Byłam dzisiaj na filmie i bardzo mi się podobał. Trzymał w napięciu, nawet poleciało kilka łez. Lecz
film ten ma 1 minus.. to że było w nim BARDZO mało Alka.. wręcz był bohaterem epizodycznym :'(
Gdyby nie był to film pt "Kamienie na szaniec" a po prostu produkcja o patriotycznej i odważnej
młodzieży w czasach wojny ( nie koniecznie o Alku, Rudym i Zośce), film byłby bez żadnego zarzutu.
Cały hejting filmu skupia się tylko na niezgodności z książką, ale jest to wizja reżysera, więc nie
wiem o co tyle szumu..
Film jest przede wszystkim niezgodny z historią i logiką. A że z książką też, to taki bonus :'P
Jakoś może jestem mało spostrzegawcza, ale jakiś wielkich błędów logicznych i historycznych nie było... < a skoro tak to oświećcie mnie.. :) >
To co mnie najbardziej woli to przedstawienie Szarych Szeregów i walki z okupacją. Młodzi ludzie walczący z Niemcami to tutaj banda nieokrzesanych idiotów, natomiast sami Niemcy są zbyt głupi żeby się zorientować, że coś jest nie tak. Wśród Polaków panuje kompletne nieogarniecie, każdy robi co chce, wymuszają swoje na dowódcach, podejmują kompletnie irracjonalne decyzje. No i zachowują się w taki sposób że można się złapać za głowę. To była OKUPOWANA Warszawa. Natomiast w tym filmie to jest po prostu Warszawa. Polacy to chuligani biegający z bronią, obijający mordy głupiutkim Niemcom, którzy poza scenami tortur, nie sprawiają wrażenia takich strasznych. Biegają w te i we wte jakby za takie bieganie z bronią nie groziła śmierć. No i wściekły atak Zośki. No co to miało być? On po czymś takim powinien być już martwy. On i dziewczyna. Natomiast nie stało się im kompletnie nic. Jak niby mam poczuć dramatyzm młodych ludzi w czasie wojny skorą jedyną osobą której się "oberwało" był Rudy? Znaczy oczywiście Zośka też umarł. Bo się zagapił. I Alek też umarł. Ale nie wiem właściwie kim on byłw tym filmie. Bo go tu po prostu nie było.
Zgadzam się jeśli chodzi o tą scenę z samochodem.. bo ich zachowanie <szczególnie Hali> jednak wskazywało na to, że coś jest nie tak, a niemcy to olali... Jeśli chodzi o nieokrzesaną młodzież to jednak myślę, że nie każdy w tamtych czasach był bardzo poukładany... Ale dzięki za zwrócenie uwagi na te niedociągnięcia, które gdzieś mi uciekły... ;)
Nie no, oczywiście że byli tacy ludzie. I gdyby to była jedna osoba, dwie... No ale, kurcze. Nie wszyscy :c To jest niemożliwe żeby to podziemie w ogóle działało, bo jednak minimum organizacji jest potrzebne gdy się do czegoś takiego przystępuje.
Nie no plan był :P wykonanie może trochę gorsze no ale cóż... chociaż zostawinie swojego kolegi na pastwę niemca <chodzi mi o tego o którym zapomnieli> to trochę jednak przesada :(
Wiesz co, przeraża mnie fakt, że znaleźli młodych, nowych aktorów którzy mogli się wykazać a skończyło się tak... Jedyny plus w tym filmie to jest dla mnie Rudy. Ta postać została napisana dobrze. Aktor też sobie poradził. Chciałabym go zobaczyć więęęcej.
Tak... Tomek zagrał bardzo dobrze <3 <między innymi dla niego poszłam na film i się nie zawiodłam :D >
No, ja bym sobie tego Tomka więcej obejrzała. Mam nadzieję że go jednam docenią po tym filmie :'P
Dokładnie. Właśnie Rudy nie był książkowy, ale był świetny. Natomiast reszta... Może i dobrze, że Alka prawie nie było? Jakby mieli z nim zrobić to co z Zośką...
