Film oceniam na średni, ponieważ film według mnie jest po prostu nudny. Teraz nastała
moda na krytykowanie współczesnych filmów i seriali jest po prostu irytując. :/ Teraz jak ktoś
powie, że nie lubi tych starych, świetnych filmów Disney'a to najlepiej spalić go na stosie.
Osobiście wolę współczesne filmy typu "Shrek" czy "Madagaskar".
To nie jest marna prowokacja, jak pewnie sobie niektórzy pomyślą.
Każdy lubi co innego,jeden woli bajki Disneya,drugi bajki DreamWorks.Ja osobiście wolę stare bajki Disneya.Dlaczego?Bo każda jest inna,każda niesie ze sobą przesłanie.Dodatkowo ciekawa fabuła,doskonała muzyka,dubbing.Zresztą nie tylko stare bajki Disneya zasługują na uwagę.Kiedyś na FoxKids leciała ,,Księżniczka Sissi'' albo bajka o słoniu,który był królem.To były bajki.Wszyscy domownicy siadali i oglądali.Nie twierdzę,że bajki typu ,,Shrek'' są głupie itp.Są one śmieszne,niektóre mają ciekawą fabułę,dubbing jak zawsze jest super,ale to wszystko.Morału nie ma w nich żadnego,więc nawet nie można nazwać tego bajką.Ja bym nazwała raczej komedią animowaną.Czasami mam wrażenie są one robione tylko dla kasy,po co 4 część ,,Shreka'' i ,,Kot w butach''?A na ,,Shreka'' i ,,Madagaskar'' to już patrzeć nie mogę.Non-stop lecą w telewizji.Jedyne współczesne bajki godne uwagi to Epoka lodowcowa,Artur i Minimki,Potwory i spółka,Ratatuj.Takie jest moje zdanie.
Fajnie byłoby gdybyś rozwinęła swoją opinię-dlaczego wolisz współczesne bajki.
"Shrek" ma przesłanie, w zależności od części różne. Jak spiąć wszystko klamerką, to można wyliczyć takie:
-nie należy sądzić po pozorach,
-najlepsze rzeczy spotykają nas, gdy się tego nie spodziewamy,
-czasami warto wyjść ze skorupy, bo może się okazać, że warto,
-pieniądze i tytuły szczęcia nie dają,
-trzeba wierzyć w siebie, bez względu na to, co mówią inni,
-nie ma problemów nie do rozwiązania,
-rzeczywistość bywa wspanialsza, niż najpiękniejsza baśń,
-należy cenić to, co się ma, bo można to stracić.
To tylko takie główne.
Co do "Madagaskaru", zgodzę się, że on morału ani logiki nie ma.
Natomiast "Króla lwa" ja również nie lubię. Już w dzieciństwie za nim nie przepadałam. Nie rozumiem, dlaczego właśnie ten film uważa się za sztandarową animację Disney'a. Bywały lepsze. Ponadto nie ma nic wspólnego z prawdziwymi lwami. Zrobili z tych dzikich kotów maskotkę dla dzieci.
,,Ponadto nie ma nic wspólnego z prawdziwymi lwami. Zrobili z tych dzikich kotów maskotkę dla dzieci.'' - a jaka jest definicja bajki? Bohaterami bajki mogą być zwierzęta lub przedmioty posiadające LUDZKIE CECHY.
"Ponadto nie ma nic wspólnego z prawdziwymi lwami. Zrobili z tych dzikich kotów maskotkę dla dzieci." - Szczerze? Nie znam żadnej animacji dla dzieci w których zwierzęta nie są "maskotkami" ;) Jak chcę obejrzeć prawdziwe zwierzęta to włączam film przyrodniczy ;)
Można polemizować. Istnieją animacje, których twórcy przywiązują dość dużą wagę do tego, aby wypadało to dość realistycznie. Puszek ze Shreka czy Garfield to stworzonka sympatyczne, ale z charakterem. Natomiast w filmie "Król Lew" nie podoba mi się ani przedstawienie tych zwierząt, ani osobowość poszczególnych postaci.
