Mam pytanie jak waszym zdaniem wplynely wszystkie skróty, przeróbki,
wzbogacenia zastosowane w fimie i które sceny zyskują, a które tracą
przez wykorzystanie środków filmowego wyrazu oraz czego nie da się
przełożyć na język filmu ?
Film miał jak dla mnie fajny klimat, ale byłam w stosunku do niego krytyczna, bo "Imię róży" Umberto Eco to jedna z moich ulubionych książek. Trochę się zawiodłam, ale muszę przyznać, że aktorzy byli dosyć dobrze dobrani. Moja koleżanka była zachwycona tym filmem, ale nie czytała książki. Bardzo podobała się jej biblioteka, która moim zdaniem była dużo ważniejszym miejscem w książce niż w filmie. Zabrakło trochę tego klimatu książki - i przynajmniej wg mnie - książka trzymała w dużo większym napięciu niż film, gdzie ostatnie sceny trochę mnie zawiodły...Ogólnie film nie jest zły, ale wcześniejsze przeczytanie książki jednak zmienia zupełnie spojrzenie na niego.
Książkę polecam i radzę Ci po prostu przeczytać książkę. Możesz potem nie zgodzić się z moim zdaniem, ale jak dla mnie klimat książki nie został przeniesiony do filmu w takim stopniu, jak oczekiwałam tego przed seansem. Pozdrawiam:}
Dziekuje za odpowiedz chociaz teraz nie ma to znaczenia bo zdalem juz
mature i to na 80 procent i masz racje ksiazka zdecydowanie lepsza.
(...)klimat książki nie został przeniesiony do filmu w takim stopniu, jak oczekiwałam tego przed seansem(...) zgodzę się z jednym małym wyjątkiem, scena w kuchni z adso i wieśniaczką, ahhhh, ona po prostu kipi erotyzmem, to porozumiewanie się bez słów, te spojrzenia
Mam rozbudowaną wersję Imienia róży, gdzie dołączony jest wywiad z reżyserem Jean-Jacques Annaud'em i wiele ciekawostek z filmu. Poruszony tam został temat biblioteki, na której sam się troszkę zawiodłem w filmie. Jean tłumaczy, że skupiono się na akcji i wątkach w filmie, co w efekcie spowodowało zagubienie i zapomnienie wątku biblioteki. Kiedy produkcja finiszowała trzeba było owy wątek szybko nakręcić i stąd niedociągnięcia i różnice między książką i filmową adaptacją.
Oczywiście książka jest arcydziełem i niespodziewałam się tego by film był w stanie dorównać czy nawet odzwierciedlić nastrój i charakter powieści Eco. Traktowałam go właściwie jako uzupełnienie i podsumowanie tego co przeczytałam. Osobiście uważam, że scenariusz nie wpłynął negatywnie na jego odbiór; z całą pewnością niełatwo było dostosować bogatą, zawikłaną fabułę książki na potrzeby (komercyjne itp.) filmu. Rozczarowała mnie końcówka - wątek tej dziewczyny i "heretyków" oraz inkwizytora Bernarda.
Moim zdaniem film nie umywa się do książki. Miałam to szczęście, że najpierw przeczytałam, a następnie obejrzałam "Imię róży". Gdybym zrobiła w odwrotnej kolejności, najprawdopodobniej nie zrozumiałabym wielu istotnych kwestii i nie sięgnęłabym po dzieło Eco.
Film przekształca się w zakazany romans pomiędzy nowicjuszem Adso a wieśniaczką. Ich miłość wychodzi na plan pierwszy, zasłaniając wątek kryminalny, a o religijno- politycznym nie wspominając. Dodane sceny (głównie te końcowe: pożegnanie dziewczyny z Adso oraz śmierć Bernarda Gui) zupełnie do mnie nie przemawiają. Co prawda, są efektywne, ale nie efektowne- znacząco odbiegają od przesłania książki.
Mimo wszystko, film posiada specyficzny klimat, oddający epokę średniowiecza. In plus mogę także zapisać grę Seana Connery. Spodziewałam się jednak czegoś więcej- należy jednak pamiętać, że powieść Umberta Eco, jest dziełem niezwykle obszernym i wielowątkowym, a także wybitnym, które niezwykle trudno przenieść na ekrany kinowe.
PS. Czy wie ktoś z Was, jak na film zareagował sam Umberto Eco?
książka jest arcydziełem! natomniast film średni, bardzo uproszczony, nie uruchamia tak wyobrazni jak wspaniała książka, wspaniałego autora Umberto Eco
Kiedy oglądałam film już byłam pod wrażeniem jego niezwykłego klimatu. Ale po przeczytaniu książki stwierdzam, że jest o niebo lepsza! Znakomicie poprowadzona intryga, bohaterowie, tajemnicza biblioteka...
I mimo dużej ilości opisów (w których się wprost zaczytywałam)historia jest bardzo dynamiczna.