Czy szkoda wam osobiście Alexa? Chodzi mi o te tortury. Mnie być może wiele osób oskarży o
brak empatii i współczucia, ale uważam, że sam jest sobie winien. Po pierwszych uderzeniach w
twarz powinien się wygadać, że dziewczynki przetrzymywane są u tej starej wariatki. I nie brońcie
go tym, że miał umysł 10-latka. Nawet 10-latek powiedziałby prawdę.
Hm osobiście nie było mi szkoda Alexa dopóki nie dowiedziałam się że też był porwanym dzieckiem, zastanów się co miało wpływ na jego psychikę jak Ci ludzie porywacze zniszczyli tego człowieka i jak bardzo musiał się bać swojej porywaczki jeżeli nawet poddany torturom nie potrafił wyznać prawdy to samo zresztą było z drugim psycholem który zabierał ubranka dzieci i zamykał zakrwawione w skrzyniach też wolał popełnić samobójstwo niż powiedzieć prawdę ciągle mnie to zastanawia jak można tak zniszczyć człowieka.
A mi Alexa szkoda - na filmie, który oglądała jego matka mały Alex (naprawdę chyba Barry?) wyglądał na przeciętne dziecko. Tymczasem dorosły jest na poziomie 10 -letnego chłopca - już samo to świadczy o nieodwracalnych szkodach, jakie powstały w jego umyśle przez te 26 lat. Zapewne był poddawany torturom oraz aplikowano mu różne substancje odurzające - to nie tylko spowodowało zmiany w jego psychice, ale pewnie także doprowadziło do biologicznych zmian w mózgu (np. uszkodzenia neurologiczne). Wydaję mi się również, że Alex przez te wszystkie lata był zastraszany - prawie w ogóle się nie odzywał, przy Holly wyglądał na bardzo przestraszonego i wycofanego. Zresztą pamiętał, że nie jest Alexem - po torturach przyznał się do tego Kellerowi - być może więc Jonesowie straszyli chłopca, że jeśli coś powie to jego biologiczną matkę spotka coś złego, albo mówili mu, że jeśli się wygada to spotka go to samo co inne dzieci (czyli labirynt). Nie dziwi mnie zatem, że Alex wolał milczeć niż powiedzieć Doverowi prawdę.
Mi nie było go szkoda. Co prawda wiele przeżył, ale jakoś mi się dziwne wydaje, że nie umiał powiedzieć coś więcej o tym, że to nie on. Niby napomknął kilka razy i cisza. Dusił psa, śpiewał piosenkę dziewczynek, powiedział Kellerowi kilka rzeczy... No niestety, ja Kellera rozumiem. Myślę, że większość wzięłaby sprawy w swoje ręce.
To duszenie psa, ma chyba pokazać, że tak naprawdę boi się ciotki, raczej jej nie kocha, "znęcając" się nad jej psem w jakiś sposób odgrywa się na niej, pozwala znaleźć jakąś równowagę.
Oczywiście, że przeszkadza! Podobnie jak tortury Kellera. To się nie ma podobać, tylko budzić różne emocje i skłaniać do przemyśleń. Chyba się im udało.
A chcesz wiedzieć, co ja myślę? Myślę, że jeśli komuś nie jest żal torturowanego przez kilka dni, chorego psychicznie człowieka, to powinien się leczyć psychiatrycznie. Nawet, jeśli chodzi tylko o film.
nie naprawde... " Mi nie bylo go szkoda" i "sam jest sobie winien".... Te dwa wasze zdania - twoje i slawmm'a - swiadczą tylko o tym ze - albo nie zrozumieliscie tego filmu - albo jak napisal "Sony_West" - ze musicie sie leczyc... Jak mozna dniami i nocami torturowac chlopaka, po ktorym od razu widac, ze cos z nim nie gra - ze ani nie jest w stanie - ani nie intelektualnie i ani nie fizycznie - dopuscic sie takiego czynu , tj. zeby moglby sobie poradzic z porwaniem, unicestwieniem, znalezieniem odpowiedniego miejsca schowania bądz wykonania w ogole morderstwa - na dwoch, rownających mu w inteligencji dziewczynkach (a to wszystko jeszcze w tak krotkim czasie - od czasu porwania a znalezienia go na tym parkingu bylo zaledwie kilka godzin - a on byl do tego powolny jak zolw!) i ze najwyzej po nim samym i jego zachowaniu widac, ze ma taką panike i taki strach cokolwiek na ten temat powiedziec - ze od razu przeciez widac - ze widocznie musi byc sam - tego wszytkiego rowniez jakąs ofiarą albo jakims traumatycznym swiadkiem - w kazdym bądz razie - ja to wszystko widząc, juz bym te tortury po paru godzinach przerwal, bo widac ze są bez sensu...