Przesada czy nie faktem jest że Hubert Lenk NA PRAWDĘ wpadł podczas tej akcji i został zamordowany przez Niemców.
Dlatego ta scena to moim zdaniem kolejny + dla filmu.
Nie bardzo rozumiem Twoje zarzuty. Niemcy zbyt głupi żeby się zorientować że coś nie tak? Jak się ktoś czegoś nie spodziewa to dużo może nie zauważyć. Nie takie numery przechodziły w rzeczywistości.
Że wspomnę chociażby ucieczkę z Oświęcimia w niemieckich mundurach, samochodem jako oficerowie SS. Przy czym tylko jeden z uciekinierów znał Niemiecki. I przeszło...Czasem takie rzeczy po prostu się udają.
Mówisz że wymuszają swoje na dowódcach. Kiedyś podobno bardziej liczono się z podwładnymi. Przypomnę tylko że Rotmistrz Pilecki poszedł do obozu po przekonaniu przełożonych do tego planu.
To że za bieganie z bronią groziła śmierć nie znaczy że jeśli była taka potrzeba nie chodzono z nią. Zobacz jak transportowano broń chociażby przed zamachem na Kutschere. Poza tym wyrok na morderców Rudego też wykonano na mieście. Więc nie widze związku z okupowaną Warszawą i całkowitą niemożnością noszenia broni.
Co znaczy że Niemcy poza scenami tortur nie sprawiają wrażenia strasznych. Co można robić straszniejszego niż znęcanie się i zabijanie ludzi? A tutaj pokazane są przynajmniej 2 rozwałki na mieście i tortury. Mnie to wystarcza.
Pozdrawiam.
Czasem takie rzeczy się udają, owszem. CZASEM. Natomiast w tym filmie nie widzę w ogóle tego okupanta. Że naprawdę jest wojna, da się poczuć w scenach w którym towarzyszymy Rudemu.
Liczono się z podwładnymi, no pewnie. Tylko że w tym przypadku to bardziej podwładni nie liczą się z dowódcami. No nie opowiadaj mi, że coś takiego mogłoby mieć miejsce.
Nie mówię, że broni nie noszono, tylko że sposób w jaki bohaterowie sobie z nią popylają po Warszawie wskazuje na to, że nie mają czego się obawiać.
W skrócie - w tym filmie było wiele rzeczy które osobno by przeszły. Tutaj jednak kumulują się. To jest niemożliwe, żeby osoby które narażały się walcząc potajemnie, zachowywały się przy tym tak, że ryzyko ich śmierci jest jeszcze większe.
Nie sprawiają wrażenia strasznych bo ich tu prawie nie ma :'P Jeden wpadł do stawu, O. I jeżeli dobrze pamiętam to związano jakichś w lesie. Na początku też byli jacyś Niemcy, strzelali nawet, ale z trafianiem szło im kiepskawo. Ciekawie zachowywali się też Niemcy w których Zośka prawie wjechał samochodem. Był też sceny w których rozstrzeliwali ludzi, owszem. Ale kiedy oglądaliśmy przygody głównych bohaterów (a właściwie jednego) to ja nie widziałam żadnej grozy. No i pozostają sceny tortur. O tych napisałam już powyżej, one był jak najbardziej straszne.
Także pozdrawiam :)
Skoro czasem się udaje to chyba nie jest dziwne że reżyser przedstawił akcje które akurat się udały. W końcu akcja pod Arsenałem też nie musiała się udać i wtedy historia była by opowiedziana inaczej. Tutaj pretensje należy chyba kierować do przeszłości a nie reżysera :). To po pierwsze.
