PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=105575}

Kill Bill 2

Kill Bill: Vol. 2
2004
7,4 239 tys. ocen
7,4 10 1 238826
7,4 66 krytyków
Kill Bill 2
powrót do forum filmu Kill Bill 2

Niestety Kill Bill vol. 2 jest kiepski, nawet gorszy od jedynki. Nic dziwnego ze producent zdecydowal podzielic ten film na dwie czesci. Film jest nudny niemilosiernie. Akcji wlasciwie w nim nie ma. Sceny dialogowe dominuja w filmie. Moze i nawet to byloby lepiej. Problem w tym ze fabula filmu jest tak tandetna, ze postacie w istocie nie maja co sobie przekazywac, poza banalami. Owszem jest kilka oryginalnych scen. Ale to wsysztko. Z Kill Billa nalezaloby wyciac z obu czesci kilka rewelacyjnych scen i zrobic klip tv. Niestety 3,5 godziny Kill Billa nadaje sie jedynie do kosza. W dwojce nie ma tez najwiekszej zalety jedynki. Znakomitej muzyki. Nie ma tez ciekawych sekwencji anime. Jedyne co w tym filmie cieszy to Bill w kreacji Davida Carradine. I tyle. Tarantino skonczyl sie po Pulp fiction i dzisiaj ewidentnie to widac. Ocena: 5/10

ocenił(a) film na 10
Klitajmestra

Na mnie również największe wrażenie w 2 części ‘Kill Billa’ wywarło pokazanie bohaterów od bardziej ludzkiej strony, wraz z ich wątpliwościami, wahaniem i lękiem oraz całym nagromadzeniem najróżniejszych uczuć i emocji. Zwłaszcza ukazanie drugiego oblicza okrutnego Billa, który odsłania wrażliwość, jednocześnie potrafiąc uszanować starania Czarnej Mamby aby dokończyć na nim aktu zemsty. Natomiast Panna Młoda imponuje mi ogromną determinacją i odwagą których mógłby jej pozazdrościć niejeden super bohater, o którym opowiada w fantastyczny sposób Bill.

Jednak najlepiej dokończenie tej wyjątkowo zaskakującej, niezwyczajnej i przewrotnej opowieści oddają Twoje wyrażające cały sens filmu piękne słowa: ‘Akcja jest tak oszczędna jak oszczędne są uderzenia, gdy przeciwnik jest oddalony od Ciebie o trzy cale. Jak skrzywdzenie kogoś dotykając jego serca...’

użytkownik usunięty
fidelio

LisQa
Absolutna racja, w zyciu spotkalam tylko jeden film który okazal sie gorsza tandeta niz Kill Bill (niebezpieczny umysl). Fakt ze dwójki nie widzialam, ale raczej nikt mnie na nia nawet sila nie zaciagnie.

użytkownik usunięty
fidelio

odnośnie sztuki...
sztuki wschodnie, zarówno religia jak i po prostu walki tez mają swoje reguły zasady itp. szkodaz e w kill bilu nikt nie wie jak sie trzyma i walczy takim mieczem. druga cześć moim zdaniem jest lepsza od pierwszej. Krew nie leje sie hektolitrami, brutalność nie przekracza tak bardzo granic i brakuje tych smiesznych anime... tresciwych, wymownych ale zarazem smiesznych.
ogolnie na ogladanie filmu w kinie szkoda pieniedzy. lepiej poczekac i obejrzec go w jakis chlodny jesienny wieczor na dvd. a teraz do kina pojsc na cos ciekawszego lub wartościowszego.

01www@interia.pl

użytkownik usunięty
fidelio

Ani trochę się z Tobą nie zgadzam. Tarantino jest w świetnej formie;). KILLBILL vol.2 był, wg. mnie, jeszcze lepszy niż vol. 1 [a ten już był wspaniały;)]. Muzyka - super, aktorzy[Carradine, Hannah, Thurman, Madsen, Liu, SAMUEL L.JACKSON] - genialni, dialogi - tarantinowskie [tzn. cudowne;)]. W skali do 10, daję 15;). P.S.: Piszesz, że Quentinek skończył się na "PF",a wg. "Jackie Brown" też było super [Samuel L. Jackson i Bridget Fonda;)]. Pozdrawiam fanów Quentinka;)))!!!

