Co sądzicie o ostatniej scenie? Świetne zakończenie - konkretny, symboliczny i bardzo potrzebny obraz czy przegadane efekciarstwo?
W moim odczuciu ten finał mógł być mocniejszy. Tak właściwie z trójki bohaterów tylko jeden, bardzo delikatnie mówiąc, dostaje za swoje. Film jest świetny ale jedno mu trzeba zarzucić - nie skupia się po równo na historiach bohaterów. Doceniam natomiast artystyczną symbolikę finału (odsunięcie, rozdzielenie, to pogrupowanie ludzi) i uważam że film naładowany jest różnymi symbolami, szczególnie na dalszych planach. Jedni to zobaczą, inni niestety nie...
Uwaga: spoiler.
Wydaje mi się, że scenarzyści dobrze rozłożyli akcenty. Ten ksiądz z prowincji najmniej "ważył", jego "problem" był stosunkowo prosty i społeczeństwo od dawno już na to przymyka oko. Ten miejski był "środkiem" zahaczającym o dół (szkoła oraz patologia w domach) i o górę (gdy wezwała go kuria), ten "z kurii" miał cel ustawiony najwyżej, stąd dużo środków na inwestycję i dużo udziałów. I największe pole kontaktu z "górą".
Zastanawia mnie w ostatniej scenie jak zebrali się gapie wokół Kukuły. Są ewidentnie w trójkątnym układzie, ale nie jest to oko opatrzności, ponieważ wierzchołek jest do dołu a nie do góry. Chyba że mamy widzieć obraz z drugiej strony? ;-).
Smarzowski ewidentnie posłużył się tym symbolem ale, jak sam zauważyłeś, na zasadzie odwrotności. Coś jak pozytyw-negatyw. Jak to odczytamy my, widzowie...to już nasza sprawa. I nie, nie ma to nic wspólnego z oglądaniem obrazu do góry nogami :) Natomiast ma to wiele wspólnego z umiejętnością oglądania filmów pod kątem symboliki. Co do historii księży - no racja. Gdyby wszystkie trzy postacie skończyły tak samo źle to mgoło by to wyglądać mało wiarygodnie, sztucznie.
Dlatego napisałem o patrzeniu "z drugiej strony" (nie do góry nogami). Kamera to może być oko kogoś, kto przygląda się sytuacji, ale nie z tej strony, z której byśmy się spodziewali.
Przy czym zastanawiam się, czy nie jest to obraz przeznaczony dla biskupa Mordowicza. Z jego perspektywy jest to "oko opatrzności". My, widzowie, jesteśmy z drugiej strony i patrzymy w pierwszym planie na Kukułę, a dopiero dalej jest ołtarz i Mordowicz.
Jakie jeszcze symbole odnalazłeś? Poza "ostatnią wieczerzą", oczywiście ;-).
Nie mam czasu na rozpisywanie się ale przede wszystkim motyw błota i psa biskupa. Oprócz tego postać księdza który grą na akordeonie fundował Mordowiczowi rozrywkę - tu już spokojnie można się domyśleć do jakich, średniowiecznych postaci było nawiązanie...
Akordeon OK, czytelne. To zresztą bardzo udany epizod młodego aktora. Przez te kilkanaście sekund na ekranie dał się zauważyć.
Błoto i szkielety też.
Ale pies? Nie potrafię tego motywu rozgryźć. Poza oczywistym psim przywiązaniem, ale to chyba było coś więcej?
Paro sekundowa scena gdy księża wyprowadzali psa - wydaje mi się że było to coś w rodzaju łańcucha. Ale mogę się mylić. Rasa psa natomiast też nieprzypadkowa i niezwyczajna, nawet z tej racji że chartów (i podobnych odmian z tej rodziny) w Polsce jest bardzo mało :)
Nie, nie mogę. Polecam natomiast oglądanie filmów pod kątem różnych artystycznych środków wyrazu na które składa się obraz. A nie mogę wyjaśnić ponieważ te środki wyrazu każdy z nas odbiera/odczytuje subiektywnie :) Dla mnie symbolem był wyprowadzany pies i gość z akordeonem, dla Ciebie natomiast może być coś, czego ja np. totalnie nie zauważyłam. Ot, na tym polega kino.
na tym polega dyskusja, zwlaszcza na forum filmowym, zeby sobie wyjasniac pewne aspekty, ktorych inni nie zauwazyli. ale ok ;)
Jeżeli chodzi o ostatnią scenę... ona wydarzyła się naprawdę. Ksiądz, który był oskarżony o molestowanie oblał się benzyną i podpalił się...z tym, że w rzeczywistości było to na cmentarzu. Było to w 2012 roku.
On nie dostał za swoje. Odebrałem to jako samospalenie w proteście. Vide Thích Quảng Ðức.
To "dostaje za swoje" jest dużym uogólnieniem i skrótem myślowym...Nosz to jest nawet podkreślone w mojej wypowiedzi. Ręce opadają. Nie dostaje OD KOGOŚ za swoje, dostaje od losu, od życia, tak? Bo jakby nie było to jego losy były najbardziej skomplikowane (psychologicznie) , szczególnie pod kątem psychologicznym. Got it?
"W moim odczuciu ten finał mógł być mocniejszy. Tak właściwie z trójki bohaterów tylko jeden, bardzo delikatnie mówiąc, dostaje za swoje."
