Gdybym wiedział że ten temat został założony przez Trola nie marnowałbym swojego czasu na wpis.
PS. pozdrawiam Cię andrzej goscicki ;)
Mam wrażenie, iż użytkownik McLovin nie rozumie, że ktoś może mieć odmienne zdanie od jego.
Nie jestem przekonana, czy On naprawdę jest trollem. Może jest to po prostu mały chłopiec/mała dziewczynka w wieku 10-14?
Przeczytajcie sobie jego/jej wypowiedzi na forum "Strasznego Hiszpańskiego Filmu", które założyłam.
Przyznał się że jest nastolatkiem. Wieku nie podał, ale daję głowę że w granicach 15 lat ;). I tak najzabawniejsze jest to, że pragnie tu rozmawiać z "dorosłymi" ^^. Ciągnie zielonego, do nieznanego.
o trochę się pomyliłeś mam 19 lat, gdybym miał 15 to jeszcze pewnie bym to obejrzał, ale niestety latka lecą i kiedyś trzeba dorosnąć i przestać oglądać bajki
Dokładnie:) Zdrowego człowieka poznasz po dojrzałych wypowiedziach na pozerskie zachowania. Pozdrawiam:)
,,Mustang z Dzikiej Doliny"
,,Lis i Pies"
,,Piękna i Bestia"
,,Oliver i spółka"
,,Kubuś i hefalumpy"
,,Opowieść wigilijna Myszki Mickey"
Polecam, warto zobaczyć wszystkie te filmy
"Mustang z Dzikiej Doliny"
"Król Lew" i "Król Lew II"
"Mulan" (obydwie części) i "Piękna i Bestia"
"Aladyn" wszystkie części
"Dzwonnik z Notre Dame"
"Pocahontas" obydwie części
"Śpiąca Królewna"
"Tarzan"
"Kopciuszek"
"Dinozaur"
"Mój Brat Niedźwiedź"
"Zaplątani"
"Magiczny Miecz"
"Lis i pies"
"101 dalmatyńczyków"
Kocham te wszystkie ;p
Te oto filmy animowane stawiam na równi z "The Lion King"
"Piękna i Bestia"-wszystkie części
"Aladyn"-Tylko część pierwsza
"Zaplątani"
"Tarzan"-oby dwie części
No to naprawdę polecam! Widać że nie jestem tu jedyną osobą, która ocenia go tak wysoko ;). Mówię ci, mimo dwudziestego roku życia (widziałem go stosunkowo niedawno) płakałem jak bóbr! Najlepszy film DreamWorks!
Ale czy jest to klasyk jak np. "Aladyn" czy żałosna komedyjka w stylku "Shrek'a"?
Mam 19 lat, jestem płci żeńskiej.
To jest piękny film porównywalny do Króla Lwa! Humor jakiś jest, ale BARDZO szczątkowy i nie jest to typowy dzisiaj humor dla debili. Szczerze mówiąc to nie ma tu nawet takich momentów jak z Timonem i Pumbą (typu: Dla takich łachmytów jak ty, Pan Świnia!). Film z 2002 roku. Wielu czepia się animacji, gdyż jest robiona w nowy sposób (choć narysowana, a nie taka cyfrówka jak Shrek), ale moim zdaniem jest przednia. Polecam każdemu kto fascynuję się filmami animowanymi, szczególnie tymi sprzed "upadku" owej branży, w takie "dzieła" jak "Shrek" czy "Madagaskar".
"Mustang z Dzikiej Doliny" to dowód na to, że jak DreamWorks chce, to potrafi. Tak samo jak "Książę Egiptu", jak nie oglądałaś to też polecam ;).
Kolejny się znalazł. Słyszałeś o takiej cesze, jak "wrażliwy"?
BTW: Mustang to nie "bajka" tylko "film animowany" ;).
Na KL i KLII też płakałem, żeby nie było. Czego tu się wstydzić, powiedz mi? Że nie jest się skałą bez serca? Niektórzy mi mówili, że jestem dziecko skoro płaczę na "Zielonej Mili". Moim zdaniem jeżeli kogoś nie tyka smutna historia, nieważne jak oryginalna, to jest po prostu lekko zdemoralizowany i nie rusza go cudze cierpienie.
