Do pierwszych 30 minut ciężko się przyczepić, dość wierna adaptacja, humor ten sam. Tu jeszcze nie rozumiałem, skąd niska średnia. Mimo że wiadomo, reakcje są dziwne itd., ale to standard w takich adaptacjach.
Potem mamy nagły przeskok do historii z fajerwerkami w tle - to nie jest tak dobre, kiedy się nagle pomija wszystko, co powinno być wcześniej. Jak ktoś zna oryginał (a w innym wypadku by raczej tego nie obejrzał), to można przeboleć. Tylko szkoda komedii, bo kompletnie znika, a to był najmocniejszy punkt serii.
A to dopiero połowa. Potem koniec roku, wybory - tu już całkiem pozmieniali przebieg historii, raczej nie na lepsze. Mało ciekawe, brakuje zabawnych scen, niektórych postaci, a inne są na siłę (Ishigami się w ogóle pojawia od początku filmu i reżyser chyba sam nie wiedział, co z nim zrobić).
Nie jest to aż tak złe, jak wynika ze średniej tutaj, ale do oryginału brakuje sporo.