Film reklamowany jako przygodowy/sciencefiction/fantasy . No to jest prawda ale dla mnie to zupelnie o czym innym .Kiedys byl taki film szwedzki Pozwol Mi Wejsc i towarzyszka w ogladaniu stwierdzila wtedy " o nie,o wampirach" On niby byl o wampirach ale nie byl. I tak jest tutaj. Film na oko jest o ludziach mutujacych , stajacych sie zwierzetami co to w efekcie
z nami ludzmi bedzie ale tam jest schowany drugi film .Film o relacji syn/ojciec , syn /mama , o milosci, lojalnosci, oddaniu, tolerancji na innosc i co z ta innoscia zrobic.. To metafora opakowana w te science fiction przygodowke. W roli ojca Ramain Duris a syna Paul Kircher- film opiera sie na ich relacji i ich solidnym aktorstwie . Przyjemne lekkie kino z tresciwa wkladka . We Francji duzy sukces na Cezarach ale i frekwencyjny w kinach .7/10
Pełna zgoda. To film o nas, o człowieczeństwie. Kolejne raz pytania zadawane widzowi; bez wymogu natychmiastowej odpowiedzi.
To ja Ci odpowiem. Ludzie, którzy zatracają własne człowieczeństwo przestają być ludźmi a jedynie potworami w ciele ludzi.
Pokazuje to nawet film animowany "Zwierzogród" - kiedy zaginiony samiec wydry zdziczał, jego żona powiedziała, iż "To już nie jest mój Emil".
Człowiek jest elementem natury, ale to nie oznacza, że pozwalać na dominację swojej zwierzęcej części. Inaczej stanie się zwykłą bestię niczym w "Wilkołaku" z 2010 roku. Tam postać grana przez Anthony'ego Hopkinsa zaakceptowała fakt bycia tytułowym potworem, a nawet stwierdzała, iż "żyjąca w moim ciele bestia MUSI być wolna" nawet za cenę zabicia własnej żony i wrobienia w to swego syna.
Widzę, że lubisz się wypowiadać. I zdaje się wyobrażasz sobie, że człowiek na wszystko ma wpływ. Brak doświadczenia.
To co proponujesz? Co by się stało gdyby powstał wirus cofający ludzi w rozwoju jak w remake'u "Planety Małp"?
Wolałbyś szukać rozwiązania, pokornie zaakceptować zanik własnej osobowości czy odebrać sobie życie?
Ja nic nie proponuję. Nie ma u mnie profetycznego wzmożenia bo sobie obejrzałem film fabularny. Oglądam film i zauważam jak ich wymowa może wpłynąć na innych widzów. Po wyjściu z kina wracam do realnego życia.
Nie wiem co ma do tego tolerancja. Poczwary to ludzie, którzy stopniowo się degenerują i zatracają własną tożsamość. Są niczym ofiary wirusa z "Planety Małp" - stopniowo zatracają samoświadomość, zdolność mowy i percepowanie sytuacji jakby przeszli lobotomię. Takich osobników nie należy tolerować, bowiem przestają być psychicznie ludźmi - zaczynają bazować tylko na od ruchach i uczuciach, których można nauczyć zwierzęta domowe. Gdybym był na miejscu Emile'a to bym odebrał sobie życie, bo przemiana w zwierzę nie jest lepsza od przemiany w zombie czy faktycznego wilkołaka.
Tylko, że Emil sam zaczyna akceptować swoją przemianę. Zaczyna czuć się dobrze z tym kim jest, albo jeszcze prościej, jest tym kim jest. To tak jak z orientacją seksualną, jeżeli nikt Ci nie tłoczy, że to coś złego, co odczuwasz, to po prostu jesteś jaki jesteś. Myśl liberalna, która została zasiana w XIX w. , że są "przestrzenie", w które społeczeństwo nie ma prawo ingerować, zbiera swoje pozytywne żniwo w naszej cywilizacji. Należy jednak sobie to wciąż przypominać, na nowo opowiadać, żeby tego nie zatracić.
Co ma wspólnego orientacja seksualna z faktyczną zamianą w zwierzę?!
Osoby nieheteronormatywne czy niebinarne to w pełni normalni ludzie, tyle że represjonowani przez chrześcijan. W "Klerze" padł nawet dialog, że homoseksualizm jest w pełni normalny w naturze i między ludźmi oraz, że to Kościół Katolicki postępuje wbrew ludzkiej naturze. Zamordowany podczas Nocy Długich Noży założyciel i dowódca nazistowskiego Sturmabteilung (SA), Ernst Röhm przekonywał nawet, że homoseksualizm to dowód prawdziwej miłości między mężczyznami.
Poczwary z kolei byli degeneratami, którzy zatracali własne człowieczeństwo i fizycznie zmieniali się w zwierzęta. Zatracali swoją samoświadomość na rzecz zwierzęcych instynktów i zapominali ludzkiej mowy, niczym w "Wojnie o Planetę Małp".
Porównanie przemiany w zwierzę do homoseksualizmu brzmi jak homofobia. Niczym w kulturze arabskiej, gdzie kobiety i osoby LGBTQ+ uważane są nie za pełnoprawnych ludzi, ale właśnie za zwierzęta bądź... ssaki.
Powiedz mi też szczerze. Czym Emile różni się od Sir Johna Talbota z "Wilkołaka" (2010)? Postać grana przez Anthony'ego Hopkinsa zaakceptowała swoją wilczą naturę do tego stopnia, że zaczęła cieszyć się z zabijania i jedzenia ludzi tłumacząc się tym, że "bestia w jego wnętrzu powinna być wolna".
Wydaje mi się, że patrzysz na świat przyrody w pewien określony sposób. Że jedne gatunki są lepsze od innych. Wielu ludzi to odczuwa, że jesteśmy najwyższym bytem na drabinie stworzenia. Ale życie tworzy spontanicznie różne "rozwiązania". Jedne się sprawdzają , drugie nie. Być może na planecie zapanują takie warunki, że przeżyją tylko jakieś robaki. Powtarzam: nie ma czegoś takiego, że jakiś gatunek jest zdegenerowany, a inny doskonały, wysublimowany. Po prostu jest wielość, różnorodność. Zmieni się "pole testowe" i gatunki znikają (np. dinozaury). Może jak spojrzysz na ewolucję w ten sposób, to pojawią się też dla Ciebie inne ścieżki interpretacyjne tego filmu. Pozdrawiam.
Emil zaczyna akceptowac swoja przemiane? Chyba nie ma innego wyjscia, to tak jak ludzie ktorzy musza zaakceptowac swoja sniertelna chorobe. Musza na koncu czerpac z zycia i cieszyc sie nim, w przypadku emila bylo to podazanie za zwierzecym instynktem. Dla mnie ten film byl bardzo smutny, jak patrzenie na mlodego chlopca, ktory odchodzi, bo na koncu przeciez przestanie byc czlowiekiem. Nie wiadomo dokladnie ile w tych zwierzetach zostaje na koniec swiadomosci ludzkiej.