wykonanie I dreamed a dream zupelnie mnie rozlozylo. mysle, ze nie o to jej chodzilo, zeby sie popisywac swoimi mozliwosciami wokalnymi (ktore faktycznie nie sa jakies szczegolnie wyjatkowe) ale oddac prawde o kobiecie na dnie, zrozpaczonej, updlonej, bez zadnej szansy na odmiane losu. fenomenalna, zapadajaca w pamiec interpretacja. ciagle mam przed oczami jej pelna bolu twarz.
Absolutnie się z tobą zgadzam. Według mnie nie musiała się wcale tak bardzo poświęcać... Możliwe, że zagrała dobrze, nie wiem- na Nędzników wybieram się dopiero jutro, ale wkurza mnie jej ciągłe opowiadanie o wyrzeczeniach dla roli. Robi z siebie taką biedną, ale dzielną aktoreczkę :/
racja. Skoro tak cierpiała, to po co tę rolę w ogóle brała? Zamiast żeby fajne opinie słyszało się na temat filmu, aktorów, to słyszy się o jej biednych ściętych włosach. Mogła ich nie ścinać jak dla mnie...
mnie też strasznie tym wkurzała jej rola w ogóle mi się nie podobała !
A po drugie jaki aktor cały czas wspomina ,że chce Oscara i ile oddał dla tej roli.
miała taką taktykę by zwrócić na siebie uwagę i jak widać poskutkowało
niektórym aktorom bardzo zależy na Oscarach i przy okazji takich ról chcą tak się wypromować by mieć szanse na nominację.
Nie chcę oceniać Anne czy dobrze robiła czy źle, ale przecież opowiadać sobie mogła, skoro byli tacy co chcieli słuchać, a poza tym to Akademia przyznała jej nominację. Najwidoczniej oni uznali, ze zasłużyła
Właśnie straciła w moich oczach, lubiłam ją, ale teraz widzę że po prostu dla niej aktorstwo to oscar, a reszta sie nie liczy. Aktorstwo nie polega na tych banalnych nagrodach ktore przyznaje sie byle komu. Znam nazwiska wielu aktorow rezyserow itp ktorzy szczerze zasluzyli na jakies nagrody, a nie mowi sie o nich. Więc od teraz juz nie mam zamiaru ogladac z nią filmow...
Podobno już zatrudniła ludzi do pisania przemowy na galę Oscarową.. Jest taka pewna swojego zwycięstwa...
No coś takiego.. Z yahoo ;) ale chyba musi coś w tym być... Tak jakby wydawało jej się, że obcięła włosy, schudła, zrobiła parę smętnych min i już jej się należy..
W ogóle generalnie za nią nie przepadam, ale trzeba przyznać że od czasu do czasu jej coś wychodzi... np. w tym filmie o viagrze z Jakiem Gyllenhallem zagrała nieźle i zaskoczyła mnie tym.
Też unikam filmów z nią ale zmusiłam się do obejrzenia tego:) a co do powyższych postów odnośnie piosenki to moim ulubionym wykonaniem jest wykonanie z "Glee". Tak z "Glee" właśnie!
cały czas trollowanie i hejtowanie. każdy aktor/ka ma jakiś cel, którym zwykle są nagrody. dążą do nich, bo to jest takie zapewnienie, że wykonali kawał dobrej roboty, choć czasem przyznaje się je bezpodstawnie. chcielibyście pracować za darmo, czy oczekujecie jakiejś "wdzięczności" ? każde wyróżnienie to niezły kop do dalszej pracy
Bo jak aktorka da się oszpecić dla roli to już cały świat nad nią się rozczula, że tak się poświeciła dla roli (patrz- Nicole Kidman w Godzinach, Charlize Theron w Monsterze itp, itd.) A cały film Nędznicy - płaski, jednowymiarowy, nie widać relacji pomiędzy postaciami, nie ma żadnej energii, choćby wiarygodnego przedstawienia chorobliwego związku galernik - policjant. Film jest po prostu "ładny" (kostium, scenografia itp) ale dla mnie bez wartości. A Hatałejowa w ogóle się nie wysiliła. Piosenki to wycie a nie śpiew i według mnie szkoda było kasy na ekranizację dobrze znanej historii, która już była filmowana milion razy lepiej. Do klasyki trzeba podchodzić i ostrożnie i z szacunkiem i NOWATORSKO jednocześnie (patrz - tegoroczna Karenina)
Anne wcale nie zagrała źle. Zgadzam się, że nie był to występ na miarę Oscara i zdecydowanie wszyscy ją przedwcześnie za bardzo zachwalali, ale to nie zmienia faktu, że zaśpiewała super. Ktoś tam wyżej napisał, że wersje filmowa i teatralna muszą się różnić i to prawda. Wystarczy spojrzeć na nagrania Les Miserables z 10- i 25-lecia spektaklu. Aktorzy po prostu wychodzą na scenę, stają przy mikrofonach i śpiewają, a i tak porywają tym publikę (która, umówmy się, mała nie była). Jej "I Dreamed a Dream" jest naprawdę na wysokim poziomie i dzięki "szeptom" jest to jedna z lepszych piosenek musicalu. Osobiście wolę bardziej tylko i wyłącznie wersję Salongi.
Nie wiem, jak jej konkurencja w tej kategorii, ale jeśli ktoś nie zagrał tak, że powaliłby wszystkich na kolana, to i tak pewnie Anne zgarnie nagrodę.
Nie do końca jestem przekonana, że ona tak opisuje jak się poświęciła. Może powiedziała to raz, a portale plotkarskie to rozdmuchują. W sumie każdy aktor chce Oscara. Słucham właśnie tej wersji Romy, dla mnie osobiście za słodko... ja wolę trochę brudu.
Ona jest mega irytująca! Zapewne zgarnie tego Oscara, ale szczerze mówiąc nie mam bladego pojęcia za co - chyba za kampanię pt. "Jaką to jestem poświęcającą się dla sztuki aktorką" ... A na Złotych Globach to aż przebierała nogami w swojej kategorii, takie ma parcie na statuetki. moim zdaniem Helena B-C mogłaby dostać za role 2-planową.