Przed przeczytaniem książki i obejrzeniu filmu zastanawiałem się jak zostanie pokazane kim stał się Coriolanus Snow. Stwierdzam, że był Kapitoleńczykiem od początku, cały czas kalkulującym co jest dla niego korzystne, aby wspinać się w hierarchii społecznej. Nie było żadnej przemiany. Może tego nie było widać w filmie, ale w książce na przykład pogardzał Sejanusem. Jedynie chłodna kalkulacja skłaniała go do utrzymywania kontaktów z nim - jego rodzina pochodziła z dystryktu, ale była niesamowicie bogata. W filmie brakowało mi jego rozkmin :). Jedyny wpływ na jego decyzję miało zauroczenie (miłość ?) do Lucy. Lecz gdy tylko odnalazł broń na końcu (jedyna przeszkoda na drodze jego kariery) od razu zaczął się zastanawiać jak powiedzieć Lucy, że muszą się rozstać. Sam też później stwierdza, że powinien się ożenić z osobą, która nie będzie miała takiego wpływu na niego jak Lucy. Miałem wrażenie, że Coriolanus od początku wiedział kim jest i czego chce, a przebyte wydarzenia chwilo wytrąciły go z obranego kierunku.
Wydaje mi się, że naprawdę zakochał się w Lucy. Pod koniec ta wyczuła kłamstwo o morderstwach i zwiała. Zresztą parę scen wcześniej mówiła, że zaufanie jest ważniejsze od miłości.
I do tego momentu moja ocena tego filmu jest przeciętna, ALE! Co mówiła Dr Volumnia na sam koniec? 'Przeszedłeś wszystkie moje próby'. Snow nie przemienił się tylko został przemieniony, rzucony w wir ukartowanych wydarzeń, które miały stworzyć przyszłego prezydenta. Po co? Idea igrzysk zaczęła obumierać. Dziekan Casca Highbottom robił wszystko by ukręcić im łeb. Volumnia potrzebowała 'sojusznika', który będzie wspierać igrzyska a Snow już udowodnił, że potrafi rozkręcić widowisko. A po kolejnych filmach widać, że wzniósł je na inny poziom.
Tak pokrótce ja to widzę obejrzawszy tylko film.