Zaczyna się w miarę interesująco, ale film jest zbyt długi. Rozmywa się w jakichś bzdurnych sytuacjach i dialogach. Stale czekamy na tytułową kolacją i popis Carella jako stuprocentowego idioty i nie możemy się doczekać. Wreszcie gdy do niej dochodzi, jesteśmy rozczarowani, bo nie tego się spodziewaliśmy. Zdecydowanie najgorszy film w karierze Steve`a Carella.
Zgadzam się z przedmówcą.... film ma swoje chwile i jakoś się broni.... ale ogólnie jest bardzo średni...
ocena: 5/10 (lekko naciągane)
"5/10 lekko naciągane?"
- chyba sobie jaja robisz ;P
Ten film to kompletne dno. Ani to dla dzieci, a mnie jako doroslego w ogole nie rozbawil. Raczej spodziewac sie nalezy uczucia zazenowania i straconego czasu po obejrzeniu.
Odradzam
dalem 2/10, bo w calym filmie jest moze doslownie kilka dobrych gagów... ale sa one nic nie warte, bo gasi je ogrom banału, trywialnosci i naciaganej smiesznosci. ahhhh
stracony czas
PS: żeby było śmiesznie - Steve Carell jest tak tu ucharakteryzowany idiotycznie i ma tak debilną rolę, że rozpoznałem go dopiero po napisach końcowych
Wow
hmmm... nie robię sobie jaj... oceniłem według własnego uznania, i po przemyśleniu nadal zostawiam tą ocenę...
To po prostu film dla ludzi z specyficznym poczuciem humoru.
Uwielbiam być zażenowany do tego stopnia, że ciężko mi patrzeć na zmagania bohaterów:)
Mi się bardzo podobało.
A mi się nie podobał, w połowie już filmu modliłem się i błagałem mojego kompa, aby zakończył ten żenujący seans... a tak naprawdę, od połowy zrozumiałem, że film nie jest warty czasu spędzenia przy nim, lepiej jest zobaczyć sobie coś innego. Naprawdę, odradzam. Były momenty, że człowiek się śmiał, ale można je wyliczyć jedną dłonią, dosłownie! Jedną dłonią...