Wynajęli chorą psychicznie nianię, która miała kilka niepokojących dewiacji - od paradowania z odsłoniętym kroczem na wierzchu, poprzez sikanie do dziecięcego nocnika kończąc na wylizywaniu przeterminowanych jogurtów do końca. W ostatniej scenie okazuje się, że była też psychopatką szlachtując dzieciaczki nożykiem do sera. I co. I tyle?
Cały film budował jakieś głębsze napięcie i niepokój, robił to całkiem udanie, nie powiem klimat był. Ale jaka jest puenta? Czemu film ma tytuł „Kołysanka”. O co w tym wszystkim chodzi. Bo o coś musi, to nie mogło się po prostu skończyć jak ten tvnowski dokusoap o nianiach.
Tytuł odnosi się do kołysanki śpiewanej dziecku przez matkę. A Myriam, czyli matka, i Louise, czyli niania, reprezentują tu dwa różne wcielenia macierzyństwa.
Prawdziwa matka odgrywa w tym filmie rolę głównie rodzicielki, będącej przy tym kobietą światową. A Louise, która urabiała Milę na swoją modłę (jak to określił ojciec), traktowała Milę tak, jakby była jej córką. Snuła z nią wizję przeprowadzki, zamieszkania z nią. Choć przy tym była o nią chorobliwie zazdrosna.
Paradowała z odsłoniętym kroczem na wierzchu pewnie dlatego, że czuła się tam jak u siebie w domu, jakby była prawdziwą matką tych dzieci, którymi się zajmowała. Scena z sikaniem do dziecięcego nocnika miała pewnie oznaczać zupełny brak dystansu tej Louise do swojej podopiecznej - ona zachowywała się przy niej tak, jakby była jej matką, a nie niańką. Scena z nocnikiem wpisywała się w to.
Zamordowała te dzieci po tym, gdy dowiedziała się, że chłopiec ma pójść do żłobka, a ona sama ma być wyrzucona i pozbawiona kontaktu z dziećmi, którymi się zajmowała. Była o te dzieci chorobliwie zazdrosna, więc w skrajnej desperacji je zabiła. Wcześniej była scena, w której wydawało jej się, że widzi ośmiornice pełzające po podłodze łazienki - czyli prawdopodobnie była schizofreniczką lub psychotyczką.
Louise w swojej chorej wizji świata nie potrafiła odróżnić dzieci, których pilnowała, od swoich własnych - i wolała je zabić niż powierzyć biologicznym rodzicom. O to w tym chodzi.