Nie powiedzialem ze sie skonczyl na Pullp fiction... Jakcie Brown uwazam za bardzo dobry film, aczkolwiek nie ma juz w nim tej wielkosci co w PF. Rozczarowal mnie dopiero Kill Bill - obie czesci.

ocenił(a) film na 6
fidelio

Równie dobrze można by powiedzć taK: Quentin skończył się na Rezerwowych Psach. W PF nie było już tego klimatu.
A tak nawiasem mówiąc - Rezerwowe Psy to najlepszy film Tarantiono :)

ocenił(a) film na 10
fidelio

Według mnie Kill Bill vol. 2 wyznacza nową ‘drogę samuraja’, której podjął się Tarantino nie tylko odwołując się i składając prawdziwy hołd klasycznym filmom spod znaku kung-fu i spagetti westernów, lecz przede wszystkim pokazując niezwykłą dojrzałość reżysera, który potrafi nadać opowiadanej na ekranie pozornie prostej historii o zemście indywidualizmu oraz swojego charakterystycznego niepodrabialnego stylu.

O ile vol. 1 jest bardziej wybuchowe i brutalne, w istocie będąc w głównej mierze czystym popisem formalnym, to vol. 2 oprócz niekonwencjonalnej kontynuacji wątków zawartych w części pierwszej jest filmem o wiele bardziej wyważonym i stonowanym, pokazując motywy postępowania bohaterów, eksponując ich ludzkie cechy oraz tłumacząc dokonywane przez nich wybory. Tarantino bowiem objawia się nam w 2 części z zupełnie innej, bardziej wrażliwej i z całą pewnością zaskakującej strony, pokazując tak naprawdę gorzki smak zemsty. Przestaje być ona zwykłą, prostą igraszką, jedynie zwieńczeniem zaplanowanego w najdrobniejszych szczegółach dzieła Panny Młodej pragnącej dochodzić sprawiedliwości. Widać to zwłaszcza w końcowej i jednej z moich ulubionych scen gdy Beatrix tuli pluszowego misia, w której doskonale wyrażone zostało wszystko to, co czuła do Billa. Z jednej strony ulgę z powodu wybawienia od człowieka, który nazbyt okrutnie się z nią obszedł, z drugiej natomiast obezwładniające poczucie straty kogoś bardzo dla niej ważnego, kto kształtował jej życie i kogo mimo wszystko kochała.

Bowiem w swoich planach zemsty absolutnej Czarna Mamba nie była w stanie przewidzieć wszystkiego, że jest przede wszystkim kobietą, żywiącą niezwykle silne lecz przeciwstawne uczucia względem swojego największego prześladowcy. W części 2 poznajemy Billa nie tylko od strony niebezpiecznego, bezdusznego, bawiącego się życiem innych bezwzględnego ‘urodzonego mordercy’, lecz człowieka postępującego wedle kodeksu honoru, potrafiącego również odsłonić pokłady wrażliwości, jednocześnie przyciągając i odpychając, fascynując i budząc strach. Niewątpliwa w tym zasługa samego Davida Carradine’a, który w postać demonicznego Billa tchnął nowe życie, nasycając go wyrafinowanym, wysublimowanym słownictwem, dyskretnym humorem oraz wrażliwością człowieka podatnego na zranienie. Dlatego właśnie 2 część opowieści o Czarnej Mambie z całą pewnością nie jest dla mnie tylko i wyłącznie ‘zabawą motywami’ bez wyraźnego przesłania, lecz historią o udręce kobiety, która musiała poświęcić wiele aby odkryć, że zemsta nie daje czystej satysfakcji , bo jej ciężar jest o wiele trudniej udźwignąć niż by się z pozoru mogło wydawać.

Tarantino stawiając na dialogi potrafił w vol. 2 w idealny sposób utrzymać tempo akcji, w żaden sposób go nie zwalniając, swoim charakterem i sposobem narracji nie rzadko przywołując w pamięci ‘Pulp Fiction’, które również cechowało się rozbudowanymi, silnie przemawiającymi do wyobraźni znakomitymi kwestiami, których na szczęście nie zabrakło w 2 części Billa.

