Co sądzicie o filmie w odniesieniu do książki?
Mi film się podoba. Myślałam że książka jest lepsza ale zawiodłam sie na ostatniej scenie w filmie podoba mi sie bardziej Wyjawianie uczuć prze dr Lectera jakoś mi do niego nie pasuje.Licze na wasze opinie.Jestem ciekawa co wy o tym sądzicie.
uważam, że nie w tym wypadku i książkę i film należy traktować osobno. to nie jest jak np. 'Władca Pierścieni' - stosunkowo wierne przełożenie literatury na język filmu. 'Hannibal' jako książka jest genialna, bardzo ciekawie rozwinięty wątek z doktorem Lecterem, przemyślenia Starling, wiele ciekawych i różnorodnych postaci.
jeśli natomiast chodzi o film, który ma zostać potraktowany jako ekranizacja książki to jest to... z braku lepszego słowa, nazwę to porażką. nie ujęto nawet połowy fabuły, pominięto bardzo wielu ważnych bohaterów, spłaszczono, uproszczono postać Barney'a, co mi się bardzo nie podobało...
gdyby jednak traktować film pod tytułem 'Hannibal' jako luźne nawiązanie do książki --> fragment fabuły, podstawowi, niezbędni wręcz bohaterowie, to film uważam za świetny. stąd moja ocena. ; )
Film uwielbiam - obejrzałem go niezliczoną ilość razy. Z drugiej jednak strony nie mogę scenarzystom wybaczyć odstępstw od książkowej wersji...
Na plus: znakomita pierwsza florencka połowa filmu - genialnie wręcz nakręcona, nastrojowa, przepięknie obrazowo sfotografowana, scena w operze ze specjalnie na potrzeby filmu skomponowaną muzyką - mistrzostwo świata; świetny również Mason Vager w wykonaniu Garry Oldmanna.
Na minus: 1) ZAKOŃCZENIE !!!! Książkowe świetne - niemoralne, niepoprawne politycznie - lepszy seryjny morderca który wyznaje jakieś zasady niż podły, pozbawiony kręgosłupa moralnego świat urzędasów i instytucji z gnidami pnącymi sie po trupach po szczeblach kariery...; 2) niepotrzebnie wywalona (obecna w scenach usuniętych) scena zwiedzania przez Starling opuszczonych lochów szpitala psychiatrycznego, gdzie w Milczeniu więziony był Lecter; 3) Brak Jodie Foster 4) Spłycona postać Barneya; 5) brak mureny w scenie śmierci Masona...
odnosnie minusow: zgadzam sie co do: 2,3(!),4. powiem szczerze, ze to dla mnie nie bylo juz to kino psychologiczne, jak to bylo w przypadku Milczenia... Np w milczneniu (filmie) niegdy nie bylo pokazane jak Bufallo obdziera ze skory a i tak czlowiek czul trwoge. tu jakby bardziej postawiono na masakre. o ile lepiej (wg mnie) wygladalaby scena, wyjadania mozgu Krendlera, ktora pozostawialaby wiecej dla wyobrazni- zacieniony pokoj, Lecter pochylajacy sie nad jego glowa, nie do konca widzimy co robi... ale co do zakonczenia, to powiem, ze bardziej podobalo mi sie w filmie, jak doszlam do zakonczenia w ksiazce, to troche sie rozczarowalam-mialam takie wrazenie, ze takie wlasnie na sile szokujace i niemoralne. duzo bardziej podobala mi sie niepewnosc, czy "aniol" moglby zwiazac sie z "demonem", czy raczej zastrzelilaby go, napotkawszy na ulicy...;) pozdro
No właśnie to zakończenie położyło spory minus na tym filmie. Kilka miesięcy temu przeczytałem książkę i końcówka zupełnie mnie zaskoczyła, wczoraj po raz kolejny obejrzałem ten film, by uświadomić sobie jak scenarzysta spłycił przesłanie. Rozumiem, że było zbyt niepoprawne politycznie (okropne słowo!), może nieco zbyt skomplikowane dla przeciętnego oglądacza, ale w końcu to licentia poetica i zupełnie zmienia obraz postrzegania Hannibala z ponadprzeciętnego świra (jak w filmie) na... no właśnie kogo? Człowieka, który swoje podłe jakby nie patrzeć czyny potrafi w logiczny sposób wytłumaczyć dodając temu jeszcze szczyptę woli boskiej czy mistycyzmu (śmierć Pazziego w ten sam sposób co jego przodka).
BTW W filmie, który miał premierę pół roku przed zamachami na WTC w "10" najbardziej poszukiwanych przestępców jest już Bin Laden.
Książka zdecydowanie lepsza, jak będę miała okazje to jeszcze raz przeczytam. Film natomiast mizerny. Bardzo słaba charakteryzacja Masona Vergera, wręcz zniechęcająca do dalszego oglądania i jak dla mnie bardzo ograniczona fabuła. No ale to film. Nie da się wszystkiego przedstawić w 130 minut.
Żałuję, że najpierw przeczytałem książkę, a nie zacząłem od filmu, ponieważ po książce wyobrażałem sobie pewne rzeczy inaczej i w filmie miejscami byłem zawiedziony np. moje wyobrażenie Masona było bardziej straszne, jak i sceny karmienia psów własną twarzą.
Julianne Moore w ogóle mi nie pasowała to tego filmu, przez nią nie zbyt dobrze będę wspominał całość. Wkurzała mnie za każdym razem jak się pojawiła na ekranie. Jak dla mnie nie nadaje się jako Clarice Starling.
Gdyby nie Anthony Hopkins, który jedyny potrafi tak zajebiście zagrać kulturalnego psychopatę, to film byłby dość cienki.
Sama część VI książki p.t. "Długa łyżka" to najmocniejsza podróż do piekła, z której się już nie wraca, więc skoro zupełnie z niej zrezygnowali... to po prostu boli ;)
Różnica między książką a filmem pt. "Hannibal" jest mniej więcej taka, jak między niebem a ziemią na korzyść książki. Książka "Hannibal" Thomasa Harrisa to godna kontynuacja jego "Milczenia owiec". Niestety, nie było tak z wersją filmową. Niekwestionowanym arcydziełem jest "Milczenie owiec" lecz dzieło Ridleya Scotta zostało skopane na całej linii. Wielka szkoda że za reżyserie nie wziął się ktoś, kto potrafił by przenieść ten "brud" (obecny zarówno w książce i filmie "Milczenie owiec") z "Hannibala" książkowego do filmowego. "Hannibal" mógłby być dużo, dużo lepszy.