W ustabilizowane materialnie życie Marty, trzydziestoletniej lekarki, wdzierają się jak tornado dramatyczne wydarzenia. Małżeństwo z poczciwym biznesmenem Jackiem nie wytrzymuje próby czasu. Marta na własne życzenia zostaje sama, ale wtedy jej neurotyczne usposobienie powołuje do życia demony: brak poczucia wartości, niechęć do nawiązywania kontaktów ze światem. Próba wycofania się nie ma szans na powodzenie. Przypadkowo poznany Artur, młody kryminalista, który pracuje na osiedlu Marty jako dozorca, zakochuje się w niej bez pamięci. Jest szalony i nie daje jej spokoju. Dochodzi do zaskakującego erotycznego zbliżenia, podczas którego Marta ulega Arturowi jakby wbrew swej woli i pogardzie, która do niego czuje. Bardzo szybko okazuje się, że Marta jest w ciąży. Nie może sobie z tym poradzić. Jej mąż chce rozpaczliwie wrócić, na głowę zwala jej się siostra Alicja, która uciekła od męża z drugiego końca Polski. Relacje pomiędzy siostrami to nieustanna amplituda miłości i nienawiści. Alicja ma kompleks brzydkiej i niechcianej siostry, aby zapomnieć o teraźniejszości żyje wspomnieniami seksualnej inicjacji, którą przeżyła jako szesnastolatka z pięćdziesięcioletnim nieznajomym. Mimo tego iż Marta za namową Alicji przekonuje męża, że to z nim zaszła w ciążę, Artur jest pewien się, że to on jest ojcem. Do akcji wkracza jego apodyktyczna, nadopiekuńcza matka Irena. Namawia syna, by walczył o swoje dziecko. Kłamstwa, niespodziewane namiętności i upokorzenia wciągają bohaterów w wir dramatycznych i niebezpiecznych wydarzeń. Jaki los spotka nienarodzone dziecko, które stało się źródłem niekontrolowanych obsesji bohaterów? "JESTEM TWÓJ" z sukcesem był prezentowany na licznych międzynarodowych festiwalach filmowych, w tym również klasy A (Montreal, Pusan), gdzie zyskał ogromne uznanie i był faworytem prasy filmowej do Grand Prix of Americas (Montreal - na potwierdzenie załączam recenzje). Reprezentował naszą kinematografię m.in. na festiwalach i przeglądach kina polskiego w Berlinie, Chicago, Londynie (EastEnd Film Festival), Sztokholmie (październik 2010). Został jako jedyny polski film zaproszony do udziału w panoramach kina europejskiego w Kanadzie (Toronto) i Chile (kilka miast). Film został doceniony również w kraju: nagroda dla Doroty Kolak na festiwalu w Gdyni, dwie nominacje do Nagrody im. Z. Cybulskiego dla Małgorzaty Buczkowskiej i Romy Gąsiorowskiej, Nagroda Dziennikarzy na Prowincjonaliach.
O filmie
Scenariusz "JESTEM TWÓJ" to adaptacja dramatu wybitnej kanadyjskiej autorki JUDITH THOMPSON. Na podstawie jej dramatów Mariusz Grzegorzek zrealizował dwa oblegane przez widzów i wielokrotnie nagradzane przedstawienia teatralne: "LEW NA ULICY" i "HABITAT". "JESTEM TWÓJ" to równocześnie psycho-thriller i subtelna opowieść o potrzebie miłości . To historia bohaterów, których życie rzuca w wir niespodziewanych wydarzeń i otwiera na zupełnie nowe doświadczenia ... Mimo tego że film bazuje na dramacie, który powstał w Kanadzie, zaskakująco mocno odnosi się do naszej rzeczywistości. Krótkie streszczenie: Marta, trzydziestoletnia lekarka traci panowanie nad swoim życiem. Odrzuca zakochanego w niej męża, biznesmena Jacka. Zostaje sama. Przypadkowo poznaje młodego kryminalistę Artura, który zakochuje się w niej bez pamięci. Nagłe niekontrolowane zbliżenie, niechciana ciąża, którą Marta chce usunąć. Artur chce ratować dziecko, pomaga mu w tym matka. Siostra Marty, Alicja próbuje pomóc siostrze na życiowym zakręcie, choć jej własne życie to emocjonalna ruina. Tajemnice, maski, skrywane obsesje wybuchają z wielką siłą?
