Wszystkim zabrakło nam postaci Alka, który był tak samo ważny jak Zośka i Rudy. Film opowiada o wielkiej przyjaźni Tadeusza i Jana. Brakuje mi rywalizacji Alka i Rudego w kwestii odwagi. Niepotrzebne są wątki miłosne, ponieważ głównym elementem do przekazu powinien być honor, odwaga i przyjaźń całej trójki oraz reszty. Po Akcji pod Arsenałem brakuje wątku Dawidowskiego, który powrócił do domu w złym stanie fizycznym, jednak w świetnym stanie psychicznym. Jeśli powstają takie filmy to powinny bardziej mówić o tym czym się zasłużyli bohaterzy, te charaktery, które były dla nich tak bardzo ważne. Jeśli chcecie usłyszeć o prawdziwym bohaterstwie, dumie, honorze i ciężkiej pracy oraz przyjaźni aż po grób to musicie przeczytać książkę Kamińskiego.
Przeglądając forum odnoszę wrażenie, że niektórym wydaje się, iż bohaterowie "Kamieni na szaniec" 24h na dobę myśleli o Bogu, honorze i ojczyźnie i to w wieku dwudziestu kilku lat;). Nigdy nie żartowali, nie robili głupich rzeczy i nie drżeli ze strachu.
"Jeśli chcecie usłyszeć o prawdziwym bohaterstwie, dumie, honorze i ciężkiej pracy oraz przyjaźni aż po grób to musicie przeczytać książkę Kamińskiego." A co to jest według Ciebie "prawdziwe bohaterstwo" i czym się rożni od nieprawdziwego?
W wojnie nie ma żadnej chwały i piękna, jest tylko rzeź i zniszczenie, ale o tym książka Kamińskiego nie mówi, bo i mówić nie mogła, gdyż powstała "ku pokrzepieniu serc". ;)
Jednak jeśli powstają filmy na podstawie książki to powinny choć w połowie mówić o tym samym.
Jednak wydaje mi się, że ten film "choć w połowie mówi o tym samym", co książka;) Jeśli dobrze pamiętam, ale chyba tak, bo książkę czytałam kilka razy kilka lat temu w wieku nastu lat, kiedy świat wydawał mi się czarno-biały;). A że bohaterowie w filmie nie są idealni, nie są papierowymi ideałami z książki? Tym lepiej, ufffff, byli przecież tacy sami jak my - niedoskonali;)
W przeciwieństwie do większości utyskiwaczy na tym forum, daję takie samo prawo Glińskiemu do interpretacji historii przyjaciół, jakie miał Kamiński. Takie samo prawo do wyobrażania sobie co czuli i myśleli bohaterowie. Kamiński też nie siedział w ich głowach;). Powieść oparta jest na faktach, tak samo jak film, nie jest to historyczna rozprawa poparta dokumentami źródłowymi;)
Jeśli interesujesz się tym okresem, poczytaj sobie pamiętniki i wspomnienia spisane przez ludzi. Polecam na przykład "Pamiętniki żołnierzy batalionu Zośka", choć bardziej mowa tu o Powstaniu Warszawskim, jednak nadal jest to relacja spisana przez spadkobierców ideałów Alka, Rudego i Zośki. Na pewno wzbogaci to Twój odbiór książki. Pozdrawiam.
A mi jednak wydaje się, że nie jest "choć w połowie o tym samym". Wspólne są tylko imiona, motyw torturowania i odbicia Rudego. Alka nie ma prawie wcale, Zośka w ogóle nie zachowuje się jak Zośka, Rudy też ma inny charakter. Na Alka czasu im zabrakło, ale na sceny miłosne (które i tak do fabuły niczego nie wnosiły) jakoś czas się znalazł. Scena śmierci Zośki - pominę milczeniem. Chłopaki z Szarych Szeregów to w filmie banda niedojrzałych gimbusów. Motyw ojca Zośki, który oburzył ludzi, którzy go znali. Zośka rozbijający filiżanki w barze i pyskujący do dowódcy.
Gliński chciał sobie zrobić opowieść po swojemu i chociaż z góry wiedział, że film nie będzie taki jak książka, to wykorzystał tytuł z nadzieją, że dzięki temu do kin pójdą wycieczki szkolne. Tak to wygląda z mojego punktu widzenia.