Postać od początku filmu budziła niepokój. Znęcanie się nad zwierzęciem, mówienie Kellerowi sentencji, które zamiast pomóc szkodziły, nucenie piosenki dziewczynek.. od razu skazały gościa na potępienie wśród widzów na początku filmu. Ja nie mowie o koncowce ze mi go nie żal, tylko o prowadzeniu postaci. Odniosłem się do momentów w którym problem tego chłopaka nie był wyjaśniony, a do jego czynów które zostały przedstawione do momentu ujawnienia prawdziwego sprawcy.
W filmie nie ma prostych rozwiązań. Mimo, że Alex był niewinny, to jednak maczał w tym palce i miał wiedzę, której za nic nie chciał ujawnić. Był bardzo małomówny i zamknięty w sobie. Nie wiadomo czemu po aresztowaniu nie wyznał, że się bawił z dziewczynkami. Zareagował jak dziecko, wystraszył się i kompletnie zablokował. Keller miał to szczęście, że parę rzeczy widział i słyszał, co sprawiło, że Alex był jedynym punktem zaczepienia, było widać, że coś wie, nawet jeśli sam jest niewinny. Policja nic nie mogła z nim zrobić, musieli postąpić zgodnie z prawem. Keller je zacznie przekroczył, ale dzięki tym torturom jednak doszedł do prawdy. Gdyby Alex nie był opóźniony, nie szedł w zaparte, jak dziecko, które ma coś do ukrycia, powiedział od razu policji co wie, to i tortur by nie było i mniej krzywdy by się stało. No, ale to byłby zupełnie inny film. Żeby było jasne, tortur nie usprawiedliwiam.
Dziwne,że policja nie użyła psów do sprawdzenia kampera Alexa. Od razu by wyczuły, że dziewczynki przebywały w kabinie.
mardu człowieku - był bardzo małomówny i zamknięty w sobie i nie - ze nie wiadomo czemu po aresztowaniu nie wyznawał i kompletnie zablokował - tylko ty nie wiesz czemu - bo ja wiem - taka jest natura tej choroby na którą cierpiał, zrozum to w końcu - a nie robisz parcie cały czas na to jedno, ze był sobie sam winny!
Pleciesz farmazony - to ze sobie śpiewał te piosenkę - przecież nie robił tego specjalnie - bo mi się wydaje ze posądzasz go o rzeczy - które już ze względu na jego stan intelektu - nie mógł jarzyć, co robi i jakie one mają w ogóle znaczenie... Oczekujesz od kolesia normalnych reakcji - ale to jest niemożliwe - to tak jakbyś żądał od niewidomego żeby ci zaczął opowiadać o kolorach...
Śpiewał sobie jakieś piosenki - ale zrozum, ze on tego nie rozumiał - jakie mają one znaczenie dla Kellera - a czym bardziej Keller się o to wkurzał, to tym bardziej nie jarzył, co on od niego chce... Ty to nazywasz blokowaniem - ale dla niego coś takiego w ogóle nic nie znaczy - what da fukk is blokowac?
Koleś miał traumę jak ta lala - taką ze aż do końca nie zdradził się, ze coś do niego w ogóle dotarło - przecież to był kliniczny przypadek do zamkniętego psychiatryka...
Co tam się takim ludziom po głowach dzieje - tego nawet niech ci się nie zachce, czasami wyobrażać - pewnie już tego wielu profesorow-doktorow próbowało - ale zapomnij, ze to ktokolwiek już rozpracował...