Polska prasa o filmie
Po pokazach na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni - "Świetnie obsadzona opowieść o kobiecej seksualności, ale także o zniewoleniu macierzyńskim ? dwie siostry, dwie namiętności, dziwny romans. Niepokojące, silnie przemawiające kino". Łukasz Maciejewski Dwutygodnik.com - "Dojrzały, autorski film reżysera-indywidualisty: rozszalała emocjonalnie, prowokacyjna i hipnotyczna psychodrama". Paweł Felis "Gazeta Wyborcza" - "Ale największym odkryciem aktorskim festiwalu była rola Doroty Kolak, aktorki Teatru Wybrzeże. U Mariusza Grzegorzka w filmie "Jestem twój"Kolak gra matkę kryminalisty, która przywiązała do siebie syna, żyjąc dla niego i za niego - zerwać tę pępowinę może dopiero śmierć. Obecny w jego filmach od debiutanckiej "Rozmowy z człowiekiem z szafy" wielki temat Grzegorzka - macierzyństwo jako więzienie, egoistyczna zła miłość, która w istocie jest przemocą, współczesne rozchwianie uczuciowe, pułapka oszukańczych emocji - wszystko to dochodzi tym razem do głosu w formie agresywnej, jakby popowej, wideoklipowej, świadomie kiczowatej, jak z supermarketu. Choć zarazem jest w tym filmie głębia i dystans, nawet swego rodzaju humor, świadomość gry, przewrotna rozmowa z widzem. Udało się tu /?/zburzyć barierę między "elitarnym" a "popularnym", z emocjonalnych, chwytliwych obrazów zbudować film refleksyjny, który stwarza dystans do emocji". Tadeusz Sobolewski, Gazeta Wyborcza, - Odmieniony Grzegorzek w fascynującym filmie "Jestem twój" - "To jeden z nielicznych w ostatnich latach polskich filmów, w którym tak mocno mówi się o emocjach, w których świetnie poprowadzeni aktorzy tworzą przekonujące, choć tak bardzo pogmatwane psychologicznie postaci . Grzegorzek z powodzeniem nawiązuje tu do najciekawszych osiągnięć współczesnego kina artystycznego, przede wszystkim europejskiego: porwane dziecko, niczym z filmów braci Dardenne, nieco surrealistyczna scena z rozkuwaniem ściany w biurze, za którą kryje się gigantyczny ul, mogłaby się z powodzeniem znaleźć w którymś z dzisiejszych filmów szwedzkich, a mroczna poczekalnia w gabinecie ginekologa aż się prosi, żeby pojawiła się w niej jakaś Lynchowska postać ze zniekształconą twarzą". Przemysław Gulda Gazeta.pl - "Grzegorzek próbuje nie tylko opowiedzieć historyjkę, jak to ma w zwyczaju polskie kino , ale diagnozuje też - jakkolwiek banalnie to nie brzmi - kondycję współczesnego człowieka. W tym polski teatr ostatnich lat zdecydowanie przewyższa kino - jest drapieżny, odważny, niebojący się podejmowania trudnych tematów, eksperymentujący - często na granicy kiczu, ale jeśli podejmujemy ryzyko, to do końca, na całego. "Teatralność" filmu Grzegorzka stanowi w moim mniemaniu o jego sile, nie słabości. Bohaterowie Grzegorzka (i Thompson) są trochę z innego świata, niż przyzwyczaiło nas do tego polskie kino. Pełni sprzeczności, targani przeciwstawnymi emocjami, irracjonalni, histeryczni, na granicy szaleństwa. Przypominają bohaterów Andrzeja Żuławskiego. Jest w tym sporo psychodramy, ale też pole do aktorskiego popisu. Małgorzata Buczkowska-Szlenkier, Roma Gąsiorowska, Ireneusz Czop, wspomniany Mariusz Ostrowski czy wreszcie rewelacyjna mama reżysera - Dorota Kolak - wszyscy kreują tak wyraziste postaci, że nie zdziwię się, jeśli któraś z aktorskich nagród powędruje do któregoś z nich. O ile jury doceni ekstrawagancję Grzegorzka". Tomasz Bielenia Interia - "Na pierwszy plan tej historii wysuwają się trzy kobiety i zarazem trzy typy kobiecości obecne w kulturze, w polskiej szczególnie: pełna poświęcenia matka (doceniona w Gdyni Dorota