Być może dzięki tej adaptacji, kilka osób sięgnie po książkę, której wcześniej nie czytało. Wybacz, że to napiszę, ale po ksiażkę, która dla dzisiejszych nastolatków jest archaiczna. I będą mieli szansę wyrobić sobie własne zdanie. Inne czasy, inne wyzwania przed młodymi ludźmi. Gliński pokazał 2 chłopców, których łączy przyjaźń, wystawiona na ciężką próbę i obaj przeszli przez nią zwycięsko, ale czasy były takie, że poświęcili zbyt wiele. I to jest UNIWERSALNY sens tej powieści. Gliński to pokazał i dla mnie ta książka jest o tym - o przyjaźni i sile charakteru, ducha (Rudy), o tym, żeby nigdy się nie poddawać i walczyć o to, co uważasz za słuszne (Zośka) i to dla mnie jest dziś najważniejszy przekaz tej książki dla młodych ludzi. Naprawdę nie potrafisz tego dostrzec? Nie będę się już wdawała w dyskusje, bo do niczego nie prowadzą, jak widzę.
Sięgną po książkę, bo muszą - bo jest to lektura, a w tym przypadku obejrzenie filmu bardziej zaszkodzi na kartkówkach niż pomoże. Nie wiem co w tej książce jest takiego archaicznego, przecież to normalna historia o harcerzach, tyle że w czasie wojny. Nie ma tam nic niezrozumiałego dla dzisiejszej młodzieży. Niezrozumiały to może być "Pan Tadeusz", a nie "Kamienie na szaniec".
Jeśli Gliński cokolwiek planował w tym filmie pokazać, to banda gimbusów z pistoletami skutecznie mi to zasłoniła.
"Nie wiem co w tej książce jest takiego archaicznego."
Język. Również ten, którym posługują się bohaterowie.
"Zośka, zajmuję odmienne niż ty stanowisko. Czy nie wyrządzi ci to przykrości, jeżeli zaatakuję cię dziś na odprawie?"
To Rudy do przyjaciela. Gdyby bohaterowie w filmie przemawiali do siebie w ten sposób, widzowie popłakali by się ze śmiechu, albo w ogóle nie wiedzieli o co chodzi. Dlatego dobrze, że Gliński uwspółcześnił język, jakim porozumiewali się między sobą harcerze, gorzej, że uwspółcześnił ich samych. Za daleko to poszło i w efekcie powstały przedziwne figury współczesnych 20 latków w okupacyjnych ubraniach.
"Rudy rozwijał się na przełomie 1942 i 1943 roku w sposób zdumiewający. Ten drobny, szczupły młodzieniec był z tygodnia na tydzień bardziej sprężysty i silny. Skromny,powściągliwy mózgowiec stawał się odważnym i zdeterminowanym mężczyzną. Z tygodnia na tydzień wyzwalało się w nim drzemiące dawniej zacięcie przywódcze. (...)
Całą inteligencję i pasję życiową skupił na swym Sadzie, starając się natchnąć ludzi nowym stylem życia polskiego żołnierza (był to temat jego długich przemyśliwań i przeżyć). Wśród towarzyszy-dowódców stał się Rudy motorem i skarbnicą pomysłów wychowawczych. Przeżywał mocno sens walki i sens dzisiejszych czasów. W ostatnich miesiącach Rudy czuł się wyjątkowo dobrze. Mówił,że dni jego nie znają godzin zmarnowanych,że żyje pełnią życia."
Tego mi najbardziej zabrakło w w filmie. Tej pasji, dojrzałości i zaangażowania. Np. filmowy Rudy, no niby sporo rzeczy się zgadza: jest drobny, szczupły, skromny i inteligentny młodzieniec. Pozytywnie energiczny. Ale już do całej podziemnej działalności nie wydaje się zbytnio przekonany, a właściwie sprawia wrażenie zahukanego przez groźnie marszczącego brwi Zośkę ;-) który ze swoim pierwowzorem już chyba tylko pseudonim ma wspólny.
No dobra, język rzeczywiście może być niewspółczesny. Nie rzuciło mi się to w oczy jakoś szczególnie (nie jest to język w stylu "azaliż" czy inne "zaiste"), ale faktycznie nieczęsto zdarza się, żeby ktoś w ten sposób rozmawiał.
