Witam, jak co roku udałem się na premierę Harrego... Dodam że był to mój najgorszy seans w kinie na jakim byłem, spokojnie nie chodzi o film ;-). Nie będę tu opisywał poszczególnych scen, tylko napisze ogólnie o filmie.
Przed tym filmie miałem mieszane uczucia bo po katastrofie jaką był Książę miałem wątpliwości co do tej części, ale zwiastun mówił co innego. Cały film jest ok, nie umknęły najważniejsze sceny z książki, muzyka dobra,zdjęcia bardzo dobre,efekty rewelacyjne. Najbardziej żałuję że nie poszedłem na film o godzinie 00.01 z napisami a tak to po raz kolejny spędziłem film w gronie idiotów(nie chodzi o moich znajomych bo na filmie byłem sam). A teraz minusy.
-Namiot = Bardzo nie podoba mi się wnętrze namiotu, namiot nie jest jakiś szczególnie większy od swojego wyglądu z zewnątrz na dodatek w środku jest ubogo i dziwnie, wnętrze z Czary Ognia o wiele wiele lepsze.
- Zbyt szybka akcja=Akcja w filmie była trochę zbyt szybka, przed poszczególnymi akcjami nie było żadnego planowania tylko od razu coś się działo, (ci co nie czytali książki mogli mieć problem ze zrozumieniem ale tak serio to mam ich gdzieś i ich nie lubię).
-Brak peleryny niewidki=Dziwi mnie zupełny brak tego przedmiotu w filmie (czy wgl w jakimś filmie Yatesa ona się pojawiła ?) chodzenie po Dolinie Godryka bez niej i w ministerstwie to ogólnie bardzo dziwna sprawa.
-No i punkt kluczowy czyli "Za dużo humoru", Yates zamiast zrobić poważny film przygodowy-fantasy to robi z tego fantasy-przygodowy-komedia romantyczna. Yates na siłę daję do filmu mało śmieszny humor(chociaż na sali kinowej zaczyna śmieszyć w raz ze śmiechem innych, ale nie zawsze) praktycznie w większości scen musi być coś śmiesznego, jakiś żarcik, głupia mina, dziwne spojrzenie, gest itd to na prawdę denerwuję bo kompletnie nie pasuję do powagi tej części, jak dla mnie części filmów 1-4 były bardziej poważne od filmów Yatesa, chociaż Yates też wprowadził do filmów parę fajnych rzeczy jak bardzo porządne pojedynki na różdżki i poważniejsze stroje śmierciożerców. Dodam jeszcze że minusem był dubbing i gra aktorska niektórych aktorów mimo to filmowi daję jak na razie ocenę 8/10 i uznaję za zdecydowanie najlepszy film Yatesa.
Zgadzam się co do peleryny-niewidki całkowicie! no bo, Harry Potter jest sobie w Ministerstwie, ludzie obok niego przechodzą i nawet go nie rozpoznają, gdy jest już sobą! Poza tym...brakło mi tego momentu jak zakopuje oko Szalonookiego...
Mi osobiście podobały się części 1-4, piątka ujdzie, 6 -TOTALNA porażka...a 7? na pewno lepsza od Księcia, podobało mi się i nie mogę się doczekać drugiej części, bo dopiero tam zaczyna się prawdziwa akcja ;) żeby tylko tego nie schrzanił...
Dodam jeszcze czemu siedziałem w towarzystwie idiotów no bo tak : średnia wieku osób na sali to mniej więcej 12-17 z tego 3/4 nie czytało książki i te ich beznadziejne komenty w stylu "kim on jest ?" "co to za przedmiot" "gdzie oni idą" i jak jest jakiś poważny moment to się śmieją bo nie wiedzą o co chodzi, np jak Ron się rozszczepił. Tak samo było w zeszłym roku, na 2 część muszę iść na nocny seans.
to cię muszę uświadomić, kolego, że na nocnych seansach jest nie lepiej :( no może trochę, bo za dużo komentarzów nie słyszałem,ale jeśli chodzi o chipsy, śmianie się, chichanie... totalnie wkur*iało, byłem wnocy z czwartku na piątek, więc myślałem, że na tak późną godzinę (premierę!) pójdą tylko fani, którym zależy na wczuciu się w film, a także siedziałem wśród gamoni... ale nei było tak źle, w końcu się uspokoili i w tych poważniejszych scenach (śmierć zgredka) zalegała głucha cisza. ogólnie nie żałuję tego seansu, ale zwykle było spokojniej gdy chodziłem na premiery. pozdrawiam
też mam podobne spostrzeżenia, ludzie w kinie mieli nabojke z większości scen , nawet tych poważnych, czy mniej poważnych (albo natrafiłam na takich widzów...)
