Dobry slasher na mroźny, zimowy wieczór. Fabuła mało oryginalna, drewniane aktorstwo i trochę lejącej się juchy, ale jednak klimat jest. Mamy tu zimowy obóz przetrwania i grupę nastolatków. Mróz nieprzeszkadza im w baraszkowaniu na golasa, ale laska wychodząca z namiotu w szlafroku z umytą głową przebija wszystko. Postać mordercy od początku znana, co wcale nie psuje zabawy. Dla fanów slasherów - jak najbardziej. 18 trupów, rozczłonkowania toporem, trochę cycka i muzyka a'la Carpenter. 7/10