Obozowe slashery, grupa nastolatków, leśna głusza i psychopatyczny morderca. Ta prosta koncepcja sprawdziła się już nieskończenie wiele razy. A jak było w przypadku "Księżycowego Mordercy"?
Amerykańska rodzina wybiera się na zimowy camping. Zamiast słonecznej Kalifornii wybrali leśne ostępy i śnieżne plenery. Okazuje się jednak, że nie będą na campingu sami, wkrótce w okolicy pojawia się dziwny staruszek. Jego obecność nieźle namiesza w planach mieszczuchów. Na dodatek w okolicy odbywa się obóz survivalowy, nie wszyscy z jego uczestników wrócą do domu w całości...
Fabuła jest raczej prosta ale tego akurat można było się spodziewać. Obozowe slashery rzadko bywają pod tym względem jakoś wyjątkowo odkrywcze. Co nie znaczy, że to źle, ot ten gatunek rządzi się swoimi prawami. O sukcesie decyduje zazwyczaj kilka elementów. Jednym z nich są fajni bohaterowie. Niestety ci w "Księżycowym Mordercy" są tacy sobie. Nie jest może jakoś szczególnie źle ale ich losy średnio angażują. Inaczej sytuacja prezentuje się jeśli chodzi o mordercę. Szczególnie jego historia jest naprawdę niezła. Origin story jest przemyślane i zdecydowanie ma potencjał. Szkoda, że w pewnym momencie twórcy zdecydowali się zmienić mu image, ten początkowy chyba robił lepsze wrażenie.
Jak slasher to i oczywiście zabójstwa. Tych jest naprawdę sporo i trup ścieli się gęsto. Są zróżnicowane, pomysłowe a kilka scen potrafi zrobić wrażenie. Niestety z jakiegoś powodu z początku wszystko odbywa się poza kamerą i nawet rzadko widzimy efekt końcowy. Z czasem jednak sytuacja się poprawia i pod koniec bywa krwawo.
Film cierpi niestety na pewne niedostatki budżetowe. Zarówno efekty specjalne jak i ogólnie realizacja ewidentnie kuleją. Wszystko wygląda tanio i tandetnie. Praca kamery jest momentami fatalna, montaż chaotyczny a gra aktorska po prostu amatorska. Warto też wspomnieć, że główny motyw przewodni to ewidentny rip-off ścieżki dźwiękowej z "Halloween". No cóż...
Film ma swoje niedostatki ale mimo wszystko nie wypada źle. Generyczny leśny slasher dla fanów gatunku zdecydowanie do obejrzenia. Dużo zabójstw, trochę golizny no i fajnie pomyślana historia mordercy. Gdy tylko przymknie się nieco oko na realizację to można się bawić całkiem nieźle.