Łzy za widzami i sceną, magazyny pełne nieużywanych ubrań, szafy z butami znamionują chyba brak zrozumienia podstawowej zasady, że nic w życiu nie jest wieczne. Ten żal za tym, co odeszło wraz z nadejściem choroby jest trochę infantylny. Brak w filmie przyjaciół, tylko współpracownicy i od czasu do czasu synowie. Dobrze, że pokazała twarz bez retuszu. Teraz cierpi i oby to cierpienie zbudowało w niej nowego silnego człowieka. Dała siebie ludziom na scenie. Ale można też dać dużo z siebie ludziom będąc poza nią. Tego w filmie nie widać. W filmie w oczy rzuca się luksus, w jakim artystka żyje. To stwarza spory dysonans.
Ja to odebrałam zupełnie odwrotnie. Nie jestem jej fanką, obejrzałam dokument z ciekawości, więc nie przez różowe okulary. Widziałam tam kobietę, która całe swoje życie poświęciła swojej pasji - kocha to, co robi, spełnia się w tym, daje jej to sens życia. Teraz choroba zabiera jej ten sens. To trochę tak, jakby sportowiec stracił w wypadku obie ręce - zostaje wyłączony do końca życia z tego, co kocha (w przypadku np. tenisisty). U Celine jest to głos - niesamowity głos, z którym potrafiła robić cuda i wyciągać takie nuty, o jakich ja nie śmiem marzyć, a teraz w wyniku skurczów mięśni nie potrafi kontrolować właściwej tonacji. Mimo wszystko walczy dzielnie o to, żeby kiedyś wrócić na scenę - jeśli to nie jest ten nowy silny człowiek, o jakim mówisz, to nie wiem kto nim jest. Dlatego ja nie odbieram tego jako tęsknoty za luksusem, sławą czy nie wiem czym - raczej jako walkę o swoją pasję, o coś, co dawało jej ogromną radość i poczucie spełnienia, a czego nie chce teraz stracić.
Miałam też wrażenie, że ci współpracownicy byli dla niej również bliskimi osobami - widziałam tam troskę, życzliwość, z jaką się nawzajem traktują - przede wszystkim u fizjoterapeuty m.in. podczas ataku (albo może po prostu trafiła na takiego z powołaniem). Urzekła mnie scena, w której Celine razem z synami nagrała życzenia powrotu do zdrowia dla swojego lokaja. Zwróciłam też uwagę na takie drobne sceny, jak np. gdy lokaj częstował dzieciaki lodami, a Celine od razu kazała jednemu z nich podziękować, gdy zapomniał to zrobić. Faktycznie żyje w luksusie, ale po ludziach żyjących w luksusie zwykle spodziewam się arogancji i lekceważącego stosunku do innych - tutaj widziałam wzajemny szacunek, którego uczyła również swoje dzieci. Nie widziałam gwiazdy - widziałam zwykłą kobietę otoczoną zwykłymi ludźmi.