IFilm naprawdę dobry, ale niestety wyszedłem z niego zasmucony. Nie trudno odnieść wrażenia, że
film jest nakręcony z idée fixe, że człowiek jest w centrum wydarzeń wszechświata, w którym
przyczynowość i cel ludzkiej istoty nie ma żadnego związku z Bogiem. Jest rażące, że w filmie, w
którym poruszane są tak ważne filozoficzne zagadnienia, jedynym słowem, na które decyduje się
reżyser to SPIRIT, którym na końcu i tak okazuje się człowiek.
Pomysłodawca tak przyjętego światopoglądu (to właśnie tak jednostronnie zaprezentowany
światopogląd jest rażący) zapomniał chyba, że najwięksi fizycy, których teorie są podstawą dla
naukowego tła filmów tego rodzaju, spotykając się na publicznych dysputach (Einstein, Bohr, Planck)
naukowych, nie uciekali od pojęcia Boga i nie bali się stawiać sobie pytań o metafizycznym
charakterze.
Również dziś fizycy teoretycy, nierzadko przyznają się do wiary, lecz świat naukowy, pod presją
jedynie słusznego postępu technologicznego oraz ogólnej dzisiejszej zasady, żeby sprawy wiary
trzymać pod kluczem, nie podejmują w szerokim gronie zagadnień metaficznych i pytań o Boga.
Widać jak współczesna myśl antyreligijna postępuje. Przykład? Jeszcze film Kontakt z 1997 roku, w
którym McConaughei odziwo gra pastora, przestawia szerokie spektrum zagadnień, od ateistycznych
po religijne, przez co jest autentyczniejszy.
Pozdrawiam ;)
"Nigdy Mu nie dorównamy, bo jako przedstawiciele natury ludzkiej nie mamy ku temu nawet potencjalnych możliwości."
To tylko Twoje zdanie, bo nic nie wskazuje na to abysmy mieli jakies limity wiedzy, czy rozwoju.
"Poza tym porównywanie wróżek (znanych z bajek, których istnienia raczej nikt zdrowy nawet nie próbuje udowodnić) do Boga, którego obecność jest przez miliony/miliardy osób odczuwana i zauważalna jest trochę bez sensu."
Dla mnie czy wrozka, czy bog - dokladnie to samo. Poza tym wiele dzieci odczuwa istnienie niewidzialnych przyjaciol, ale dopiero jak robi to dorosly to uwazamy to za "normalne".
"Daj tylko znać jak już wszystko zrozumiesz. ;)"
Wszystko w miare moich mozliwosci, ale sadzac po rozwoju naszej wiedzy za kilkaset lat mozemy wiedziec doslownie wszystko.
"A czy wiesz, że antropogeneza to tylko teoria? Sam Darwin(...)"
Teoria ewolucji jest tak samo potwierdzona jak teoria grawitacji, czy mechanika kwantowa. Mamy na nia mnostwo dowodow i dziwie sie, ze im nie ufasz, skoro bodajrze JP2 stwierdzil, ze to prawda i takie jest oficjalne stanowisko KK. Dziwi mnie, ze ludzie poddaja ewolucje w watpliwosc, bo do tego akurat nie trzeba ani mega mozgu, ani ogromnych nakladow pienieznych aby udowodnic jej prawdziwosc. Mozna isc na studia biologiczne, badz chemiczne, samemu poszukac skamienialosci, nauczyc sie techniki datowania radioweglowego C14 i mamy odpowiedz jak byk. Jak kiedys powiedzial J.B.S. Haldane "bardzo latwo" obalic ewolucje, wystarczy znalezc skamienialosci krolika w Precambrze i...jeszcze nikt tego nie zrobil. Dlaczego? Bo w Prekambrze nie bylo ssakow - voila!:)
Powiedzenie, ze czlowiek pochodzi od malpy to troche skrot myslowy, bo jak wiemy malpy nadal istnieja. Po prostu my i malpy, jak i zreszta wszystkie organizmy zywe na Ziemi, mamy wspolnego przodka - jakis organizm, ktory powstal na Mlodej Ziemi. Naukowcy juz sa nwet blisko stworzenia takiego organizmu w warunkach laboratoryjnych. Udalo im sie juz stworzyc aminokwasy z tego co wystepowalo na Mlodej Ziemi (ponad 4 mld lat temu), czyli materii nieorganicznej.