Wiesz, ja mam 14 lat, czytałam książki po kilka razy... ale faktycznie to że się śmieją w poważnych momentach jest porąbane ;/ Tzn. na Insygniach jeszcze nie byłam, ale jak byłam na Księciu to wszyscy się śmieli jak Ron się zatruł piwem kremowym od Slughorna i upadł...
dojrzewający w dębowych beczkach miód pitny który był na inną okazje :] nie piwo kremowe.
Jeżeli nie chcesz mieć 3/4 sali dzieciaków, które nie pofatygowały się żeby przeczytać książkę, to polecam seanse wieczorne i nocne z NAPISAMI :) same plusy, bo po pierwsze nie musisz słuchać beznadziejnego dubbingu a po drugie, mało który pójdzie na Harry'ego z napisami jeżeli nie czytał książki.
A według mnie, po porażce Yates'a z Księciem Półkrwi ta część jest bardzo dobra! I mimo tych wielu scen komediowych (co też mnie nieco denerwuje) to przez cały film czuć tą mroczną atmostefę. Jest ciemno, ponuro, zimno... I za to plus!
Szłam na tę część pełna obaw, nie co do fabuły , ale po ostatniej mega porażce z "księciem..." , na którym notabene co chwilę patrzyłam na zegarek z niecierpliwienia. Ale muszę przyznać , że jestem bardzo mile zaskoczona, część rewelacja, najlepsza moim zdaniem z tych ostatnich (od "czary ognia")
Jak to go nie rozpoznają? Przecież było słychać jak wołają wokół 'To Harry Potter... patrzcie, łapcie go!' etc., a po chwili rzucili się za nim i za Hermioną i Ronem pracownicy ministerstwa, w tym śmierciożerca Yaxley.
A co do tej zbyt szybkiej akcji to także minus bo na ekranie wygląda to jak by im pomysły od tak wpadały do głowy a tak ogólnie to np przed wejściem do ministerstwa bardzo długo i dokładnie to planowali, także ciekawi mnie jak Snape wytłumaczy(a właściwie to jak go jego wspomnienie wytłumaczy) się z tego że posłał łanię skoro w filmie nie było portretu Fineasa, może jakoś z tym lusterkiem, może w filmie drugą część ma Snape a nie Aberforth. A i jeszcze co do lusterka to ciekawi mnie że jest w nim twarz Dumbledore'a a nie tylko oko, bo co Dumbledore wstał z grobu czy lusterko ma przed nosem w portrecie ?
Nie rozumiem Cię do końca. Na początku to on był Runcornem. Kiedy się zmienił z powrotem w Harry'ego, to od razu biegł do windy z Ronem i Hermioną. Potem pojechali na górę i gdy się ruszyli, ludzie zaczęli się za nimi oglądać i rozległy się te okrzyki zdumienia, zaczęli ich gonić.
tak ale najpierw, gdy Ron całował się z panią Catermole, to Harry i Hermiona stali czekając na Rona, przy czym nikt na nich uwagi nie zwracał.
I pod tą peleryną wchodził jeszcze do gabinetu Umbridge... poza tym u Ksenofiliusa Lovegooda, też powinien mieć pelerynę-niewidkę, aby Ron się pod nią skrył i żeby śmierciożercy zobaczyli tylko Harry'ego i Hermionę...
I w filmie śmierciożercy nie widzieli Harry'ego, Rona i Hermiony w domu Ksenia, bo latali wokół niego strzelając zaklęciami, a nie siedzieli wewnątrz.
w sumie racja i tego mi mimo wszystko brakowało... ale podobał mi się ten dorobiony moment na początku filmu, jak Hermiona modyfikuje pamięć rodzicom, a Ron stoi przed domem i patrzy w niebo.
Ktoś gdzieś poruszył wątek tego, że chyba w żadnym filmie Yatesa nie pojawiła się peleryna niewidka. Nie mam pojęcia czemu on boi się ją pokazać. To dziwaczne, zwłaszcza, że jest ona jednym z trzech Insygniów Śmierci i powinni ją przedstawić choćby z tego powodu.
No napisałem to w tym temacie że Yates nie pokazuje peleryny, a gdzie indziej nie widziałem żeby ktoś tak pisał. Może nie ma już tej peleryny w studio albo ma ona jakieś prawa, może nie należała do twórców filmu, ale w końcu można by zrobić taką drugą, sam nie wiem.
Peleryna pojawiła się w Księciu Półkrwi w scenie w pociągu do Hogwartu. Harry podsłuchiwał rozmowę Malfoy'a.
