chciałabym podzielić się swoimi odczuciami, bo zrobiło to na mnie wrażenie. Nie sama śmierć "Rudego", ale "Zośka" w tej scenie. Dokładnie wtedy gdy Monia orientuje się że "Rudy" umarł i pros go żeby wstał i z nią poszedł... "Zośka w tym momencie" sprawia wrażenie, jakby nie wiedział czy ja odciągnąć czy samemu potrząsać "Rudym" Scena na mnie wywarła bardzo duże wrażenie, po namyśle stwierdzam, że większe niż tortury...
Nie wiem czy ktoś też to tak odebrał, czy tylko dla mnie to było takie wstrząsające...
Cieszę się ze Was też poruszyła ta scena. Nie wiem czy takie było zamierzenie scenarzysty, ale bardzo chwytała za serca.
Na filmie jeszcze nie byłam, ale Monia na pewno nie była obecna przy śmierci Rudego. Została aresztowana po akcji pod Arsenałem i wywieziona do obozu w Oświęcimiu. Przeżyła wojnę, a po jej zakończeniu mieszkała wraz z siostrą Lilką na emigracji.
Acha no w sumie nie wiedziałam dzięki:) Zawsze miło się czegoś nowego dowiedzieć.
Jeśli chodzi o samą scenę to pal kit Monię mi bardziej chodziło o "Zośkę":)
Pozdrawiam
Zawsze chętnie wypowiadam się w temacie, o którym mam jakiekolwiek pojęcie :) Co do przeżyć Zośki po śmierci przyjaciół, czytałam wspomnienia Jego Siostry na ten temat i dzisiaj nazwalibyśmy stan, w którym się znajdował depresją.
Ale przecież kittyofshadow opisuje FILMOWĄ scene śmierci Rudego, przy które Monia była obecna. Co w takim razie wnosi do tematu Twój post?
Mój post odnosi się do kwestii faktów historycznych. Warto na ich temat wiedzę posiadać, dla osobistej satysfakcji. Warto także zrozumieć, że w przypadku filmów opartych na faktach nie da się uciec przed skontrastowaniem rzeczywistości filmowej oraz przestrzeni historycznej.
Co do sceny - wzruszająca jest, oczywiście. Ale ja jako osoba bardzo dobrze zorientowana w faktach dotyczących bohaterów "Kamieni" uważam, że jeśli ktoś się wzruszył na tej scenie zechce poznać jak wyglądała naprawdę.
Swoją drogą, to, że Monia została aresztowana w dniu wyzwolenia Rudego jest dla mnie także czymś niebywale dramatycznym. Wiedziała, że chłopak, którego kocha jest wolny, w tym samym czasie sama wolność utraciła.
Nie rozumiem tego ataku na moją wypowiedź. Informacyjnie podałam, że okoliczności śmierci Rudego wyglądały inaczej niż w filmie. Osoby zainteresowane faktami historycznymi potraktują ten wpis jako ciekawostkę.
To absolutnie nie był żaden atak. Zwykłe pytanie, bez większych emocji. Kitty napisała, że Monia była obecna przy (filmowej) śmierci Rudego, a Ty, że na pewno nie była. Trochę to brzmi jak negacja tego, co napisała Kitty. A przecież wcale sobie nie przeczycie, bo ona pisze o filmie, a Ty o faktach. Wszystko.
Przepraszam :) Myślałam, że jest oczywiste, co mam na myśli, ale chyba trochę przedobrzyłam i nie doprecyzowałam, o co mi konkretnie chodzi ;) Poprawię się :)
pewien mądry człowiek powiedział kiedyś:
" Starzy ludzie wypowiadają wojny, ale to młodzi muszą na nich walczyć i umierać."
Ta scena najlepiej to oddaje: wstrząsa, porusza... Nie dziwię się Twojej reakcji, jednak wiem jedno: w Niebie ma miejsce obok huzarów i rycerzy.
Masz rację. Scena ta bardzo uświadamia człowiekowi kruchość życia, okrucieństwo ludzi i grozę wojny. I jak muszą radzić sobie z taką sytuacją najbliżsi.
Może i przez chwilę się waha, ale niedługo potem mocno potrząśnie, ale swoją dziewczynę, i to nie w tradycyjny sposób.
No i jak to oceniasz? Dla mnie to było trochę niesmaczne, za duży kontrast, przeskok. Tu strata przyjaciela, tragedia, a zaraz potem bara bara.
Dla mnie to też trochę dziwne zwłaszcza że nie bardzo mogę sobie wyobrazić ( a na wyobraźnię nie narzekam:)) jak "Zośka" w takim stanie psychicznym mógł się z nią kochać...
Seks w rozpaczy, no łał, rzeczywiście coś takiego sobie bardzo ciężko wyobrazić.
Zwłaszcza widząc jego reakcję na śmierć "Rudego" Przeżył to bardzo głęboko, a tu takie coś..