No nie wiem czy chciałbym się spotkać z takim Skazą oko w oko:) Nie chciałbym też być Pumbą, gdy go goniła lwica.. Natomiast lwiątka to maskotki, bo prawdzwe małe lwy wyglądają jak maskotki i pieszczochy (w ogóle chyba wszystkie młode u ssaków - także nasze - są z wyglądu miłe i sympatyczne) i nie ma w tym błędu. Dorosły Simba jest z charakteru nieco ciapowaty i bardzo poczciwy zarazem, więc odzwierciedlono to w jego wyglądzie. Zresztą, w podobny "maskotkowy" sposób swoje lwy malował Osamu Tezuka, bądź co bądź jeden z ojców anime... on też wiedział, że nie ma to jak najlepsza disneyowska szkoła...
Możesz napisać dlaczego Ci się nie podobają? Podać argumenty. O Puszku i Garfieldzie piszesz że mają charakter, a np. Skazie już go odbierasz?
BTW: Jakiś czas temu urzekł mnie ten filmik: http://www.youtube.com/watch?v=Al6Hj4mONGA
Kto tu robi za "maskotkę" to już sama nie wiem ;)
Owszem, jest dość banalny. Jestem zły, zły, zły... Brak jakiejkolwiek głębi, niczym mnie nie zaskakuje, to wręcz nudne. Ponadto to nie jest mój głowny argument, bo ten pojawił się teraz, gdy jestem za stara na takie filmy i mnie nie ruszają, choćbym chciała. Podstawą tego, iż nie lubię tego filmu jest to, że nie lubiłam go już jako dziecko. Nudził mnie wtedy, a teraz tym bardziej. Nie twierdzę, iż nie może się podobać, np. mój chłopak za nim przepada, stwierdzam tylko, że tego nie rozumiem. W moim mniemaniu Disney miewał lepsze filmy.
Na koty jestem strasznie wyczulona, bo to fałszywe, a zarazem kochane bestie, które mają różne charaktery, ale zawsze są one intrygujące. :)
Piszesz, że jesteś za stara na oglądanie takich filmów. Hmm, ja mam swoje zdanie na ten temat :)
"Król Lew" nie spodobał Ci się już w dzieciństwie. OK, kwestia gustu. Wywnioskowałam z tego co piszesz o kotach, że w animacjach zwracasz na nie szczególną uwagę. Oczywiście mogę się mylić. Mimo wszystko, czy nie warto spojrzeć trochę obiektywnie? Chwilowo odłóżmy na bok lubię/nie lubię. Osobowość Garfielda obserwujemy w kilku filmach i serialach. Puszka podziwiamy w trzech częściach "Shreka" i krótkometrażówkach. Ostatnio również w "Kocie w Butach". Owszem, ich charaktery są interesujące. Na dodatek nie żyją w stadzie kotów i nie muszą się wyróżniać. Przypomniało mi się, że z "Top Cat" najbardziej postać Tip Topa zapadła mi w pamięć z całej kociej bandy, właśnie przez ten jego charakterek. Natomiast osobowości Simby, Nali, Skazy i Mufasy przedstawiono w jednym filmie. Nie będę wspominać o kontynuacjach, ponieważ w nich inne postaci są najważniejsze. Chociaż.. w 2 części Simba przez pewien czas nie jest taki mega szlachetny. Przedstawiono go jako władcę trochę uprzedzonego do innych. Wracając do omawianego filmu. Wyobraź sobie jak długi musiałby być "Król Lew" żeby charaktery poszczególnych postaci przedstawić w najdrobniejszym szczególe. Chyba już łatwiej wyobrazić sobie serial ;)
Możliwe. Być może o to właśnie chodzi. Niemniej film, który powstał nie przypadł mi do gustu i nic na to nie poradzę. Robiłam kilka podejść, ale najwyraźniej nie jestem w stanie dostrzec w nim czegoś, co Wy w nim widzicie.