Po drugie mówisz że jest tego nagromadzenie, nie przeczę, tyle że moim zdaniem nie dało się tego uniknąć. Jeśli film przedstawiałby TYLKO akcję pod arsenałem lub inną pewnie nie sprawiałby takiego wrażenia, ale byłby niekompletny. Książka zawiera jednak opis większej ilości akcji UDANYCH. Dlatego nie czepiałbym sie tego za bardzo.
Mówisz że podwładni nie liczą się w filmie z dowódcami. Tyle że Zośka mimo tej sceny w restauracji czy zdaje się na moście gdzie próbuje wymusić decyzję, akcje rozpoczyna DOPIERO PO ROZKAZIE dowództwa. Nie widzę tutaj żadnego braku subordynacji. Moim zdaniem sceny ich żywiołowej "dyskusji" są zrobione na potrzeby dramaturgii filmu-też mi się średnio podobały. I to każdy odbierze jak chce. Natomiast jestem całkowicie w stanie uwierzyć że ludziom mogły nie podobać się decyzje przełożonych. I mogli próbować na nich wpłynąć. Odwołam się jeszcze raz do postaci rotmistrza który nalegał potem na odbicie ludzi z obozu w Oświęcimiu na co zgody nie dostał. Ale czytając to co po sobie pozostawił nie wydawał się być tym faktem zachwycony. Tutaj też przychodzi mi do głowy przykład mjr. Kurasia "Ognia" którego stosunki z dowództwem układały się delikatnie mówiąc "źle" i który odłączył się od AK w późniejszym okresie. Warto pamiętać że AK nie była taka jednolita jak nam się wydaje.
Ludzie inteligentni zazwyczaj nie wykonują ślepo rozkazów. Dlatego nie ma w tym nic, w co nie mógłbym uwierzyć. Tym bardziej jeśli mimo wewnętrznych rozterek wykonuje się rozkaz a nie to co by się chciało w danej chwili.
Mówisz że nie czuć klimatu wojny bo jest za mało Niemców. Hmmm...po pierwsze Warszawa nie była wtedy miastem frontowym, nie widzę więc sensu utrzymywania dywizji które były potrzebne w Rosji. Nie wiem na ile w tej kwestii można ufać wikipedii ale przed powstaniem Warszawskim w mieście liczącym 900 000 ludzi stacjonowało 13.000 Niemców w tym 2,500 na lotnisku. W porównaniu do liczby ludności to nie było nawet 2%. Liczba raczej nie rzucająca na kolana.
Poza tym podejrzewam że trzymali się raczej w grupach.
Dlatego tez nie wiem czy aby na pewno było ich za mało w filmie :). ZA to pojawiali się granatowi i Volksdeutsche.
Z Niemcem wpadającym do stawu i Zośką prawie wjeżdżającym w posterunek to faktycznie były słabe sceny. Ale tylko na ich podstawie nie dyskryminowałbym filmu.
Co do trafień to nie każda kula zabija. I na szczęście nie było tutaj maniery z amerykańskich filmów rodem z Chuckiem Norrisem który sam trafia wszystkich a nikt nie może jego.
Na pewno na minus całkowity chyba brak Aleka. Wciąż nie wiem który to był.
Tak to wygląda z mojego punktu widzenia :)
pozdrawiam :)
Odniosę się tylko do paru zdań bo pomimo tego co napisałeś ja nadal obstaję przy swoim. Po prostu gdyby wojna wyglądała tak, to byłaby mało straszna. (Po raz trzeci: Z wyjątkiem biednego Rudego i rozstrzelań.) Nie potrzebuje tabunu Niemców żeby uwierzyć że faktycznie trwa okupacja. Ale odrobina grozy by się przydała. Bo tak to nie widzę różnicy pomiędzy dzisiejszą rzeczywistością i tamtymi latami.