O, wielkie dzięki Dimond! Zapomniałem o tym całkowicie, a myśl o tym, że peleryna się gdzieś u Yatesa przewinęła, daje mi nadzieję, że nie zapomną o niej w 2. części, gdy będzie potrzebna (przede wszystkim chciałbym, aby poruszono wątek tego, że peleryna Harry'ego jest tą peleryną słynną z opowieści o 3 braciach i żeby były wątpliwości Hermiony co do prawdziwości legendy o Insygniach).
To ma akurat logiczne uzasadnienie. Jest tłoczno, ludzie spieszą się, mają własne sprawy, nikt nie zwraca zanadto uwagi na innych ludzi. Ponadto nikt się nie spodziewałby, że Harry Potter, osoba, którą widzieli tylko z fotografii, najbardziej poszukiwany obecnie czarodziej na świecie pojawi się w środku ministerstwa, w samym środku czarodziejskiego świata, gdzie nastąpiło przysłowiowe 'New World Order'.
Mogę powiedzieć, że miałam coś podobnego. Siedziałam obok jakichś dziewczyn i gdy przyniesiono Herry'ego-George'a który krwawił, to jedna: 'Który to Harry?' to myślałam, że mnie coś trafi.
Właśnie strasznie mi zabrakło tych scen przygotowań wszystko działo się niewiadomo skąd i osoby które nie przeczytały książki mogłyby się nie połapać. Ja czytałem ksiązkę 2 razy i wiele rzeczy zapisanych w książce mi umknęło m. in. praktycznie cały pobyt Harrego, Rona i Hermiony w domu Blacków, stacja radiowa Freda i Georga, chowanie oka szalonookiego, brak peleryny, rozmowa goblinów w lesie, ogólnie strasznie dużo rozmyśleń, spora część wesela,ta stara kobieta z którą rozmawiał Harry (Ci któzy książki nieczytali niewiedzieliby, że to ciotka Rona), epizod Grindewalda, wszystko co dzieje się w tym czasie w Hogwarcie(jest tylko mała namiastka w radiu o tym, że Snape został dyrektorem). Więcej nie pamiętam może ktoś podpoowie ?
po co ci rozmowa goblinów? przecież nie zabrakło informacji przez to. co za różnica ze stacją radiową? przecież tam nic poważnego nie było. i co za różnica, że to ciotka rona?
i po co komu informacje o tym co się dzieje w hogwarcie w książce też nie było o tym mowy do końca niemalże. pokazali wszystko co się liczyło dla akcji.
Piątka ujdzie?! Nie, nie nie, tylko nie wspominajcie mi o tej katastrofie, błagam! Najgorsza część, Książe znacznie bardziej mi się podobał.
OK, przejdźmy do Insygni. Ogólnie film był na wyzszym poziomie niż piątka, o której wspomniałam już wyżej, a także od szóstki. Chociaż mam kilka zastrzeżeń, które już pojawiły się w Waszych innych wypowiedziach. Pozwólcie, że dodam coś od siebie :D
KOSZMARNY dubbing, zwłaszcza Voldemorta - cholera jasna, poszłam na przedpremierę z nadzieją, że zobaczę wersję z napisami: jak tylko film się zaczął myślałam, że szlag mnie trafi!
Niektóre teksty wywoływały u publiki mimowolne skojarzenia (jak Ron powiedział, że świetlista kula jakby w niego weszła, cała sala się śmiała xD)
Dodam jeszcze kompletny brak zainteresowania Harrego insygniami, także nie podobają mi się sny/wizję Harrego z udziałem Voldemorta, są jakieś takie szybkie i nie wyraźne na prawdę bez czytania książki za ch*j bym nie zrozumiał o co chodzi, w Czarze te wizje były także lepiej pokazane.
Także nie ma czytania "Życia i kłamstwa Albusa Dumbledore'a" a książce to miało duże znaczenie, poznawanie tych wszystkich sekretów Dumbledore'a, a ci co nie czytali chyba nigdy nie dowiedzą się o Albusie prawdy, też w księciu nie było pokazane wspomnień jak Rilde przyglądał się czarce i medalionowi i praktycznie w filmach nie wiadomo co będzie następnym Horkruksem.
Nie podobało mi się też, że nie była dobrze pokazana ta scena Harry'ego i Stworka. Miało być to typowo pokazane, ze Stworek go akceptuje, a nie tylko wykonuje jego rozkazy, bo musi.... tak samo jak potem z Mundungusem i Stworkiem pojawił się Zgredek...
A właśnie! Zgredek wyglądał w Insygniach typowo zrobiony komputerowo, nie to co w Komnacie Tajemnic.