Nie jestem pewna, ale chyba trochę zrozumiałam Twój punkt widzenia. Zwłaszcza gdy w innym poście napisałaś o "Zmierzchu". Książki nie czytałam, ale pamiętam, że pierwszą wzmiankę o zbliżającej się premierze tego filmu przeczytałam w jakiejś gazecie. Czytam i myślę sobie, że całkiem fajna fabuła i w ogóle już miałam swoje wyobrażenie o tej produkcji. Jak w końcu obejrzałam film, zrozumiałam, że to tylko tania bajeczka dla młodzieży i na dodatek kiepsko wykonana (oczywiście w moim odczuciu). Zupełnie coś innego od tego co sobie wyobraziłam. Film wydał mi się taki.. rozmemłany, bez żadnej iskry.
Idąc takim tokiem myślenia, w "Królu Lwie" nie spodobały Ci się charaktery kotów, ponieważ bardzo lubisz (tak myślę) te zwierzęta i chciałabyś aby zawsze były przedstawiane perfekcyjnie, aby zawsze miały intrygujące osobowości. OK, rozumiem. Dla mnie to jest oczywiste, że każdy może mieć swoje wymagania do jakiejkolwiek produkcji. Piszesz, że robiłaś kilka podejść do "Króla Lwa" i za każdym razem nic. Widocznie Twoje wymagania sprawiły, że już inaczej na ten film nie spojrzysz. Bo już lwy nie takie jakie byś chciała i to zniechęcenie zasłania Ci całą resztę.
Jeszcze wspomnę o innym filmie Disney'a. Chodzi mi o animację "Aryskotraci". Obejrzałam ją pierwszy raz całkiem niedawno i szczerze pisząc urzekła mnie, m.in. prostotą fabuły, sympatycznymi postaciami. Cóż, koty w tej animacji są miłe i sympatyczne, ale niestety (zależy dla kogo) nie są ani zadziorne, ani intrygujące. Ten film jest bardzo grzeczny. No i w tym jest szkopuł. Jednych zanudzi, a drugich zauroczy.
Być może akurat na "Króla Lwa" musiałabyś spojrzeć bardziej sercem niż oczami. Oczywiście nie namawiam Cię żebyś spróbowała jeszcze raz go obejrzeć. Po prostu uważam, że jakikolwiek film docenia się już za pierwszym podejściem.
"Koty sa fałszywe".Behawioryzmu to ty nie skończyłaś-żadne zwierze oprócz jednego gatunku nie posiada cechy-fałszywy.
"Ponadto nie ma nic wspólnego z prawdziwymi lwami. Zrobili z tych dzikich kotów maskotkę dla dzieci."
a w "Shreku" ze smoka zrobili konkubinę osła, no i?
Smoki to z założenia zwierzęta fantastyczne. Tak jak ogry. Niemniej kreacje tych postaci są przekonujące, mimo wszelkich absurdów tego filmu.
Masz wkurzający, ale fajny styl wypowiedzi.
Mnie się wydają strasznie schematyczne i przez to nie naturalne i nudne. Ponadto lwy są kotami, a szczęściarze to specyficzne zwierzęta.
za chwilkę się wzruszę bardziej niż na śmierci Mufasy, serio. a teraz do rzeczy :p
Zgoda, "dorosłe wersje" Simby i Nali można uznać nawet za nieco irytujące, w czym nie bez znaczenia jest polski dubbing. Normalnie nie wiem, skąd oni wzięli tych aktorów, tym bardziej, że reszta głosów to już klasa światowa ;)
Ale co do reszty- począwszy od GENIALNEGO duetu Timon- Pumba, poprzez świetnych Rafikiego i Zazu, skończywszy na hienach i największym czarnym charakterze kina animowanego- Skazie- uważasz je za nudne, nienaturalne i -o zgrozo!- schematyczne? Naprawdę są schematyczne? Chyba, że mówisz o tym, iż Skaza jest zły, a Rafiki mądry. Ale wtedy to już nawet Hannibala Lectera nazwiemy postacią schematyczną :P
Tak to dla mnie wygląda. Możesz to postrzegać inaczej, ale dla mnie najciekawsze są postacie, które się w jakis sposób zmieniają. Założenie, że ktoś jest zły, bo jest zły do mnie nie przemawia. Na ogół złe postępowanie spowodowane jest jakimiś przymiotami bądź doświadczeniami, bo zło to postawa, nie cecha. Timon i Pumba kogoś mi przypominają, ale nie mogę sobie przypomnieć, kogo...