Mi ten film się ogólnie nie podobał, nawet pod względem fabularnym. Za wcześnie przeszli do porwania a pominęli wszystkie inne książkowe hm 'akcje' chłopaków. Ja tam ogólnie nic przeciwko przekształcania książki na wszystkie możliwe sposoby, ale tutaj po prostu nie dało się poczuć ducha przyjaźni.
W ogóle wydaje mi się, że nie do końca się rozumiemy, bo mi nie przeszkadza to że udało im się dużo akcji. Nie podoba mi się sposób w jaki te działania zostały przedstawione w filmie. Dlatego się czepiam :'P
Uczepiłam się tej sceny z nietrafiającymi Niemcami właśnie dlatego, że Polakom szło znakomicie.
No, za brak Alka odejmuje kolejną gwiazdkę. Może jego postać nie naprawiłaby fabuły, ale świadomość, że to film o prawdziwych ludziach a tego Pana pominięto... Jest dziwna.
No nic, rozumiem, że wielu ludziom się podobało. Mi nie bardzo.
Pozdrawiam raz jeszcze hy hy :D
Jeśli nie podoba Ci się pod względem fabularnym i jak to zostało przedstawione w filmie to już inna sprawa :P. To już rzecz gustu a jak wiadomo o gustach się nie dyskutuje hehe :P. Co innego gdy przedstawiałaś "zarzuty" hmm...nazwijmy je historyczno-logiczne :). Wtedy nie mogłem się powstrzymać od komentarza :). Bo akurat pod tym względem filmowi mało mogę zarzucić.
Co do samej wojny ciężko mi powiedzieć jak na prawdę wygląda bo na szczęście na terytorium Polski nie mamy obecnie żadnej. Natomiast wydaje mi się że to jest trudny temat do przedstawienia. Bo jednak to chyba kwestia takiego poczucia zagrożenia a nie czegoś co namacalnie można by pokazać w filmie. No i epizodów. Bo Terror Niemeicki nie trwał przecież non-stop 24 h na dobę. I nie zawsze był tak widoczny. Częśc za murami getta, częśc za murami Pawiaka, część za miastem w lasach (w których nie toczyła się akcja filmu) i dopiero za Kutschery rozwalali na ulicach.
Od mojej babci słyszałem sporo dość zabawnych historyjek z czasów okupacji. Więc wydaje mi się że mimo całej okropności wojny ludzie starali się normalnie żyć. I tak chyba próbował to przekazać reżyser. A jak wyszło to już każdy ocenia indywidualnie :).
I na koniec tradycyjnie pozdrawiam :)
lepiej myśleć za siebie niż zdawać się na elokwentne analizy, bo film to jednak kwestia indywidualnego gustu i wrażliwości.
W kinie film zawsze zrobi większe wrażenie niż w tv czy kompie.
Ja szłam z nastawieniem, że słabizna, a dostałam niezłe widowisko na wysokim poziomie.
Ale oczywiście, że budżet jest polski więc wielkiej scenografii wojennej brak , może to wzbudziłoby większą grozę, nie wiem. Tym bardziej szacunek dla twórców, że za małą kasę zrobili dobry film i to w kostiumach.
Warto wziąć pod uwagę emocje, zdjęcia, dobre świeże aktorstwo i muzykę do samego końca. Jeśli ktoś lubi kino, a nie jest tylko fanem książki, to bardzo polecam.
Nieścisłości historyczne, czy logiczne pojawiają się w wielu filmach, a gdyby tak się trzymać tego kryterium, to praktycznie wszystkie filmy należałoby shejtować, począwszy od filmów wojennych, bo biblijne, które wręcz należałoby uznać za herezje, a reżysera postawić przed obliczem świętej inkwizycji :D
A do polskich filmów jest jeszcze sympatyczniej się przyczepić, bo to polskie, bo nie pokzuje bohaterów jako urodzonych męczenników i bojowników sprawy narodowej, bo naszywki, czy coś innego było złe itp.
