Odłożyłam ten moment, kiedy obejrzę film do chwili, kiedy przeczytam książkę. Trzeba przyznać że książka mimo że nie napisana jakimś wysokim językiem jest bezsprzecznie wciągająca, w pewnym sensie magiczna i niepowtarzalna. Ale film? Naprawde dawno się tak na czymś nie zawiodłam. To niesamowite jak można spieprzyć taki potencjał! Jedynym człowiekiem jaki był w miarę oddany książce to Ian i matka Dextera (chociaż i tak przedstawiona bardzo pobieżnie). Rozumiem że to tylko ekranizacja, zaledwie oparta o książkę, a czas filmu jest mocno ograniczony, ale no prooosze- lepiej wybrać naprawdę istotne sceny, albo nie robić wcale. Scenarzyści ominęli cały sens. Powierzchownie 'przelecieli' przez całą tematykę, nie ukazując przy tym właściwie najważniejszych scen i spotkań Emmy i Dextera, przez to ich relacje wydają się jedynie powierzchowne. Moim zdaniem jednym z najbardziej kluczowych momentów był romans Emmy i Phila (dyrektora szkoły) co spowodowało do rozstania głównej bohaterki z Ianem, podczas gdy scenarzyści nawet nie przedstawili etapu gdy Emma była nauczycielką. Niemal półtora godzinny filmu jest dosłownie o niczym. Z czystym sumieniem i całym szacunkiem mogę przyznać że nie przedstawiają nic istotnego. Gdybym nie czytała książki wyłączyłabym go po półgodzinie, jednakże znając treść książki mogłam sobie nieco dopowiedzieć. Nie wiem jak odbierają to ludzie którzy jej nie czytali, ale mogę się domyśleć że była to NUDAAAA! Na film byłam bardzo pozytywnie nastawiona, a pozostał jedynie niesmak. Naprawdę lepiej zrobicie oddając się lekturze, niż poświęcicie te półtora godziny na tą słabiznę. Chcę jednak wspomnieć iż tłumaczenie książki też nie do końca jest wybitne (przynajmniej to pani Miłosz) i można by się przyczepić szczególnie do sceny finalnej. Daję mocno naciągane 4, chyba głównie ze względu na książkę, ogólnie słaabiutko...
widzisz nawet tego nie zauważyłam i tym większe jest moje zdziwienie i rozgoryczenie wobec tego filmu...
tak, pokazany koniec przedstawienia. Jakoś mnie to nie satysfakcjonuje. Przecież dzięki owemu przedstawieniu i tej 14-latce która w nim grała Emma napisała książkę (może nie dzięki nim, a na tej podstawie). No i romans dyrektora i Emmy, co moim zdaniem miało wpływ na dalsze posunięcia głównej bohaterki. Tyle w tym temacie.
To nie miał byc serial tylko film który przyjemnie się ogląda. Dałam 9 bo zryczałam się jak bóbr, a na książkę postaram się znaleźc czas.
spojrzałabyś inaczej na ten film gdybyś przeczytała książkę najpierw. Każdy teraz będzie miał swoje racje wiadomo, ale jaki to ma sens skoro oglądałaś tylko film?
Piszesz, że dla ludzi, którzy nie czytali książki film był nudą to ja odpowiadam, że nie i tyle. Mam nadzieję, że ksiązka nie rozczaruje mnie, bo filmem jestem zachwycona. No może to za duże słowo;)
Właśnie obejrzałam film po dzisiejszym przeczytaniu książki i rzeczywiście BARDZO BARDZO się zawiodłam. Tak samo było w przypadku książki "Zaklęci w czasie" Audrey Niffenegger - książka super za to film... Kurczę szkoda, ale już chyba taka dola ekranizowania książek...
Właśnie obejrzałam film po dzisiejszym przeczytaniu książki i rzeczywiście BARDZO BARDZO się zawiodłam. Tak samo było w przypadku książki "Zaklęci w czasie" Audrey Niffenegger - książka super za to film... Kurczę szkoda, ale już chyba taka dola ekranizowania książek...
Nie czytałam książki i rzeczywiście trochę (na szczęście tylko trochę) się wynudziłam. To jest właśnie ten rodzaj filmu, który próbuje zmierzyć się z dobrą powieścią (łatwo zauważyć, że książka ma potencjał, a poza tym, skoro zrobili na jej podstawie film, to musiała być co najmniej dobra), ale nie podołał wyzwaniu. Winą można obarczyć scenarzystę, który najwidoczniej źle zabrał się do pracy: chciałby pokazać wszystko, ale że w filmie nie ma na to czasu, więc trochę obkroił, to tu, to tam i wyszło... co wyszło. Nie mogłam się do końca w to wczuć, czegoś zabrakło. Ale ogólnie nie jest źle, więc oceniam na 6:)
Właśnie ktoś tam wyżej zauważył scenarzystą jest autor książki, co jak już napisałam dziwi mnie jeszcze bardziej, bo zamiast wybrać najlepsze sceny, przeleciał przez książkę bardzo pobieżnie. I dlatego w pełni się zgadzam z Twoim komentarzem, zabrakło całego świetnego klimatu książki... Polecam przeczytać :)
A mnie film się podobał :) chociaż to samo mogę powiedzieć o każdym innym filmie nakręconym na podstawie książki... do momentu gdy jej nie przeczytam:/ A skoro tak zachwalacie książkę to chyba ruszę przysłowiowy tyłek do księgarni i dam zarobić Autorowi;)
Jestem jedną z osób które wstrzymały się z filmem i najpierw przeczytałam książkę. Nie żałuję! Czytając książkę można było bardziej zapoznać się z charakterem Em i Dex'a. I po skończeniu książki wzięłam się za film. Byłam zaciekawiona, gdyż obsada filmu dawała wiele nadziei. Zawiodłam się, nie powiem. Generalnie film dobry ale jednak miałam wrażenie, że oglądam opowieść o innych bohaterach niż w książce. Całkowicie zabrakło mi mocnych cech charakteru Emmy i Dextera. Według mnie były to postacie...jałowe, wgl bez nuty pieprzu. Osoby, które przeczytały Jeden dzień wiadzą, że Emma potrafiła pokazać pazurki, Dexter był często niesympatyczny. Generalnie dobitnie nie czułam obecności książkowego Dextera w scenie kiedy miał on zaprowadzić swoją matkę do łóżka. W książce Dex tego nie chciał, szukał pomocy i podniósł matkę jedynie na jej prośbę myśląc o tym " jaka ona ciężka","ile to schodów musi pokonać" itp. Generalnie był zgorzkniały. A w filmie ta scena była taka... nawet nie mogę tego określić. Po prostu zabrakło mi tego poczucia w Dexterze. Nie wiem czy to wina aktorów czy twórców ale uważam że bohaterowie byli za słabo wykreowani, co automatycznie przeniosło się na jakość filmu. Uważam ze film mało emocjonalnie angażuje widza.