Ja jednak rzeczywiscie w tej kwestii ufam naukowcom, bo po pierwsza teoria wydaje sie byc spojna, po drugie wszyscy naukowcy nie moga klamac, a po 3-cie gdybym mial im nie wierzyc w tej kwestii, to dlaczego mialbym im uwierzyc w inne teorie? Grawitacja moga sterowac wrozki, Ziemia moze byc plaska, a predkosc swiatla moze byc zupelnie inna. Jednak wtedy jakim prawem korzystalbym z ich dorobku technologicznego, z nowoczesnej medycyny, z samolotow, telewizora, czy kuchenki mikrofalowej? Z drugiej strony jesli ktos jest az tak dociekliwy to nic nie stoi na przeszkodzie isc na studia i potwierdzic/obalic dana teorie?
"Masz sobie wyobrazić sytuację nie taką, że Twoje dziecko wybiera czy będzie szczęśliwe z Tobą czy bez Ciebie, ale, że TYLKO Ty możesz mu dać szczęście (...)"
Ale to jest bledne myslenie jesli chodzi o religie, bo ja jestem szczesliwszy bez boga, dlatego nie chce wracac do religii. Ateizm daje mi nie tylko wieksze szczescie niz religia, ale dodatkowo zarowno prawde jak i logike.
>>"Jeśli 14 lutego 2015 roku pan X potknie się o krawężnik, wpadnie pod samochód i zginie, to Bóg to wie." :)<<
No to od kiedy bog wie? Od zawsze, od tygodnia, czy od 14/02/2015?
"Tak, no i co z tego?"
To z tego, ze jesli Ty zadajesz pytanie i otrzymujesz odpowiedz przed danym zdarzeniem to wedle hipotezy "znania przyszlosci" cos takiego musi sie wydarzyc. Ja nie mowie, ze on zginal bo bog tak powiedzial, ale nie mial wyjscia i musial zginac bo taki byl plan boski. Nawet jesli boga nie ogranicza wymiar czasu to nas on ogranicza, wiec jesli bog wie cos zanim to sie wydarzy (naszego czasu) to to musi sie wydarzyc, bo takie jest "przeznaczenie". 14/02/2015 to data smierci Pana X i chocby nie wiem jak chcial ja zmienic to ani on, ani lekarz ktory probuje mu uratowac zycie, ani nawet kierowca auta ktore go potracilo nie maja wyboru - on musi wtedy umrzec bo taki byl plan.
"Chodziło mi o IDEALNIE dobrego człowieka oczywiście. Zjadłem kluczowe słowo, wybacz ;P."
Wybaczam:)
Jednak bog, ktory zabija wszystkich bez wyjatkow (kobiety, dzieci, mezczyzn, starcow, kobiety w ciazy, inwalidow) w Sodomie i Gomorze wedlug mnie dobry nie jest nawet przez sekunde...
@cavalera23
Wspomniales jeszcze Abrahama. To to jest dopiero dobry kawalek. Jak mozna chwalic postawe czlowieka, ktory byl gotow ZABIC SWOJE DZIECKO bo tak mu powiedzial jakis bog. Po pierwsze wolalbym zginac sam niz zabic moje dziecko, a po drugie co to za bog co robi takie chore testy? W naszych czsach, gdyby zdarzyl sie taki Abraham to opieka spoleczna natychmiast dziecko by mu odebrala i nikt nie pochwalilby takiej postawy, nie wiem dlaczego ludzie religijni tego nie dostrzegaja. To bardzo niebezpieczne zachowanie...
omg...skończ tą komunistyczną gadkę o odbieraniu rodzicom dzieci
kiedy skończycie traktować Biblie dosłownie; śmiesza mnie historycy którzy próbują wydarzenia z Bibli wrzucić w jakieś ramy czasowe np. coś tam się stało w 3 pokolenia po Abrahamie, a ci śmieszni historycy myślą że tu chodzi w przybliżeniu o 200 lat;
kiedy 3 pokolenia to po prostu przenośniaa oznaczająca długi okres czasu(na kilka tysięcy lat przed Grekami 3 była najlepszym przybliżeniem liczby pi)
Ale wiesz, ze istnienie Boga i towarzyszace mu p'erdoly, to tez tylko po prostu przenosnia, by zylo sie lepiej, wierzac w jakis wyimaginowany swiat, czy takiej mysli juz do siebie nie dopuszczasz i ogarniesz ja argumentami, jak wyzej, w imie Biblii i wiary, ktorych nie powinno traktowac sie doslownie? - W sumie nie oczekuje odpowiedzi, jestem w tej kwestii neutralny, ani ze mnie wierzacy, ani ateista, tak tylko rozwala mnie czasem to bezsensowne pieprzenie.