Simba stracił ojca, zasłużył na parę łez. Kovu został wygnany, również można nad nim zapłakać. Mustang przeszedł tułaczkę, pełną cierpienia, żalu i straty i nie poddał się, zwyciężył! Urojenie paru łez, zarówno smutku, jak i radości, to nie zbrodnia.
Popieram Cię. Ważne jest to, żeby być sobą i się tego nie wstydzić. :) Natomiast nienawidzę u ludzi takiej postawy jak udawanie twardziela i zarazem szydzenia z wrażliwości innych. No nienawidzę! :)
"Żyj i daj żyć" ...
Mnie król lew nie poruszył, jak byłem mały scena ze zdechłym lwem mnie zszokowała, a nie zasmuciła.
"Niektórzy mi mówili, że jestem dziecko skoro płaczę na "Zielonej Mili""
Końcówka nie była poruszająca, sam chciał zginąć.
Smutna za to była śmierć myszki, ale na szczęście ją wskrzesili .
Muszę sobie przypomnieć czy na jakimś płakałem filmie, bo na razie nie pamiętam, ale chyba nie
"zdechłym lwem"
No może trochę więcej szacunku. Cieszyłbyś się, gdyby ktoś o twoim ojcu powiedział "zdechły człowiek"?
Niewinny człowiek został posadzony na krześle i nie było to poruszające? Ktoś kto został oskarżony za zabicie dwóch dziewczynek, które próbował uratować, wyleczył "Szefowi" prostatę, wskrzesił mysz i wyleczył kobietę, zostaję zabity i nie jest to poruszające? W ogóle skąd ty możesz wiedzieć co było poruszające, a co nie? Nie mam na myśli, że się nie znasz. Ale wyraźnie zaznaczasz, że to "NIE BYŁO" poruszające, a nie np: "Mnie to nie wzruszyło".
"Muszę sobie przypomnieć czy na jakimś płakałem filmie, bo na razie nie pamiętam, ale chyba nie"
Cieszy cię to jakoś? Nie jest to uszczypliwe pytanie, pytam się poważnie.
1.niech będzie martwy lew
2.Niby jest, ale było to słabo pokazane, bardziej było szkoda gościa od myszy
3.Nie, nie cieszy, nie mam po prostu w zwyczaju płakać na filmach.
Bliski płaczu byłem w filmie "Jestem legendą", gdy bohater musiał zabić swojego psa.
Gdyby na Deszczowej piosence była dramatyczna scena to bym płakał, bo ten film wyzwolił we mnie wiele emocji.
Jedna ze smutniejszych scen to też na pewno końcówka T2.
Bo gościu od myszy zmarł po prostu w drastyczniejszy sposób. Tak jak mówiłem: "styl" umierania, nie przesądza o dramaturgii sceny.
Ja się na "Jestem legendą" popłakałem... Najpierw jak udusił Samanthę, a później jak mówił do manekina...
Końcówka Terminator'a 2 była dla ciebie smutna? Hmmm... Wzruszająca to pewnie tak, ale od razu jedna ze smutniejszych? Cóż, widać mamy różne typy tego, co smutne, a co nie ;).
1. No masz rację, ale do tamtego dacia czułem sympatię i widać było, że żałował tego co zrobił i pogodził się ze śmiercią.
2.Która to była Samantha?
Bo dawno oglądałem i nie pamiętam, żeby kogoś dusił
3.Najwidoczniej :)
No... Ale John nie miał czego żałować, przecież był niewinny!
Samantha to był ten pies ^^. Robert ją udusił, albo łeb ukręcił, nie widziałem dokładnie.
Zapomniałem jak pies się nazywał, al prawie się popłakałem właśnie na tej scenie ^_^
Kark skręcił :(
Ale chyba wtedy Willa bardziej mi szkoda było(zamordować swojego psiaka i z tym żyć?)
Można powiedzieć, że wyświadczył mu przysługę. Bo co to za życie, gdy rzuca się na swojego przyjaciela z zębami?
Ale fakt, Robert ucierpiał naprawdę mocno.