Właśnie o to zachowanie mi chodzi, że wyszło, tak jak napisałaś, "przedziwne figury współczesnych 20 latków w okupacyjnych ubraniach".
Fajny ten drugi fragment, skąd pochodzi? Bo pierwszy rozpoznałam z "Kamieni", co do drugiego nie jestem pewna, bo z książki go nie pamiętam.
Filmowy Rudy ma bardzo fajny charakter i jest ciekawą postacią bez problemu wzbudzającą sympatię. Tyle że podobno on bardziej do Alka jest podobny z charakteru. Akurat postać Rudego nie przeszkadza mi w filmie, za to Zośki po prostu nie mogę znieść.
Mnie z kolei denerwowały akcje małego sabotażu, pokazane jakby to była zabawa dzieci w podchody. A już w ogóle mnie zirytował zrelaksowany harcerz malujący sobie kotwicę w biały dzień, obok przechodzących ulicą przechodniów. Zero konspiracji.
Oba fragmenty pochodzą z "Kamieni na szaniec", końcowe strony rozdziału "Dywersja".
Mnie również podobał się filmowy Rudy, bardziej nawet niż w "Akcji pod Arsenałem". Był w pewien sposób urzekający, ale szkoda że na etapie scenariusza został wyjałowiony z części opisanych w cytowanym fragmencie przymiotów. Moja koleżanka śmiała się, że dla osób nie będących w temacie Rudy faktycznie wygląda jak Bogu ducha winny chłopak, któremu kolega z Radomia podrzucił ulotki ;-)
"A już w ogóle mnie zirytował zrelaksowany harcerz malujący sobie kotwicę w biały dzień, obok przechodzących ulicą przechodniów. "
No niby tak, ale czy przypadkiem Rudy w podobnych okolicznościach nie "wyprodukował" swojej słynnej kotwicy na pomniku Lotnika? Też jakoś tak za dnia, na oczach ludzi i w miejscu znajdującym się u zbiegu kilku strategicznych ulic, w tym Al. Szucha. We wspomnieniach J. Bogdana Deczkowskiego "Laudańskiego" trafiłam na fragment, z którego wynikało, że jego brawura była niektórym harcerzom nie w smak, wręcz sarkali nad jego "bezczelnością", obawiając się, że stawia ich to pod ścianą i zostaną zmuszeni do naśladownictwa. A nie wszyscy chcieli umierać za wymalowaną na ścianie kotwicę. Można też wspomnieć akcję Alka z kopernikową tablicą, z którą się przecież sfotografował (!) by następnie zgubić aparat. No nie był to, delikatnie rzecz ujmując, przykład wybitnej dojrzałości i rozwagi ;-) tak więc beztroska harcerzy w filmie Glińskiego tak bardzo mnie nie raziła - nigdy nie wiadomo, co 20 latkowi strzeli do głowy. W tych ludziach dojrzałość i świadomość przeplatała się z brawurą i naiwnością, szkoda tylko że w filmie tej równowagi zabrakło.
Fakt, Rudy owszem był fajnym chłopakiem, ale nie był tym odważnym, "skromnym, powściągliwym mózgowcem" (czy jak go tam opisywali). W ogóle jakoś nie mogę się w tych chłopakach dopatrzeć jakichś wyróżniających cech charakteru.
A czy Alek czasem nie sfotografował samej tablicy? Jego chyba na tym zdjęciu nie było, ale nie jestem tego pewna.
Z tą kotwicą chodziło mi o to, że ta scena wyglądała, jakby w ogóle nikomu nic za to nie groziło. O okolicznościach powstania kotwicy na pomniku Lotnika nie wiedziałam, nie wiem też na czym ta "bezczelność" polegała - na lokalizacji kotwicy, czy na malowaniu wśród ludzi, więc nie wiem czy sytuacja jest analogiczna. W książce wyczuwałam jakieś napięcie przy tych akcjach (wiadomo, było to niebezpieczne), a w filmie wyglądało, jakby szedł malować komuś płot.
