wtedy wszystko by uszło, ale jako filmu nie da się tego przyjąć, bo kiszki prostują się w wykrzyknik. Ten film nie jest straszny, ani poruszający, bo jest piekielnie nudny. Nie jestem obojętny wobec okropieństw wojny, ale wobec tego filmu jak najbardziej.
Książkę "Johnny Got His Gun" napisał, w 1938 roku, Dalton Trumbo - reżyser i scenarzysta filmu. Nie wiem, czy ta książka w ogóle została kiedykolwiek przetłumaczona i wydana w Polsce.
wydana to nie wiem, ale przetlumaczona jest. znalalem kiedy na fanowskiej stronie Metallici, ale to bylo dawno, nie wiem gdzie teraz mozna to znalesc. to wlasciwie bardziej opowiadanie.
oceniles dosyc surowo, ale w sumie masz racje, spodziewalem sie poruszajacego dramatu, ktory mnie wgniecie w fotel, a chwilami tak sie nudzilem ze jednym okiem ogladalem ten film, a drugim przegladalem internet
Morisson sam film jest nudny na maxa. Jeżeli chodzi o poruszony w filmie temat to jest on bardzo poruszający.
Nie pisz że komus współczujesz poniewaz ma inną opinie niż ty.
oglądałem ten film w 1976,raz sam,póżniej ze swoją dziewczyną,która zapytała"Po co na taki film mnie zaprowadziłeś"Mówiła płacząc,i tego nie wykreował internet.
dziewczyny to placza i na telenowelach, wiec nie mozna ich opinii traktowac zbyt poważnie ;)
'Łowca jeleni", czy "Pluton" też bardzo źle wpływały na morale potencjalnych rekrutów, a jednak zdejmowane nie były. Wytłumaczysz ten spisek?
Nie ma tu żadnego spisku, a więc i tłumaczyć nie ma czego. Wszystkie te filmy łączy tylko i wyłącznie temat wojny, który w każdym z nich był przedstawiany z innej strony. A Johnnego od reszty różni chociażby fakt, żę nie miał wzniosłego, patriotycznego, amerykańskiego zakończenia. Taki zabieg skutecznie odwraca uwagę od piekła, które przeżyli żołnierze, skupiając ją na "wartościach, za które warto walczyć i umierać". W dobitny sposób pokazano czym dla państwa staje się żołnież, gdy skończy się jego rola i jaki smutny los może go czekać. Przy tym wymienione przez Ciebie filmy(nie ujmując im kunsztu) są tylko zbiorem wojennych historyjek z happyendem, a każdy dramat jaki się odbył, został zaakceptowany, czy nawet wynagrodzony moralnie. Tyle. Pzdr