Jeśli chodzi o muzykę to moim zdaniem nadaje ona cały rytm kontynuacji, odpowiednio podkreślając nieuchronność zdarzeń, przywołując pamiętne sceny z przeszłości bohaterów, równocześnie stanowiąc ich doskonałe przedłużenie i dopełnienie. Takie utwory jak ‘About Her’, ‘Malaguena Salerosa’ czy niezwykle klimatyczny ‘Goodbye Moon’ na długo zapadają w pamięć, w pełni umożliwiając delektowanie się prezentowanym na ekranie niezapomnianym wydarzeniom i scenom.

Natomiast zgadzam się z Tobą w zupełności jeśli chodzi o kwestię podzielenia filmu na 2 części, które posiadają zupełnie odmienny, ale w sumie dopełniający się klimat, który jednak najbardziej przypadł mi do gustu w o wiele bardziej rozbudowanym i mającym głębszy wydźwięk vol. 2.

ocenił(a) film na 10
cherry

moja odpowiedź odnosi się do komentarza vol. 1 ;)

cherry

Tu się z Toba zgodzę. david Carradine jest faktycznie doskonały i zjada aktorsko Thurman na śniadako w tym filmie. Fajan jest też rola Michaela Madsena. Szkoda, że tak mało wykorzystana.

ocenił(a) film na 10
fidelio

Postaci ‘Kill Billa 2’ są tak wyraziste i pełne, że ich odbiór jest absolutnie kwestią osobistego gustu. Każda z nich przyciąga w różny, ale równie intensywny i prawdziwy sposób sprawiając, że trudno jest mi jednoznacznie wskazać która z nich jest najlepsza czy najważniejsza. Uwielbiam je wszystkie, w tym oczywiście postać Budda i Elle Driver.

Chociaż gdybym miała wybierać to na pewno moimi ulubionymi postaciami pozostaną Bill & Panna Młoda, którzy są dla mnie partnerami równorzędnymi, zarówno w wersji filmowej jak i czysto aktorskiej, a wcielający się w ich role David Carradine i Uma Thurman stanowią dla mnie parę na miarę ‘Bonnie & Clyde’ w iście szalonym i jak najbardziej Tarantinowskim stylu.;)

The Bride: What are you doing here?
Bill: What am I doing? A moment ago, I was playin' my flute. But this moment, I'm looking at the most beautiful bride these old eyes have ever seen
The Bride: Why are you here?
Bill: Last look.
The Bride: Are you going to be nice?
Bill: I've never been nice my whole life, but I'll do my best... to be sweet

użytkownik usunięty
cherry

Bill komplikuje Beatrix jej drogę do zemsty.
Jestem bardzo usatysfakcjonowana, że Beatrix nie daje Billowi się nabrać i krótko mówiąc przechytrza go. Bo być może wszystko w swojej wariacko-sprytnej głowie przewidział, ale takiego wariantu własnej śmierci jednak nie.
Niewątpliwie Panna Młoda była kim była dzięki protekcji Billa – gościa, który każdemu zachodził za skórę zachowując przy tym zimne serce, z lekka tlące za sprawą nieskazitelnej wewnętrznie Beatrix.
Mam wątpliwości, czy Bill w cz. 2 postępuje wedle kodeksu honoru – moim zdaniem nie.
Z godnością i dyskretnym zaskoczeniem przyjmuje wyrok niebios, however all the time before zdaje się górować nad Beatrix wykazując jej swoją przewagę. Chyba wcale też nie zakłada, że z nauk Pai Mei mogła skorzystać więcej niż on sam.

użytkownik usunięty

To bylo do komentarza cherry z 6 maja 2004 - godz. 01:41 - pozdrawiam, M.

ocenił(a) film na 10

Pisząc, że Bill postąpił honorowo chodziło mi o szacunek jaki z całą pewnością żywił do swojej ‘ulubionej osoby’, co jednak przejawiało się w dość specyficzny i co najmniej dziwnie okazywany sposób. No cóż w końcu każdy inaczej rozumie pojęcie zdrady i honoru, tak jak Bill właśnie co wyraził w słowach: ‘I'm a killer, a murderous bastard. You know that. And there are consequences to breaking the heart of a murderous bastard.