P.S. Przykład genialnej, moim zdaniem, złej postaci. Balladyna. Kiedy byłam młodsza (ok 12 lat) nie lubiłam jej, rzecz jasna. Jednak kiedy przeczytałam tę książkę po latach byłam zachwycona i zafascynowana. Miała mnóstwo zalet, była bystra, inteligentna, roztropna, w czym stanowiła całkowite przeciwieństwo swej siostry, będącej prostą, przygłupią, naiwną panienką. Alina ostatecznie mnie drażniła, mimo iż była dobra, nie potrafię darzyć jej sympatią. Mam nadzieję, że to przybliży Ci mój sposób odbioru dzieła - czy to literackiego, czy filmowego.
A "Shrek" nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, bo przecież ogry nie istnieją. Logika zupełnie jak Twoja.
Jeszcze raz. Koty to koty. Nie ma kotów, które zachowują się, poruszają i mają charakter np. psów. Podobnie jak nie ma psów, które zachowują się jak myszy. Nie można stworzyć filmu o Hitlerze, którego styl wypowiedzi i ruchy byłyby podobne do Zagłoby. To nazywam realizmem postaci, fikcyjnych czy nie. Dlaczego "Zmierzch" tak wielu ludziom nie przypadł do gustu? Nie dlatego, że nie wierzą w wampiry, lecz ze względu na sposób przedstawienia tych postaci. Jeśli nadal nie wiesz, co mam na myśli, to już nie zrozumiesz, bo lepiej tego wytłumaczyć nie potrafię, niestety. Pozdrawiam.
W takim razie wracając do Twojej poprzedniej wypowiedzi - ogry są fantastyczne, tak samo jak wampiry. U wampirów i ogrów powinien być zachowany pewien realizm postaci. Rozumiem, że przy smoku, który zabujał się w ośle już nie, bo w końcu to stworzenie fikcyjne? :)
A poza tym nie rozumiem czemu czepiasz się lwów w tej kreskówce. Co tam jest nierealnego, poza tym, że mówiły ludzkimi głosami? Właśnie wg mnie lwy zostały przedstawione w tej bajce dość realnie, choćby sam fakt, że w stadzie jest jeden tylko lew, a pozostałe zwierzęta to samice oraz fakt, że w lwiej rodzinie za polowanie odpowiedzialne są samice.
Argumentów, że postaci w tej produkcji są uproszczone już nie mam siły ani słuchać, ani czytać, bo w końcu to kreskówka adresowana do najmłodszych, więc postaci musiały być narysowane w ten sposób, aby trafiały do najmłodszych. Już pomijając fakt, że w większości kreskówek te postaci nie są zbyt głębokie, bo nie widzę żadnej głębi postaci w "Shreku", "Madagaskarze" czy "Epoce lodowcowej". W tej chwili nawet nie potrafię sobie przypomnieć kreskówki, która naprawdę byłaby nietuzinkowa i nie papierowa. Dlatego nie rozumiem zarzutów o prostotę postaci akurat pod adresem "Króla Lwa".
Niemniej film nie przypadł mi do gustu i nic na to nie poradzę. Robiłam kilka podejść, ale najwyraźniej nie jestem w stanie dostrzec w nim czegoś, co Wy w nim widzicie. Na tym pragnę zakończyć tę dyskusję. Musimy się zgodzić, że się ze sobą nie zgadzamy.
Ależ oczywiście ma prawo Ci się nie podobać, tylko zwracam Ci uwagę, że Twoje argumenty niekoniecznie muszą być przekonywujące dla innych, bardziej raczej wymuszone, niemniej dobrze, że jakieś się pojawiły. Z tym, że się ze sobą nie zgadzamy też sobie jakoś poradzę. :)
Dużo filmów Disney'a nie ma przesłania, więc nie wiem dlaczego uważa się je za takie arcydzieła. Dużo współczesnych filmów ma morał i przesłanie tylko trzeba się głębiej zastanowić, bo nie ma wszystkiego wyłożonego na tacy. Masz rację, że filmy nie można nazwać bajką, "Króla Lwa" też nie, bo to jest FILM, a nie BAJKA. To są dwie różnie rzeczy. ".Czasami mam wrażenie są one robione tylko dla kasy"- tak, masz rację. Każdy film/serial/kreskówka są robione dla pieniędzy, bo jakby nie patrzeć, jest to praca, a ludzie zarobić muszą. "Shrek" i "Madagaskar" nie lecą non-stop w telewizji. Lecą bardzo rzadko. Ja natomiast nie mogę patrzeć na "Epokę lodowcową" i "Potwory i spółka".