Tylko, że on nic nie zrobił, więc nie tyle dostaje za swoje, co popełnia samospalenie w akcie odkupienia grzechów (swojego środowiska). Moim zdaniem jest to jednoznaczne nawiązanie do śmierci Chrystusa, który choć niewinny, dobrowolnie oddał życie za grzechy swojej społeczności (odczytuję ewangelię "na świecko").
film byl swietny ? prosze, to smieszne. Ten film jest bardzo slaby, fabula jest zle poprowadzona, przynudnawe dialogi oraz przeciaganie filmu na sile. Jedyny plus to braciak. To ze film podejmuje ciezki temat w ciemnogrodzie (czytaj polsce) nie znaczy ze jest swietny, ten wrecz przeciwnie - slaby.
Słaba to jest Twoja wypowiedź. Jakże mi przykro że wydałeś kasę w błoto :) Trzeba było zostawić na Venoma czy coś podobnego, tam to dopiero aktorstwo....
widze ze kogos zabolalo. Podalem konkretne argumenty, film jest slaby po prostu, i jesli juz porownujesz film skali Venoma do slabego klera - to tak, lepiej isc na venoma.
Nie bardzo sie zrozumielismy. Nie jestem zagorzalym katolem, ba, w ogole nie jestem katolem, i nie jestem sajko klech czy kosciola. Wiec niestety - kolejny Twoj slaby argument. ;)
Typowy polski kmiot :D mam dać ocenę 8 ze względu na to jaka jest tematyka filmu, mimo ze jest bardzo słaby? Haha. Potem się dziwić ze opinie filmów na filmwebie wszytskich śmieszą, bo są wystawiane w taki czy podobny sposób Haha.
zgadzam się, film jest słaby i wcale nie porusza zbyt wielu problemów z kościołem, jedynie te najbardziej "medialne"... i za bardzo kościół wybiela, tam wcale nie ma ostrej krytyki, tylko oderwana od rzeczywistości, tania sensacja, można sobie odpalić internet i dowiedzieć się tego samego
Po cześci się z tobą zgodze. W moim odczuciu film wydaje sie niedooracowany, zrobiony na szybko, wątki okrojone. I nie chodzi mi o pewne efekty typu"drżaca kamera"Film dobry, ale czuje jakby niedosyt. No i troche zawiewa komerchą.
Jak dla mnie ta scena była nie realistyczna. Podpalił się, a szedł jak gdyby nic się nie stało, nawet nie krzyknął z bólu. Normalnie postronni ludzie starali by się go ugasić, a ci się tylko gapili.
dokładnie to samo o tym myślę, a jego zachowanie w ogóle nie było logiczne, bo takie akty samopodpalenia to głupota... też myślałam, że ktoś się na niego rzuci z kurtką i próbuje zgasić ogień, a ludzie mieli na to wywalone po prostu, jeszcze brakowało kogoś, kto by go nagrywał i na youtube wrzucił xD
Nie brakowało :) Nieuważnie oglądałeś - na ekranie pojawiła się na kilka sekund ręka kogoś z tłumu trzymająca smartfon, nagrywał płonącego.
On postąpił ewangelicznie, ale naturalnie, nie pod nakazem. Czuł ogrom zbrodni, którym nie da się zaradzić żadnymi środkami, zbrodni, której sam doświadczył. Dzięki wybaczeniu oprawcy, uwolnił się i zaczął pomagać tym, którzy przeszli to samo. Jednak nie mógł żyć w nieprawdzie. Dlatego w natłoku emocji, postąpił jednocześnie bardzo trzeźwo, nie bacząc na swój doczesny interes: dokonał samospalenia w trakcie przemowy faryzeusza, który doskonale wie, o co chodzi w Ewangelii, ale tylko rusza wargami. Ludzie, którzy tylko wokół panikują, nie chcąc pomóc, to symbol ludzi, którzy na pokaz są chrześcijanami. Nawiązanie do Chrystusa, który też dzień wcześniej był witany z wiwatami, na następny dzień opluwany. Piramida natomiast nawiązuje do piramidalnej struktury władzy, która faworyzuje gadów psychopatów, a nie księży dobrych. Dobro nie zna góry, nie zna dołu, dlatego jest w centrum, i jest pokazane jako płonący krzyż, który rozpala piramidę od środka ("przyniosłem ogień na świat i podtrzymuję go, aż zapłonie"). Dziękuję.
Ja w ostatniej scenie widzę aluzję do przypadku "szarego obywatela", którego list i przypadek został zmarginalizowany przez rządzących (że to pewnie jakiś wariat) tak jak list Kukuły do arcybiskupa.
Też tak uważam. Reżyser uznał że partyjne dożynki to to samo co msza. Tylko spektakl.
Dla mnie śmierć Kukuły jest na podobieństwo śmierci Jezusa. Obaj byli niewinni, szykanowani i dręczeni za życia, obaj umarli za nieswoje grzechy - jeden na krzyżu a drugi leżąc krzyżem na ziemi.
na koncu okazalo się, że bohater nie mógł sobie poradzic ze swoim dziecinstwem, spotkał swego oprawce który był już starym dziadkiem i całe życie przezyl bez zadnej kary za swoje występki.
Z drugiej strony kiedy płonie wszyscy sie od niego odsuwaja., nikt nie próbuje go uratowac, nikt nie rzuca na niego chocby ubrania zeby go ugasic. Zrobił to podczas mszy otwarcia wyczekiwanego i waznego dla arcybiskupa sanktuarium to taki symbol i ostatnia chęć zwrócenia na siebie uwagi i wołanie o pomoc żeby coś się zmieniło w kosciele.