Sam film, jako dzieło i oddzielny rodzaj sztuki, oceniam pomiędzy dobry a bardzo dobry, z sentymentu bliżej mi do tej
drugiej oceny. Nie ma klimatu WP, ale może ostatnia część wszystko sensownie domknie. "Trochę" za dużo
komputera, ciut zbyt bajkowy.
Rozumiem, że film nie mógł być wierną ekranizacją książki, to właśnie dlatego z zaciekawieniem będę wyczekiwał 3
części. Z racji tego nie będę się zbytnio pastwił nad umieszczeniem kilku nowych, choć niektórych kontrowersyjnych,
wątków. Mam jednak żal do PJ za to, co zrobił z Gandalfem. To, jak potraktował tego wspaniałego Majara, zarówno w
WP, jak i Hobbicie, jest trudne do przełknięcia. W Powrocie Króla laskę rozdupia mu Witch King, tutaj to samo robi
odradzający się Sauron, a do tego poniewiera go byle Azog. Jeszcze niech to Galadriela będzie główną ratującą go z
uwięzi to będzie komplet (co prawda rozdupczyła Dol Guldur, ale to byłby kolejny raz, kiedy zostałaby ukazana jako
potężniejsza od czarodzieja). Fragmentu pokazującego niezwykłą mądrość Gandalfa (sposób wchodzenia do
Beorna) w filmie w ogóle nie ma. Sama postać Beorna też jest boleśnie pominięta i skrzywdzona. Ten książkowy nie
pozwoliłby, żeby pod nosem łaziła mu grupa orków.
Sam nie wiem co mam myśleć o obecności Legolasa i Tauriel, więc nie będę narzekał. Wątek miłosny elf-krasnolud
nie za bardzo mi się podoba, ale przypuszczam, że ruda padnie w Bitwie Pięciu Armii po obronie umierającego
Kiliego. Obstawiam, że stanie się to na oczach Legolasa i w ostatniej rozmowie pomiędzy Tauriel a Kilim padną
podobne słowa co pomiędzy Legolasem i Gimlim ("- Never thought I'd die fighting side by side with an elf. - What
about side by side with a friend?") :)
Świetne ukazany jest motyw władzy (Bilbo, kiedy w Mrocznej Puszczy zorientował się co pierścień z nim robi,
Thranduil i jego rozmowa z Thorinem i złapanym orkiem, sam Thorin (choć zbyt mało dumny, a za bardzo gburowaty),
władca Laketown i rewelacyjna postać Barda, który widzi zdeprawowanie władzą). Równie genialny, choć o zbyt
przytępionych zmysłach, pokazany jest Smaug.
Zastanawia mnie Bitwa Pięciu Armii i sprawa kto-kogo. Legolas dostał w trąbę od Bolga i za nim pognał (scena
jazdy na koniu zrobiona fatalnie :/), więc będzie chciał go kill'em. Zabić go powinien Beorn, więc już robi się kolejka.
Jest jeszcze Azog i konflikt pomiędzy nim a Thorinem musi znaleźć rozwiązanie. Sam Thorin też zginąć musi, ale nie
chce mi się wierzyć, że stanie się to za sprawą Azoga. Tauriel także ma odegrać znaczącą rolę, a że moim zdaniem
zginie u boku Kiliego to powinno się odbyć przy udziale kogoś istotnego. Możliwe, że w bitwie pojawi się Sauron,
choć bardziej prawdopodobna jest wizyta elfów i Radagasta w Dol Guldur. Zostaje jeszcze Gandalf, który także
powinien zabić jakiegoś kozaka. PJ namieszał, ale przez to jest sporo ciekawych niewiadomych.
A ostrze Morgulu w jakiś sposób czarnoksiężnikowi przekaże Saruman :)
Mam nadzieje, ze w III częsci to Gandalf będzie walczył z Sauronem(drugi raz) w Dol Guldur i ostatecznie go stamtąd wygna :)
Tęsknię za statystami grającymi Uruk-hai. Do dziś podziwiam ich za te gumowe kombinezony udające orkową skórę. Nie potrafię przyzwyczaić się do nowych, 'ulepszonych' orków. Drażnią mnie, odzierają film z "duszy", z niedoskonałości, z detali. Kiedy w reportażach z planu będą opowiadać o kostiumach i charakteryzacji - co pokażą? Że wygenerowali tylu i tylu orków, nałożyli im tyle i tyle megabajtów tekstur i renderowali X godzin? A już koń Legolasa w CGI dobił mnie kompletnie - mam nadzieję, że było to podyktowane tylko dobrem zwierząt.
Jeśli chodzi o Gandalfa, to ja już zdażyłam się przyzwyczaić do swojej wizji tej postaci tak bardzo, że po części widzę, to co chcę widzieć. Ja wiem, że jest kimś więcej niż sa w stanie pokazać w Hobbicie (czy nawet we Władcy) więc nawet po części rozumiem, te zagrywki typu "zginie czy nie/spadnie czy nie/ucieknie czy nie". Trzeba wykorzystywać takie rzeczy do budowania napięcia i na większości widzów (zwłaszcza dzieci) pewnie zorbi to wrażenie. Sama byłam zalana łzami przez drugą połowę Drużyny Pierścienia, bo jeszcze wtedy nie wiedziałam, że Gandalf wróci w kolejnej części.
