Paul po raz kolejny zaprasza widzów w podróż po świecie braku nadziei. Jak w poprzednich filmach reżyser przedstawia bohatera tragicznego, którego wszystkie decyzje mają prowadzić do ostatecznej tragedii. Git
Dokładnie. Nic dodać, nic ująć. Nie wiem o co to skomlenie, że mało zgłębione wątki, nudno... Jest jak w tym powiedzeniu - no stało się, na ch** drążyć temat. Zresztą żden wątek nie nadawał się do zgłębienia. Otrzymalibyśmy tylko studium przemocy, które łącznie zbanalizowałyby postacie i je zredukowały. Może nawet zbanalizowały trochę. A poza tym żadne z bohaterów nie jest skłonne do zwierzeń. Nikt się nad sobą nie rozckliwia, nie chce rozmawiać o tym czego doświadczył. Kto chciałby o tym rozmawiać mając świadomość, że może naprawdę nikt nie słucha ... Zakończenie przykre dla tych, którzy liczyli na cukierkowy happy end. Jedna pozytywna rzecz została ukazana w tym filmie - bezinteresowna pomoc i miłość. Czyli jednak dwie, które dają życiu sens.