Taka ocena, bo dlaczego się czepiać? Film dla dzieci który spełnia wsyzstkie wymogi. Brak
śmierci, barwnie przedstawony obraz, bohaterskie wyczyny i ogromne moce naszych
INIEMAMOCNYCH. Stroje, zbudowany świat, film posiada sporo atutów. Z drugiej strony jednak..
cóż.. niczego nie urywa. My dorośli potrzebujemy innych bodźców. Cóż, ale gorąco polecam
rodzinom, czy na sympatyczne wieczory z drugą połówką
Ocena: 7/10
Przecież był motyw śmierci. Niedoszłe samobójstwo tego faceta który skakał z dachu, szkielet dawnego kolegi Boba (Światłomił), oraz wiele bohaterów których zabił Syndrome (przeglądani w jego komputerze przez Iniemamocnego). Ale podejrzewałam że chodziło ci o dokładną scenę śmierci.
Ja szczerze też trochę : ) Ale jedno się nie zmieniło przez te wszystkie lata - nadal kocham tą animację :D
A sam Syndrom wciągnięty do silnika o i jego strażnicy ginący w kolizjach latających spodków, to nie sceny śmierci?
Kompletnie o tym zapomniałam i nie napisałam wyżej w mojej wypowiedzi ; ) A przecież to najwidoczniejsze sceny śmierci w filmie.
W sumie macie racje :)
To świadczy tylko o tym że mój mózg przyjmuje za normalne takie sceny. Przykre.
Daj spokój, przecież nic się nie stało : ) Ja też czasem nie zauważam jakiś tak scen, bo są dla mnie naturalne. To kwestia przyzwyczajenia : )
Czy ja wiem ;) Po prostu oglądałam ten film z milion razy, od kiedy miałam 6/7 lat. ,,Przywykłam" do tych scen, ale w innych filmach wyłapuję momenty tego typu.
No może masz rację, ale można na to spojrzeć też tak: w tym filmie giną dziesiątki osób, pod koniec nawet co parę sekund, niektóre w masakryczny sposób, mieszkańcy są terroryzowani przez potężnego psychopatę itd. a my to nazywamy "filmem familijnym" i "o, ktoś tam zginął? ale nie było krwi" :)
Nie mówię, że to lepszy punkt widzenia, ale dość ciekawy.
Często analizowałam Iniemamocnych właśnie pod tym kątem. Od zawsze denerwowało mnie gdy ludzie mówili że animacje to się tylko dla dzieciaczków nadają. A w tym przypadku, tak jak wspomniałeś - to nie jest typowy film familijny. Obiektywnie stwierdzam, że jest naprawdę poważny i dość brutalny jak na film Disney Pixar.
Zauważ, że jak na ironię dzieci są tam wybitnie na drugim planie. Film w większości się skupia na problemach małżeńskich pary bohaterów. :)
Nie mówię, że film musi być o dzieciach, aby był dla dzieci, ale nie porusza problemów, z którymi dzieci się mogą utożsamiać. A przynajmniej nie poświęca temu dużej uwagi.
Nie mówię też, że nie jest odpowiedni dla dzieci, ale to przyjemna odmiana, że film familijny jest adresowany głównie właśnie do dorosłych członków rodziny :).
W sensie, często się traktuje rodziców tak, jakby nie byli odbiorcami kultury - bo i tak przyprowadzą bachory do kina :/
A to jest wypaczenie idei filmu familijnego, który ma mówić o całej rodzinie, a nie tylko o dzieciach :P
A tutaj masz... film familijny o rodzicach. I to nawet nie o roli rodzica, tylko o małżeństwie :3
Dlatego nie mogę się zgodzić z twoją - powierzchowną - opinią :P