Na pewno zależało mu na spotkaniu ‘twarzą w twarz’ z Beatrix, ‘odwdzięczenia się’ jej i ostatniej z nią rozmowie jeśli można to tak ująć. Jednak chociaż ją rozumiał i przewidział chęć odwetu, to jednak mimo wszystko jej nie docenił, nie tylko jako kobiety ale przede wszystkim jako odważnego wojownika, samuraja, który walczy do końca stosując wszelkie znane techniki walki niczym ‘przyczajony żuraw, ukryty orzeł’ choć nie tylko...;)

cherry

Ja bym z tym honorem uważał... chociaż Bill na pewno jakis rodzaj honoru ma... To na pewno. Ale to taki skarlały honor, jak zreszta to u Tarantino. Zawsze w filmach QT są same łotry i złoczyńcy mniejsci lub wieksi, ale jednak. Pamietajmy ze wszystkie osoby wystepujace w Kill Bill to są zabójcy. Różnia ich tylko niewielkie cechy.Ujmując ten film w kategoriach moralnych okaze sie ze Tarantino nie ma zadnych kategorii moralnych. On po prostu lubi taki typ postaci. W gównianym świecie ten kto jest troszeczkę lepszy od pospolitego złoczyńcy staje się bohaterem moralnym. Tak jest u QT.

ocenił(a) film na 10
fidelio

Zdecydowanie uważam i oczywiście cały czas piszę o honorze według Tarantino, którego bohaterowie nie są bez skazy, istni ‘urodzeni mordercy’ jakby powiedział Bill, ale przecież za to właśnie ich kochamy, jak najbardziej w ramach filmowej konwencji i wyobraźni tego szalonego reżysera- eksperymentalisty. Nieprawdaż ?

Tak samo jak kino Tarantino, w którym wszystko jest wzięte w duży nawias, dalekie od dosłowności, pełne ironii, groteski i obowiązkowo, krwistego czarnego humoru w połączeniu z zabójcami z ‘licencją na zabijanie’. To prawda daleko temu światu do ideału, zbliżonego swoim klimatem raczej do ‘moralnego niepokoju’, jednak mocno przerysowani ekranowi bohaterowie Mr. T zdają się nie rzadko postępować w zgodzie z własnymi regułami i często są to zasady godne prawdziwego samuraja. Postać Czarnej Mamby jest tego najlepszym przykładem, a Bill na swój ‘zabójczy’ sposób również.

cherry

Z tymi nawiązaniami do kina moralnego niepokoju to ja jednak bym był ostrozny...

fidelio

.......nikt nie pisał o nawiązaniach a raczej o klimacie.....
Pozdrawiam! M!

ocenił(a) film na 10
fidelio

Nie ma jak skojarzenia w jak najbardziej ‘gargantualnym’ stylu...

Mis_iek dzięki za wyjaśnienie !;)

Pozdrawiam!

użytkownik usunięty
cherry

Niech bedzie pochwalony. [Wreszcie zobaczyłem i uważam, że druga część jest GENIALNA. "Uwielbiam to słowo, choć tak rzadko mam okazje go używać"]. Myśle, że nie tylko Bill nie docenił, tej bystrej blondyneczki.

Podobnie uczyniła O-Ren Ishii jednak tuz przed śmiercią (i to było piękne!) pewnie odzyskała to co kiedyś jej wpojono jako kodeks samuraja, o ktorym zapomniala gdzies po drodze swojej osobistej krwawej wendety. Krwawa profesja uzależniła ją od chęci posiadania władzy i pieniedzy, jednak umarła z należytą godnością odczuwając w ostatnich sekundach życia stal Hatori Hanzo. Ktory wojownik moze prosic o wiecej?

Kolejna ofiara: Vernita Green myślała, że umawiajac sie na decydujący pojedynek z panną młodą i wyciagając platki sniadaniowe przygotowujac coreczce posilek uspila czujnosc ********** i...tu się przeliczyła. Pospolita śmierć w pospolitym otoczeniu.

