Dla mnie tez byl troche nudnawy ale takze miejscami mnie zaskakiwal dlatego obejrzalam go do konca.

Mieszane odczucia,przez co nie daję w konsekwencji ocenyxD

Ja się na pewno nie nudziłem. świetny humor, bardzo przyjemna i inteligentna komedia trochę w stylu Allena, trochę z Lebowskiego. Bardzo fajny scenariusz i zwłaszcza kapitalne aktorstwo Buscemi'ego i Johansson.

Johansson? Bez jaj! Ten bezpłciowiec, któremu (jak powiedział raz znajomy) ktoś nasrał do gardła? NIE NIE NIE! Ona w tym filmie nic nie zagrała. Beznadziejność. Film należy do Thory, gdyby nie ona, to mimo dobrego scenariusza, GW straciłoby 80% swojego uroku... pomyśleć, że Enid miała zagrać Ricci, brrr... ona się sprawdza tylko jako córka Addamsów =p
Ale to już... nevermind.

Johansson to razem z Ellen Page chyba najzdolniejsza młoda aktorka. Mogę tylko powtórzyć, że do GW wniosła bardzo dużo, choć fakt, że grała mało :) Thora Birch też fajnie, ale z trójki aktorów wykazała się najmniej, a grała najwięcej :)

tośmy pogadali ;)

Ellen Page robi wrażenie na ekranie, zgodzę się.
Ale Johansson?
Nie widzę w niej, ani krzty geniuszu, zdolności, nad przeciętnego talentu itp. W każdym filmie z nią gra taką samą bohaterkę; nudną, stękającą i jakby w każdej roli, mającą ten sam charakter. Po prostu wchodzi na plan, jest naturalna, niczym nie razi jej gra, ale też nie porywa, ciągle ta sama dziewucha.... chciałabym aby kiedyś ktoś mi wyłożył; na czym polega fenomen scarlet johanson'.

Pozdrawiam

nudna i stękajaca :))) a w Match Point?

nie tylko naturalna, po prostu ma talent. Scarlett z "Dziewczyny z perłą", z "Match Pointu", ze "Scoop" z "Między słowami" i z "Ghost World" to pięć zupełnie różnych postaci

aż sięgnęłam po boskie pudełko z napisem; kolekcja scarlet johanson i obejrzałam owy Match Point.... niestety zdania co do scarlett nie zmieniłam.

może to coś zwane uprzedzeniem? ja mam tak choćby w stosunku do Brada Pitta - przyznam mu tylko, że w "Babel" mi się podobał, poza tym nigdzie, dobrze gra świrów i tyle. drugi to Cage - ten irytuje mnie za każdym razem :)

eh... nie to nie jest raczej uprzedzenie, Scarlett nie irytuje mnie ogólnie, poza jej głupim, pseudo zmyslowym uśmiechem (w ghost world pojawił sie, w momencie gdy Enid z Rebecą przyszły do sklepu prosić Josha o podwózkę, i w Match Point przycięłam, ten sam głupawy wyraz twarzy =p) generalnie to szanuję jej osobę, ale nie widzę w niej nic nad wyraz przeciętnego, nie rozumiem tego, że tyle się o niej mówi w kategoriach 'naj', ale to może tylko dlatego, że nie zauroczyła mnie tak, jak Woodyego Allana, (jego muz podoba mi się tylko Christina Ricci, he he :))

GW oglądałam, gdy byłam w tym samym życiowym momencie co główne bohaterki i tak samo jak Enid miałam problem z pytaniami "co będziesz robiła jak dorośniesz" ;) chcąc nie chcąc utożsamiłam się z nią, dlatego film uważam za bardzo dobre dzieło, które wpłynęło na mój sposób widzenia. Tak więc wdzięczna jestem reżyserowi za to, że pokazał mi, że nie jestem sama w swych odczuciach. :D Na pewno się nie wynudziłam, ponieważ humor jest genialny (a przynajmniej w moim stylu ;)). No i bardzo mi się podoba zakończenie, bez happy endów i wielkich tragedii, otwarta fabuła, w sam raz żeby sobie pofantazjować o tym, co się mogło dalej wydarzyć :)

"zakończenie bez happy endów i wielkich tragedii"

hmm, z ostatniej sceny wynika, iż Seymour chodzi do psychologa, ponadto prawdopodobnie mieszka z matką - biorąc pod uwagę, że miał kobietę, z której zrezygnował na rzecz Enid, sytuacja, w której się znalazł to tragedia.. strasznie mi się go zrobiło żal pod koniec filmu..