"Fajnie byłoby gdybyś rozwinęła swoją opinię-dlaczego wolisz współczesne bajki."- Ponieważ wydaję mi się, że mają ciekawsze fabuły i nie są robione głównie dla dzieci. Np. taki "Shrek" ma w sobie coś co przyciągnie publiczność w każdym wieku.
,,Ponieważ wydaję mi się, że mają ciekawsze fabuły i nie są robione głównie dla dzieci. Np. taki "Shrek" ma w sobie coś co przyciągnie publiczność w każdym wieku.''- tutaj nie do końca się zgodzę.Mój dziadek współczesnych bajek nie chciał oglądać.Wolał ,,Króla Lwa'' czy ,,Herkulesa''. Sama mam 18 lat i z chęcią oglądam bajki Disneya.
,,"Shrek" i "Madagaskar" nie lecą non-stop w telewizji. Lecą bardzo rzadko. '' - może nie non-stop,ale 4 razy w roku puszczą na pewno (licząc z powtórkami).Ile można?A takiego ,,Króla Lwa'' tylko 2 razy w telewizji puścili.Kolejny razy zobaczymy go dopiero za 7 lat.
Chodziło mi raczej o to, że czasami są sceny dla dzieci, ale zdarzają się też żarty które dziecko nie zrozumie. Rozumiem, że Tobie mogą się podobać bardziej te starsze filmy.
A może to dlatego, że "Król Lew" nie ma tak dużej oglądalności jak "Shrek"? Może ludzie po prostu wolą współczesne filmy?
A może to dlatego, że "Król Lew" nie ma tak dużej oglądalności jak "Shrek"? Może ludzie po prostu wolą współczesne filmy? - tego nie wiem. Byłoby trzeba przeprowadzić sondę. Na filmweb została zamieszczona sonda http://www.po-land.pl/?p=23782 W porównaniu z ,,Królem Lwem'' Shreka wypada marnie.
Merkura,rzadko spotyka się osobę,która w kulturalny sposób potrafi prowadzić dyskusję :)
Ja takim ankietom średnio ufam, ponieważ niektórzy (nie mówię tutaj o wszystkich) po prostu chcą być fajni i udostępniają na Facebooku obrazki z kwejka czy innych tego typu stron, mówiąc, że "król Lew" to bajka jego dzieciństwa itp. a tak naprawdę mają gdzieś ten film. Myślę, że jest teraz taka moda. Oczywiście nie jest to atak na Ciebie tylko osobiście znam kilka osób które oglądały ten film raz w życiu, a jak wszedł to kin to się nim tak zaczęły zachwycać, jaki on jest piękny i wzruszający.
Jednak zgodzę się z Tobą, że w telewizji powinna być jakaś różnorodność, a nie cały czas te same filmy. :P
"rzadko spotyka się osobę,która w kulturalny sposób potrafi prowadzić dyskusję :)" - To dlatego, że najczęściej przytrafia się osoba, która daje prowokacki wpis, lub (jak w moim przypadku) osoba, która pisze negatywną opinię, a potem chamy niczym hieny robią ataki osobiste na tę osobę.
"Król Lew", "Piękna i Bestia", "Mulan". Wystarczy Ci, czy jeszcze podać kilka przykładów?