Problem w tym, że pierwotne pierdy z pustyni wierzyły w to wszystko dosłownie, przyszła nauka, wszystko wyjaśniła i już się mówi, by nie "interpretować tego dosłownie". Według starożytnych i ludzi ze średniowiecza Adam i Ewa kiedyś istniał i to oni byli przyczyną grzechu pierworodnego. Nauka udowodniła, że ta para NIGDY NIE ISTNIAŁA. Co jest więc przyczyną grzechu pierworodnego?
Biblia (jak i inne swiete ksiegi) skrywa duzo wiecej paradoksow, a gdy ktos o nich wspomina wtedy wierni rzucaja takie wlasnie teksty jak powyzej "nie bierzcie tego doslownie". Niedlugo z Biblii zostanie juz tylko tytul, ktory nie stoi w sprzecznosci z logika i nauka.
@nou
Po pierwsze nie jakiś tam bóg, tylko Bóg miłosierny. Abraham dobrze wiedział z kim rozmawia. Po drugie czy Abraham zabił swojego syna ? Nie, nie zrobił tego, bo Bóg do tego nie dopuścił. Bóg wcale nie chciał śmierci Jego syna, tylko chciał sprawdzić, kogo Abraham kocha bardziej.
Bóg wcale nie chciał śmierci Jego syna, tylko chciał sprawdzić, kogo Abraham kocha bardziej.
Dobijają mnie te Twoje arcykrótkie wypowiedzi. Napisz proszę w pełnym zdaniu od początku do końca o co konkretnie Ci chodzi, a nie tworzysz jakieś zagadki.
@pazday
Zdajesz sobie sprawe, ze testy typu "zobaczymy kogo kochasz bardziej" to jedna z objaw niezdrowego zwiazku wedlug definicji psychologow? Jesli pojdziesz na terapie i powiesz, ze ktos kaze Ci wybierac (juz nie wspominam o namawianiu do zabijania!) to psycholog doradzi Ci, abys taki zwiazek zakonczyl(a), bo jest on bardzo szkodliwy dla Twojego zdrowia psychicznego. Twoj bog z Biblii zachowuje sie jak zazdrosny kochanek na dodatek namawiajacy do zbrodni. Nie, nie wmawiaj mi prosze, ze Abraham wiedzial, ze "ok, luz, wiem ze on sie tylko tak zgrywa". Nie, on byl przekonany ze jego syn zginie, sa z reszta opisane jego rozterki - on wybral smierc swojego syna na kaprys psychopatycznego glosu skadstam. Kilka lat temu zdarzylo sie cos takiego w USA, matka zabila swoje dziecko bo mowila ze bog jej tak kazal, cale szczescie nie jest uwielbiana w kosciolach tylko poszla do wiezienia. Z Abrahamem zrobilibysmy teraz to samo, z bogiem rowniez. Jak w ogole mozna od kogos wymagac czegos tak strasznego?! Rozumiem mycia zebow, mowienia paciorka, czy bycia dobrym dla innych, ale zabicia swojego dziecka? Co za psychopata... Ja bym krotko powiedzial "wal sie", poszedl ukochac mojego syna ze wszystkich sil i powiedzial mu, ze doloze wszystkich staran aby byl szczesliwy. Abraham natomiast podnosi na niego noz a wszyscy z KK go wychwalaja, to jakas paranoja...
"Bóg wcale nie chciał śmierci Jego syna, tylko chciał sprawdzić, kogo Abraham kocha bardziej."
Czy wcześniej nie napisałeś,że Bóg wie co zrobimy w przyszłości mimo wolnej woli?