Alek: w "Kamieniach na szaniec" jest napisane, że wrócił na miejsce z aparatem, żeby zrobić zdjęcie. O tym, że sfotografował się z tablicą usłyszałam w audycji radiowej o filmie Glińskiego, rozmawiało dwóch krytyków filmowych, publicysta i pan związany ze środowiskami harcerskimi, syn akowca. To chyba ten ostatni o tym wspomniał. Nie wiem już, która wersja jest prawdziwa, ale Alek z całą pewnością bał się, że Niemcy rozpoznają go po wywołaniu kliszy bo wyjechał na jakiś czas z miasta. No i taszczył tą tablicę na oczach przechodniów i kierowców ;-)
Rudy: malował kotwicę na pomniku w bardzo ruchliwym miejscu: tramwaje, przechodnie, samochody i tuż pod nosem Niemców. Nawet Zośka był zgorszony i nazwał go "wariatem", a przynajmniej tak to opisał Kamiński.
To ja z kolei widziałam w książce zdjęcie tej tablicy z odciskami butów Alka na śniegu, ale jego na zdjęciu nie było, więc stąd wywnioskowałam, że on tylko zrobił zdjęcie pomnika (pytanie tylko: czy to zdjęcie, które widziałam, było robione przez Alka, czy przez kogoś innego). Zgubił aparat i dlatego zwiał z miasta - ja to odebrałam tak, że Niemcy mogliby go powiązać po samym tym, że zrobił zdjęcie tablicy. Nie wiem która z nas ma rację ;)
Znalazłam już ten fragment z Rudym, tyle że to było bardziej na zasadzie: niebezpieczna, ryzykowna akcja. Natomiast w filmie chłopak malował całkowicie zrelaksowany i wyglądało to, jakby w razie ewentualnego złapania na gorącym uczynku pogroziliby mu tylko palcem. Po prostu w żaden sposób nie można odczuć, że było to niebezpieczne.
Motyw z tablicą jest też w tym dokumencie:
https://www.youtube.com/watch?v=fVO_g4OHe54
W 24:30 jest wspomniane, że zdjęcie zrobiono "nazajutrz" i że widać tam odciski butów Alka ;) Ale dalej nie stwierdzono jednoznacznie czy akurat to zdjęcie zrobił Alek.
Sądzę, że na kartkówce zaszkodziłoby też stwierdzenie, że Alek był egocentrykiem, gdybyś Ty był nauczycielem, a taką opinię miała moja koleżanka z klasy po przeczytaniu książki;) Na szczęście nasza polonistka pozwalała nam na niesztampowe myślenie i wywiązała się ciekawa dyskusja;)
Archaiczny nie oznacza niezrozumiały, odsyłam do słownika;) Nie, to nie jest "normalna historia o harcerzach, tyle że w czasie wojny", bo nie mamy teraz wojny i nie stajemy przed wyborami, których dokonywać musieli bohaterowie ;) Realia w jakich żyjemy są diametralnie inne i inne wartości nami kierują.
I na koniec - obrażasz ewentualnych czytelników tej książki;) Tak nisko cenisz dzisiejszą młodzież? To nie po harcersku;)
Róznica między nami polega na tym, że ja akceptuję Twój punkt widzenia, Ty natomiast nigdy tego nie zrobisz. Każda interpretacja inna od Twojej jest nie do przyjęcia.
Daj sobie spokój z wycieczkami personalnymi i skup się na argumentach. W którym miejscy kogokolwiek obrażam? I w którym miejscu nie akceptuję innego punktu widzenia? Pisałam co mi się nie podoba i pisałam dlaczego. Twoja argumentacja mnie nie przekonuje, więc się z nią nie zgadzam, a Ty widzę wychodzisz z założenia, że jeśli ktoś się nie zgadza, to już nie akceptuje poglądów innych.
"banda gimbusów z pistoletami skutecznie mi to zasłoniła" - bandy gimbusów to odnośnik do dzisiejszych nastolatków, jak rozumiem, bo tak się o gimnazjalistach dziś mówi?
Widziałam kilka postów poniżej, że podpisujesz się pod bardzo radykalną oceną S. Tymińskiego, cyt: "jest to propagandowy śmieć, zrobiony tylko po to, aby obrzydzić młodym ludziom patriotyzm i chęć do jakiejkowiek walki o wolność.", i dalej "Film „Kamienie na Szaniec” jest jaskrawym przykładem dołującego nas Polaków, wszechobecnego w mediach antypolonizmu, którego celem jest zniszczenie naszego patriotyzmu przez niszczenie bohaterów naszej historii. Tacy reżyserzy filmowi jak Wajda, Holland, Bugajski, czy teraz Gliński stali się sługami medialnej grupy władzy, która nami gardzi i nas nienawidzi." Zalatuje tu paranoją niestety i jedyną słuszną prawdą - moją własną.