Książka, które nawet wg autora nie była żadnym dziełem literackim, była pisana ku pokrzepieniu serce. I ten też jest ku pokrzepieniu serce, w takiej a nie innej formie, na te czasy
Nigdy nie zrozumiem jak kompletne głupoty można nazywać "nieścisłościami historycznymi". Gdyby pomieszali trochę faktów (właściwie to nawet to zrobili), nie miałabym nic przeciwko. Tylko żeby to wszystko miało sens. Ale nie miało.
Czy ja wiem? Lubię polskie filmy. Lubię polską historię. Ale badziewnych filmów nie zdzierżę.
Tak, książka ogółem też mi się nie podobała :'P Ale opowiadała naprawdę fajną historię z której można było zrobić zajebisty film.
Czy naprawdę tak trudno jest ci się pogodzić z tym, że niektórym osobom ten film się podobał ????
w to ze sie podobal uwierze, ale w to ze jestes kolejnym kontem zalozonym po to zeby pochwalic ten film to juz zart jest, to zwykle naciaganie kogos i tyle
pytanie czy ktoś kto bardzo przeżył Pogorzelisko też przeżyje ten film. Może głupie pytanie ale chodzi o to czy trzeba być fanem książki lub uwielbiać przebieranki mundurowe by cos w tym filmie znaleźć? Czy historia się broni bez backgroundu?
Jeszcze jak hejtują ludzie, którzy byli na seansie, to mają święte prawo - wolno im. żenujący jest natomiast hejt ze strony ludzi, którzy nawet filmu na oczy nie widzieli, a już uważają go za zło wszelakie.
Już to pisałem, ale się powtórzę - nawet, jeśli zostanę zaliczony do osób, które mają konto tylko po to, by chwalić film :D Bo wiadomo osoby, które hejtują, robią to szczerze, a ci, co chwalą, robią to nieszczerze, heh
Otóż, wbrew oczekiwaniom jednych i pragnieniom drugich "Kamienie na szaniec" nie okazały się filmem antypolskim, czy też
szkalującym harcerzy i ich postawę. Zwykli chłopcy, którzy nie chcieli być ani bohaterami, ani męczennikami w obliczu
sytuacji ostatecznych wykazali się bohaterstwem i odwagą niewyobrażalną z punktu widzenia osoby śledzącej ich losy na
dużym ekranie.
Zgadzam się z Tobą.
Absolutnie nie patrzyłem na film przez pryzmat książki, patrzyłem na niego, jak na odrębne dzieło. I się nie zawiodłem. Olewam, że nie zgadza się z książką, olewam, że nie było Alka, ważne, że film jest dobry.
Jak bym na każdy film miał patrzeć jak na książkę, to przypuszczam, że większość filmów by poszła do wora, bo nie zgadza się z książką. Proste przykłady: Mechaniczna Pomarańcza, Lśnienie, Hobbit i dorobienie postaci i scen których nie było. Śmieszne jeszcze jest, że przy wielkich hollywoodzkich produkcjach nikt nie patrzy na zgodność z książką. W przypadku Hobbita (części drugiej) jest jeden temat o książce. W przypadku Kamieni na Szaniec, jest jeden temat o filmie.
o Mieczu Prawdy, czy Pod kopułą nie wspominając - to dopiero są reżyserskie kreacje, w których zapomniano o książce, heh
Po pierwsze film bardzo mi się podobał. Po drugie, po seansie byłam na spotkaniu z reżyserem, dzięki czemu bardziej rozumiem czemu pewne wątki zostały pominięte, inne dodane itd, przez co podoba mi się jeszcze bardziej. Po trzecie, śmieszny ten hejt na reżysera, za niezgodność z książką i historią (książka z rzeczywistością tez nie jest zgodna i stwierdził to sam Źośka po zapoznaniu się jeszcze z maszynopisem, a film nie jest adaptacją książki, tylko jest zrobiony na motywach... cóż "nie znam się to się wypowiem", znajomość podstawowych pojęć związanych z filmem niektórym by nie zaszkodziła).