Z logiczno-filozoficznego punktu widzenia: Załóżmy, że znasz przyszłość, wiesz wszystko co się stanie. Wiesz, że za tydzień, Twoja narzeczona na pytanie czy wyjdziesz za mnie odpowie Ci "tak". Ale żebyś wiedział to zanim to się stanie to musi się to stać, w przyszłości. Jeśli nie spytasz się narzeczonej czy wyjdzie za Ciebie, jeśli ta sytuacja nie będzie w ogóle miała miejsca, to nie będziesz wiedział w przeszłości czy ona naprawdę Cię kocha i czy za ten tydzień powie Ci "tak". Ty będziesz wiedział, że tak się stanie wtedy i tylko wtedy, jeśli faktycznie tak się stanie, to jest matematyka. Bóg będzie wiedział jaki będzie rezultat wystawienia Abrahama na próbę, wtedy i tylko wtedy, gdy ta próba będzie miała miejsce. Bo jak można wiedzieć kiedy coś się stanie, jeśli to się w ogóle nie stanie?
To tak patrząc logicznie i filozoficznie, a patrząc bardziej duchowo, czyli tak jak powinniśmy patrzeć na tą sytuację to tu chodzi raczej o coś innego. Bóg wie wszystko, ale my nie. Dobrze jest poznać siebie w prawdzie i tego też Bóg chciał od Abrahama.
Próby są po to, żebyśmy poznali własną słabość, nędzę, żebyśmy się nie pysznili, nie wynosili, ale też, żeby nasz duch się hartował, żeby był mocny, podobnie jak samotne drzewo, które stawia opór wiatrom jest silniejsze niż to, co rośnie w środku lasu.
Gdyby Bóg nie wystawiał nas próbom bylibyśmy albo jak bezwolne, zaprogramowane kukiełki, albo jak tresowane pieski salonowe. Gdzie wtedy byłaby nasza zasługa przed Bogiem?
Przedstawiasz strasznie niski poziom rozmowy. Jesteś przykry! Za takie słowa o Mahomecie, Twoja głowa turlałaby się po ulicy. Naprawdę, fakt, że nie wierzysz, nie oznacza obrażenia uczuć religijnych innych ludzi.
Tak, za całe zło, również to, które wymieniłeś, winny jest człowiek. W wolnej woli postanowił, i tak czyni do dziś, odejść od Boga, który jest Życiem. To odejście sprowadziło śmierć i choroby.
Ale przede wszystkim sprowadziło na nas obciążenie całej kondycji ludzkiej w relacji z Bogiem. Dlatego nawet dobrzy ludzie (choć nie ma ludzi bez grzechu) chorują i umierają, ponieważ to obciążenie dotyka również ich.
Co do Abrahama - najprawdziwszym Ojcem jest nasz Bóg, z jego miłosnej inicjatywy, stwarza każdego z nas, więc my jesteśmy przede wszystkim Jego dziećmi. Należymy do Niego! Więc oddanie i wierność Abrahama rodzi się właśnie z przekonania, że Izaaka jest przede wszystkim dzieckiem Boga. Taka próba była o tyle konieczna, o ile wielki naród miał powstać właśnie na kanwie wierności Abrahama.
"Przedstawiasz strasznie niski poziom rozmowy. Jesteś przykry! Za takie słowa o Mahomecie, Twoja głowa turlałaby się po ulicy"
Hola, hola, kolego. co to za teksty? Nie zapominasz sie czasami?
On moze sobie pisac co mus sie podoba, Ty najwyzej mozesz to zglosic moderatom tego forum a oni skasuja wpis lub zbanuja go. Piszac - "Twoja głowa turlałaby się po ulicy" wykazales sie gorszym podejsciem do tej calej "rozmowy" niz on. Jego wpis mozna uzanc za obraze uczuc religjnych twoj za krypto- grozbe, i sadzic ze popierasz takie praktyki. Takze radze zastanoiwic sie nad tym co wypisujesz.
Krypto- groźbę? Popieranie? No co ty - chodzi o to, że gdyby Fidel-F2 wypowiedziałby się w podobnym tonie w innej kulturze, miałby ściętą głowę. Miało mu to dać do zrozumienia, że nie może on nazywać "mendą" kogoś lub czegoś co jest dla innych święte.
och czyli jeśli ktoś wymyśli sobie każdą bzdurę jako coś świętego to może potem tą bzdure wykonywać bezkarnie ?
jak mi święty bóg powie żeby pozabijać twoje zepsute dzieci i że to świetę, to nie będziesz miał prawa mnie nawet skrytykować ?