"robisz parcie cały czas na to jedno, ze był sobie sam winny!" - żartujesz? Nie do końca mnie zrozumiałeś. Stwierdzam fakt, że sam się wpętlił w to wszystko, ale oczywiste jest, że ze względu na swój stan psychiczny, postępował inaczej, niż powinien. Tym bardziej mi go szkoda.
Keller się nie wkurzał, że Alex śpiewał piosenkę, tylko słysząc tą konkretnie piosenkę nabrał pewności, że Alex miał kontakt z dziewczynkami, a zaprzeczał, że je w ogóle widział.
Gdyby nie tortury "Wolverina" to on oraz jego córka prawdopodobnie nigdy by nie zostali odnalezieni..
Po tym jak Loki znalazł uwięzionego Alexa powiedział, że jedzie zawiadomić jego ciotkę - przyjechał w odpowiednim momencie i zdążył uratować dziewczynkę.
Gdyby Jackman nie zdecydował się porwać Alexa to cały wątek by przepadł - razem z córką Doverów.
Loki pyta Alexa - "Kochasz ciocię?" "Wiesz, jeśli nie powiesz prawdy, ciocia może iść do więzienia. Chcesz tego? Po tym co dla ciebie zrobiła? - Alex mówi - "Nie", ale co naprawdę myśli? Ma umysł 10 latka, ale wydarzenia z traumatycznej przeszłości nauczyły go jak przetrwać. Był w tragicznej sytuacji, związany ze swoim byłym oprawcą. Ciotka mu niezłe pranie mózgu zrobiła. Trzymała go w zamknięciu, z pewnością, podając narkotyki, aplikując kontakty z wężami, zmuszając do rozwiązania labiryntu, itp, jak możemy przypuszczać. Gdy jego rodzina wyjechała do innego miasta, być może pozwalała mu wychodzić z domu, może nawet powiedziano mu, że rodzina go opuściła, bo go nie kochali lub dlatego, że nie rozwiązał labiryntu. Czuł się na nią skazany, nie miał wyjścia. Ona i jej mąż byli jedynymi jego opiekunami, dającymi mu dach nad głową i jedzenie. Pierwsza scena, gdy widzimy jego camper - stoi on przed jego rodzinnym domem, teraz opuszczonym. Po tych wszystkich latach, wciąż go pamięta. Z pewnością bał się ciotki, takie uczucia ustalają się w dzieciństwie. Podczas przesłuchania w domu, zostawiając go z Lokim, powiedziała mu, że będzie obok, więc mógł się bać, że wszystko co powie, ona usłyszy. To zamknęło mu usta. Po słowach Lokiego, mógł mieć nadzieję, że jak nic nie powie, to ciotka pójdzie do więzienia. Dlatego być może milczał jak zaklęty. Tylko w chwilach dużego stresu coś mu się wymykało kilka razy.
no wiec teraz cie tu nie kumam - bowiem widze ze piszesz calkiem z sensem i wiesz o co kaman.... A w komencie powyzej wypisujesz o jakis - ze nie wiadomo czemu nic nie powiedzial i ze sie dziwisz ze byl taki malomowny i zamkniety w sobie... No ale przeciez teraz wlasnie o tym piszesz, dlaczego byl wlasnie taki a nie inny... Wiec o co ci chodzi? Zarty sobie stroisz czy co?
Zgadzam się z Twoją wypowiedzią. Przyszło mi jednak do głowy, że Alex milczy podczas tortur nie tylko dlatego, że czuje się związany ze swoim oprawcą, którego na swój sposób kocha i chce być wobec niego lojalny, ale także dlatego, że dobrze wie, do czego ciotka jest zdolna i boi się do niej wrócić. Zwróciłam uwagę, że Alex nabiera wody w usta za każdym razem, gdy Keller powtarza, że jeśli powie, gdzie znajdują się dziewczynki, będzie mógł wrócić do domu ciotki. Z jednej strony cierpi na skutek tortur, z drugiej z jakiejś przyczyny nie chce tej męki przerwać. Gdy zaczyna mówić ("Nie jestem Alex", "On nie przyszedł", "Jest w labiryncie"), a Keller ciągnie go za język obiecując, że wkrótce wróci do ciotki, chłopak milknie.