PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=343217}

Hobbit: Niezwykła podróż

The Hobbit: An Unexpected Journey
2012
7,6 419 tys. ocen
7,6 10 1 419219
6,5 59 krytyków
Hobbit: Niezwykła podróż
powrót do forum filmu Hobbit: Niezwykła podróż

Na wstępie chcę powiedzieć, iż całkowicie nie "kręci" mnie tematyka fantasy. Większość filmów spod tego gatunku była nudna, bezbarwna, bezpłciowa. Kompletnie mnie nie wciągały, bohaterzy wydawali mi się miałcy, produkcje całkowicie wyzbyte emocji. To samo było z trylogią LOTR, którą mówiąc szczerze, obejrzałem z jednym przymkniętym okiem więc pamiętam jedynie wybiórcze momenty. Teraz możecie zadać pytanie, po co wybrałem się na "Hobbita" do kina? A no jest prosta odpowiedź, mianowicie "Hobbit" jest jedynym dziełem fantasy, które porwało mnie do reszty. Książkę czytało się fantastycznie, gdyż była lekka, łatwa i przyjemna, przy czym obdarzono ją nutką humoru i sporą dozą przygody (oczywiście zaznaczam, że poważniejsza literatura nie jest mi obca). Nie było tutaj zbędnego dramatyzmu czy nadmiernych prób wprowadzenie niepotrzebnego, mrocznego klimatu, który dominował w LOTR. Skoro tak podobała mi się książka, to oczywistym było to, iż wybiorę się do kina. Z seansu jestem zadowolony, a samo najnowsze dzieło Peter'a Jackson'a oceniam na dość wysoką ocenę sięgającą 8 gwiazdek na dziesięć możliwych. By nie być gołosłownym, zaraz powiem dlaczego.

Na początku rozpiszę jak punktuje poszczególne aspekty filmu:
-fabuła otrzymuje ode mnie 3pkt
-aktorstwo oraz bohaterów oceniam na 2pkt
-strona techniczna czyli reżysera itd na 1pkt
-muzyka na 2pkt
-estetyka filmu oraz zrealizowanie założeń gatunku na 2pkt

Tradycyjnie zacznę od fabuły. Co tutaj dużo mówić, do odkrywczych ona nie należy. Dominują schematy, czuć prostotę. Zachowano ciąg przyczynowo-skutkowy, jednakże, co z tego, skoro ten ciąg polega na dojściu z punktu A do B. Brakło mi tutaj wielowątkowości. Wprawdzie było tam kilka dodatków jak ciemne moce krystalizujące się w Puszczy, Garadiela, Azog, trolle, Golum ale jak dla mnie to zbyt mało, biorąc pod uwagę prawie trzygodzinny film. Plusem jednak jest to, że dali zaczątek Mirkwood, a co za tym idzie zwiastun miasta elfów. Poza tym można tutaj nadmienić, iż twórcom udało się przenieś tą bajkowość, nutkę swawoli, wolności, ot czystej, nieoczekiwanej przygody. Reasumując za ten aspekt, film otrzymuje ode mnie notę jedynie 1pkt.

Teraz przyszedł czas na aktorstwo i bohaterów. Zacznę możne od tego drugiego. Nasza 14 osobowa gromada jest fenomenalna. Każdy jest inny, nieszablonowy, obdarzony odrębnym zestawem cech. Nie dominuje wtórność. Wiele razy zaskakują, a to komizmem, a to nutką dramatu, a to umiejętnościami czysto fizycznymi. Oczywiście wiadomym jest, że nie każdy z tej 14 będzie wyeksponowany w 100%, ale to wcale nie umniejsza reszcie, gdyż i oni się czasami odznaczają. Niewątpliwym jest to, że prym wiedzą Bilbo, Gandalf oraz Thorin. W drugim rzędzie mamy Balina, Bifura, Filiego i Kiliego. W trzecim rzędzie reszta. Taki zabieg uważam za bardzo dobre posunięcie fabularne, ponieważ widz nie doświadcza uczucia przesytu czy braku pomysłu na bohaterów. Wszystko spójnie i sprawnie połączone. Jeżeli o mnie chodzi, to nie wiem dlaczego, ale z całej gromady polubiłem Killiego, Balina no i oczywiście Gandalfa, choć nie oznacza to, iż reszta jest mi obojętna.

Co do aktorstwa, to nie wiem, czy jest się tutaj nad czym rozwodzić. Jackson jak zwykle zgromadził niemałą elitę, która nie dość, że świetnie gra pod względem mimicznym, to rewelacyjnie dopasowała kwestię wokalną oraz gestykulację do odgrywanej postaci. Czuć od nich swoistą swobodę w ogrywaniu tychże bohaterów. Ian McKellen to istna perełka w całej obsadzie. Taka plastyczność jest naprawdę rzadko spotyka wśród społeczności aktorów, a w szczególności gdy mówimy o młodym pokoleniu. No dosłownie gdy tylko McKellen pokazuje się na ekranie to aż się gęba sama cieszy.