Naprawdę stawiasz znak równości pomiędzy Bogiem objawionym 4000 tys lat temu Izraelitom, którego Syn Jezus wywarł największy wpływ na ludzkość, a czymś świętym, co każdy może sobie wymyślić?
czyli realność boga i jego poziom prawdziwości twój mózg mierzy dzięki ilości lat wiary w niego i jak duży miał wpływ na ludzi...ciekawe, brzmi bardzo.... bezsensownie.
Myślę że taki Einstein, Edison, Darwin, Newton, Alexander Fleming, Fryderyk Miescher i szereg filozofów Greckich itp. mieli większy wpływ na ludzi i bardziej pozytywny niż taki bóg mściwy, wywłujący wojny po przez niechęć do innych bogów, nie pomagajacy realnie... co do jego starości... byli starsi bogowie przed tym chrześcijańskim, np religia Sumeryjska miała swoich bogów, możliwe że była lepsza tylko akurat zły chrześcijański bóg mógł ich zgładzić i teraz służysz złemu bogu który każe siebie nazywać miłością, śpiewać o nim piosenki w tonacji żałobno-błagalno-przebaczającej za własne istnienie i swoją niedoskonałość...
wystarczy że "nie będziesz miał bogów cudzych przede mną" zinterpetuję w taki sposób że twój odłam chrześcijaństwa jest zepsuty i kłamliwy i będe miał prawo cię ukarać w imieniu boga...
do tego może dojść jakiś objaw psychiczny w postaci słyszenia głosów które będą mnie namawiały do zabicia twoich dzieci, głosów które uznam za święte czyli nienaruszalne, więc nie będę miał prawa wg twojej logiki ich zakwestionować...
jeszcze do tego dołożyłbym bardzo stare przykazanie, im starsze tym przecież prawdziwsze:
"Nie uczynisz sobie obrazu rytego ani żadnej podobizny tego, co jest na niebie w górze i co na ziemi nisko, ani z tych rzeczy, które są w wodach pod ziemią. Nie będziesz się im kłaniał ani służył. Ja jestem Pan, Bóg twój, mocny, zawistny, karzący nieprawość ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia tych, którzy mnie nienawidzą; a czyniący miłosierdzie tysiącom tych, którzy mię miłują i strzegą przykazań moich."
zobacze na tobie albo na szyi twoich dzieci jakieś podobizny jezuska, czy obrazki świętych w twoim domu.. i kolejny powód żeby powyrzynać twoją rodzinkę...
jeszcze:
rozdz. 22/18; „ Czarownicy żyć nie dopuścisz „
Moge dopasować do twoje żony która wyznaje kłamliwy zepsuty odłam prawdziwego starego chrześcijaństwa opierającego się na obrazach świętych relikwiach, figurkach, pozłacanych wisiorkach, pewnie wierzy też w horoskopy, albo reinkarnacje i kolejny powód do świętej masakry której nie miałbyś prawa wg swojej logiki zakwestionować bo po prostu jest święta.
Nie wiem na czym polega relacja Człowiek-Bóg? ale z poziomu swojego małego ludzkiego móżdżku wracam zawsze do początku (o tym za chwilę).
Mój umysł kwestionuje wszystkie twierdzenia i szuka innych (łączy, filtruje i recenzuje). Dlaczego? bo one pochodzą od człowieka - zostały stworzone na poziomie człowieka. Więc (dlatego lub mimo to) ich nie rozumiemy - jesteśmy innymi ludźmi. ...a właściwie jest nas 6mld różnych ludzi.
Co więc nas łączy? - potrzeba posiadania czegoś co nas faktycznie łączy! ;-) Coś poza samą biologią, czyli Bóg, którego fakt istnienia nie da się udowodnić i tak na nowo powstają tezy, twierdzenia, religie... - a potem dyskusje na ich temat.. HA.
Jaki obraz pozostaje czysty ? Obraz początku - stworzenia, i obraz Boga Stwórcy. My jesteśmy jednym z ziaren w olbrzymiej przestrzeni, niepoznanej i niepojętej. Tak jak i sam niepojęty Bóg, który 'na pewno' nie ma siedziby w jakiej czarnej dziurze gdzie czeka na dobrych ludzi ;-) Jest wszędzie! I jednocześnie nie ma go tam gdziebyśmy akurat chcieli żeby był! :-D
Tak więc Sahilu - też jestem smutny że nie zauważyłeś tego w filmie. Brakowało ci krzyżyków nad drzwiami śluz??? Nie zwróciłeś uwagi co się okazało najważniejsze w tak odległej i obcej przestrzeni?