Kolak), piękna, nieobliczalna kobieta szalona (Małgorzata Buczkowska-Szlenkier jako Marta) i spragniona uczuć infantylna kobieta-dziecko (Roma Gąsiorowska jako Ala). Mężczyźni, zaplątani w sieć zależności pomiędzy nimi, są zaledwie blotkami w grze dam i królowych, zaledwie katalizatorami zmian, a nie ich uczestnikami, są ideami męskości, pochodzącymi bardziej z przestrzeni wirtualnej niż realnej. /.../Grzegorzek za pomocą silnie artykułowanych środków formalnych tworzy pełną napięcia atmosferę absurdu, bliżej mu do horroru (chwilami do reklamy albo teledysku), niż do kina obyczajowego. W ciasnocie wnętrz i zbyt wielu jak na nasze nerwy emocji o wysokiej amplitudzie kameralna psychodrama zyskuje oniryczny charakter o znamionach koszmaru. ciekawy i irytujący, Grzegorzek proponuje kino wciskające się siłą pod czaszkę, kino, o którym nie można nie myśleć długo po seansie". Agnieszka Szeffel - Pułapki kobiecości - "Jestem Twój" Mariusza Grzegorzka
Kanadyjska prasa o filmie
Po światowej premierze na Festiwalu Filmów Świata w Montrealu - "Jestem twój polskiego twórcy Mariusza Grzegorzka nie tylko okazał się najlepszym jak dotąd przedstawionym filmem w Konkursie Głównym, ale również najbardziej nowoczesnym w swej formie i treści. Trzeba przyznać, że w tym przypadku nie chodziło o feel good movie, ale o głębokie dzieło, intensywne, rozpaczliwe, z bohaterami bardziej lub mniej rozdartymi i agresywnymi zarazem. /?/ świetnie zagrany i zrealizowany, gęsty montaż powoduje wrażenie ciągłego pulsowania, bohaterowie są jakby wciąż na granicy wybuchu, w obliczu wyczuwalnego zagrożenia, do tego burzliwe sceny miłosne, mroczne strony postaci ujawniające się raz po raz, wszystko to razem tworzy wstrząsającą całość. Naprawdę bardzo mocny film." LE DEVOIR ? Odile Tremblay - 3.09.2009 - "Wreszcie mieliśmy szansę obejrzeć prawdziwe kino. Mocne tematy, środowisko trochę trash, parę gołych tyłków, akcenty muzyczne wyraźnie zaznaczone, krótko mówiąc, filmowiec zrobił wszystko, by poruszyć widownię. I udało mu się. Wyraźnie widać teatralne podłoże tej historii , ale w tym przypadku stanowi to jej ogromną zaletę. Scenariusz jest bardzo mocny, a jego konstrukcja bardzo solidna. Zwłaszcza tekst się broni dzięki świetnym aktorom, którzy w cudowny sposób potrafią wyrazić wszystkie najdrobniejsze niuanse". LA PRESSE ? Marc-André Lussier - 3.09.2009 - "Spośród pięciu czy sześciu interesujących filmów z dwudziestu uczestniczących w głównym konkursie koniecznie w pierwszej kolejności należy obejrzeć film "Jestem twój" polskiego reżysera Mariusza Grzegorzka. Jest to bardzo udana, posiadająca ogromną siłę rażenia adaptacja sztuki Judith Thompson, oparta na dramatycznych wątkach bohaterów rozdartych miedzy miłością a nienawiścią. Oryginalna reżyseria i świetna gra aktorów pozwala całkowicie zapomnieć o literackich a nawet teatralnych korzeniach filmu". 24 IMAGES- Gilles Marsolais - 7.09.2009 Moim zdaniem, dwoma najpoważniejszymi kandydatami do Grand Prix of the "Americas są Waffenstillstand" (Przerwijcie ogień), niemiecki film zrealizowany przez Lancelota Von Naso oraz "Jestem Twój" Polaka Mariusza Grzegorzka. Nie byłaby to łatwa decyzja, ale myślę, że wybrałbym "Jestem Twój". To na pewno film, który najbardziej mnie poruszył i który uważam za najbardziej nowoczesny formalnie". MON CINEMA ? Gdybym był członkiem jury... Marc-André Lussier - 6.09.2009
Wywiad z reżyserem