Gimbus, czyli stereotypowy gimnazjalista, a niestety tak się zachowywali harcerze w tym filmie.
Podpisałam się, bo się z tym zgadzam, Ciebie to dziwi? Może facet trochę przeholował z niektórymi tekstami, ale kilka zdań miał bardzo trafnych, których Ty tu akurat nie zacytowałaś:
- "Zupełnie niepotrzebne są w tym filmie sceny seksualne, które rażą prostackim podejściem do tematu bez zbudowania emocjonalnej atmosfery. Uwłacza to godności młodych kobiet z „Szarych Szeregów”"
- " Prawdziwym problemem tej filmowej adaptacji książki A. Kamińskiego jest przedstawienie bohaterów jako pustych i niezbyt rozgarniętych kolesi, nie mających nic wspólnego ze strategicznym działaniem."
- "Bohaterska postawa szczerej, patriotycznej polskiej młodzieży została sprowadzona do poziomu ordynarnego awanturnictwa"
Zgadzam się z powyższymi w 100%, więc się podpisałam, chyba logiczne.
Podpisałaś się pod całym cytowanym tekstem, chyba logiczne. (bez urazy, ale musiałam)
Akcja pod Arsenałem nie była pod względem strategicznego działania świetnie przygotowana. Po pierwsze dlatego, że była jedną z pierwszych tego typu, po drugie dlatego, że była przygotowywana pod presją czasu i wśród wielkich emocji - Rudego odbijali jego koledzy. Z perspektywy czasu popełniono 2 błędy - była za długa, a część jej uczestników wracała z miejsca akcji pieszo (w późniejszych akcjach w mieście, na przykład akcjach przeprowadzanych przez "Parasol" było to niedopuszczalne, uczestnicy zawsze dysponowali odpowiednią ilością samochodów, żeby jak najszybciej odjechać z miejsca akcji). Wskutek tego drugiego błędu zginął Alek. To byli młodzi chłopcy, a nie doświadczeni żołnierze i popełnili błędy. Z wojskowego punktu widzenia akcja zakończyła się jednak sukcesem.
Sceny "seksualne" (choć to za duże słowo) są rzeczywiście bardzo kiepskie, ale gdyby były lepiej zrobione nie przeszkadzałyby mi. Przecież wszyscy trzej mieli "sympatie".
"Bohaterska postawa szczerej, patriotycznej polskiej młodzieży została sprowadzona do poziomu ordynarnego awanturnictwa" - przesada, może mały sabotaz tak przedstawiono, ale jesli chodzi o Akcje pod Arsenałem nie zgadzam się, a już tym bardziej nie można tego odnieść do scen torturowania Rudego. Na mnie wrażenie zrobiły 2 sceny: rozmowa Rudego i Zośki przed śmiercią tego pierwszego i scena z chłopakiem, którego uczestnicy akcji nie widzieli i o którym w czasie akcji zapomnieli. Wylądował na gestapo.
Nie twierdzę, że to wybitny film. Daaaleko mu w moim odczuciu do takiego, ale jest ciekawy i nieźle jak na polskie realia zrealizowany. Na pewno porusza kilka drażliwych kwestii, które zostały w książce przez Kamińskiego zapewne świadomie pominięte i to jest jego wartość. Tak - dla mnie to jest wartość.
THE END.
THE END.
O raaany... bo z ogólnym wydźwiękiem się zgadzam. Nie będę się z tego tłumaczyć, podpisałam się i tyle.
A mi te sceny bardzo przeszkadzały. Mogłoby ich w ogóle nie być. Raz, że wtedy inaczej się do tego podchodziło, dwa, że i tak do fabuły to nic nie wniosło.
Co do awanturnictwa, to mi najbardziej przeszkadzał Zośka, który zachowywał się jak ostatni burak w stosunku do dowódcy. I w ogóle, taki "młody gniewny", nie wiem jak on w ogóle mógł pełnić jakąkolwiek funkcję w wojsku czy harcerstwie z takim podejściem.
