Druga połowa listopada 1981 r. W wąskim gronie działaczy "S" zapada decyzja, żeby dyskretnie wyjąć pieniądze związkowe z banku. Dolnośląska "Solidarność" po raz pierwszy zdeponowała pieniądze w kurii na Ostrowie Tumskim tuż po strajku sierpniowym w 1980 roku. Organizacja nie miała wtedy osobowości prawnej i nie mogła korzystać z banku.... Druga połowa listopada 1981 r. W wąskim gronie działaczy "S" zapada decyzja, żeby dyskretnie wyjąć pieniądze związkowe z banku. Dolnośląska "Solidarność" po raz pierwszy zdeponowała pieniądze w kurii na Ostrowie Tumskim tuż po strajku sierpniowym w 1980 roku. Organizacja nie miała wtedy osobowości prawnej i nie mogła korzystać z banku. Przechowywane środki związek później odebrał. Po raz kolejny wykorzystano taką możliwość w czasie kryzysu bydgoskiego w marcu 1981 roku, do kurii trafiło wtedy 10 milionów złotych. Wszystko przeprowadzono jawnie, a pokwitowanie depozytu znajdowało się w siedzibie zarządu regionu. Na przeliczenie i przygotowanie tak dużej kwoty potrzeba było kilku godzin. W 1981 roku organizacje społeczne nie musiały mieć konta. Otworzyliśmy je ze względów bezpieczeństwa. Bank zobligowany wewnętrznymi przepisami powinien przy każdej większej wypłacie zawiadomić milicję. Chodziło o to, aby w tym przypadku od tej zasady odstąpić. Ludzie z banku zachowali się z klasą. Tylko dwie osoby, dyrektor Aulich i naczelniczka wydziału, wiedziały, że pobieramy 80 milionów z konta "Solidarności" - wspomina Pinior. czytaj dalej