Dla mnie to naprawdę niezrozumiałe analizując to co się działo ale nie odczytałam właściwie Twojej intencji wybacz
A Ty jak widzisz taką sytuację? Pytam, bo mówisz,że takie coś jest możliwe chociaż mi się zawsze zdawało, ze to mało prawdopodobne. Dlatego budziła ta scena zdziwienie i niesmak trochę.
Pozdrawim
W masie filmów już takie akcje były, przecież to jest dość logiczne(w całej tej nielogiczności, którą się kieruje zrozpaczona osoba), że chce się zaznać jakiejś przyjemności w obliczu takiej tragedii, na chwilę zapomnieć o wszystkim itd.
Nie rozumiem zarzutu. Seks to nie zawsze zabawa i radość. Owszem, zdarza się, że ludzie robią to, jak to napisała nikike, właśnie w rozpaczy. To bardziej tęsknota za bliskością z drugim człowiekiem niż potrzeba orgazmu. Dlatego nie rozumiem, skąd to zdziwienie. Zośka był rozbity, chciał po prostu z kimś być. Tylko jakieś zboczuszki (nie piszę o Tobie, tylko ogólnie), dla których seks to tylko zabawa, dopatrują się w tym czegoś niestosownego.
Ja bardziej się dziwiłam, bo czytałam ze miał depresję, a często się zdarza przy tej chorobie że nie ma się ochoty na to.
Ale faktycznie nie wiadomo ile minęło czasu tylko to zestawienie tej sceny wydało mi się takie dziwne.
Zośka rzeczywiście miał depresję i przez jakiś czas przebywał wtedy na wsi z Ojcem i z Siostrą. Ojciec nakłonił Go do spisania wspomnień o Rudym, bo działy się z Tadeuszem rzeczy straszne. I od tego się wszystko zaczęło. Dotarłam do tych zapisków Zośki, bardzo emocjonalne. Wstrząsające.
Co do "kociołapstwa" Zośki to też trochę naciągana sprawa. Hala mieszkała z matką i raczej nie było możliwości "przechowania" dodatkowego lokatora, a już na pewno nie na zasadach przedstawionych w filmie.
Ale film jako film w porządku. Tylko, że jest to bardziej wariacja nt. "Kamieni na szaniec" niż film wiernie odtwarzający wydarzenia historyczne. Trochę szkoda, ale z drugiej strony... Kto reżyserowi zabroni? :)
Zapiski są przedrukowane w książce Jana Rossmana i Anny Zawadzkiej pt. "Tadeusz Zawadzki <<Zośka>>". Trudno dostępna to fakt, ale bardzo ciekawa. Myślę, że dlatego jestem tak "cięta" na ten film, bo we wspomnieniach Siostry Zośka prezentuje się zupełnie inaczej niż na ekranie.
Dzięki, w Bibliotece Jagiellońskiej powinno być.
Zastanawia mnie dlaczego Zośka w filmie został pokazany w sposób trudny do zaakceptowania nie tylko dla osób, które go znały (np. pani Danuta Rossman) i kultywujących tradycje harcerskie, ale również zwykłych czytelników mniej lub bardziej obeznanych z całą historią. Może reżyser uznał, że wrażliwy i spokojny intelektualista nie przemówi do młodej widowni, wobec czego przerobiono go na cokolwiek rozwydrzonego i rozchwianego emocjonalnie typa, który nie bardzo potrafi ogarnąć sam siebie, co dopiero mówić o dowodzeniu Grupami Szturmowymi.
Wydaje mi się, że Reżysera cokolwiek poniósł zapał twórczy. Nie powinno się w taki sposób pokazywać kogoś, kto w realnym życiu, na podstawie przekazanych przez świadków wspomnień, był całkowitym przeciwieństwem postaci filmowej. Jeśli już chcemy opierać się na faktach postarajmy się, aby zostały one ukazane w sposób w miarę precyzyjny.
Podobno Mama Reżysera znała Zośkę - przecież w tej sytuacji Robert Gliński mógł opierać się takze na Jej wspomnieniach... Z tego, co mi wiadomo Zośka był zawsze oazą spokoju i opanowania, a w filmie... no cóż...
Hmmm ale tam nigdzie nie jest powiedziane, że to było zaraz po. Trudno powiedzieć ile minęło czasu.
Dużo w Kamieniach scen emocjonalnych, to jest jedna z nich. Za to najbardziej szanuję ten film, za ogromny pokład emocji, właśnie o to chodzi by taki film coś w nas poruszył i sprowokował do przemyśleń. Wielkie kino.
Przy tej scenie rozpłakałam się porządnie po raz drugi - pierwszy raz zdarzył się, gdy Rudy z Zośką recytowali fragment ze słynnym "Jak kamienie przez Boga...". Na tortury nie mogłam patrzeć, tylko się wzdrygałam, jak słyszałam wrzaski.