Jak na polskie realia film jest rzeczywiście dobrze zrealizowany. Nie przeszkadzałby mi w żaden sposób gdyby nie to, że był o chłopakach z "Kamieni na szaniec".
"Sięgną po książkę bo muszą"? Ja osobiście przeczytałem w podstawówce.... była to jedna z nielicznych lektur, którą "musiałem" przeczytać... innych, które "musiałem" nie przeczytałem. Mało znam osób, które przeczytały wszystkie obowiązkowe lektury. Niektóre zaczynałem ale nie kończyłem bo mnie zanudzały, wolałem inne książki sobie przeczytać.
Część na pewno przeczyta z tego powodu, wiadomo, że nie wszyscy. Wszystko też zależy od nauczyciela, w jakim stopniu i czego wymaga.
Mi osobiście "Kamienie na szaniec" bardzo się podobały i przeczytałam potem jeszcze raz, jeśli nie dwa.
... a to sa tylko takie twoje glupie gadki ! wojna zawsze byla elementem ludzkiej codziennosci a ci co stawali w obronie rdzennych wartosci swej ziemii zaslugiwali na miano bohaterow - o ile tylko byly to rzeczywiste rdzenne wartosci a nie urojone okupacyjne badziewie jak i_sraelskie bogi o ktorych potrzebie kultu autor(ka) tego postu nic nie wspomina ! idz se wiec z tego typu propaganda pod kosciol bo tu jest niedorzeczna ! a jesli wydaje ci sie ze zycie nagiej malpy (czlowieka) jest w tzw. pokoju piekne to zechciej wspomniec co tu obecnie owa swietobliwa malpa na nieprawdopodobna obecnie skale czyni zwierzetom masowo je i ich dzieci zabijajac i pozerajac ich trupy !
Nie ogladalem filmu wiec nie wiem konkretnie o jaki rodzaj braku Alka chodzi w jakim sensie moglo to nastapic bo pominiecie jego roli w filmie wydaje sie nieprawdopodobne ! ale jesli tak to moze pominieto go bo byl w gronie bohaterow ksiazkowych Kamieni niekwestionowana polska postacia co moze moglo zerujacym na tym obrazie nie polskim hienom cmentarnym byc bardzo nie w smak... No ale to bzdury jakies wypisales(as) bo przeciez w filmie Alek jest a nawet gra go niebieskooki aktor o slowianskiej aparycji - starczy spojrzec na foto obsady...
Ja oglądałam, więc wytłumaczę o jaki brak Alka chodzi: Alek pojawił się w scenie, w której harcerze spisują nazwiska innych, którzy chcą walczyć w podziemiu (siedział między harcerzami), na pewno również w scenie z bronią, bo tam miał nawet dialog (rozmawiał z innym harcerzem o tym, że nie chce strzelać do ludzi), był w akcji pod arsenałem, bo w pewnym momencie gdy padają strzały ktoś krzyczy: "Alek!" (wnioskuję po tym, że wtedy go postrzelili)... i nie pamiętam czy jeszcze gdziekolwiek się pojawił, może i tak, ale ja go nie pamiętam. Nawet o tym, że zginął, zostało tylko wspomniane (wręcz wtrącone) w dialogu Zośki z Orszą.
