Czy aby przypadkiem nie pomylono tu kolejności tych filmów?! Bo w amerykańskiej wersji najpierw jest Planet Terror, a następnie Death Proof. A polski dystrybutor najpierw wypuszcza DP.
CZY KTOŚ MI MOŻE TO WYJAŚNIĆ? Bo już się pogubiłam.
Który film powinno się obejrzeć jako 1-szy? Tarantino czy Rodrigueza?
Pozdrawiam i dzięki z góry :).
W USA puszczali najpierw Planet Terror, a potem Death Proof oraz oczywiście fałszywe trailery przed i pomiędzy filmami. Grindhouse jako całość odniósł tam klapę i postanowili puszczać te filmy osobno. A u nas wiadomo, na Tarantino pójdą tłumy, a Rodrigueza można dać później (albo wcale). Tu nawet widzę że nie ma ustalonej daty premiery. Zasadniczo kolejność oglądania jest obojętna bo to dwie różne historie. Mnie się bardziej podobała Planeta Terroru, ale Tobie pewnie bardziej podejdzie Death Proof bo to takie klasyczne "babskie kino" :)
Grindhouse to film (cykl) dla koneserów kina. Na te filmy trzeba popatrzeć przez pryzmat lat 70.-80., kiedy nastąpiła popularyzacja slasherów itd... Grindhouse to hołd owym filmom klasy B :] Jak dla mnie to jednak Rodriguez zrobił lepszy film (o bardziej interesującej tematyce), aczkolwiek kocham wszystkie filmy Tarantino, lecz w "Death Proof" jest troche za dużo bezsensownej babskiej gadki, aż nie chce się słuchać :P No, ale niech każdy oceni sam :)
film dla nastolatkow ktorzy lubia widok rozsadzanych glow, morza krwi i tanich efektow - to ta bardzo interesujaca tematyka o ktorej wspomina moj poprzednik. Natomiast death proof opowiada dwie infantylne opowiastki, ktore koncza sie w rozny, ale rownie zenujacy sposob - koncowka drugiego tak mnie zirytowala ze juz mialem rzucic pilotem w telewizor. Posumowujac strata czasu (na szczescie nie pieniedzy bo i tak zarobie piszac recenzje teho shitu).
Grindhouse to filmy infantylne w morzu krwi (TAK), ponieważ tego typu "filmy" były popularne w latach 70.-80.(HOŁD). Popatrz przez pryzmat tego co było :] i... Jak już wspomniałem są to filmy dla koneserów :]
"film dla nastolatkow ktorzy lubia widok rozsadzanych glow, morza krwi i tanich efektow" - to samo niektórzy mówią o Kill Billu... pójdę na to i obczaję co w trawie piszczy.
Tarantino stwierdził, że nie chce, żeby u nas puszczali te filmy razem, ponieważ jak mawiał: "Europejczycy nie skumają o co w Grindhous'ie chodzi", tak więc wybór należy do nas czy pójdziemy na jeden, czy na dwa, czy na żaden. Może to lepiej bo nie musielibyśmy męczyc się tyle godzin w sali kinowej :)
Wydaje się, iż rzekoma wypowiedź Q. T. ma charakter i wydźwięk ironiczny, spowodowany właśnie owym rozdzieleniem Grindhouse, co wg mnie jest istnym debilizmem i tak też Q. T. określił "Europejczyków" - jako kompletnych idiotów. Pewnie gdyby w U.S.A. też rozdzielili Q. T. powiedziałby to samo :]
W USA oba filmy trwały łącznie 3h, czyli mamy możliwość obejrzenia pełnych wersji obu części. Widziałem Death Proof 2 razy w kinie i są tam smaczki dla uważnych widzów, niezauważalne w telewizorze czy na ekranie kompa, jak choćby napis "PussyWagon" (cipkowóz) na żółtym mustangu Kim - taki sam napis był na żółtym pick-up'ie który zwinęła ze szpitalnego parkingu Uma Thurman w Kill Bill vol.1, czy melodyjka w telefonie Abernathy (utwór z Kill Bill)... Teksty lasek są znakomite, szczególnie przy drugim obejrzeniu filmu. No i polecam kino - tłumacz spisał się na medal, nie wiem jaka jest jakość tłumaczenia na piratach. Ale jak ktoś chce pisać opinie o filmie, który zobaczył na piracie i to na małym ekranie, to już jego sprawa. Nie ma co się wymądrzać że film do bani albo że arcydzieło. Tarantino się lubi albo nie. A tak na marginesie, to jestem fanem szeryfa Earl'a McGrow'a - to już 4 film spółki Rodriguez-Tarantino gdzie pojawia się szeryf...
dobra to bedzie tak , obejrzalem oba i musze powiedziec ze oba są fajne, reżyserzy mnie nie obchodzą, aż tak jak innych (och tarantino i love you itp.[to nie ja]). Planeta mniej realna, no i ten meksykanin czy ktos, troche zabawny byl jak mu pistolety dali :PP, filmy warto obejrzec, nawet na kompie xD
Fakt. Film w domu, a film w kinie to jest różnica, może nie diametralna, ale jest. W wersji pirackiej tłumacz się nie popisał, wiele zagmatwania, musze iść do kina :)
spradz jakie masz napisy ;], mi bylo wszystko ok. już się przyzwyczailem ze ogladam na malym ekranie i jest spoko nawet to lubie
żeby podać Wam przykład tłumaczenia kinowego - przepraszam za lekko ordynarny tekst, ale w kontekście sceny jest super: "ch*jnia z grzybnią i patatajcem" czy też "jebopodobieństwo wieczoru"... Tu tak jak i w Pulp Fiction tłumaczenie ma olbrzymie znaczenie. PF ma oficjalne 4 tłumaczenia: kinowe, 2 z TV (z TVP i drugie chyba na polszmacie) i to z DVD. Najlepsze kinowe, najgorsze na DVD. W kinie ludzie po niektórych tekstach klaskali, nie mówiąc o tym że całe kino ryczy ze śmiechu przy niektórych tekstach lasek, stąd widzicie, że film może być dla kogoś przeciętny lub kiepski ze względu na jakość oglądania (i słuchania). Ale każdy ma jak chce :-) Każdy ma prawo pisać "recenzje", nawet jeśli przeżuwał film na ekranie kompa, a ten film (i wiele innych) traci przez to mnóstwo.
no oczywiscie tracic, traci duzo rzeczy ale najwiecej to chyba kina tracą kase, bo już chyba malo osob chodzi do kina, ja owszem, pojsc, pojde nawet z checia tylko nie na jakąś chałę jak np. Tranfiuty, znaczy transformersi. a z opini na temat grindhousa o ktorych slyszalem, nie zapowiadal sie filmy ciekawie