Od pierwszych newsów byłem zainteresowanym Tuskiem. Pomysł był tak absurdalny i groteskowy i do tego tak wyraźnie inspirujący się Ludzką Stonogą, że musiałem to zobaczyć.
Podczas seansu nastawiłem się na coś groteskowego, oraz jednocześnie obrzydliwego,szokującego i przerażającego- jak wspomniana Ludzka Stonoga. Podczas seansu, gdzieś po 40 minutach, kiedy akcja zaczyna się rozkręcać na twarzy miałem wielkie WTF? jednak nie w takim sensie na jaki nastawiałem się na początku.
Tusk jest przede wszystkim groteską filmową, miksem horroru i czarnej komedii. Cała atmosfera przez większość czasu jest wyraźnie luźna i rozrywkowa. Twórcy dają do zrozumienia, że zdawali sobie sprawę z tego jak bardzo absurdalny film kręcą. Bardzo lubię takie podejście, niestety nie odbija to się na jakość filmu.
Przede wszystkim kiepski scenariusz i sposób prowadzenia narracji. Nie chodzi mi o całą fabułę, która poza konceptem morsa niewiele różni się od typowych torture porn, splatter movie czy innych krwawych horrorów. Bolączką są okropne, pełne sucharów dialogi, których jest trochę za duuuużo. To miała być w zamyśle komedia, która poza absurdalnym konceptem bazuje na dialogach. Tylko, że są nie śmieszne, bezsensowne. Twórcy chyba nie wiedzieli jak nakręcić pełnometrażowy film, ponieważ pełno tu zapychaczy i kompletnie zbędnych dialogów. Co chwile mamy jakąś retrospekcję, ekspozycję i suche gagi. Śledztwo, które pojawia się w drugiej połowie w dużej mierze polega na opisywaniu i wizualizowaniu scen, które oglądaliśmy w pierwszej połowie! Jakby twórcy uznali, że warto widzom przypomnieć pewne wydarzenia.
Wspomniałem, że na twarzy miałem WTF?, ale nie do końca w taki sposób w jaki twórcy by oczekiwali. Co prawda zaskakiwała mnie dziwaczna fabuła i tytułowy Tusk, jednak bardziej zaskakiwała mnie ilość żenujących scen. Nie miałem zielonego pojęcia, jaka miała być zamierzona reakcja widza w danej scenie. W przeciwieństwie do Ludzkiej Stonogi tu nie ma za dużo gore, ani innych obrzydliwości. Krwi i flaków nie wiele, koncept morsa jest obrzydliwy, ale finalnie bardziej przypomina dowcip doktora Frankensteina, niż efekt doktora Mengele.
Odnośnie Tuska nie miałem licznych oczekiwań- liczyłem na groteskowy, chory, makabryczny horror z elementami czarnej komedii. To co dostałem było co prawda groteskowe i chore, ale także nudne i żenujące. Pełno nudnych i kompletnie zbędnych ekspozycji, dialogów i kiepskich gagów. Jedyne co mogę pochwalić to dobre aktorstwo mordercy i jego ofiary. Dopóki ten drugi ma co grać to oglądanie ich razem było jeszcze do wytrzymania, później robi się gorzej.
PS Nie czekajcie do końca napisów końcowych, ponieważ czeka tam na Was najbardziej zbędna scena w historii scen po napisach, ale coś myślę że po tym jeszcze chętniej ją zobaczycie ;).
PPS Uwaga, ten film jest "oparty na faktach" ;)).
Dość dokładnie wyłuszczyłeś sens tego filmu. Mam podobne obiekcje co do zawartego w nim humoru, wydaje mi się, że lepiej bawili się filmowcy niż bawią widzowie. Pozdrowienia dla papieru ściernego.