Ej - dobra rada - nie ma sensu tracić czasu na dyskusję z osobnikiem mylącym OSTRZEŻENIE z GROŹBĄ:) Pozdrawiam
Dla mnie święte jest nie grozić innym. Jeśli jeszcze raz to zrobisz twoja głowa będzie turlać się po ulicy.
Czy to jest dla ciebie jasne?
Twoja odpowiedź to jest groźba, bo rozumiem, że To ty osobiście byś mi tą głowę urwał? - oczywiście nic sobie z niej robię, bo pewnie jesteś mocny w gębie internetowej!
Moja myśl była prosta : za słowa obrazy, które powiedział ktoś z forum, w innym kontekście kulturalnym i religijnym (którego nie popieram, żeby była jasność) scinają głowę!
I co ku*wa z tego. Jak jedziesz ulicą to myślisz, że w Anglii jeżdżą po drugiej stronie.
Człowieku, jesteś tutaj w Polsce i tu panuje prawo i tolerancja taka jak w Naszym kraju. Więc nie cytuj mi arabów.
@sahilu
Twierdzisz ze mamy wolna wole? To jak to pogodzisz z wszechwiedza boga? Te dwie tezy same sobie zaprzeczaja... Przeciez jesli ja mam wolna wole, to bog nie moze wiedziec co zrobie, ale wtedy oznacza ze nie wie on wszystkiego. Jesli natomiast on zna przyszlosc, to ja nie mam wplywu na moje decyzje, a skoro nie mam to jak on moze mnie karac za cos na co nie mam wplywu? Jak Ty sobie to tlumaczysz?
Chcesz poznać Boga w 100%? Nie uda się Tobie. Gdybyś miał pełną wiedzę o Bogu, byłbyś Mu równy.
Oczywiście taki tok logiczny jest dla człowieka absurdalny ale jednak częściowo wyobrażalny.
Dam Ci przykład. Mam 1,5 roczne dziecko. I wiem kiedy chce dojść do drukarki i ją włączyć. Mówię jej "nie włączaj drukarki" - zazwyczaj to nie pomaga i włącza ;)
W tej sytuacji wiem co się wydarzy i pomimo to wola dziecka nie jest ograniczona ;)
To nie jest "znanie" przyszlosci, tylko "przypuszczanie" co sie wydarzy i do tego nie trzeba byc bogiem. Bog natomiast (podobno) przyszlosc ZNA, wiec jego przewidywania sa 100% skuteczne. Jak on widzi czlowieka idacego ulica, z nozem w strone kobiety to on wie na 100%, ze on ja dzgnie 2 razy w szyje, raz w serce i 4 razy w brzuch. To nie sa przypuszczenia tylko wiedza, bo przeciez Yahwe zna przeszlosc, terazniejszosc i przyszlosc. W takim wypadku czlowiek z nozem nie ma wyboru, nie moze dzgnac 2 razy, albo wcale, musi dzgnac dokladnie 7 razy i to dokladnie w takiej kolejnosci jaka bog juz zna. Inaczej czlowiek zmienilby przyszlosc (zaskoczyl boga), wiec ten nie bylby juz wszechwiedzacy.
Co do 100% poznania boga/religii to sie z Toba zgodze. Uwazam ze przekaz glownych religii monoteistycznych w ogole nie ma sensu i wlasnie dlatego jestem ateista. Z tego samego powowdu osoba, ktora nie zna sie na matematyce nie rozwiazuje zadan matematycznych, albo nie zostaje matematykiem, bo nie rozumie...
Przede wszystkim warto zwrócić uwagę, że coś takiego jak tzw. "wolna wola" nie istnieje i nie ma prawa istnieć. Absolutnie wszystko we wszechświecie jest czymś zdeterminowane. Jedyną alternatywą dla tego jest hipoteza indeterminizmu opartego na losowości, ale ona również wyklucza "wolną wolę".
Wolna wola to hipotetyczna zdolność podmiotów do dokonywania wyborów bez ograniczeń ze strony różnych czynników. Niestety każdy wybór człowieka jest zdeterminowany ogromną ilością przeróżnych czynników (układem genów, sytuacjami życiowymi, wspomnieniami, wpływem otoczenia itd.)
