Społeczeństwo jest niemiłe – od trzech dekad mówi w swoich filmach Todd Solondz. Rozczarowany ludzką głupotą, hipokryzją i okrucieństwem reżyser tym razem w centrum uwagi stawia czworonożnego pupila. Jamnik to pokraczna odyseja po amerykańskich miasteczkach i domostwach, zaludnionych typowymi dla Solondza dziwakami i bliskimi rozpaczy... czytaj dalej
Wiele nie trzeba, aby odczytać "jamnikowe" intencje Solondza, jednak niezbędne są do tego dwie proste (dlatego często zapominane) prawdy-obiegówki. Pierwsza dotyczy kinomanów, a da się ująć tak: najpierw patrz i słuchaj, a potem myśl i pisz. "Jamnik" nie jest - jak chce recenzent FW - ani filmem o psiej kupie, ani...
jestem po seansie i musze powiedziec (tfu napisac) ze zbulwersowalo mnie zachowanie dwoch pierwszych "włascicieli" jamniczki.
jeden porzucil ją chyba na stacji,a drugi zamknął w klatce bez jedzenia i picia by jak to powiedział "złamać ją"....chore! nienawidze ludzi,ktorzy tak postepuja ze zwierzetami!
zakonczenie...
Ileż można...przecież uśmiercił ją tak niepotrzebnie i szyderczo w "Palindromach". W "Jamniku" natomiast pojawia się ona znów (!), jak nieświeży odgrzewany kotlet i to w jakim wydaniu... Gra ją aktorka, która nawet w 1% nie przypomina Dawn granej przez Heather Matarazzo z "Witaj w domku dla lalek" (może poza tymi...
pod postacią Danny'ego DeVito. "Chciałem napisać coś prawdziwego, ale zabawnego, coś co się sprzeda".
Wszystko co miał do powiedzenia zawarł w "Happiness". Zostały mu klisze, które chyba po prostu lubi i chciałby, żebyśmy i my polubili... Ale to jak zaproszenie do niesmacznej zabawy, On po prostu nie jest sympatycznym...