Maria Kornatowska: Ma Pan opinię reżysera osobnego, niszowego, raczej mrocznego, raczej estetyzującego, stojącego z dala od obowiązujących ostatnio tematów historycznych lub społecznych, nie wspominając o komedii romantycznej...Mariusz Grzegorzek: Kiedyś, na etapie budowania swojej tożsamości, określania siebie, byłem przekonany, że mam powołanie i pasję, a tą pasją jest sztuka, film traktowany w sposób aktywny. Być widzem ? to mi nie wystarczało ? chciałem filmy robić. To przekonanie stanowiło ogromną siłę, która mnie ukształtowała i wypchnęła w życie. I udało mi się tak pokierować moim życiem, że spełniłem swoje marzenie ? mogłem robić filmy. To był etap cudów i uniesień. Teraz znajduję się na etapie wątpliwości. Patrząc na świat, na rośliny, zwierzęta i ludzi, zastanawiam się nad tym czy moja artystyczna aktywność ma sens, czy dzielenie się swoimi poglądami i emocjami ma jakiekolwiek znaczenie. Sens odnajduję w rzeczach najprostszych, w obserwowaniu, w kontemplowaniu życia jako fenomenu nieodgadnionego. Mam wrażenie,że wiele osób odbiera mnie jako człowieka mocnego, walczącego o swoje, przebojowego. Te cechy kojarzone są zazwyczaj z zawodem reżysera. Ja jestem w istocie człowiekiem nieśmiałym, zagubionym, nie mam ochoty ani żadnej motywacji, żeby przepychać się ze sobą i swoimi filmami. Nastały wstrętne czasy. Chcąc odnieść dziś w tym zawodzie jakiś sukces -choćby metaforyczny ? trzeba być albo chamem z urodzenia albo dać się wykastrować czyli wyprzeć samego siebie. Nie daje się to żadną miarą pogodzić z jakimś duchowym balansem i szacunkiem do samego siebie, cechami które warunkują robienie wartościowych filmów. Mówię oczywiście o moim przypadku, o sobie. MK: W moim odczuciu, Pana osobność na gruncie naszego kina, polega przede wszystkim na tym, że nie ulega Pan popularnym trendom, ale konsekwentnie, od początku zajmuje się analizą niekonwencjonalnych, trudnych charakterów ludzkich i ich wzajemnych relacji, na różnych poziomach i z różnej perspektywy, od metafizyki do psychoanalizy. Sięga Pan głęboko w zapętlenia relacji rodzinnych. Gdzieś jest Pan bliski Bergmanowi, a przecież inny, zakorzeniony w odmiennej tradycji myślowej, bardziej "współczesny".MG: Niech Pani tak nie mówi, bo będę skończony! Dziś odwoływanie się do psychologii jest fe! Jeszcze wyraźniej niż w filmie odczuwa się to zjawisko w odbiorze teatru. Określenia "psychologiczny" lub "psychologizujący" używane są w sensie skrajnie negatywnym, wręcz dyskwalifikującym postawę twórcy. Teatr dzisiejszy radykalnie odchodzi od psychologii. Jest formalistyczny albo społeczno-polityczny. MK: Pana teatr jest konsekwentnie psychologiczny, acz psychologiczny inaczej, odbiegający daleko od tego co było przed laty, co np. proponowali Francuzi zarówno w teatrze jak i w kinie. Pan wybrał dramaturgię anglosaską, bardziej wyrazistą, mniej opartą na nastrojach i klimatach, bardziej ostrą, drapieżną, odkrywającą mroczne strony człowieczeństwa, bliższą duchowi czasu.Jest Pan pod wyraźnym urokiem Judith Thompson. Mam wrażenie, że ta kanadyjska autorka jest Panu szczególnie bliska, świetnie czuje Pan jej teksty i prowadzi z nimi własną artystyczną grę...MG: Judith Thompson to, moim zdaniem, dramaturgiczny buldożer. W zaskakujący sposób łączy elementy, zdałoby się trudne do połączenia : gniew, agresję, depresję, przejawy opresji seksualnej z niezwykłym poczuciem radości życia, zmysłowości i piękna, z silną obecnością pierwiastka poetyckiego. Mnie ona zachwyca, od pierwszej lektury pierwszej jej sztuki jaka mi wpadła w ręce. A przekopałem się przez całe stosy różnorakich, z reguły jednowymiarowych dramatów. Dla autorki "Lwa na ulicy" teatr jest całym światem, a świat cały ? teatrem. Judith opowiada o ludziach pozornie zwykłych, przeciętnych, pozbawionych