Powiedz szczerze. Na siłę próbujesz pokazać jakie te filmy Disney'a są be? :)
"Dużo współczesnych filmów ma morał i przesłanie tylko trzeba się głębiej zastanowić, bo nie ma wszystkiego wyłożonego na tacy." - No właśnie. We współczesnych filmach przesłanie odnajdujesz, pomimo że "nie ma wszystkiego wyłożonego na tacy". A w filmach Disney'a, gdzie wszystko jest podane na tacy, to już tego przesłania nie potrafisz odnaleźć? Jak to jest? Wytłumaczysz? Bo nie rozumiem. :)
Jeśli sama nic nie poczułaś podczas seansu "Króla Lwa" to nie wiem czy w ogóle coś jeszcze poczujesz. Piszesz, że film Cię nudził, więc domyślam się że nawet nie chciało Ci się wciągnąć w fabułę. Uważam, że mało Ci da takie pytanie się innych jak odebrali film i jakie przesłania wynieśli z niego - skoro nie czujesz tych przesłań, że się tak wyrażę :) A dlaczego uważam że ich nie czujesz? Ponieważ już parę osób Ci napisało o nich (nie tylko w tym temacie), a Ty nadal ich nie uznajesz. Naprawdę nie chcesz się zgodzić choćby z jednym przesłaniem jakie ktoś napisze? :)
"Największą przygodą ze wszystkich jest znalezienie własnego miejsca w kręgu życia". - Przesłanie z plakatu "Króla Lwa". Często się słyszy o takim zdaniu jak "znalezieniu własnego miejsca na ziemi". Film fajnie do niego nawiązuje. Przecież każdy pragnie odnaleźć w życiu spokój, harmonię i miłość :) "Pamiętaj, kim jesteś". - Znany cytat z filmu. Czyli nie zapominajmy o swojej tożsamości. Nie opuszczajmy tych których kochamy, pomimo przeciwności losu.
Z "Pięknej i Bestii" najważniejsze przesłanie jakie odebrałam to takie, że nie należy oceniać innych po pozorach. To tyle co zapamiętałam z czasów dzieciństwa. Ostatnio jak odświeżyłam sobie film to mogę jeszcze dodać, że bycie pysznym i aroganckim człowiekiem niesie ze sobą fatalne skutki.
"Mulan" oglądałam raz i to parę lat temu na TVP1. Pamiętam, że historia mi się podobała, ale przekazów nie pamiętam. Musiałabym sobie film przypomnieć.
Jak widzisz trochę napisałam o tych przekazach, ale założę się, że dalej będziesz uparcie twierdzić że ich nie ma. :)
Tak jak wspomniałam wcześniej. Nie poczułaś magii filmów i ich przekazów za pierwszym razem, to nie wiem czy poczujesz to kiedykolwiek. Być może wychowałaś się na "śmiechowych" animacjach i baśnie Disney'a nie sprostały już Twoim wygórowanym wymaganiom. Nie wiem. Mogę się tylko domyślać.
Jeszcze chciałabym się odnieść do tego co napisałaś w poniższym poście:
"(...) niektórzy morału w "Królu Lwie" nie widzą, drudzy mówią, że nauczył ich wiele rzeczy, ale nie potrafią wytłumaczyć czego, inni widzą w nim morał, ale każda osoba inny. A to chyba niemożliwe, żeby w jednym filmie było 236 morałów i lekcji." - Morały to zawierają bajki, czyli krótkie utwory literackie (BTW: jak ja nie lubię określania filmu animowanego mianem bajka ^^). Myślę, że w każdej animacji Disney'a można znaleźć jakiś przekaz. Z tych co obejrzałam to zazwyczaj coś istotnego dostrzegłam. Przesłania są albo między wierszami, albo podane na tacy. W jednym filmie ktoś dostrzeże tylko jedno, a drugi jak się uprze to i 10 ;) Myślę, że jednak najłatwiej jest z morałem w bajce, który wszystko objaśnia i każdy wie o co chodzi :)
Może masz rację. Może ten film mnie aż tak zanudził, że nawet nie próbowałam wyciągać z niego jakiś przesłań. Może i macie rację, że z "Króla Lwa" można nauczyć się dużo wartościowych rzeczy. A może po prostu nie zauważyłam przesłania, ponieważ oglądając filmy nie skupiam się akurat na tym. Dla mnie liczy się tylko dobra fabuła, a przesłanie nie jest takie ważne.
Z filmem "Piękna i bestia" trochę przesadziłam, bo nawet ja wyciągnęłam z niego lekcję, że nie można sądzić po pozorach.