Jednak ja na jego miejscu, zamknąłbym tego psiaka i próbował jeszcze bardziej stworzyć odtrutkę, żeby go uratować.
P.S.
Widziałeś starą wersję tego filmu "Omega man"?
Czasem na TCM leci, to samo, tylko w realiach lat 60 i bez psa.
Trochę kiczowate i naiwne, ale z klimatem i fajne
Też się nad tym zastanawiałem. Dlaczego nie przeznaczył jej do testów? Mógł jej pomóc... Ale cóż...
Nie nie widziałem, sprawdzę, ale raczej nie obejrzę ;).
Nie prostatę, tylko pęcherz moczowy.
"Zielona Mila" to osobny temat, ale w sumie napiszę: Wiem, że to z założenia miał być ambitny, poruszający film, ale postacie są w nim bardzo płaskie i widz nie może się z żadną z nich utożsamiać ani kogokolwiek lubić. Na miejscu Toma Hanksa chyba każdy normalnie myślący człowiek zrobiłby wszystko, żeby uratować Johna, a Tom nie zrobił nic - tylko zapytał Johna, czy chce, żeby pozwolić mu uciec, a gdy ten zaprzeczył, Hanks uznał, że to zamyka sprawę. Więc Hanks jest tu wkurzający swoim skrajnie niezrozumiałym postępowaniem. I od początku "Zielonej Mili" wiadomo, kto jest dobry, a kto zły, bohaterowie niczym nie zaskakują, nie przechodzą ewolucji ani nie pokazują swojego drugiego oblicza.
Pod tym względem już dużo lepszy od "Zielonej Mili" jest "Underworld", który ma świetnie wykreowane postacie, choć nie aspiruje do bycia dramatem, a jest tylko kinem rozrywkowym. Na początku wydaje się, że Lucien, jako wilkołak, to drań, potem się okazuje, że to postać tragiczna i mająca uczucia, potrafiąca kochać. Wydaje się, że Craven to dupek, potem się okazuje, że działał ze szlachetnych pobudek. Wydaje się, że Wiktor to autorytet, a potem okazuje się, że zabił własną córkę - ile podobnych zaskoczeń masz w "Zielonej Mili"?
Zgodzę się że postacie są dosyć płaskie i nie przechodzą ewolucji, ale że nie da się ich lubić? To stwierdzenie subiektywne. Ja lubię wszystkich "pozytywnych" ;).
Jest pewien powód dla którego Hanks nie wypuścił Johna. Prawo. Wedle Prawa John był winny i czekała go egzekucja. Pewnie uważasz że to bardzo łatwe, złamać prawo, reguły i podążać za swoim sercem. Niestety takie rzeczy tylko w filmach sensacyjnych i superbohaterskich. Obawiam się że jest wiele szlachetnych i godnych naśladowania ludzi, którzy w takiej sytuacji postąpiliby tak jak Hanks. Zadaj sobie pytanie, czy ty zrobiłbyś inaczej? Wiele osób z góry powiedziałoby "TAK!", ale wiele osób nie było w takiej sytuacji. Pokazana w filmie Ameryka, jest Ameryką tuż po czasach tak zwanego "Dzikiego Zachodu". Sam widziałeś chłopa, który przystawiając strzelbę do gardła Johna mówił "jesteś aresztowany" (co dzisiaj może mówić tylko policjant). W tamtych czasach prawo było często egzekwowane przez zwykłych cywili, co czyniło je jeszcze brutalniejszym i mniej przewidywalnym. Uwalniając Johna, Hanks miałby na swojej głowie nie tylko prokuraturę, ale całą Amerykę. Nikt nie uwierzyłby mu że John był niewinny, rodzina zamordowanych dziewczynek zapewne sama chciałaby wymierzyć sprawiedliwość. Zwróć uwagę na słowa samego Johna: "Dlaczego miałby Pan robić coś tak głupiego?".
Pozostaję ostatnia sprawa: upozorować ucieczkę Johna. Jest to też raczej mało prawdopodobne i tożsame dla filmów sensacyjnych. Teoretycznie możliwe, ale w praktyce graniczące z szaleństwem.