Na chwilę przed naszym jakimkolwiek działaniem w mózgu, a dokładnie w korze przedruchowej, rośnie aktywność elektryczna odzwierciedlająca aktywność neuronów odpowiadających za planowanie i wykonanie ruchu. Widać tu następującą sekwencję zdarzeń:
na sekundę przed ruchem można zobaczyć zmianę potencjału w korze przedruchowej (zostaje podjęta ostateczna decyzja) → 500 milisekund później czujemy chęć świadomego wykonania ruchu → ruch następuje dopiero 200 milisekund później.
Oznacza to, że na pół sekundy przed nami, nasz mózg zadecydował o np. zgięciu ręki, dopiero później sobie to uświadamiamy, a następnie wykonana zostaje czynność i mamy złudzenie, że zrobiliśmy to "my" w całkowicie wolnym, niczym nieograniczonym wyborze. Nasza świadomość nie miała na to żadnego wpływu.
Zauważalny jest tu problem „chcenia chcenia”. To nie od nas (czyli czegoś hipotetycznie niezdeterminowanego) zależy czego chcemy chcieć. Ok, może od nas np. zależeć to czego chcemy chcieć, ale wtedy nie zależy już od nas to czego chcemy chcieć, żeby chcieć itd.
Chcemy tego co podsuwa nam podświadomie mózg. Nie mamy wpływu na nasze myśli. Myślimy o tym, o czym pomyśleliśmy (czyli samo przyszło nam na myśl) żeby pomyśleć.
Pozdrawiam :)
Tak, zgadzam sie z Toba, chociaz tez nie do konca. Jeszcze do niedawna bylem zwolennikiem tezy, ze nie ma wolnej woli, a wszystko co do atoma jest ustawione jak mialo/ma byc. Jednak mechanika kwantowa mowi nam co innego. W tak malej skali wystepuja zdarzenia zupelnie losowe. Wynika to z zasady nieoznaczonosci Heisenberga. Sama obserwacja obiektow w takiej skali wplywa na ich zachowanie (stan kwantowy). Nie jestem jednak specjalista, a jedynie milosnikiem mechaniki kwantowej, wiec nie bede mogl tego tematu wytlumaczyc calkwocie - caly czas go draze:)
"Oznacza to, że na pół sekundy przed nami, nasz mózg zadecydował o np. zgięciu ręki, dopiero później sobie to uświadamiamy"
A co zadecydowało o tym co zrobi mózg?
Szereg czynników zewnętrznych i wewnętrznych - od hormonów poprzez bodźce dzwiękowe i i fizyczne aż po przypadkowe i nieprzypadkowe połaczenia międzyneuronalne nad którymi nie mamy świadomej kontroli... Zagadnienie jest nietrywialne wiec naukowo więc jeśli chcesz - dla uproszczenia możesz sobie zespół tych czynników nazwać Bogiem - znowu będziesz miała atrapę odpowiedzi i będziesz mogła twierdzić że coś wiesz 'w temacie' ;))
Pierdu, pierdu... ja myślałam ,że mój mózg to część mnie samej...
...więc dla uproszczenia możesz sobie zespół tych czynników nazwać materią - znowu będziesz miał atrapę odpowiedzi i będziesz mogł twierdzić że coś wiesz 'w temacie' ;))
Na charakterystycznym dla Ciebie poziomie możesz sobie to 'skrócić' do pojęcia materii... albo pójdz krok dalej i nazwij to demiurgiem tak jak planowałaś od początku ;P
P.S. I znowu jesteś w domu - już nie musisz sie zastanawiać co faktycznie się za tym kryje...
P.S.2 Mimo wszystko w jednym przyznam rację - to rzeczywiście bardzo wygodne i 'czaososzczędne' podejście - po co wnikać w cokolwiek skoro i tak na końcu znajdziemy absolut...
A - i jeszcze jedno - tylko nie przesadź z tym upraszczaniem bo wyjdzie na to że (na zasadzie analogii) perystalytyka jelit niezależna od woli właściciela tychże to koronna przesłanka na istnienie tego co roi sobie Twój - o paradoksie - mózg ;)))
Dlaczego przenosisz swoje własne treści psychiczne na mnie? A może to tylko jakiś uraz neurotyczny?