Właśnie najbardziej powalające w tym wszystkim jest to, że na plakacie są trzy osoby (biorąc pod uwagę jeszcze taki sam tytuł jak w książce podejrzewam, że miało to na celu przekonać wycieczki szkolne, że będzie to zekranizowana lektura szkolna), a w filmie fabuła była skupiona na dwóch chłopakach, a trzeci nie tyle był postacią epizodyczną, co bardziej statystą ;) (nie przesadzam, naprawdę tak było)
Ok! Dzieki ! - zastanawia jednak dla czego i od kiedy komus tak bardzo zalezy na falszowaniu rzeczywistosci np. Walesa... -Wajdy czy chociazby rzeczywistosci ksiazkowej - Kamienie ... - Przyznam irytuje mnie uprczywe porownywanie filmu , scenariusza adoptowanego do pierwowzoru z ksiazki , zwlaszcza np. utyskiwania ze film nie oddaje klimy ksiazki itp. bo czucie owej klimy tak ksiazkowej jak i filmowej to w duzym stopniu kwestia indywidualizmu odbiorcy a film i ksiazka zadza sie roznymi prawami. W zwiazku z tym puscilem perskie oko pytajac przekornie gdzie lepsza muza w ksiazce czy w filmie... - No ale !!!... No ale faktograficzny szkielet ksiazki musi byc w filmie zachowany zwlaszcza w tak delikatnej tematyce jak patriotyzm ! - nie moze byc tak ze jeden bohater pasuje to jest a drugi nie to w leb go ! Jest wiec problem i pytanie komu i po co zalezy na falszerstwie ? - przeciez nawet tego typu filmy mniej lub bardziej nieudolnie robione nawet w czasach komuny - takze przez tzw. hieny cmentarne (Ford, Hoffman) byly w zasadzie z grubsza od falszerstw wolne ! - Co wiec jest grane - nalezaloby dociec zwlaszcza ze jest to robione dla mamony pomimo finansowania przez panstwo polskie czyli przez nas, a do tego wyjatkowo wkurzajace jest ze promuje sie to piosenkami bachusow mamona i hien cmentarnych w jednym piosenkami typu 4:30 ktorej tresc i klima idealnie pasowalaby do horroru w rodzaju: Wywiad z wampirem - starczy posluchac wynurzen jak: "oddalem wszystko zeby zdobyc wszystko" - jak wampir ktory oddal zycie by zyc wiecznie, a do tego te wyjace w tle syreny onana i cala klima tej profanacji - istny horror nigdy zas podbudowujaca ducha opowiesc patriotyczna ! Gosciu albo sie nacpal albo nie wyspal ! - a do tego ten senno - oniryczny babol ktory to wyspiewuje zgarnal fure tzw. fryderykow , no ale i tak dobrze ze fryderykow ( matka owego fryderyka to jude, a ojciec france jak wiadomo!) a nie np. Jankow Muzykantow bo by kolejna profanacja byla ! - Kto zatem i po co POLSKE nam gnoi uparcie ? !
Osobiście mam zwykle bardzo dużo zrozumienia dla twórców filmowych i rzadko narzekam na filmy, że "nie oddają klimatu książki" (zawsze powtarzam, że film powinien być uzupełnieniem książki, a nie jej zastępstwem i nie ma co oczekiwać, że będzie identyczny), ale to się tyczy filmów, w których rzeczywiście starano się przerzucić książkę na ekran, a np. zmieniono lub wycięto sceny, które nie były istotne lub po prostu łatwiej było przedstawić w taki sposób, bo w książce akcja się wlokła, a film musi zmieścić się w tych 2h. Ale to, co zrobiono w "Kamieniach na szaniec" wyczerpało nawet moje, wydawałoby się, że nieskończone, zrozumienie i cierpliwość. Nie mogę im tego wybaczyć tym bardziej, że naprawdę czekałam na ten film, bo mam sentyment do tej książki i harcerstwa samego w sobie.
Powtórzę się: nie przeszkadzałoby mi to tak bardzo, gdyby nie sugerowano tytułem, że film będzie na podstawie książki. Co najwyżej pozrzędziłabym sobie na to, w jaki sposób ukazano postacie harcerzy (no bo sorry, ale w filmie są po prostu stereotypowymi gimbusami, a nie młodymi ludźmi z zasadami i wolą kształtowania charakteru). A już motyw z trzema postaciami na plakacie, kiedy twórcy z góry przecież wiedzieli, że film skupi się na dwóch, jest dla mnie po prostu wstrętną manipulacją.
O co tobie sie rozchodzi z tymi gimbusami? Gimbusy i gimbusy.
-
W filmie nie maja charakteru? Brak im odwagi? Nie maja zasad? Jakies banaly nie poparte w ogole rzeczywistoscia tutaj wypisujesz. Albo widzialysmy inne filmy...
Widziałyśmy ten sam, tylko odebrałyśmy go inaczej. O braku odwagi akurat nic nie pisałam. I nie, nie mają zasad. W żadnym momencie filmu nie było nic na temat kształtowania charakteru. W zachowaniu też nie było tego widać. I jeszcze ten harcerz, który wyrzuca papierosa nie dlatego, że harcerz nie pali, tylko dlatego, żeby go Zośka z petem nie zobaczył. No ludzie...