Jeśli chodzi o Legolasa/Tauriel/Kiliego to zaczynam sobie uświadamiać, że być może w taki sposób PJ chce (przynajmniej po części, bo jest tez mowa o niedotrzymanych obietnicach) wytłumaczyć tym, którzy książek Tolkiena nie znają, ta odgórnie założoną nienawiść pomiędzy Legolasem a Gimlim. Ci, którzy po książki nie sięgnęli po LOTR, a widzieli Hobbita będą mieli pełen obraz dlaczego Legolas zachowuje sie w taki sposób w stosunku do Gimliego już na starcie ich znajomości.
Brakuje mi Beorna, bo zrobili z tej postaci bohatera zupełnie epizodycznego. A on jest dla Hobbita tym, czym Bombadil był dla Władcy. Albo więcej. I o ile rozumiem, czemu Toma wycięto, to takiego potraktowania Berona nie rozumiem już zupełnie.
Ale Beorn nie został wycięty. Rzeczywiście jest go mało, jednak w książce też nie była to pierwszoplanowa postać. Mnie nie tyle brakowało czasu antenowego dla jego postaci co nie do końca spodobało mi się wejście krasnoludów do domostwa. Prawdę powiedziawszy nie wyobrażałam sobie, że akurat tej sceny może braknąć :) Przecież to komizm w czystej postaci i miałam nadzieję, że te kilka minut będzie ozdoba filmu - a tu psikus.
Dokładnie tak! Też byłam pewna, że oryginalna wersja spotkania z Beornem będzie idealna dla filmu. Byłam w szoku kiedy zorientowałam się, że już za późno, żeby jednak wysłać ich parami ;) Nie przychodzi mi zupełnie nic do głowy, dlaczego zdecydowali się na zmianę tej sceny.
Beorna w filmie mniej być chyba nie mogło, pomijając opcję, że nie byłoby go wcale. Peter Jackson wiele razy podkreślał, że to nie będzie wierna ekranizacja Hobbita, lecz będzie w filmach wiele zmian i dodanych wątków, dlatego wcale się tego nie czepiam. Gorsze jest to, że nawet jeśli pominąć brak zgodności z książką, to Beorn w filmie wypadł po prostu słabo, mam na myśli cały ten wątek. Mógł on zostać nieco rozbudowany, mógł być naprawdę ciekawy. A tymczasem wyszło tak, że równie dobrze Bilbo, Gandalf i krasnoludy mogliby zatrzymać się w gospodzie, gdzie jakiś życzliwy gospodarz podarowałby im konie, a nie przenocować u człowieka, który potrafi zmieniać się w niedźwiedzia(!). Nie było niemal nic o tych zdolnościach Beorna. Wbiegli do jego domu, on tam potem przyszedł, coś powiedział, a nagle trach! cała kompania jest na skraju Mrocznej Puszczy, Gandalf mówi, że mają oddać kucyki, a sam musi ich opuścić. Strasznie to wszystko przyspieszone, bez względu nawet na to, jak było w książce.
Podejrzewam, że brak momentu, w którym krasnoludy po kolei zjawiają się u Beorna jest spowodowany ograniczeniami czasowymi i tym, jak wiele osób narzekało po Niezwykłej Podróży na to, że była przegadana i że za dużo czasu poświęcono na przedstawianie krasnoludów, co dla mnie jest niezrozumiałe, bo taki wstęp uważam za świetny.
,,Jeśli chodzi o Legolasa/Tauriel/Kiliego to zaczynam sobie uświadamiać, że być może w taki sposób PJ chce (przynajmniej po części, bo jest tez mowa o niedotrzymanych obietnicach) wytłumaczyć tym, którzy książek Tolkiena nie znają, ta odgórnie założoną nienawiść pomiędzy Legolasem a Gimlim. Ci, którzy po książki nie sięgnęli po LOTR, a widzieli Hobbita będą mieli pełen obraz dlaczego Legolas zachowuje sie w taki sposób w stosunku do Gimliego już na starcie ich znajomości. " I w tym sęk, że przecież zgodnie z książką nie było konfliktu między Legolasem a Gimlim spowodowanego zawodem miłosnym tego pierwszego, w który wplątany był jakiś krasnolud. Jak ktoś przeczyta książki to się dowie, że powodem był tu o wiele dłuższy i poważniejszy spór. To będzie raczej przeinaczenie, a nie objaśnienie czegoś nieczytającym książki i już prędzej wywoła błędne myślenie.
Jeżeli zakładamy wariant z "napaścią" Białej Rady na Dol Goldur można pokusić się o myśl, że wezmą oni ze sobą, z jakiegoś ciekawego powodu, ostrze Morgulu i podczas walki wróci ono do pierwotnego właściciela. Jakoś wątek ostrza powinien zostać rozwiązany bo chwilowo mamy impas w tej kwestii ;)
Nie zgodzę się odnośnie wątku pomiatania Gandalfem przez Azoga. Wydaje mi się, że w całej tej scenie pokazana była właśnie przewaga Gandalfa nad orkami. Chodzi mi mianowicie o to jak ich powstrzymywał i że bez problemu dał radę im się wymknąć. Natomiast ze strony Azoga to był jedynie atak znienacka, przy którym Gandalf i tak nic nie ucierpiał.