Podsumowując za ten aspekt film otrzymuje pełne 2pkt.

Co tam następnego mamy? A, techniczna strona. No ta jest bez jakichkolwiek zarzutów. Montaż, ujęcia, zdjęcia, efekty bez zarzutów. Wszystko nacechowane perfekcją, dokładnością, skrupulatnością. Tutaj jeszcze chcę poświecić chwilę na użyty efekt 3D w filmie. Niestety "Hobbti" nie jest tytułem, w którym widz doświadczy elementów, które dosłownie wylatują z ekranu. Co toto nie. Głównym założeniem było nadanie głębi i to się twórcom udało. Mamy dokładnie wyróżniony plan pierwszy, a następnie plan drugi. Sama funkcja 3D dodaje obrazowi wyrazistości, dokładności, rozmachu. Poza tym, nie wiem jak tam u was, ale w moim przypadku obecność tego 3D sprawiło, iż byłem bardziej zaangażowany w to co oglądałem, zarówno pod względem fizycznym (uczucie, jakbym bym częścią wydarzeń) oraz psychicznym (lepsze zżycie się z bohaterami). Naprawdę niewielu filmom się to udało. Mówiąc szczerze, "Hobbit" jest zaledwie drugim. Pierwszym jest dzieło Camerona, ale nie wielce wychwalany "Avatar", a "Titanic", gdzie to czułem się jakbym był pasażerem tego feralnego rejsu. Tutaj film zarabia ode mnie ten 1pkt.

Nadszedł czas na muzykę. Ta mnie wręcz oczarowała. Dawno nie widziałem takiego zgrania muzyki z wyświetlanymi wydarzeniami. Wszystko sprawiało wrażenie jednej całości. Utwory, które były skomponowane zapewne przy udziałem gro instrumentów, stały się integralną i nieodzowną częścią całości. Potęgowała uczucia, emocje, wrażenia, nadawała lekkiej głębi, kiedy trzeba przyspieszała akcję, kiedy trzeba lekko ją zwalniała, Sama muzyka dla mnie jest jednym z ważniejszych, jak nie najważniejszych elementów. Oczekuję spójności, rozmachu, braku schematyczności i ten oczekiwania "Hobbit" spełniał. Zdaję sobie sprawę, że dużo kompozycji pochodzi z trylogii LOTR, ale jest też masa, która została skomponowana specjalnie na potrzeby filmu, co słychać. Bez żadnych wyrzutów, za ten element produkcja otrzymuje pełne 2pkt.

No i w końcu przyszedł czas na wyczekiwany przeze mnie element, czyli estetykę filmu. Film pod tym względem jest doskonały. Dostajemy całą paletę barw. Widz jest aż bombardowany tą ilość. Czernie, zielenie, żółcie, czerwienie, no dosłownie wszystko. Nadaje to niesamowitą wręcz atmosferę bajkowość. Szczegółowość obiektów również poraża. Wszystko przemyślanie, idealnie rozplanowane. Ukazywane krajobrazy zapierają dech w piesiach i wywiera przeogromne wrażenie. Im dalej tym coraz lepiej oraz piękniej. Dominuje rozmach, przestrzeń, ogrom i rozległość. Widz, mimo tego, iż siedzi w zamkniętej sali kinowej, ma wrażenie jakby sam znajdował się na tych przestrzeniach i mógł odetchnąć świeżym, krystalicznie czystym powietrzem.

Co zaś się tyczy odwzorowania gatunku, to tutaj, z tego co mia wiadomo na temat fantasy, to film nie odchodził i nie został udziwniony, a co za tym idzie, ze wszystkim się zgadzał. Mamy czarodziejów, mamy jakieś duchy, trolle, orków, krasnoludzi, elfy. Sam świt również raczej bajkowy, choć nie brakuje mu również mroczniejszej strony. Dominują wydarzenia fikcyjnie itd. Tutaj nie mam żadnych podstaw, by mieć do czegokolwiek obiekcje.

Reasumując również 2pkt.

Podsumowując już wszystko, muszę powiedzieć, iż jestem pod wrażeniem tego czego dokonał Jackson. Nie jest to oczywiście film startujący do miana arcydzieła, czy produkcji ponadczasowej, jednakże w żadnym stopniu nie umniejsza to "Hobbitowi". Jak to się mówi, czasami lepsza jest prostota, i tutaj mamy tego przykład.