Ten film to jedna z najwierniejszych adaptacji jakie znam. Nawet dialogi są takie jak w książce. A mimo to moim zdaniem w filmie umknęło coś, co w książce Redlińskiego było bardzo ważne - refleksja nad nieodwracalnymi zmianami jakie zachodzą w życiu, strach przed czymś nowym i nieuchronnym. Dlatego też wiele osób patrzy na ten film jak na zwykłą komedię, przy której można się ponabijać z "wieśniaków".
Nie pojmuję, ja właśnie tak odczytałem film, i cięzko według mnie go inaczej odebrać.
Nie tylko, mówił tutaj Pieczka o nadchodzącej Sodomie i Gomorze, te wszystkie fantazje erotyczne, odkrycie tego, że "można inaczej" chociaż to grzech :) To, że ziemia jest okrągła a młody umie pisać, to że stare przesądy nie znajdują potwierdzenia... No i nie wspominając o ostatniej scenie, kiedy poszedł z kosą, postawił na postęp i cała reszta zachowań i lęków wyszła na jaw, afirmacja wszechobecnego strachu przed nieuniknionymi zmianami... to treść tego filmu, dlatego zdziwiłem się, że autor głównego wątku nic takiego nie zauważył w ogóle, choć jak sam napisał jest to wierna ekranizacja... :)
Ponadto w filmie nie ma wizyty dwóch gości, co wydaje się dość ważnym wydarzeniem w toku akcji książki. Mianowicie do Taplar zachodzą: "Pambóg", Maryja, a dziad (grany tutaj świetnie przez Pieczkę) zostaje rozpoznany jako św. Piotr. W książce bardzo ważne są symbole.
Odnośnie obyczajowości wsi, nie jest ukazane praktyczne zastosowanie przesądu, że "jeżeli ktoś ścina drzewo, to zabija jednego człowieka", a w książce przecież było. Redliński daje przykłady, że chłopi mają przyczynki ku temu aby wierzyć w swoje przesądy, które jacyś tam mądrzy panowie z miasta nazywają zabobonami.
A to, o co w książce chodzi, jak ktoś wyżej napisał - refleksja nad nieodwracalnymi zmianami, ale również (moim zdaniem) upadek więzi społecznych we wsi (samotne koszenie kosą, bez podśpiewywania, bez odświętności, a przecież zboże to świętość) został ukazany, ale jakby na uboczu. Pięknie w tym względzie prezentuje się drzewo z początku filmu i jego końca. Może to nadinterpretacja (nawet na pewno) ale skojarzyło mi się z Biblią i drzewem poznania dobra i zła. Ukrytym szatanem jest tu postęp i przeświadczenie, że poprzez postęp samo się wszystko załatwi (a film ukazuje, że raczej zaczyna się psuć). Zresztą mam wrażenie, że książka między wersami przekazuje jakąś taką ukrytą diabelskość. Polecam czytać Redlińskiego.
Pozdrawiam.
"Pambóg" i Maryja odwiedzają wieś (przepraszam za niedorzeczność) na początku filmu.
Była mowa o tym, że ścinanie drzewa może doprowadzić do śmierci człowieka - na samym początku filmu. Poza tym przed przeczytaniem książki Pieczkę uznałam właśnie za Boga lub św. Piotra.
nie wie kto by miał patrzeć w ten sposób na ten film, gdyż dla każdego mającego cokolwiek w głowie człowieka ten obraz to wspaniale przedstawiona metafora, z rewelacyjnymi , konkretnymi czarno-białymi postaciami, zagranymi mistrzowsko przez wybranych do roli aktorów. polecam wszystkim.