Zgadzam się z Lecho1523. Osobiście nie podobało mi się trochę wplatanie wątków humorystycznych do scen typowo dramatycznych, np. odkręcający żyrandol Zgredek niewątpliwie rozbawiał widzów tylko szkoda, że w scenie, w której głównym bohaterom groziła śmierć... To wszystko sprawiało, że część publiczności traktowała film jako komedię
Też mi się nie spodobało, że w prawie w ogóle nie było nic pokazane z przeszłości Dumbledore'a. Akurat ten aspekt w książce mnie zafascynował. Dodatkowo w filmie brakowało pożegnania Harry'ego z Dursleyami ;) Niby nic, ale ta scena w książce pokazała, że jednak na swój dziwny sposób zależało im na Harrym.
Ale ogólnie jestem mocno zaskoczona poziomem filmu. Poszłam na niego nastawiona bardzo sceptycznie, a otrzymałam obraz bardzo przyjemny. Mi akurat duża dawka humoru przypasowała, Ron był genialny i bezbłędny :D
Kolego Lecho1523
Harry nie zdążył się zainteresować Insygniami, bo zaraz po ucieczce od Ksenofiliusa złapali ich szmalcownicy :) (wg. filmu)
więc spokojnie, Voldemort wykradł czarną różdżkę z grobu, Harry w Muszelce, więc pewnie teraz będzie się nimi w filmie baaaaaaardzo interesował
Dawno nie widziałem takiego słabego filmu, prawie zasnąłem na tym seansie. To co roku czyli odgrzewany kotlet, słabiutka gra aktorska, jedno liniowość w stu procentach. Film skupia się głównie na efektach, fajerwerkach i innych cuda wiankach. Nie Polecam.
A ja tam się nie zgadzam, bo mimo faktycznie słabej gry aktorskiej większości aktorów to:
a) nie był wcale banalny
b) dodano szczegóły, dzięki którym czuje się, że ta akcja jednak nie pędzi jak szalona i jest czas na zatrzymanie się
c) Helena Bonham-Carter ciągnie do góry całość :) Jest absolutnie najlepsza i uważam, że tylko na jej grę aktorską nie można narzekać ;)
Jak dla mnie o wiele lepiej gra Rickman który gra tak jak by przeczytał 100 razy książki HP i na prawdę był Snape'm. Także wysoki poziom trzyma Ralph Fiennes, Maggie Smith także gra rewelacyjnie ale w tej części jej nie było, i Gambon ale go w tej części też nie było i być może się pojawi w 2 jak zrealizują rozdział "King Cross".
Alan i Ralph wymiatają, ale jednak bardziej przemawia do mnie gra Heleny. Każdy gest, spojrzenie czy mina, to wszystko po prostu mówi samo za siebie ;) Oprócz tego uwielbiam tą postać, ma jedną z bardziej intrygujących osobowości. A może nawet najbardziej intrygującą :)
Dodam jeszcze że głupi zrobili z tym atakiem Billa "O część Harry jestem BIll Weasley, zaatakował mnie wilkołak" wgl źle z tym atakiem zrobili, przedwczesny ślub Remusa jeszcze ok.
Dokładnie ;) Zepsuli poprzednią część, bo tego momentu nie dali więc musieli jakoś to naprawić. I cóż, żadną niespodzianką nie jest, że im nie poszło :P
Przedwczesny ślub Remusa? Przecież w książce też ślub Remusa i Tonks był przed właściwą fabułą, tzn. kiedy się pojawili, to poinformowali o tym Harry'ego pokazując mu obrączki i powiedzieli, że uroczystość była bardzo skromna i przepraszają, że nie mógł być na niej.
A no tak sorry, pomyliło mi się to z tym, jak urodził się Ted, syn Lupina, kiedy powiedział im to na Grimond Place, mój błąd ;-).
Eee, on im nie powiedział o narodzinach syna na Grimmauld Place tylko w Muszelce - domu Billa i Fleur. Jeśli to zachowają, to pojawi się to w II części.
Film w sam w sobie był bardzo dobry, ale mam zastrzeżenia co do śmierci Zgredka.
1. Daniel jest dobrym aktorem, ale tutaj mu nie wyszło. No cóż, bywa.
2. Zabrakło jednego zdania, które w książce zmieniło mój cichy płacz na OGROMNY RYK O KUTWA ZATOPIĘ SWOJE MIESZKANIE - Tutaj leży Zgredek - wolny skrzat.
Grób Zgredka powinien być w całości pokazany w II. części, bo na jednym ze zwiastunów go pokazywali, to wtedy ten napis 'tutaj leży Zgredek, wolny skrzat' powinien być na nagrobku.