"Osobiście mam zwykle bardzo dużo zrozumienia dla twórców filmowych i rzadko narzekam na filmy, że "nie oddają klimatu książki"(...) ale to się tyczy filmów, w których rzeczywiście starano się przerzucić książkę na ekran, a np. zmieniono lub wycięto sceny, które nie były istotne lub po prostu łatwiej było przedstawić w taki sposób, bo w książce akcja się wlokła, a film musi zmieścić się w tych 2h. Ale to, co zrobiono w "Kamieniach na szaniec" wyczerpało nawet moje, wydawałoby się, że nieskończone, zrozumienie i cierpliwość."
-
Wyciecie scen, zeby film sie zmiescil w 2 godzinach to dla ciebie "nieskonczone zrozumienie"???
-
Ps. Co dla ciebie znaczy "ksztaltowanie charakteru"? i jak, twoim zdaniem, powinno ono wygladac?
Czytaj ze zrozumieniem...
Co do kształtowania charakteru... naprawdę potrzebujesz, żebym to zdefiniowała? Przecież to samo w sobie jest już tak wystarczająco zrozumiałe, że naprawdę nie wiem jak mam to inaczej ująć.
Zadalam proste pytanie. Dla kazdego przeciez moze to pojecie oznaczac cos innego. Twoja odpowiedz jest dokladnie taka, jakiej sie spodziewalam. Sorry, ale dla mnie operujesz gornolotnymi haslami i nawet nie wiesz, jak je wytlumaczyc. A to oznacza, ze albo twoje teorie nie sa twoje, tylko zapozyczone ( i stad nie potrafisz ich obronic ), albo ich zwyczajnie nie rozumiesz. A pytanie o "ksztaltowanie charakteru" bylo naprawde niewinne i mialam nadzieje, ze zwyczajnie odpiszesz, bo wtedy moglabym sie odniesc. No ale, dostalam wysmienita odpowiedz, ze nie umiem czytac ze zrozumieniem i ze odpowiedz jest oczywista, wiec nie ma sensu odpisywac... Ech...
I dalej nie czytasz ze zrozumieniem. Odpowiedź o czytaniu ze zrozumieniem odnosiła się do nieskończonego zrozumienia. I nie mam pojęcia jak wyrażenie "kształtowanie charakteru" może oznaczać coś innego niż w rzeczywistości. Ale skoro masz zamiar dalej robić wycieczki personalne, to nie będę marnować czasu na jakiekolwiek tłumaczenie.
??? Personalne?
-
A wracajac do tematu... Mnie sie film podobal. O tym, ze nie bedzie Alka wiedzialam juz z wczesniejszych recenzji. To, ze beda drastyczne sceny katowania Rudego rowniez czytalam wczesniej. Wiedzialam rowniez, ze Zoska bedzie mial zmieniony charakter. Ok, mozna sie przyczepic. Ale film ma wiele watkow , ktore mnie bardzo pozytywnie zaskoczyly:
1. I juz o tym pisalam: wyrzuty sumienia Zoski , ze zlekcewazyli aresztowanie Henka, bo nie byl z ich towarzystwa ( byl z Pragi). Ukazanie tego rozwarstwienia jest duzym plusem!
2. Swietna scena, w ktorej Niemcy w deszczu strzelaja do cywili i jeden z nich obsmiewa ich spiewajac piosenke ( "Siekiera, motyka..."). Jak to sie teraz mowi : rozwalila mnie ta scena!
3. Koncowa scena smierci Zoski jest dobra. Przede wszystkim nie jest jednoznaczna i pozostawia widzom przestrzen w jej interpretowaniu. Zoska mogl zwyczajnie chciec zginac, mogl miec wyrzuty, ze jednak strzela do czlowieka ( nie sadze... ), ale przeciez na poczatku tej sceny dowiadujemy sie, ze mial stara bron ( nawet kolega chcial mu dac inna, ale ten powiedzial, ze sie przyzwyczail do starej)... Ja ciagle mysle o tym zakonczeniu. Nie wychodzi mi to z glowy, a to chyba dobrze siwdczy o filmie.
4. Caly Zoska jest, owszem, momentami bezczelny, ale jest bardzo zdeterminowany. Byc moze chodzilo o pokazanie Zoski z innej strony ( nie takiego dziewczecego).
Duzo bym pisala, ale moze kiedy indziej.