Postać Budda wydaje sie odgrywac szczegolną role w KillBillvol.2. Swiadczy juz o tym fakt, że zagral go nie kto inny jak Michael Madsen. I tak też sie stało. Budd żyjący gdzies na pustynnym zadupiu w przyczepie kempingowej, upokarzany przez lokalnego wlasciciela pubu, z zewnątrz odpychający wydaje sie byc latwym celem dla morderczyni gangu 'crazy88'. I tu okazuje sie, że nie tylko bohaterowie, ale także my-widzowie nie doceniliśmy Budda, który jest przeciez bratem Billa wiec jakies geny geniuszu, wiaractwa, przebiegłosci, wewnetrznego spokoju (niewazne jak je nazwac) drzemią głęboko pod powłoką i tego 'el mariachi' na emeryturze (o czym świadczy schowana katana i glebokie przekonanie o slusznosci dzialan Beatrix Kiddo). Jednak i Budd miał swoje wady. Jedna z nich była chciwość, ktora okazała się być dla niego śmiertelna. Pieniądze sprawiły, że stał się upadłym wojownikiem - no cóż takie czasy - trzeba myslec o swojej przyszlosci, zapominając o wartościach duchowych, ktorych nie nalezy przedkladac ponad te materialne...

Elle Driver to ostatni z 'czterech jeźdźców apokalipsy' jaki stoi na drodze do najważnieszego celu jaki wszyscy znamy ;) Piękna, błękitno-jednooka o słodkim glosie protegowana Billa oraz nienagannym wyglądzie (stąd jej imię nie jest chyba przypadkiem) brzydząca sie brudem, niechlujstwem i... Buddem (świetna sceny gdy Bea oblewa ją chilli i wsadza glowe do sedesu z niespuszczoną wodą - jeeeach! to musialo byc dla niej okropne!!!! ;))))))) można rzec typowa Amerykanka z za dlugim jezykiem ;) Kieruje się chciwością, podstępem (uzywa trucizn, ma nawet weza w kieszeni tzn w walizce ;), brakiem szacunku i oglady dla mistrza Pai Mei - uosobienia najwieszego medrca i wojownika. Jak mówi panna młoda "Bitch. You don't have any future" po czym karze ją czymś gorszym niż śmiercią, gdyż ona nie jest jej warta. Pustynia lub Czarna mamba ewentualnie się nad nią zlitują.

Oto czterej wojownicy. Czterech zdrajców, ktorzy zasłużyle na zemste. Cztery przeszkody, które muszą być wyeliminowane, aby dojść do tej '5 obstraction', źródła ciemnej strony mocy jakim jest Bill.

oczko na koniec ;)

Samarytanin.

ocenił(a) film na 10

Witaj!

Cieszę się bardzo, że Ciebie również przekonała i zachwyciła druga odsłona opowieści o jedynym cnym swoim rodzaju wielkim & niezłomnym samuraju jakim z całą pewnością była Czarna Mamba.
Spodobało mi się zwłaszcza to jak opisałeś ‘upadłego wojownika’ czyli Budda, którego wszyscy, na czele z Panną Młodą, najzwyczajniej nie docenili, a który okazał się godnym przeciwnikiem na miarę Billa, którego jednak zgubił zbytni ‘satisfied mind’, uśpiona czujność oraz chęć błyskawicznego wzbogacenia. Taratino nie mógł wprost wybrać do tej roli lepszego aktora niż Michael Madsen. Podobnie jak wszystkich pozostałych członków tej całej niesamowitej ‘glory story’, w tym oczywiście samego ‘zaklinacza węży’ i osoby numer jeden na liście Beatrix Kiddo czyli Billa we własnej osobie.

David Carradine świetnie zresztą cały film podsumowuje, pod którego słowami ja także się podpisuję : ‘ W filmie Tarantino nie chodzi o przemoc ani o walkę. Chodzi o to, by zajrzeć do umysłów i serc uciekających się do przemocy.’ W taki właśnie sposób odbieram w istocie część drugą, jako opowieść o tym, co kryło się w zdawałoby się bezdusznych sercach wszystkich filmowych ‘urodzonych morderców’.