Zgadzam się, książka jest świetna, ale wiadomo, że nie przeniesie się wszystkiego na ekran, nie każdemu się dogodzi... Jedyne czego mi zabrakło a właściwie kogo- to Alka. No, ale jestem w stanie zrozumieć wizję reżysera, niemniej jednak pozbyłabym się kilku scen w zamian za sceny z Alkiem. Nie zgadzam się, że Zośka był tragiczny- był rewelacyjny, tak samo zresztą jak Rudy! Jest to moja prywatna opinia więc proszę o nie "haejtowanie" jej.
Problem jest taki, że reżyser nie tylko powycinał część książki, o to prestensji nie mam, jego święte prawo, ale on zmienił kompletnie charaktery postaci! Najlepszy przykład- Zośka. Czy to z książki, czy z relacji osób go znających, nie wynika,że był narwańcem, chętnym do bitki wymuszającym rozkazy od zwierzchników. Film też fałszuje obraz ludzi wtedy zyjących- no nie ma takiej opcji, żeby rodzice w tamchych czasach przyłapali syna na dobieraniu się do dziewki i nie zareagowali w żaden sposób! Przecież wtedy nei można było pocałować się na ulicy!
Nie podoba mi się także sposób prezentacji harcerzy- wiemy tylko o nich, że są kumplami, łażą w mundurach po lesie i walczą z Niemcami. Co im daje harcerstwo, czym różni się od innych organizacji młodzieżowych, dlaczego to harcerze tak świetnie walczą w czasie okupacji? Ukazani w filmie bohaterowie byli harcerzami przez 10lat, a czym się różnią od dzisiejszych hipsterów? Są oni nie tylko dowódcami wojskowomi, ale też wychowawcami- posiadają stopnie instruktorskie. Powwini być też przykładem dla swoich ludzi. O tym że harcerze też chędożyli wiadomo, ale instruktorzy zachowywali poziom- przykałd Andrzeja Morro tuż przed PW44.
Nie wiem czemu ma służyć stworzenie konfilktu między Zośką a jego ojcem, przesłanek historycznych brak, a podharcmistrz zapomina o 7 punkcie prawa harcerskiego.
Nie widzę też tego bardzo waznego zjawiska, które przejawia się między innymi w twórczości K. K. Baczyńskiego- ci młodzi ludzie musieli z dnia na dzień dorosnąć, niektórzy musieli wziąć odpowiedzialność za swoje rodziny, codziennie dowiadywali się o o kolejnych znajomych, bliskich kórych więcej już nie zobaczą. nie wiem jak Wy, ale ja zobaczyłem na ekranie zgraję chojraków, smerfów.
I cozywiście film w oderwaniu od życia, historii, powieści jest w pełni logiczny i nawet ciekawy, ale czym jest sztuka oderwana od prawdy?
ja zobaczyłam młodych ludzi, którzy poświęcili, to co najcenniejsze w imię swoich wartości. Przyznam, że książki już nie pamiętam, choć kiedyś czytałam, ale duch bohaterstwa, wielkiej odwagi i wielkiej przyjaźnie w filmie pozostał. A to chyba najważniejsze.
Porównanie z hipsterami chybione. Niby w którym miejscu harcerze szukali na siłę oryginalności? Raczej nie w głowie im była moda i awangarda, gdy na ulicach ginęli prawdziwi ludzie.
wyobrażasz sobie, żeby nie było hejtu? Ja już nie ;(.
Zawsze się czepią. Każdego i o wszystko.
To też jest wina mediów współczesnych nastawionych na walkę o najmniejszą bzdurę, ważne żeby się spierać o byle co i byle jak.
Spór, skandal i wiadro pomyj jest podstawą sprzedaży w mediach.
Bez sensu, ale to się sprzedaje, dopóki na to pozwalamy oczywiście.