Jangcy, poziomy kręgosłup kraju, najdłuższa w Azji rzeka matka, posłużyła Xu Xinowi do opowiedzenia o chińskiej historii i współczesności. Statyczna kamera pokazuje wyłaniające się z mgły i smogu brzegi rzeki, oglądane z pokładu pokonującej kolejne kilometry barki. Podróż rozpoczynamy w roziskrzonym światłami i propagandowymi hasłami... Jangcy, poziomy kręgosłup kraju, najdłuższa w Azji rzeka matka, posłużyła Xu Xinowi do opowiedzenia o chińskiej historii i współczesności. Statyczna kamera pokazuje wyłaniające się z mgły i smogu brzegi rzeki, oglądane z pokładu pokonującej kolejne kilometry barki. Podróż rozpoczynamy w roziskrzonym światłami i propagandowymi hasłami Szanghaju, by w finale dotrzeć na tkwiące w wiecznej ciszy krańce Tybetu. Czarno-białym, dopracowanym w każdym detalu obrazom towarzyszy pojawiający się od czasu do czasu tekst informujący o liczbie ofiar wojen, konfliktów, wypadków czy samobójstw, do których doszło w danym punkcie na mapie - oto historia pokazana poprzez śmierć. Chiny to kraj szarości, z której gdzieniegdzie wyłaniają się owinięte w czerń postacie. Widoki z barki Xu Xin zestawił z portretami ludzi zapomnianych i wykorzenionych wskutek przemian ostatnich dekad: włóczęgów, bezdomnych, starców, chorych, zranionych, opuszczonych. Ich życiorysy zapisane są raczej w liniach zmarszczek na twarzy, w dalekim spojrzeniu nieobecnych oczu, niż w autorskim komentarzu. Reżyser w swoim filmie przedstawia apokaliptyczną wizję wykluczenia z nowoczesności i świata, który wypadł z formy. czytaj dalej