Natomiast słowa samego Tarantino chyba najlepiej tłumaczą decyzję o podzieleniu filmu na dwie dopełniające się części: ‘ Pierwsza część była fantastyczną, operową, pełną histerii, niesamowitą sekwencją walki, z niewieloma wstawkami narracyjnymi. W drugiej odkrywamy szczegóły historii Panny Młodej […] Tak naprawdę mamy do czynienia z dwoma różnymi filmami. Jest wiele argumentów artystycznych i dramaturgicznych przemawiających za podziałem na 2 części. Film sprawia wrażenie, że od razu planowaliśmy zrobienie dwóch części, choćby dlatego, że w pierwszej widz ogląda tylko dłonie Billa, w drugiej jest on już pełnoprawną postacią.’

Dlatego właśnie poprzez ukazanie na ekranie 2 części osobno, widz ma szansę przeżyć zarówno szaleńczą, pełną akcji krwawą wendettę w vol. 1, jak również delektować się spokojnym, lecz niepozbawionym gorącego, pustynnego, meksykańskiego klimatu, rytmem vol. 2.

‘Kill Bill’ vol. 2 z każdym kolejnym obejrzeniem oddziałuje na mnie jeszcze mocniej, gdyż zawiera w sobie to wszystko, co u Tarantino lubię najbardziej i jeszcze więcej, oryginalnie opowiedzianą, pozornie nieskomplikowaną historię, która niejeden raz potrafi widza porządnie zaskoczyć, galerię barwnych & bezkompromisowych postaci oraz muzykę, od której dźwięków wprost nie można się uwolnić.

Jeżeli dodamy do tego wszystkiego jeszcze dużą szczyptę ironii & czarnego humoru wyjdzie nam film, który wciąga od początku do samego końca, pozostawiając zupełnie zdezorientowanego widza bez chwili wytchnienia, który znajdzie w opowieści o Czarnej Mambie coś dla siebie. Oczywiście tylko wtedy, gdy spojrzy na obraz mistrza z dużym przymrużeniem oka, choć nie pozbawionego cienia głębszej refleksji nad prawdziwą naturą zemsty, ukazaną równie wiarygodnie i jeszcze w silniejszym natężeniu w innym doskonałym tytule roku czyli ‘Old Boyu’, do którego obejrzenia również gorąco Cię zachęcam.

ocenił(a) film na 10
fidelio

Dla mnie Vol.2 jest jeszcze lepszy od Vol. 1.Nareszcie możemy poznać bliżej postacie,w tym tytułowego Billa.Zamiast wszędzie lejącej się krwi mamy fantastyczne dialogi.I parę naprawdę kultowych scen!!Moim zdaniem Tarantino nakręci jeszcze niejeden zaskakujący i fenomenalny film,w żadnym wypadku nie należy go skreślać.

Ana

najlepsze w tym wszystkim i zarazem najdziwniejsze jest to, że tak się składa, że kill bill I i II część to jeden film- jak dla mnie obie części na tym samym poziomie, i porównywanie i mówienie, że I byla lepsza jest dziwne- bo przecież na samym początku nie miało byc II części :D pozdrawiam fanów tarantino, bo jaki by film nie zrobił- to zawsze jest on inny od wszystkich i czymś się wyróżnia...

użytkownik usunięty
Ana

Witam koleżankę po fachu;)! Absolutna zgadzam się z Twoją wypowiedzią;). Vol. 1 był genialny, ale Vol. 2 jest supergenialny;))). A Tarantino jest po prostu najlepszy;))). Pozdrawiam;))))))!

fidelio

Moim zdaniem to zarówno "Kill Bill vol.1" jak i "Kill Bill vol.2" są naprawde dobrymi filmami. Wściekacie sie na fabułe a przypomnijcie sobie "Pulp fiction". W jego filmach sama historia nie jest najważniejsza, To hołd dla filmów karate i spagetti westernów, niezapominajcie o tym.
Film jest perfekcyjnie zrobiony od strony technicznej i wizualnej. Niewiem czego więkrzość z was się spodziewała ale ja żałuje że to koniec opowieści o Mambie i jej zemście...
Dla mnie 5/6 ! ! !