Nie. Nie wychowałam się na "śmiechowych" filmach. Wychowałam się właśnie na filmach Disney'a. I nie twierdzę, że wszystkie filmy Disney'a są "be", bo większość lubię, nawet jak nie widzę w nich przesłania. :P
"Króla Lwa" nie wiadomo ile razy bym oglądała - nie nudzi mnie wcale. Fabuła nie jest skomplikowana, ale mnie po prostu zauroczyła swoją prostotą (zresztą jak wiele filmów Disney'a). No i oczywiście film wywołał we mnie emocje. I smucił, i bawił zarazem - I to już jest ogromny plus dla niego ode mnie. :) Co do samych przesłań to za bardzo nie zastanawiałam się nad nimi. Tak szczerze, to bardziej nad nimi pomyślałam jak zaczęłam wypowiadać się na forum "Króla Lwa". Jeśli jakieś ciekawe zdanie usłyszę w filmie to często się z nim zgadzam. Np. jak Rafiki powiedział do Simby: "O tak, przeszłość często boli. Można przed nią uciekać, lub wyciągnąć z niej jakieś wnioski." To wtedy pomyślałam sobie.. no tak "co cię nie zabije, to cię wzmocni". Bardzo życiowe. Uważam, że "Król Lew" jest dość poważny jak na animację przeznaczoną dla dzieci. Wiele wypowiedzi lub sytuacji z filmu można nawiązać do własnych przeżyć. Dlatego ile ludzi, tyle poglądów, tyle doświadczeń życiowych. Każdy może znaleźć coś dla siebie w tej animacji. Sam film podjął trudny temat jak śmierć. Pokazał ją w całej "okazałości", a nie w "ukryciu" tak jak w poprzednich animacjach Disney'a. Na dodatek chwytająca za serce genialna muzyka, która płynie prawie przez cały film i potęguje na najważniejszych momentach. Dla mnie "Król Lew" to naprawdę arcydzieło. I nie działa u mnie w tym momencie sentyment w wyrażaniu tejże opinii. Ponieważ dopiero jako dorosła osoba poczułam magię tego filmu. W dzieciństwie widziałam tę animację tylko raz i wtedy nie wywołała we mnie emocji. Zresztą nie dziwię się, ponieważ było to w szkole na lekcji - jak można się domyślić, zero klimatu do oglądania. ^^
Napisałam w dużym skrócie, ale może choć troszkę zrozumiesz dlaczego tyle ludzi ma różne spostrzeżenia na temat "Króla Lwa" i jego przesłań. Wartości można znaleźć w tej animacji, jeśli tylko się chce. No chyba że gust przeszkodzi i choćby człowiek chciał to nie może się przekonać - całkiem zrozumiałe, nic na siłę. :) Odbiór filmu to indywidualna rzecz. Uważam, że samemu trzeba poczuć jego magię, żeby go docenić. Ktoś kto tego nie dostrzega, to z opowieści innych ludzi na pewno tego nie odkryje i nie zrozumie...
Najbardziej sobie cenię starsze animacje, ale nie spisuję na straty każdą współczesną animację. Jest kilka, które lubię. :) Ale jeśli ktoś zdecydowanie woli współczesne filmy niż starsze, to na pewno nie uważam że taką osobę trzeba "spalić na stosie". ^^ Moim zdaniem szacunek dla czyjegoś gustu to podstawa w poprawnych relacjach międzyludzkich na temat zainteresowań.
"...o tak przeszłosc czesto boli,mozna przed nią uciekac lub wyciagnac jakieś wnioski"itd itp-fakt zero przesłania-chyba podczas ogladania miałaś wyłączony dzwiek;)
"Król Lew" ma przesłanie, może Ty nie dostrzegasz albo nie chcesz dostrzec. To piękny film. A "Piękna i bestia" ma przesłanie podobne do shrekowego, więc nie rozumiem dlaczego "Shrek" ma przesłanie, a "Piękna i bestia" nie. "Mulan" nie oglądałam, ale słyszałam, że to jedna ze słabszych kreskówek Disneya.
