Choćby jeszcze przed i w trakcie pokazu widz miał niezliczoną ilość trudnych pytań, to ten film zdecydowanie łączy, nie dzieli. Po seansie przestaje nawet zastanawiać lista skrajnie różnych partnerów medialnych jak "Gość Niedzielny" i "wysokieobcasy".
Rok 2024, to idealny czas na historię Nicholasa Wintona i wstrząśnięcie sercami dzisiejszych Żydów, jakże innych Żydów...
Zachęcam do obejrzenia "Jedno życie", oczywiście z chusteczkami!
Mówiąc, iż "rok 2024, to idealny czas na historię Nicholasa Winton" masz na myśli to, że coraz więcej mieszkańców państw zachodnich zaczyna coraz mocniej nienawidzić Żydów? Jeśli tak to wiedz, że nacja ta sama jest sobie winna - zbrodnie dokonywanie przez izraelską armię na palestyńskich cywilach (łącznie z niszczeniem szpitali, cmentarzy i stref określany Ch dotychczas jako bezpieczne), rząd składający się z partii populistycznych i skrajnie prawicowych oraz stwierdzenia izraelskich ambasadorów, iż ludobójstwo może dotyczyć tylni narodowości żydowskiej (Bośnia i Hercegowina), zaś wszelka krytyka Tel Awiwu to symbol budzenia się głęboko zakorzenionego antysemityzmu (Polska).
Pisząc:
"Rok 2024, to idealny czas na historię Nicholasa Wintona i wstrząśnięcie sercami dzisiejszych Żydów, jakże innych Żydów..."
miałem na myśli:
"Rok 2024, to idealny czas na historię Nicholasa Wintona i wstrząśnięcie sercami dzisiejszych Żydów, jakże innych Żydów..."
czyli w skrócie to co napisałeś. Problem w tym, że Żydzi nie skupiali się na tworzeniu państwa, lecz na przejmowaniu przemysłu medialnego, zbrojeniowego, rozrywkowego i to oni kreują rzeczywistość wszystkich narodów.