potencjału, o sytuacjach i rzeczach drobnych ? i tworzy z tych kawałków sugestywną, bolesną metaforę świata. Jest w jej wizji rodzaj swoistego panteizmu, obraz świata bez osobowego Boga, w którym objawia się jednak jakaś potężna metafizyczna moc. I to mnie najbardziej fascynuje. W dramacie ?Jestem Twój" misterna tkanka codziennych wydarzeń - stanowiąca idealną pożywkę dla filmowej materii, zmienia się w smutną piosenkę o tym, że każdy z nas jest samotnym, bezbronnym dzieckiem pragnącym miłości Gotowym zrobić wszystko za jeden pocałunek. Bohaterowie odkrywają w sobie zdolność do uczuć: Artur , Marta... Obraz sytuacji pokazanej na początku filmu zmienia się radykalnie. Początkowe rozpoznanie okazuje się nieprawdziwe. Artur, z osiedlowego głupka, prymitywnego i aroganckiego, przeistacza się w mężczyznę walczącego o swą godność i krew. Marta, lalka Barbie z okruchem lodu w sercu, budzi się nagle ze złego snu, otwiera... Irena, sponiewierana sprzątaczka zaczyna walczyć o swą godność. Podobna metamorfoza dokonuje się właściwie we wszystkich postaciach. Zło przeobraża się w dobro. Bardzo trudno w dzisiejszych czasach konstruować takie przesłania, ale Thompson robi to w sposób organiczny i bardzo prawdziwy. Wydaje mi się, że takie jasne, bardzo aktualne przesłanie może otworzyć i widza, poruszyć w nim jakąś nadzieję. MK: Fundamentalną rolę w przekazie tego przesłania odgrywa aktorstwo. Opowiadanie opiera się na zbliżeniach, kamera stara się przeniknąć twarze, wgryza się w nie, odsłaniając pulsowanie wewnętrznych emocji, odkrywając jakąś głębszą, wcale niejednoznaczną prawdę postaci. To zjawisko raczej niespotykane w filmie polskim.MG: O energii i oddziaływaniu filmu decydują właśnie postacie bohaterów : wielowymiarowe, intensywne, wibrujące, mieszające w ludzkim tyglu wszystkie możliwe pierwiastki. Aktorstwo to wyjątkowo trudny zawód, totalne przeciwieństwo tego co sugeruje kolorowa prasa i internetowe portale, to ingerencja na żywym mózgu, nieustanna trauma. Często granice między aktorem-człowiekiem a postacią zacierają się, zwłaszcza kiedy postać jest krzywdzona, poniewierana lub przeciwnie sama krzywdzi, sieje zło. To intoksykuje. Trudno potem wrócić z rozpędzonego roller costera do "normalności", do zwyczajnego, codziennego życia. Aktorzy, z którymi pracowałem przy tym "Jestem Twój" wykonali swe zadanie z zaangażowaniem i oddaniem, co oznacza, że praca na planie była totalną traumą, a nie piknikiem w cieniu drzew z kremówką i owocową sałatką. Z częścią obsady stykałem się wielokrotnie przy pracy w teatrze, znam dobrze: Małgosię Buczkowską, Irka Czopa, Mariusza Ostrowskiego, z kolei Dorotę Kolak i Romę Gąsiorowską podziwiałem za ich bezkompromisową postawę jako teatralny widz. Pewnie, gdybym robił film za większą kasę, nie mógłbym obronić tych decyzji castingowych, a wybór ten był dla mnie najtrafniejszy, najuczciwszy, najbardziej organiczny z możliwych. Małe pieniądze mają jedną dobrą stronę, dają stosunkową wolność od marketingowych nacisków . MK: Czy w Pana odczuciu ten kanadyjski tekst koresponduje z tym co dzieje się u nas?MG: Moim zdaniem, paradoksalnie, mówi więcej o polskim społeczeństwie niż jakikolwiek znany mi scenariusz polski. Ten dramat psychologiczny kryje w sobie zaskakująco trafny obraz naszej sfuszerowanej demokracji: rozwarstwienie społeczne i ekonomiczne, wykluczenie, emocjonalną alienację, złowrogą schizofrenię rozpiętą pomiędzy duchową pustką a napuszonymi zakłamanym światem "rzeczywistości społecznej", która już dawno zabiła w nas poczucie wartości i identyfikacji jako wspólnoty.