fidelio

Niesamowicie bawią mnie komentarze w stylu : rozczarował mnie KILL BILL, Tarantino się wypalił itp. Ludzie ... to tylko wasz problem że wam się ten film nie podoba... Kto na tym lepiej wychodzi ? Ja - osoba, której film się podobał i ma zamiar obejrzeć go jeszcze kilka razy, czy wy, którym wydaje się że krytykując dzieła kogoś takiego jak Quentin stoicie wyżej od niego ? Przecież to bez sensu. Nikt czytając wasze opinie nie czuje jakiegoś dziwnego przeświadczenia że jesteście niesamowitymi znawcami kina... Nie podobał wam się i tyle. To niczego nie zmienia. To musi być dziwne uczucie wiedzieć, iż nie ma się wpływu na niczyją opinię nie ? ( p.s. - nie odpisujcie mi że ja też nie mam wpływu na opinie innych ludzi bo z całej mojej wypowiedzi wynika że o nic takiego nie zabiegam... )

fidelio

Aha - jeszcze jedno - skończcie z tym durnym, nic nie znaczącym określeniem " spagetti western ". Jakiś bezdennie inteligentny dziennikarz je wymyślił a wy podłapaliście i powtarzacie sądząc że to naprawdę odkrywczy i zabójczo trafny tekst podczas gdy żaden z was najprawdopodobniej w ogóle się nad nim nie zastanowił...

ocenił(a) film na 10
fidelio

Widzę, że jesteś człowiekiem preferującym telenowele, więc zasiądź to telewizora z mamusią i pooglądaj brazylijskie seriale bo co do prawdziwych filmów to nie masz nic do powiedzenia. Nie wysławiaj się na tematy do których niedojżałes lub nie dorastasz. KILL BILL jest arcydziełem kinematografii i mało kto umie to docenić.

użytkownik usunięty
fidelio

A mi się podobało! Faktycznie pierwsza część była chyba lepsza, tylko zbyt krwawa jak na mnie. Akcji w ogóle nie było, może tylko lekkie zesztywnienie ciała podczas scen walk. Tej muzyki z pierwszej części też mi brakowało.

ocenił(a) film na 3
fidelio

5/10 to moge dac co najwyzej pierwszej czesci. to scierwo zasluguje najwyzej na 3/10.

ocenił(a) film na 5
hipi

Zgadzam się w zupełności z autorem tego tematu w kwestii drugiej części. W mojej ocenie Jedynka 10/10, Dwójka 3/10. Ale nie jest do dla mnie zaskoczeniem, wiadomo bowiem iż najlepszym wyjściem dla dystrybutorów było podzielić film na część pierwszą-lepszą i drugą-gorszą. Wszyscy zobaczyli jedynkę, podjarali się, więc wiadomo, że będą chcieli pójść na dwójkę obojętnie jak chujowa by była. Przecież identycznie było z Matrixem, i tak wiadomo, że wszyscy pójdą na trójkę więc zrobili ją najgorszą. Mam nadzieję, że nie ma ludzi, którym bardziej od 1 podobała się 2 bo jeśli są to współczuję...

ClockworkBoy

Owszem są - ale twoje współczucie jest zbędne - potrzeby ducha są szczęśliwie nader urozmaicone.

ocenił(a) film na 10
fidelio

nie zgadzam sie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!
jak mozna tak o tym filmie mysles to jeden z lepszych filmow tego stulecia.......po prostu nie rozumiem......a tarantino jest mistrzem w swoim fachu...i tyle...musialem to napisac bo bym nie wytrzymal......no teraz jest mi lepiej...

ocenił(a) film na 10
fidelio

Dziewczyno gdzie ty masz oczy??? Kiepska to jesteś ty i twój gust!! Tarantino pokazał klase tym filmem!!! A ty powinnaś skończyć ze sobą, kup sobie mieczyk i popełnij hara-kiri bo do niczego wiecej sie nie nadajesz!!

użytkownik usunięty
andre_3000_2

No co wy ludzie ! Nie należy tak drastycznie rozdzielać części 1 od 2. Jak wiadomo każdy film (nawet zrobiony przez mistrza Quentina) ma jakieś słabe strony, a kill bill jest przecież tak naprawdę jednym filmem podzielonym na 2 części, nie 2 filmami. Do części 1 wsadzili wszystko co najlepsze żeby ludzie poszli na cz.2 , a do części drugiej wszystko co najgorsze i tyle. Podsumowując kill bill jest zajebistym fimem, a podzielenie go na 2 części jest wyłącznie chwytem marketingowym niezależnym zresztą od samego Quentina.