"Dużo filmów Disney'a nie ma przesłania" - Lepiej brzmiałoby: "Moim zdaniem dużo filmów ...". To po pierwsze. Po drugie trochę dziwi mnie Twoja opinia. Przesłania w baśniach Disney'a są podane na tacy, więc tym bardziej powinny być łatwe do wychwycenia. Chodzi mi tu głównie o filmy sprzed 2000 roku (czyli sprzed mody na 'śmiechowe' filmy, którą rozpoczął "Shrek"). Przecież one są przede wszystkim dla dzieci, a w animacjach dla dzieci przekaz to podstawa.
Kurczę, ludzie ale wy się kłócicie :). Król lew to (po 101 dalmatyńczykach) moja ukochana bajka z dzieciństwa. Ma morał - jaki? A no taki, że w życiu nigdy nie należy zapominać, kim naprawdę się jest. Że od przeszłości nie można uciec i gdy mamy z nią jakiś problem, trzeba się z nim zmierzyć. To tak w skrócie.
Inny przykład, z mojej trzeciej ulubionej animacji - Zakochanego Kundla 2. Nie chce streszczać całego filmu (i nie mam na to czasu), ale z tego filmu można się nauczyć, że rodzina to nasz największy skarb no i rodziców powinniśmy się słuchać (w miarę :)), bo chcą nas ochronić przed błędami.
Ogólnie filmy animowane z założenia mają mieć morał, więc (teoretycznie) w każdym powinniśmy go dostrzec. W filmach Dreamworksa, takich jak Madagaskar czy Shrek również możemy go znaleźć. Ktoś wyżej napisał już o Shreku, więc nie będę się bawić w przepisywanie, natomiast powiem o Madagaskarze. Większość pamięta ten film głównie dzięki wygłupom Juliana i piosence "Wyginam Śmiało Ciało". Natomiast mało osób pamięta, że pomiędzy sporymi dawkami humoru uraczono nas historią o lwie, który powoli dziczeje i zamierza zjeść własnego przyjaciela. Wydaje się że to problem nie do rozwiązania ale z odrobiną chęci i wsparciem przyjaciół każdy problem da się rozwiązać. I to jest właśnie nasz morał.
No i są jeszcze seriale. Pamiętam z dzieciństwa produkcje takie jak Atomówki, Johnny Bravo, Scooby Doo i inne. O nich jest mi o tyle trudno mówić, że przeważnie pod koniec każdego odcinka dostawaliśmy całkiem nową, inną lekcję. Obecnie oglądam dwie kreskówki - jedna z nich to Pingwiny z Madagaskaru. To typowa produkcja Dreamworksa - oglądamy, śmiejemy się, a czy ktoś coś z tego wyciągnie, to jego sprawa. Ta druga kreskówka to (jak można się zorientować po moim avatarze) to My little pony: Friendship is magic. Gdy pierwszy raz o tym usłyszałam "Boże, dlaczego ludzie oglądają bajkę dla małych dziewczynek?". Ale MLP:FIM to znacznie więcej - nie będę was zachęcać do tego, żebyście ją oglądali, bo to wasza sprawa, ale coś sprawia że dorośli ludzie to oglądają i tym czymś jest podobieństwo do starych kreskówek - żarty, wieczne kłótnie między bohaterkami, epickie sceny i oczywiście powód dla którego piszę to wszystko czyli MORAŁY. Dobra, kończę już bo wygląda to jak jakaś natrętna reklama.
Podsumowując - wszystkie (a przynajmniej większość) typów animacji ma w sobie morał, a co kto lubi to już kwestia gustu.
My się nie kłócimy. My dyskutujemy na wysokim poziomie.
Chyba każdy z nas oglądał inny film, bo niektórzy morału w "Królu Lwie" nie widzą, drudzy mówią, że nauczył ich wiele rzeczy, ale nie potrafią wytłumaczyć czego, inni widzą w nim morał, ale każda osoba inny. A to chyba niemożliwe, żeby w jednym filmie było 236 morałów i lekcji.
Mimo tego, że uwielbiam "Madagaskar" to jakoś nie mogę dostrzec w nim żadnego morału. Jeśli ty zauważyłaś, to gratuluję. Musiałaś się naprawdę głęboko zastanawiać.