To możliwe, bo .... jeśli cierpisz na przypadłość byłych teistów (dochodzących podczas spowiedzi niemal do ekstazy ,którzy aż płaczą w tym uświęceniu z ekstazy albo solicytowanych penitentów) którzy stracili dystans w związku z religia, to i niczym dziwnym jest, że po zmianie poglądu tracisz znów dystans względem zwalczania demiurgów
ps. Ty bez niego nie możesz się obejść w swoim światopoglądzie....bo w Twojej głowie jest Demiurg Urojony , z którym stale musisz walczyć... Ty padłeś ofiarą tego prymitywnego przesądu. I TU JEST HACZYK RELIGII, który w Tobie tkwi.... Czy to nie piękne ? :)
Diagnoza prawie tak samo słaba jak pewien żenujacy cytacik Twojego autorstwa (rodem prawdopodobnie z jakiejś pracy zaliczeniowej w liceum wnioskując po poziomie) którym mnie niegdyś uraczyłaś... To było zbyt spektakularne seppuku bym mógł je wyrzucić z pamięci... bo dość mocno mnie zaskoczyło swoją wyjątkową mizerią...
Pozwól że zrewanżuję się czymś podobnym do Twojej diagnozy: to musi być niesamowicie frustrujące - być biegłym w dziedzinie która jest właściwie nikomu do niczego nie przydatna (oprócz uprawiających ją entuzjastów) i o niczym nie stanowi przy jednoczesnej prawie całkowictej abnegacji tyczącej całej reszty dziedzin - bez porównania od tej pierwszej istotnych... czyż nie ?
Trochę mi to przypomina właściela samochodu codzień pieczołowicie dbającego o powłokę lakierniczą i mającego w głębokim poważaniu tak nieistotne detale jak wymiana oleju czy klocków hamulcowych...
P.S. Wyznawane przez ludzi idee są mi w zasadzie obojętne dopoki nie prowadzą do zachowań niebezpiecznych dla innych - a za takie uważam opieranie się na wierze przy jednoczesnym deprecjonowaniu nauki - czego jesteś gorącą entuzjastką a co wielokrotnie udowodniłaś - choćby opublikowaniem tego (wymienionego już wyżej) nieszczęsnego grafomaństwa które opatrzyłaś nobilitującym 'cytat dla Ciebie' a do środka którego wrzuciłaś jedynie troszkę gruzu i stropianu o zerowej wartości... czego darować nie umiem ;(
Poza tym - to nie walka a co najwyżej trening - przynajmniej dla połowy z nas - tej która teraz już nawet się nie poci podczas jakiegokolwiek z Tobą sparingu bo ma namacalny dowód tego jak wielką przewaga (zarówno fizyczną jak i techniczna) dysponuje ;)))
Twój umysł jak widać potrzebuje jakiejś dziedziny pod ,którą ideologia mogłaby zakwitnąć...
Dziecko , Ty nawet nie wiesz czym jest nauka, a o jej deprecjonowaniu gadasz :)
http://sady.up.krakow.pl/filnauk.popper.logika.htm
Szczerze - to liczyłem na jakieś odniesienie do tej popeliny którą z siebie wydaliłaś - ale widzę że oprócz tej jednej jedynej nibynózki którą posiadasz - kulawaś do tego stopnia że potrafisz iśc tylko w jednym kierunku... i choćby bagno po drodze wypadło a o rzut beretem był wygodny mostek to i tak będziesz br(e)odzić po szyję w błocku twierdząc że idziesz najkrótsza drogą...
P.S. Nie łam się Maleńka - kiedyś uznasz/zrozumiesz (mimo możliwej frustracji) że cud który sie stał - czyli że (jak to po swojemu nazwałaś) 'empiryk przegadał filozofa' - nie miał z cudem nic wspólnego... ba - był cudu odwrotnością... ;)))
Pomyliło Ci się, nie empiryk filozofa przegada.... Racjonalisty nie pobije empirysta :)
W Twojej wersji okazuję się damskim bokserem... Więc pozwól, że pozostanę jednak przy swojej karykaturze tejże czyniącej mnie lepszym gawędziarzem zamiast bandziorkiem... ;P
P.S. A poza tym sądzę, że Kartagina powinna... tfu... że cytata powinna zostać wyjaśniona a nie zbyta... ;)))